piątek, 24 lipca 2009

Kartka z pamiętnika XLV - Lucjusz Malfoy

Rozejrzałem się po Wielkiej Sali nie mogąc uwierzyć, że naprawdę jest pusta i nie ma w niej zupełnie nikogo poza mną i Severusem, czy Królewną Śnieżką, jeśli miałem być dosłowny. Zupełna cisza i spokój, a nauczyciele wierzyli każdemu mojemu słowu zakładając, że źle się czułem i poszedłem do Skrzydła Szpitalnego. Cóż, musieli mi zaufać, skoro nigdy ich nie zawiodłem. Teraz niestety zdarzało mi się to po raz pierwszy, ale kiedyś musiałem wykazać się tą inicjatywą oszustwa. Chciałem przekonać się czy jestem księciem, który miałby obudzić Śnieżkę. W prawdzie daleko było mi do książąt, kiedy miałem na sobie dziwną suknię. Gdyby Severus zobaczył mnie takim mógłby pomyśleć, że jestem niemęski, a tego bym nie zniósł.

On jednak spał, a ja byłem w Wielkiej Sali. Mogłem to wykorzystać i właśnie ku temu zmierzałem. Czułem jak serce mi przyspiesza, jak oddech staje się cięższy. Nie wiedziałem w końcu, co się stanie, jeśli Złotowłosa pocałuje Śnieżkę. W bajce nie było o tym ani słowa, ale musiałem zaryzykować skoro krasnoludki poszły na zajęcia. Tylko ja i on, ja i jego magiczny sen, dzielące nas baśnie, bajki stworzone dla dzieci i nielicznej młodzieży.

Mimo wszystko nie potrafiłem się powstrzymać. Wszelkie przeciwwskazania były jak strach przed własnym cieniem, czyli zupełnie niepotrzebne i bezsensowne. Musiałem tylko działać. Gdybym tego nie zrobił nie potrafiłbym spojrzeć w lustro, gdy w końcu stanę się znowu sobą.

Podszedłem go leżącego Severusa. Był wspaniały. Jasna skóra, ciemne, może w tym świetle nawet hebanowe włosy. Idealny do roli Śnieżki. Idealny nawet, jeśli nie patrzyłem na niego przez pryzmat baśni. Był naprawdę słodki i ładniutki i nie chciałem by kiedykolwiek miało się to zmienić. Tak było dobrze.

Kusiły mnie jego delikatne, czerwone usta, długie rzęsy kładące się na tych śnieżno białych policzkach. Dosłownie cudowny!

Pochyliłem się nad nim i zamknąłem oczy. Ciężko mi powiedzieć, czy obawiałem się czegoś, czy też nie. Mogłem być wystraszony równie dobrze, jak tylko podniecony. Tak jak nie dało się powstrzymać rzeki przed wpadaniem do morza tak nie było już możliwości bym zatrzymał się i nie sięgnął jego ust. Były już stanowczo zbyt blisko, a na twarzy czułem jego delikatny, spokojny oddech. Tylko chwila, zaledwie kawałeczek i już je kosztowałem. Lekko i spokojnie, jednak czułem ich miękkość na swoich. Byłe słodkie, chociaż dawniej bywały słodsze.

Podtrzymując się rękoma z obu stron jego głowy powoli uchyliłem powieki. Wydawało mi się, ze jego powieki drgnęły, a ledwie zdołałem się odsunąć, a on naprawdę się ruszał. Odwrócił się na bok i odkaszlnął, a z jego ust wyleciał kawałek jabłka.

- Co się stało? – zapytał niewinnie, naprawdę nie mając pojęcia, ale ja musiałem najpierw ochłonąć. Rozejrzałem się w koło, chcąc jakoś dowiedzieć się, kto zdjął z nas czar. Moja suknia, strój Severusa i cały wystrój Wielkiej Sali nagle wróciły do normalności. Czar prysnął, a ja czułem, że to wcale nie była zasługa mojego pocałunku. Musiałbym zgłupieć by wierzyć, że ja sam byłem tego zasługą.

- A co pamiętasz? – zapytałem spokojnie.

- Dziwne stroje, jabłko, a później już nic. Nikt nie wiedział, skąd te przebrania. – uśmiechnął się lekko i zarumienił subtelnie, jakby właśnie domyślał się, co się stało.

- No, więc wiesz niemal wszystko – udałem, że wcale tego nie dostrzegam. – Nikt nie wiedział, co z tym zrobić, ty zasnąłeś jak Śnieżka w bajce i pilnowali cię nauczyciele. Książęta ustawiali się w kolejce by cię całować. A teraz jakoś czar prysnął...

- Całowałeś mnie – spuścił wzrok, widocznie odczuwając dzięki temu większy komfort podczas rozmowy ze mną.

- Tak – przyznałem. I tak nie miałbym szansy ukrywać tego zbyt długo – Tylko ten jeden raz...

- Więc to ty zdjąłeś ze mnie czar.

- Nie. Z pewnością nie ja, jednak na pewno ktoś zdjął go, gdy cię całowałem.

- Ty go zdjąłeś – Sev wydawał się tego pewny. – Dziękuję ci. – wstał i pociągnął mnie za krawat całując lekko. Zaraz potem złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą z daleka od Wielkiej Sali – Muszę ci się jakoś odwdzięczyć. – szepnął i widziałem, ze nawet jego uszy były lekko różowe od rumieńców. Tylko gdzie on mnie prowadził?

Dowiedziałem się tego chwilę później, kiedy zatrzymał się i odwrócił do mnie. Wyciągnął ręce obejmując mnie za szyję i całując mocno. Albo był naprawdę wdzięczny, albo uznał, że właśnie takiej nagrody oczekuję od niego. Nie mogłem zaprzeczyć, że bardzo tego chciałem i podobało mi się to, a moje krocze zareagowało na jego język wpełzający do moich ust. Swoją drogą bardzo zachęcająca była ta metoda podziękowań, bo kto nie chciałby takiego pocałunku? Aż chciało się pomagać i ratować Severusa ze wszystkich opresji.

Zamknąłem dłoń na jego kroczu i oblizałem się na samą myśl o tym jak jeszcze mógłby mi dziękować, jednak nie miałem zamiaru ot tak wykorzystywać chłopaka, który przecież tak pięknie potrafił się odwdzięczać. Poza tym podobał mi się i szanowałem go. Nie byłbym w stanie ot tak zrobić sobie z niego zabawki, jednak ten jeden raz chciałem go dotykać, by pokazać, że przyjmuję jego podziękowania.

- To naprawdę nie była moja zasługa – powtórzyłem mu, jednak ten nie słuchał. Uchylił usta i wygiął się pod moją dłonią tak by mieć ją bliżej swojego ciała.

- Ty – stwierdził buntowniczo, jakby chciał mnie zdominować i wydał z siebie zachęcający jęk. Z wielką chęcią nakryłem jego usta swoimi i całowałem je masując i ściskając jego krocze, które pęczniało coraz bardziej. Musiałem rozpiąć mu spodnie i wsunąć rękę pod bieliznę by mieć lepsze możliwości pieszczenia go. Był gorący, chociaż jeszcze nie wilgotny, a szkoda. Z największą chęcią poczułbym jak bardzo potrafi się podniecić moim dotykiem. Przypisywałem sobie w tej chwili niesamowite zdolności, jako kochanek i chyba byłem w tym niezły.

Odsunąłem wargi od jego i zająłem się jasną, delikatną skórą. Była wyśmienita i pachniała jabłkami, ale nie tymi czerwonymi i zwodniczymi, ale tymi zielonymi, kwaśnymi, jednak wspaniale orzeźwiającymi.

Lizałem ją i gryzłem w czułych miejscach chcąc otrzymać za to najlepszą możliwą nagrodę. Szczyt rozkoszy Seva.

Zamknąłem usta na jego uchu i zamruczałem mu w nie. Jęk, jaki otrzymałem w odpowiedzi świadczył o tym, ze trafiłem w najlepsze miejsce, a przynajmniej najczulsze na jego ciele w tych jego partiach. Skupiłem się, więc właśnie na nich ssałem muszelkę zapamiętale. Kilka razy ugryzłem ją by nadać doznaniom bardziej konkretnego charakteru, a moja dłoń zdecydowanie szybciej i pewniej poruszała się na jego członku i czułych okolicach. Nie czekałem już dłużej na efekty. Dostałem wilgotny dowód swojej zręczności prosto w dłoń, a szybki, urywany oddech młodszego Ślizgona świadczył o jego zmęczeniu, ale i tym samym o satysfakcji, jaką odczuł.

Nie trwało to jednak długo, gdyż szybko odzyskał siły by znaleźć dla nich inne zastosowanie. Uklęknął obejmując mnie za nogi, bym ani mu nie uciekł, ani nie mógł go odepchnąć. Dobrze wiedziałem, co teraz zrobi i nie chciałem mu w tym przeszkadzać. Za bardzo pragnąłem by mi to zrobił, by dał mi swoje wargi właśnie w taki sposób.

I to właśnie zrobił. Zsunął mi spodnie i wziął głęboko w usta. Czułem jak ślizgam się po delikatnym podniebieniu, jak zsuwam się głębiej w gardło chłopaka. Nie musiałem się ruszać. On sam wiedział jak to robić by było mi najlepiej. Trzymał mnie palcami u samego dołu i poruszał głową bardzo energicznie. Masował mnie językiem, ssał i drażnił sprawnie główkę mojego penisa. Był w tym dobry, nie dało się ukryć. Nauczyłem go wszystkiego znakomicie. Musiałem pochwalić się tym sam przed sobą.

Przy tej technice, posuwistych, rytmicznych ruchach, ciasno zamkniętych ustach mogłem jedynie wzdychać i odchylić głowę do góry byleby tylko czerpać z tego jak najwięcej.

- Jesteś w tym wspaniały – rzuciłem na wydechu – Ale pamiętaj, że bardziej lubię twoje usta na swoich. Auć! – ukąsił mnie lekko, jednak czułem to wyraźnie na pulsujących, nabrzmiałych krwią żyłach. Nie podobało mu się to, że mówię zamiast jęczeć w rytm jego ssania? Niegrzeczny, ale jaki kochany. Nie mogłem się nad ni dłużej znęcać. Musiałem oddać mu to, co mu się należało. Wylałem się, więc w jego usta, gdy moje ciało spięło się momentalnie rozluźniło wypuszczając nasienie.

Sam odsunąłem biodra od twarzy Severusa i pochyliłem się ocierając kropelki z kącików jego ust. Był wspaniale zarumieniony i uśmiechał się gryząc wargę, jakby wstydził się okazywać emocje, a szkoda.

- Odzyskałem mojego chłopaka – zamruczałem całkowicie zadowolony z tego, co dostałem – Nie zasypiaj więcej na tak długi czas. – pomogłem mu wstać i nie potrafiąc się powstrzymać pocałowałem go czując własny smak na jego wspaniale miękkich ustach, niemal kobiecych, pokusiłbym się o to stwierdzenie.

 

 

 

9 komentarzy:

  1. O.O To bylo naprawde swietne. Severus jest taki slodki *^^* Tez se musze takiego slodziaka znalezc! Byl tam tylko jeden blad. Brwi kladace sie na policzkach. Brzmi strasznie zabawnie xD Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecuje nadrobić wszelkie zaległości w notkach(niestety nawet komentarzy nie przeczytałam).. więcej informacji w przedmowie, do nowej notki.

    OdpowiedzUsuń
  3. całkiem fajnetylko z momentem erotycznym to cie troszkie poniosło ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Shienowi, Aki się nie podobał ;P On tylko...spełnił swoją zemstę. Co do uczuć..to jeszcze w swoim czasie ;pWiesz... kocham Twoje opowiadanie, bo kocham i Harrego Pottera, chociaż śmiało mogę stwierdzić, że Twoja wersja jest lepsza xD Lu..-ok posądzałam o wszelkie faajne myśli i czyny, ale ten słodki Sevuś? O kurcze xD Taki z niego wyrósł szaman? xD Cudo xD

    OdpowiedzUsuń
  5. dominisia533@op.pl24 lipca 2009 21:33

    Haha ! ten obrazek na końcu mnie po prostu rozwalił ! xdSev... no nie spodziewałam się tego po tobie xpSlicznie ! ^^ .. <--Łapa

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Misha Kyomoto25 lipca 2009 00:13

    Początek bardzo słodki i śliczny *^^* W ogóle całe opowiadanie jest słodkie i śliczne!!!! x) Kawaii Severus... i ten Lu... to daje do myślenia Przez to wszytsko próbuję Ci powiedzieć, że kocham Cię za takie notki!! :)) Więcej, więcej! x)P.S. Jest tak gorąco, że nie mogę myśleć... ufff!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale gwałciciele też nie wybierają sobie swoich ofiar.. no czasami. Przeważnie kierują się instynktem. Po prostu mają potrzebę zrobienia tego, z kimkolwiek, byleby się zaspokoić. Shien...miał lekko chorą ambicję, zaćmioną przez zdrowy rozsądek ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. masz zajebistego bloga przecyztake pierwsyz rozdila zajebiscie ci wyszeł i ide zaraz na nasteone ^^. Jestem chłopcem i tez pisze yaoi ^^jak chces wejdz na mojeog bloga http://ksiegablogow.blog.onet.pl/ ostrzegam bardzo dużo noci i blogów 66hehehehhe

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, a może to jednak pocałunek Lucjusza obudził Śnieżkę... i pięknie Severus się odwdzięczył...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń