niedziela, 5 lipca 2009

Pytanie

Gorsze dni Kirhan ==

 

25 listopad

Koncert okazał się wielkim sukcesem i był naprawdę niesamowitym przeżyciem. Wiele mnie nauczył i pozwolił mi dostrzec cały ten nasz mały świat szkolny z zupełnie innej perspektywy. Cieszyłem się, że mogłem to przeżyć i wspominać w dowolnym momencie. Nie było tak źle jak myślałem i chyba nie tylko ja zmieniłem diametralnie zdanie o takich przedsięwzięciach. Każde z nas wyszło z tego bogatsze o nowe doświadczenia, a nasza muzyka naprawdę się podobała.

Syriusz zachowywał się tak jakby tamten koncert był dla niego czymś najnormalniejszym i całkowicie zwyczajnym. Mówił o tym ze spokojem i często uśmiechał się zarozumiale, kiedy przyznawaliśmy mu rację, co do wcześniejszych zapewnień o niezawodności jego pomysłu.  Poniekąd miał, z czego być dumny.

- Remi, idziesz ze mną. – oświadczył, gdy mieliśmy spokojnie spędzać dzień w Pokoju Wspólnym i zastanowić się nad rozwiązaniem sprawy książki. – Dziś postanowiłem przeprowadzić po szkole ankietę. Będę pytał ludzi, co sądzą o miłości. – posłał mi zachęcający uśmiech – A przy okazji może uda mi się trochę cię speszyć...

- To raczej nie trudne – bąknąłem już czerwony, co widocznie go ucieszyło.

- Jestem ciekaw, co powiedzą, a poza tym szukam najlepszej definicji tak bym mógł to porównać z tym, co czuję do ciebie. – i znowu byłem czerwony. Mógł sobie to podarować, w końcu dobrze wiedziałem, że tak naprawdę nie chodzi mu ani o definicję, ani o zawstydzanie mnie. Chciał po prostu coś robić, a zapewne to przyszło mu do głowy jako pierwsze.

Złapał mnie za rękę i wyciągnął z Pokoju zostawiając chłopaków niepocieszonych i trochę zdenerwowanych. Każdy z nas chciał mieć za sobą te głupie przebrania, a w taki sposób nigdy nie mieliśmy się ich pozbyć.
- A gdzie mnie ciągniesz? – nie byłem zadowolony, ale nie miałem tez wyjścia, bo czy Czerwony Kapturek mógł wygrać z Wilkiem? Wątpliwe... A już z całą pewnością nie z takim Wilkiem, jakim był Syri.

- Do Camusa. – wyszczerzył się – Od niego warto zaczynać. Z resztą sam wiesz, o co mi chodzi! – i rzeczywiście wiedziałem. Gdybym miał jakiekolwiek pytania bądź wątpliwości z pewnością skorzystałbym z jego pomocy. Był najlepszym nauczycielem, na jakiego mogłem trafić i mało tego potrafił chyba wszystko obrazowo przedstawić. Był swoistym przyjacielem nas wszystkich.

Drzwi jego gabinetu były naprawdę niezwykłe. Ich biel kontrastowała z ogólną zielenią korytarza. Zupełnie jakby były wejściem do pałacu jakiegoś baśniowego czarodzieja, a przecież mężczyzna jako jeden z tych nielicznych nie został dotknięty widmem klątwy feralnej książki.

Zapukaliśmy, jako że Syriusz chciał byśmy zrobili to równocześnie. Miał dziwne zachcianki. Odpowiedział nam jak zawsze ciepły i uprzejmy głos nauczyciela.

- My tylko na chwilę – zaznaczył Black i od razu wpakował się do gabinetu. – Pytanie mamy. – pokój był taki jak dawniej, gdy widziałem go po raz pierwszy. Taki sam jak we śnie Fillipa, czy też jego wspomnieniach.

- Słucham was – Camus posłał nam ciepły uśmiech. – O co chodzi?

- O pytanie – powiedział znowu Syri. Ja wolałem stać i nie odzywać się. To pytanie było na swój sposób dosyć osobiste. – Czy może mi pan wytłumaczyć, czym dla pana jest miłość? Lub w ogóle jak pan myśli, czym ona jest? – mężczyzna potarł brodę i westchnął w zamyśleniu.

- Miłość to najpiękniejsze uczucie, jakie potrafi rozkwitać w człowieku. Są różne rodzaje miłości, jednak dla mnie – tu nauczyciel skłonił się lekko – Dla mnie tylko jeden rodzaj miłości jest doskonały. To miłość duchowa. Ta, która sprawia, że zaczynasz się zmieniać, że jesteś szczęśliwy, ta, która jest dowodem na istnienie Boga. Miłość potrafi być naprawdę głęboka i pełna piękna tylko wtedy, gdy opiera się właśnie na fundamencie wiary. Bo widzisz... Człowiek, który nie uznaje Pana nie wierzy tym samym w Duszę. A to właśnie owa Dusza jest miernikiem miłości. Normalnemu człowiekowi ciężko wyobrazić sobie coś tak głębokiego i doskonałego. Miłości duchowej nie możesz porównać do niczego na tym świecie, ponieważ wszystko to jest niedoskonałe. – zmierzwił lekko włosy – Zadałeś trudne pytanie... Potrafię to wytłumaczyć, ale jak to zrobić byście zrozumieli? Wyobraźcie sobie coś pięknego. Czy to barwnego motyla, czy to śliczny kwiat... Coś, co dla was jest piękne. Dla mnie rzeczy najprostsze potrafią mieć prawdziwy czar. Kryją w sobie magię, ponieważ nie patrzę na nie przez pryzmat świata, ale poprzez Miłość. Więc kiedy znajdziesz już coś naprawdę pięknego wyobraź sobie, że nagle staje się jeszcze piękniejsze, wręcz zachwycające do tego stopnia, że tracisz dech. Nie możesz oderwać oczu, chociaż to piękno aż wypala ci wzrok. Nie możesz złapać oddechu, gdyż to piękno tak cię przytłacza, a w końcu umierasz, ponieważ zapatrzony zapomniałeś, że w końcu musisz powrócić do życia. Właśnie taka jest miłość duchowa. Takie jest moje uczucie względem Fillipa. Można powiedzieć, że umieram za każdym razem, gdy na niego patrzę. Nie jestem w stanie ogarnąć całego uczucia, jakie żywię względem niego. To jest po prostu niemożliwe. A świadomość, że on odwzajemnia to uczucie jest jak balsam, który koi serce i przywraca je na nowo do życia.

- Więc dla pana miłość jest dowodem na istnienie Boga? – Syriusz wydawał się wczuć w rozmowę z mężczyzną, chociaż miał przecież przeprowadzać wywiady także z innymi na temat znaczenia miłości. Tera zaczął jakiś teologiczny dialog i wątpiłem bym mógł mu to jakoś wyperswadować.

- Dla mnie istnienie Boga jest niezaprzeczalne – Camus uśmiechnął się subtelnie – Czy wyobrażasz sobie by cały ten świat powstał tylko i wyłącznie przez przypadek? By każdy człowiek żył przypadkowo? I gdzie znalazłbyś wtedy wytłumaczenie dla duchowości? Zachwytu nad pięknem? Miłości, współczucia, smutku i radości? Wszystko to jest sferą duchową czy chcesz czy też nie. I przede wszystkim czy możesz kochać uznając, że ukochana przez ciebie osoba żyje tylko przez przypadek? To byłoby okrutne. Fillip i miłość do niego są nagrodą od Boga za wiarę, są dowodem na to, że dla Pana jestem kimś wyjątkowym.

- Jest pan dziwny – Syri westchnął i potrząsnął głową. W jego głosie było jednak wiele uznania dla nauczyciela.

- Chyba powinienem podziękować – roześmiał się profesor i zmierzwił mu włosy – Jesteś jeszcze młody, ale kiedyś może pojmiesz to, o czym mówię. Życie bez wiary nie ma sensu. Jest tylko pustą wędrówką ku śmierci, która nic wtedy nie znaczy. Ale jeśli zaufasz wierze pojmiesz, że jest tylko wędrówką ku doskonałości w miejscu, w którym już nie tylko moje uczucie do Fillipa będzie prawdziwie pięknym, ale wszystko, co będzie mnie otaczać stanie się równie wspaniałe. Fillip zasługuje na to by otaczać się nieskończoną wspaniałością, by być szczęśliwym bez żadnych zmartwień. Każdy chce czegoś takiego dla ukochanej osoby, ale widać nie każdy potrafi o takie miejsce walczyć... Ale już koniec. – przerwał nagle jakby uznał, że naprawdę jesteśmy na to zbyt młodzi. – Miałeś chyba wypytywać o miłość także inne osoby, a nie skupić się na mnie.

- Tak – kruczowłosy uśmiechnął się przekornie – Ale zmieniłem zdanie. Pańska wypowiedź mi wystarczy. Już wiem to, co chciałem wiedzieć. Pan powiedział już wszystko. – pomachał mu jak dziecko i złapał mnie za rękę wyciągając z gabinetu. Zdołałem tylko powiedzieć.

- Do widzenia – i usłyszeć jego odpowiedź.

Syriusz objął mnie ramieniem i pogłaskał po nim.

- Pozbywamy się tych przebrań jak najszybciej. Chcę już pogłębić nasze uczucie. Tak żebyś wiedział, że kocham cię najbardziej na świecie. – no i płonąłem na twarzy, ale dzięki kapturowi mogłem to jakoś ukryć. Nie wiem, dlaczego Syriusz musiał mnie tak zawstydzać, ale nie miałem mu tego za złe. Nie mógłbym. Mogłem tylko uśmiechać się pod nosem słuchając jego słów. Potrafił być słodki mimo zmian, jakie zaszły w nim po przemianie. Aż chciałem jak najszybciej skończyć z tym wszystkim. Mieć go już tylko dla siebie. Pozwolić przyjaciołom nacieszyć się wolnością, jaką zyskamy, zamknąć sam na sam w pokoju z Blackiem i po prostu cieszyć tym, ze wszystko się skończyło, a my jesteśmy razem. Obcałuję go! To z całą pewnością zrobię. Obcałuję i będę się tulił do upadłego. Pozwolę mu nawet spać przez tydzień ze mną. Już nie mogłem się tego doczekać.

8 komentarzy:

  1. Ty to potrafisz wszystko ładnie opisać:)Już nie mogę się doczekać, aż Remi u Syri porzucą ciuszki rodem z bajek ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czym jest miłość? Przez całe wieki wielu ludzi próbowało odpowiedzieć na to najprostsze a zarazem najbardziej skomplikowane pytanie. Sformułowano już tysiące definicji tego najbardziej fascynującego doświadczenia i można by ich sformułować jeszcze tysiące.Ktoś stwierdził: "Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt". Ale kto jest w stanie zdefiniować smak i kształt gruszki? Znacznie prościej jest wręczyć drugiej osobie ten owoc, zachęcając do skosztowania. Słowa mogą okazać się wówczas zbędne. Ci, którzy wiedzą czym jest prawdziwa miłość po prostu kochają, w każdych warunkach i okolicznościach. Miłość, czymkolwiek jest, niech będzie pozbawiona udawania.

    OdpowiedzUsuń
  3. ksenia666@op.pl6 lipca 2009 16:52

    Co to ma być "gorsze dni Kirhan"? *głask* Jesteś cudowną osobą która, tak jak Filip, zasługuje na wiele wspaniałości.Co do definicji...wiesz...gdy to czytałam, zastanawiałam się, dlaczego słowniku muszą być takie suche, oklepane i denne.. przecież Ty potrafisz to tak wytłumaczyć, iż człowiek czuję się o niebo lepiej! Na przykład fragment, że człowiek na świecie nie jest przez przypadek...musi mieć jakiś cel w tym życiu, iż urodził się, istnieje tutaj, a nie gdzie indziej. Jesteś..jesteś..cudowna w swej istocie i przelewasz na papier, najpiękniejsze myśli i słowa.Akemi (z pokłonami)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam dodać. że u mnie nowa notka ;)Co do Remusa...on jest kochany ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko ładnie, pięknie ale dlaczego robisz z Rmusa taką babe? Czerwieni się co chwile peszy i Bóg wie co jeszcze a przecież jest chłopakiem. Mam wrażenie, że wcześniej nie był aż taki... babski? Był o wiele lepiej opisywany. Podoba mi się twój styl pisania jest przyjemny, lekki i zrozumiały. Ale proszę jako wierny fan nie rób z niego takiej słodyczy bo aż niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Heheh też już ma dosyć ciągłego wyżywania się na bohaterach...ale no cóż...jakoś tak, Toshiemu troszkę się należało.. no dobra, nie aż tak xD Dlatego ciesze się, że to już prawie koniec (uff) ;P Będzie mniej (duużo mniej) takich momentów, a więcej..opisów i takiej milszej atmosfery.. miłości ;) (mój brat właśnie ogląda pogrzeb MJ i się popłakał.. ;P)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka, hejeczka,
    och to co mówił Camus o miłości było piekne, i Syriusz nic więcej nie potrzebuje wiedzieć, bo ma już to co chciał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń