piątek, 7 sierpnia 2009

Deser...

Ciastko... Ten blog MA być słodki. Jest po to by czytelnik oderwał się od świata, a nie by jeszcze bardziej zatracał w jego beznadzieji... Chyba nie tak ciężko to pojąć, co? Poza tym. Ja nie wyrosnę z tej słodyczy. Zapewniam mam na karku także sporo i jeszcze mi nie przeszło, więc i nie przejdzie. I dobrze, ponieważ właśnie to jest Kirhan.

I wiedz, że by dopasować Ai no Tenshi (nie wiem czy czytałaś, czy opierasz się tylko na MS) do czytelników muszę wiedzieć czego się od nich spodziewać. A to jest powiązane z religią.

I przede wszystkim... Moi czytelnicy są w naprawdę różnym wieku.

8 grudzień
Za oknami było ślicznie. Padał pierwszy śnieg, moim zdaniem trochę spóźniony, jednak zachwycający. Płatki były drobne i niewielkie, ale szybko pokryły całe błonia. Zupełnie jakby nagle zakwitły tysiące białych kwiatków. Nie potrafiłem oderwać od tego wzroku. Wspaniała i niesamowita atmosfera sprawiała, że czułem się fantastycznie. Mimo, że był to czas zaraz przed pełnią, nie odczuwałem znużenia. Nie tym razem. Byłem prawdopodobnie nazbyt zachwycony tym pierwszym śniegiem i niesamowitą aurą, jaką tworzył, by martwić się czymś takim jak przemiana. Po raz pierwszy czułem się właśnie tak.
- Prawda, że jest pięknie? – zapytałem zachwycony bez przerwy wyglądając przez jedno z okien na korytarzu. Śnieg rozpadał się na dobre akurat, gdy szliśmy na podwieczorek. Rano prószył nieśmiało, za to teraz zupełnie jakby się zapomniał i chciał zasypać cały świat. Sam nie wiem, czemu tak mi się to podobało. Może był to jeden z tych dni, kiedy wszystko wydawało mi się magiczne, bardziej niż sam Hogwart?
- Może być – Syriusz stał za mną i teraz objął mnie ramionami – Są piękniejsze rzeczy i najpiękniejsi ludzie. – szepnął i pocałował mnie w szyję. Podniosłem rękę i uderzyłem go w czoło.
- Ja jestem tylko w połowie człowiekiem. – skwitowałem – Nie zapominaj.
- Dla mnie jesteś po prostu wspaniałym, słodkim i najbardziej wspaniałym Remusem na świecie. – wystawił zadziornie język. Uśmiechnął się, odwrócił mnie przodem do siebie i przysunął łapiąc za podbródek. – A wiesz, co mam ochotę zrobić komuś tak cudownemu? – zniżył głos. Popatrzyłem ponad jego ramieniem na korytarz. Był pusty. Reszta już poszła do Wielkiej Sali.
- Masz ochotę zabrać go na podwieczorek? – zapytałem niewinnie i przygryzłem wargę by pokazać mu swoje zniecierpliwienie. Załamał się trochę, ale trzymał dzielnie.
- Tak. Mam ochotę zabrać go na podwieczorek – westchnął. Roześmiałem się widząc jego zabawną minę. Pocałowałem go szybko i trzymając za rękę prowadziłem w stronę Wielkiej Sali. Już czułem wspaniały, słodki smak podwieczorku, jaki by nie był.
Syriusz puścił moją rękę, kiedy zbliżaliśmy się do innych uczniów. Wiedział, że wolę nie zwracać na siebie ich uwagi, jednak bym nie czuł się osamotniony stanął zaraz obok mnie i specjalnie ocierając się ramieniem.
Pomieszczenie było już pełne uczniów. Dyrektor specjalnie wyraził przy śniadaniu życzenie byśmy zebrali się w Wielkiej Sali. Przyjaciele zajęli dla nas miejsca obok siebie. Stoły były puste, jednak w chwili, gdy ostatnie miejsce zostało zapełnione przed nami pojawiły się spore półmiski z deserową budowlą zaśnieżonego Hogwartu. Nawet okna pokoi były idealnie oddane. Byłem zachwycony. Każdy miał swoją miniaturkę zamku, którą za chwilę miał zjeść. Niesamowicie chciałem skosztować już wieży astronomicznej, a jednak z drugiej strony było mi żal niszczyć czegoś takiego.
Większość osób już przymierzała się do skosztowania, kiedy dyrektor wstał. Uśmiechnął się podejrzanie jakby specjalnie chciał nas wytrzymać zanim będziemy mogli rozpłynąć się w tym smaku.
- Mamy wspaniały dzień, a wy wydajecie się pełni zapału. – zaczął mówić – Chciałbym skierować swoje słowa na samym początku do tych, którzy na Święta zostaną w szkole. W tym roku przygotowaliśmy dla was coś wyjątkowego. Nie pozwolimy się wam nudzić, dlatego też wraz z resztą nauczycieli opracowaliśmy dla was zadania, które będziecie musieli wypełnić danego dnia Świąt, ale do tego macie jeszcze czas. Pettigrew, chciałbym dodać coś jeszcze zanim wbijesz łyżeczkę w środek mojego gabinetu – uśmiechnął się w naszym kierunku, a Peter od razu odłożył łyżkę. Widać chciał cichaczem zacząć jeść bez nas. – Uznałem, że skoro zbliżają się nieubłaganie Święta należy wam się jakaś niespodzianka. Może dwa razy w tygodniu będę zadawać wam zagadkę. Ten, który ją rozwiąże będzie musiał zgłosić się do wybranego nauczyciela z rozwiązaniem. Jeśli będzie pierwszy, wtedy najbliższy dzień nauki będzie miał wolny od odpytywania! – zamilkł na chwilę obserwując nas wszystkich uważnie. Jego błękitne oczy błyszczały rozbawieniem. Tym czasem w Wielkiej Sali zapanowała całkowita cisza, przerodziła się nagle w podniecone szepty, a na koniec w okrzyki radości. Niektórzy już zacierali ręce w nadziei, że to właśnie im uda się rozwiązać zagadkę i uniknąć odpytywania na zajęciach całego dnia. Już po Potterze i Syriuszu widziałem, że była to bardzo atrakcyjna nagroda. Ich oczy lśniły zachłannie, zaś usta wykrzywiały się w zarozumiałym uśmiechu.
- Tak. Wiedziałem, że to będzie najlepsza zachęta dla każdego z uczniów. Na zagadki czekajcie od poniedziałku. Powinny ukazać się na tablicy ogłoszeń w waszych Pokojach Wspólnych, lub zostaną podane przeze mnie w czasie śniadania. Ale... – chyba specjalnie to przeciągał widząc jak lustrujemy wzrokiem nasze miniaturki Hogwartu na półmiskach. Sam miałem ochotę zacząć zlizywać bitą śmietanę z dachu jeszcze zanim dyrektor skończy. Reszta zajmowała się raczej myśleniem o konkursie, który zapowiedział mężczyzna. Nie ciężko było podzielić nas wszystkich właśnie na te dwie grupy. Tych marzących o deserze i tych, który nie potrafili już myśleć o niczym innym jak tylko unikaniu odpytywania na zajęciach. Ja i Peter należeliśmy do tej pierwszej grupy zaś Syri, James i Sheva do drugiej.
- Nie myślcie sobie, że na wszystko musicie czekać. Na dziś także coś dla was mam! – znowu mówił w pełen entuzjazmu sposób – To miejsce dla każdego, nie ważne jak starego, tu w miodzie, kremie i pychotach, opuści cię na figle ochota, odpoczniesz przy piance, zatracisz się w hulance i poznasz, czym jest życie, nie takie jak w zeszycie. – i zapanowała cisza. Wśród uczniów trwała cicha burza. Każdy nerwowo zastanawiał się nad czymś, analizował coś. Ja nie poddałem się temu małemu szaleństwu. Nie interesowały mnie dni wolne od pytania na zajęciach.
- Hogsmade! – krzyknął ktoś spośród Krukonów, zaś dyrektor klasnął w dłonie.
- Wspaniale! Właśnie tak! Nagrodą jest wyjście do Hogsmade dla całej szkoły, oczywiście dla tych, którzy mogą. Młodsi mają zapewnione małe niespodzianki z Miodowego Królestwa. Wieczorem szukajcie ich w pokojach! – powiedział niemal dziecinnie i rozłożył ramiona – Teraz smacznego! – usiadł i sam zabrał się za swój deser.
Ja tylko na to czekałem. Oblizałem się i przygryzłem wargę. Jutro mieliśmy iść do wioski, a dziś mogłem do woli objeść się zamkiem ze słodkości. Byłem zachwycony już samą myślą o tym, jak wiele słodkiego zdołam dziś zjeść. Nie czekając dłużej zgarnąłem bitą śmietanę z dachu wieży astronomicznej zrobionej z delikatnej rureczki. Nie wiedząc jak się za to zabrać pochyliłem się i ugryzłem wieżę. W środku była nadziana czekoladową i karmelem. Z trudem powstrzymałem głośne pomruki i wyrazy zachwytu. Niesamowicie chciałem jeszcze więcej. Nie myślałem o tym, że nie jestem otoczony innymi uczniami, którzy jedzą mniej lub bardziej dystyngowanie. Liczyło się to by zjeść jak najwięcej i jak najszybciej. Nie mogłem po prostu się opanować. Zupełnie jakby coś we mnie wstąpiło. Kiedy tylko wygryzłem wafelek tworzący ściany szkoły zabrałem się za wyjadanie łyżeczką wiśniowego nadzienia, a niedługo potem lukrowego śniegu z placu przed zamkiem.
Syriusz patrzył na mnie zdziwiony. Połowę twarzy miałem w słodyczach, tego byłem pewien, jednak nie różniłem się przy tym od innych, również ubrudzonych i zajadających z apetytem deser.
- No, co? – zapytałem w końcu lekko pesząc się jego spojrzeniem.
- Nic. – wzruszył ramionami – Chcesz trochę mojego? – podsunął mi talerz. Zjadł zaledwie niecałą połowę zamku i w przeciwieństwie do innych nie ubrudził się niemal w ogóle.
- A ty? – zapytałem, chociaż bardziej z grzeczności niż rzeczywistej troski o jego apetyt.
- Ja już pojadłem, ale ty... – zabrał mój pusty już półmisek i zastąpił swoim. – Jedz i nie martw się. Ja nie zmieszczę tyle słodkiego.
- Na pewno? – przyglądałem mu się uważnie.
- Tak, Remusie. Jedz – roześmiał się cicho, a ja nie mogąc go dłużej namawiać, czy też wypytywać zabrałem się za jedzenie. Peter patrzył z zazdrością na moją dodatkową porcję. Syriusz zostawił mu najlepsze kawałki. Zarówno pod względem nadzienia, jak i wafelków, czy kawałków owoców.
Kiedy uporałem się z tym byłem naprawdę pełny. Chyba nawet trochę mnie przybyło, ale za to czułem się wyśmienicie. Nie zjadłbym ani łyżeczki więcej, ale i nie musiałem. Byłem w niebie, słodkim niebie.

7 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadania, Kirhan, nad wyraz wszystkiego, kocham XDCiastko, - oj no. Najwyraźniej nie czytałaś pozostałych blogów Kirhan, które poraziłyby Cię doskonałością i precyzją, tak bardzo upragnionych dla Ciebie, fachowych słów i zwrotów ^^A co do tego jakże słodkiego rozdziału.. no miodzio, miodzio! Ciekawi mnie, czy Remi też będzie brał udział w konkursach xD U mnie też nowa notka =3

    OdpowiedzUsuń
  2. słodko! niesamowicie słodko... uwielbiam to... Ciastko - jeżeli nie podoba Ci się klimat MS lub Ai No Tenshi, to czemu to czytasz? Z jakiegoż to niesamowitego powodu próbujesz poniżyć Autorkę, zarzucając jej infantylność, nieznajomość tematu, podkreślając przy tym - w to nie wątpię - swoją szeroką znajomość tematów religijnych/teologicznych/jakich chcesz?To, że Kirhan się nie przejmuje Twoim zdaniem, świadczy najlepiej o jej profesjonalizmie i NIE pisaniu pod dyktando czytelników.Uważając się za niesamowitą katoliczkę, ogólnie powinnaś unikać czytania yaoi. Wybacz gorzkie słowa, ale nie mogę patrzeć na ludzi, którzy szukają wrażeń/dowartościowania się czyimś kosztem, a potem na to narzekają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozwolę się odnieść do komentarza Ciastka z 5 sierpnia. Myślę, że się mylisz. Skoro już tak bardzo chcesz bazować na sprawie Kościoła Katolickiego to proponuje lekturę pewnego cytatu: ,,Kto pierwszy jest bez grzechu niech żuci kamień" znajdziesz go w Biblii bez problemu. Prosiłabym o nie szpanowanie tym że chodziłaś do katolika, tak się składa że przeżyłam w takiej szkole dziesięć lat i także mogę się ,,poszczycić" tym czasem i sprawami które z niej wyciągnęłam. Co się tyczy homoseksualizmu to może.. zajrzysz do Katechizmu Kościoła Katolickiego i przeczytasz sobie notkę o tym co polecał papież? Z tego co pamiętam to była tam jakaś wzmianka o TOLERANCJI i AKCEPTACJI takiego ,,zachowania" a nie burzenia go przez pryzmat czegoś takiego, co właśnie robisz teraz? Nie wiem.. ale jak dla mnie Twój ostatni komentarz ocieka także zazdrością. Pod publikę w dzisiejszych czasach piszę bardzo dużo ludzi. Nie mam tutaj na myśli tylko pisarzy, ale także chociażby muzyków jak Piotr Rubik itp. Popychanie swoich argumentów do granicy absurdu, jakim są sweetaśne blogi są trochę za bardzo wybujałe. Widziałam znacznie więcej, blogów które były w większym stopniu bardziej... różowiaste. Dodatkowo pragnęłabym także napomknąć o pewnej sprawie: żyjemy w wolnym kraju i jesteśmy ludźmi ciekawymi. Autorka jako osoba wolna ma prawo pytać o co chce. Nie zmusza przecież Ciebie tym samym do odpowiedzi, robią to osoby, które tego chcą. Zdaje sobie całkowicie sprawę z faktu, że większość Polaków to homofoby przez duże F ale może przestałabyś tak bardzo starać się wypchać na piedestał. O zgrozo, nie wiem czego. Nie wiem, wtrąciłam się raz i mam nadzieje, że jest to ostatni tego typu mój komentarz. Nie mogłam się powstrzymać, ale na świecie jest tyle ciekawych ludzi, którzy są za bardzo.. fascynujący, że nie mogłam się opanować. Mam nadzieje Ciasteczku, że nie uraziłam, ale chyba każdy ma prawo powiedzieć to, co w duszy leży. Sądzę, że przemyślisz i odrobisz zadaną pracę domową. Nie musisz jej robić pisemnie. Żegnam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój talent jest naprawdę niebywały :). Potrafisz z niczego zrobić coś ;). Jesteś w stanie z jednej rzeczy (w tym wypadku tortu) zrobić całkiem całkiem notkę :). Naprawdę, ja nie byłabym w stanie :). Podziwiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tak m i czytam to samej mi się chce coś słodkiego xDD. Nocia słodziusia jak każda poprzednia. Twoje opowiadanie czyta się naprawdę cudownie XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo ;) U mnie nowa notka =3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    słodko, Syriusz jak zawsze podzieli się słodkościami z Remusem... :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń