piątek, 31 lipca 2009

Wzloty i upadki

Film był świetny ^^ Chociaż mdliło przy Lupin x Tonks... BLEH! FUJ!

2 grudzień
Z olbrzymim uśmiechem na twarzy szedłem korytarzem z kolegami. Kieszenie Syriusza były pełne słodkich, może lekko czekoladowych, lekko ostrzejszych alkoholowych cukierków. Dokarmiał mnie nimi jak sam powiedział. Były naprawdę wyśmienite. W prawdzie byliśmy w drodze na obiad, ale nie widziałem żadnych przeszkód by zjeść kilka teraz, a kilka później. Byłem wyposzczony w stosunku do łakoci, a Syri dbał bym nie czuł braku jego czułości, właśnie troszcząc się o moją dostatecznie dużą dawkę kakao we krwi, nie ważne, w jakiej formie. Uwielbiałem go za to. Za te jego pełne łakoci kieszenie, w których mogłem grzebać za czymś dla siebie zawsze, gdy tego chciałem. Naprawdę to uwielbiałem. Wcześniej dostarczał mi słodycz ze swoich warg, teraz przerzucił się na noszenie czegoś ze sobą. Jak to ujął, wolał bym go dotykał przez ubranie szperając za czymś w kieszeniach, niż gdybym miał dotykać samego siebie.
Skończyłem właśnie cukierka i uznałem, że nie ma sensu pchać w siebie kolejnych. Te trzy musiały mi wystarczyć, a może cztery... Sam nie byłem już pewien ile ich zjadłem.
Korytarze były w połowie puste. Przechodzili nimi tylko uczniowie spieszący do Wielkiej Sali. W tym naturalnie my. Chciałem już zjeść, mieć obiad za sobą i dobrać się do kieszeni Syriusza rozkoszując słodyczami po posiłku. Znowu wróciła mi ta niesamowita ochota na łakocie po obiadach.
Nadal niesamowicie ucieszony napawałem się obecnością przyjaciół i wszystkim w koło. To było takie normalne i takie wspaniałe. Najlepsze, co mogło mnie spotkać w życiu. Miałem kochających rodziców w domu i cudownych przyjaciół w szkole. Nie musiałem obawiać się już nienawiści, jeśli dowiedzą się o moim wilkołactwie, nie musiałem martwić się niczym, jak tylko nadmiernym przytyciem, jeśli Syriusz dalej będzie mnie tak rozpieszczał, ale to był tylko maleńki problem, który mogłem ignorować.
Mijaliśmy liczne sale i korytarze. Zazwyczaj nikt już na nich nie przesiadywał, a jednak jeden był zajęty na swój sposób. Na parapecie przy oknie siedział Severus. Poznałem go od razu po ciemnych włosach przysłaniających twarz, jasnej cerze i niepozornym wyglądzie. Poniekąd Snape był naprawdę łatwo rozpoznawalny. Miał w sobie to coś. Spokój, inteligencję, tajemnicę, sceptyczność, pełen ironii wzrok, ale także magnetyzm i głęboko skrywaną radość. Gdybym miał do niego dostęp na pewno chciałbym go lepiej poznać i zaprzyjaźnić się z nim. Lubiłem go mimo utarczek z poprzednich lat. Z subtelnym uśmiechem pisał coś w książce do eliksirów.
- Hmm... – James uśmiechnął się przebiegle i wyszedł przed nas. Stanął przy chłopaku zaglądając mu do książki. Ten zamknął ją szybko i popatrzył już zły na Pottera.
- Czego chcesz?! – warknął.
- No wiesz? Miałem ochotę porozmawiać z tobą, zapytać, co robisz i czy nie zjesz ze mną obiadu... – zmierzwił sobie włosy uśmiechnięty i puścił mu oko. Severus zabrał książkę, pióro i zeskoczył z parapetu. Rzucił okularnikowi pełne pogardy spojrzenie i po prostu odszedł jak gdyby nigdy nic. James został jawnie odrzucony.
- Chyba się nie wykazałeś – Syriusz wydawał się tym usatysfakcjonowany – I co powiedziałby Kinn gdyby wiedział, że szukasz sobie nowego kochasia?
- Nie szukam! – James prychnął i przygładził włosy – Po prostu ćwiczę. Nie chcę wyjść z wprawy w flirtowaniu!
- Twój urok osobisty chyba już nie działa jak dawniej. Za późno na ćwiczenia – Syri mówił poważnie, ale widać było, że jest tym rozbawiony – O ile miałeś jakoś urok osobisty, James... – ja wolałem się tylko przysłuchiwać.
- Miał, Syriuszu, miał... Ale jego urok działa tylko na Kinna – Sheva wtrącił się do rozmowy – Sam widzisz, że mnie tym jakoś nie poderwał. Kinna jakoś, chociaż nadal nie wiem, jakim cudem i co mu za to obiecał – prychnął i śmiał się. Okularnik za to patrzył na nich wściekle. Niestety widać było, że doszukuje się w tym jakiejś prawdy i nie dało się ukryć, że jakaś w tym się kryła. W końcu poza Niholasem nikt nie ulegał urokowi Pottera chyba, że o czymś nie wiedziałem.
- Chodźmy już! Obiad mi wystygnie! – uciął to okularnik i ruszył na czele jakby był naszym przewodnikiem. Idąc z przodu myślał o czymś i kalkulował cicho. Dopiero widząc posiłek w Wielkiej Sali oprzytomniał i podbiegł do stołu. Rzucił się jak wygłodniałe zwierzę na grilowanego kurczaka w cukinii i nie żałował sobie niczego nakładając kopiatą porcję. Nawet nie domyślałem się, że może być taki głodny. Swoją drogą ja także odczuwałem głód. Nie mniej jednak robiąc dobrą minę do złej gry podszedłem powoli i nałożyłem sobie po trochę z każdej potrawy, jaką miałem niedaleko siebie.
Peter siedzący z boku naprzeciwko mnie wychylał się zza Shevy patrząc na stoły za nami. Odwróciłem się kilka razy chcąc dostrzec, na kogo tak patrzy, ale dopiero, kiedy wsadził łokieć w spaghetti byłem pewien, co się dzieje. Musiał dostrzegać tam Narcyzę.
Reszta chłopaków chyba także to dostrzegła gdyż wszyscy wychyliliśmy się byleby tylko dostrzec dziewczynę. Wyjątkowo włosy upięła w kok i niemal lśniła pięknem u boku Lucjusza, który usilnie starał się podtrzymywać rozmowę z kolegami naprzeciwko, nie zaś niańczyć dziewczynę. Było to po nim widać. Ona jednak chyba tego nie dostrzegała. Cóż, miłość potrafiła być ślepa. Jej wzrok przebiegł po nas i zrobiła zaskoczoną minę. No tak. Z pewnością wyglądaliśmy głupio wystając zza innych osób i wpatrując się w nią. Szybko usiedliśmy normalnie, co również musiało wydać się jej podejrzane.
- Ładna jest, ale żeby się tak od razu zachwycać? – mruknął Potter.
- Tak, i zabawnie wygląda przy Lucjuszu. Takie dwa piękne ptaszki w jednej klatce, z czego kluczyk ma samiczka. – Sheva aż zadrżał – Kobiety są przerażające.
- Przesadzasz. - Syriusz pokazał skinieniem głowy na Petera. Chłopak wzdychał nadal patrząc na dziewczynę. – Wiesz, Pet. Tak to ty jej nie poderwiesz – złapał go za ubranie i posadził normalnie. Blondynek jak wyrwany ze snu popatrzył po nas nieprzytomnie – Nie wygrasz z Lucjuszem gapiąc się na nią. Musisz mieć plan! Musisz wyruszyć na łowy! Podryw z pełną świadomością swoich umiejętności!
- Popatrz na niego Syriuszu – westchnąłem zrezygnowany już na samym początku – Widzisz go w roli podrywacza? To małe, wystraszone zwierzątko, a nie drapieżnik. Ona jest drapieżnikiem. – Peter tylko przyznał mi rację kiwając głową. Chyba sam wiedział, że nie potrafiłby zamienić z nią chociażby słowa.
- Jesteście zbyt sceptyczni! – wepchnął w usta Petera widelec ze spaghetti, niestety zmasakrowanym, ale zawsze to łokciem Pettigrew – To wszystko zależy tylko od nastawienia. Popatrz na Jamesa. Wygląda jak trol na rowerze, ma móżdżek jak trol na wrotkach i a samoocenę jak pierwszorzędny czarodziej na okładce magazynu dla samotnych czarownic...
- Odczep się od moich okularów! – syknął Potter i poprawił je na nosie.
- Ale kiedy ja lubię się ich czepiać – Syri zakwilił – Ale teraz skup się na uczeniu Petera. Twoja pewność siebie może mu być przydatna. Pierwsze, co! Siedź prosto! – i zaczęła się lekcja. Syriusz wyglądał teraz naprawdę dostojnie i dumnie. Nie widziałem go takim od pierwszego dnia szkoły, kiedy to był jeszcze naszym wrogiem, o ile można było tak to nazwać. – Jesz patrząc niemal przed siebie na rozmówcę, a czasami tylko na talerz – demonstrował – Powoli i dokładnie. Małe kęsy. Kobiety lubią ogładę u chłopaka także przy stole...
- A to skąd wiesz? – uniosłem brew – Chciałem go trochę posprawdzać. Nie byłem zazdrosny. Był mój, to wiedziałem z całą pewnością. Póki, co.
- Wiesz, Remi – uśmiechnął się szeroko – Podryw trzeba ćwiczyć od najmłodszych lat, a jak widać dobrze zadziałał, bo mam ciebie – mrugnął. Kopnąłem go pod stołem lekko speszony. Roześmiał się przez to głośno i pokazywał dalej Peterowi jak ma się zachowywać. – Naśladuj mnie, bo zapomnisz wszystko. Zrobię z ciebie łamacza kobiecych serc! – chyba sam w to nie wierzył. Wydawało mi się, że i Potter coś z tego uszczypnie i nauczy się udoskonalając swoją kulawą metodę podrywania, która okazała się wielką katastrofą już na początku przy Andrew, czy też przy Severusie, jednak zadziałała przy Kinn’ie.


 

5 komentarzy:

  1. Kirhan, nie obrzydzaj mi filmu XD Ja się tak cieszyłam, kiedy Lupin w jednej z części, obejmował swojego starego przyjaciele, Syriusza, a tu twórcy, piszesz.. wycięli yaoistkom kawał xDPotter jako troll XDD Na rowerze xD A Remi chce, z własnej woli, grzebać po kieszeniach Syriego.. niesamowite xD Ojć.. Sev będzie zazdrosny :> A gdzie Regulus(albo mi się coś kopci w obwodach, że on był.. gdzieś tam xD W murach szkoły)U mnie nowa notka ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka, podoba się. Może coś w niej brakuje (jakiegoś całusa, albo coś^^) ale może być:)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG O_________O Nie zmieniłam...tego O___O Notkę przepisałam już dawno, więc zmieniłam tylko posklejane wyrazy.. oż kurcze.. a rano pamiętałam.. ==''' Skleroza nie boli ><' Dzięki ;))) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwalił mnie ten troll na rowerze xDEhh Peter---> Narcyza--->Lucjusz--->Severus... Teraz trzeba odlepić Narcyzę od Lucjusza i przylepić do Peterka... "KOGO kropelką PRZYkleisz, tego nigdy nie odkleisz"... znowu mi odbija xD No cóż...Pojutrze rano jadę na 2 tyg. na moją ukochaną bazę namiotową... znowu będę miała zaległości xDPS. Biedny zmasakrowany makaron Petera ;( xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    ciekawe czy Peter stanie się łamaczem kobiecych serc po naukach Syriusza
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń