środa, 12 sierpnia 2009

Herbaciarnia

9 grudzień
Nie ważne jak często mogliśmy wychodzić do Hogsmeade, ta możliwość zawsze była dla nas czymś wyjątkowym. Siedząc w szkole mieliśmy do czynienia wyłącznie z rówieśnikami i nauczycielami, czy też innymi pracownikami szkoły. W wiosce mogliśmy obcować z innymi czarodziejami i przyglądać się ich życiu w takim właśnie miejscu. Większość z nas mieszkała na odludziach, bądź wśród mugoli, a to było zupełnie nie do porównania z życiem pośród ludzi takich jak ty.
Zdawałem sobie sprawę, iż w dni powszednie, kiedy na ulice nie wylega cała gromada uczniów Hogwartu, miasteczko wydaje się zupełnie inne i może nawet puste. Ja znałem je tylko od trony zwyczajnego uczniaka, który wraz z innymi miesza w normalnym życiu innych osób. Nie przeszkadzało mi to jednak, a i mieszkańcy wydawali się zadowoleni, kiedy Hogsmeade odżywało i stawało się ulem głośnych i rozentuzjazmowanych dzieciaków.
W Trzech Miotłach jak zawsze było nas niesamowicie dużo. Przepychaliśmy się między sobą by usiąść gdzieś, lub chociażby kupić cokolwiek. 
Tym razem nie udało nam się znaleźć żadnego dobrego miejsca, więc tylko kupiliśmy po piwie kremowym i wypiliśmy je przy ladzie. Syriusz sączył je powoli, zaś Potter skończył, jako pierwszy. Od razu było widać, że humor mu się poprawił, chociaż nie można było na to narzekać wcześniej. Zastanawiał się nad kupnem kolejnego, jednak zdecydowanie bezpieczniejsze było odciągnięcie go od takiego zamiaru. James na codzień był nieznośny, a co dopiero gdyby wypił te dwa, lub trzy piwa kremowe. Nawet nie interesowało mnie jak wiele butelek potrafi opróżnić zanim nie poczuje, że jednak trochę przesadził.
- Idziemy do herbaciarni u pani Puddifoot – oświadczył pewnie.
- Po co? – Syriusz skrzywił się nie siląc nawet na ukrycie własnej niechęci – Tam jest teraz pełno zakochanych, z resztą jak zawsze. Randki, randki i jeszcze raz randki. W zimie, tym bardziej, kiedy sypie śnieg, jest ich tam pełno!
- Otóż to, Syriuszu! A naszym zadaniem będzie im przeszkadzać podczas tych romantycznych chwil. Nie odczuwasz potrzeby poznęcania się nad nimi? – J. poprawił okulary wpatrując się w Blacka przenikliwie – Nie mów mi, że nie... – zawahał się – Tłumy zakochanych nastolatków, którzy się mizdrzą do siebie nawzajem, słodkie słówka, maślane oczka, jakiś deser... – zwiesił głos patrząc przebiegle na mnie – Masa łakoci pierwszej klasy, może nawet Narcyza się tam znajdzie... – tym razem lustrował Petera – Aż chce się im przeszkadzać! – niemal uniósł ręce w górę zakańczając – Nie czujecie tego dreszczyku emocji na myśl o zepsuciu im randki?
- Trochę... – Syri odwrócił głowę w bok jakby chciał ukryć twarz przed kimś. Wydawało mi się, że chodziło właśnie o mnie. Nie spodziewałem się, że chłopakowi sprawi taką przyjemność denerwowanie innych, tym bardziej, że sam raczej nigdy nie chciałby by to nam przerywano takie chwile we dwoje.
- Ale zachowujcie się w miarę przyzwoicie – westchnąłem ciężko. Sam nie wiem, dlaczego się na to godziłem. Po prostu nie mogłem im odmówić, lub tłumaczyć, że tak nie wolno. Byłem jednym z nich nawet, jeśli trochę się różniłem.
- No to nie ma, co czekać! – Sheva odstawił swoją butelkę na ladę i wyszedł za chłopaków.
- Chwila, chwila! – mruknąłem łykając w miarę szybko swoje – Że wy pochłaniacie piwo to jasne, ale ja muszę dokończyć swoje. Ja potrzebuję czasu! – starałem się wypić je szybko, jednak nie było to łatwe. W końcu udało mi się je skończyć i wycierając usta dołączyłem do nich.
Ulica była niemal równie zatłoczona, co wszelkie lepsze i przyjemniejsze miejsca. Nie spodziewałem się, że ta niespodzianka dyrektora zrobi taką furorę i zachęci niemal wszystkich do wyjścia. Na dworze nie było jeszcze mroźno, chociaż jesienne temperatury skończyły się przed tygodniem. Śnieg padał bardzo leniwie, dzięki czemu było przyjemnie, a po piwie byłem rozgrzany.
Herbaciarnia pani Puddifoot była miejscem spotkań licznych par. Z początku było mniej zatłoczone miejsce, w którym można było porozmawiać, czy posiedzieć w spokoju. Z czasem starała się równie oblegana, co Trzy Miotły, chociaż tutaj najważniejszym było znalezienie wolnego stoliku. Jeśli taki się trafił można było uznawać się za wielkiego szczęściarza. Sama pani Puddifoot odziedziczyła to miejsce po swojej matce i nie spodziewała się takiego zainteresowania. Tak przynajmniej mówili ci, którzy mieli okazję z nią rozmawiać.
Wnętrze herbaciarni było bardzo przyjemnie urządzone, jasne i przestronne, zupełnie jakby powstało właśnie po to by uczniowie mogli przychodzić tam na randki.
Tym razem nie spodziewałem się przełomu w ilości wolnych miejsc. Wiele par wychodziło z herbaciarni niepocieszonych, jednak James uznał, że to dobry znak i wpakował się do środka. Tak jak myślałem wszystkie miejsce były pozajmowane i wszędzie aż wyczuwało się atmosferę randek. Potter jednak był naprawdę pewny siebie.
- Mamy szczęście! – zakwilił i ruszył przed siebie w ciemniejszy kąt. Odsunął krzesło od stołu i dosiadł się do kogoś. Dopiero, kiedy podszedłem dostrzegłem Severusa. Ślizgon patrzył wściekle na Pottera, zaś Syriusz stanął w miejscy piorunując wzrokiem Snape’a.
- Jesteś pewny, James? Nie wiem czy pamiętasz, ale to wróg numer jeden na liście – syknął, ale Sev nie obdarzył go ani chwilą zainteresowania.
- Tu jest zajęte, idioto – powiedział do okularnika, ale ten odchylił się i zabrał dodatkowe krzesło spod innego stolika i kazał nam siadać.
- Nie jest zajęte – zaczął dopiero, kiedy widział, że siedzimy – Kłamiesz, a to nie ładnie – przysunął się do Severusa – Kogo tak obserwujesz, co? – podczas gdy on rozglądał się ostentacyjnie, ja rzuciłem szybkie spojrzenie na wnętrze. Przy jednym ze stolików siedział Lucjusz z Narcyzą. Peter zachlipał patrząc w tamtą stronę. – Nie uważasz, że to nieładnie podglądać miłosne uniesienia innych? – J. wrócił do zajmowania się Ślizgonem – Powinieneś zajmować się sobą. Mogę ci pomóc. Randka z całą naszą piątką, co ty na to? Naturalnie ja mam wyłączność na bliższe poznanie z tobą – posłał zniewalający uśmiech, który Severus wydawał się odbierać, jako kolejne zniewagi.
- Niby to czterooki, a jednak widzi tyle, co cyklop – syknął – Powiedziałem, że jest zajęte i chyba potrafisz dostrzec, że nie podoba mi się twoje towarzystwo! – zmarszczył wściekle brwi.
- Mały kłamczuch – do Jamesa to najwidoczniej nie dotarło. Wziął z ręki chłopaka łyżeczkę i nabrał sobie na nią odrobinę kremu z ciastka chłopaka – Mmm... Pychota. – przysunął się do niego jeszcze bliżej. – Pokarmić cię? Będzie romantyczniej – podsunął pod usta Severusa kolejny kęs. Ten skrzywił się i odepchnął od siebie jego rękę.
- Odczep się, bo będę krzyczał! – zarumienił się lekko tym naiwnym szantażem, zaś Potter roześmiał się głośno. Objął go ramieniem i przymilał. Sev usilnie starał się zepchnąć z siebie rękę. 
Coś poruszyło się gwałtownie z boku, ale zanim zdołałem spojrzeć w tamtą stronę Lucjusz był już przy nas.
- Precz z łapskami, Potter – syknął – Nie widzisz, że sobie tego nie życzy?!
- Wybacz, ale chyba zostawiłeś swoją piękną milady samą, a ona nie wie, dlaczego. Nie ładnie tak przerywać randkę swoją i innych. A może chcesz zabłysnąć przed swoją ukochaną ratując biednego młodszego kolegę? Och, jakie to szlachetne, a teraz wybacz, zajęci jesteśmy. – odwrócił się do Snape’a i zaczął pocierać nosem jego policzek. Ślizgon wyglądał jakby miał się rozpłakać. Już nawet nie wiedział gdzie dać ręce by jakoś odsunąć okularnika. Od czasu, kiedy podszedł do nas Lucjusz ciemnowłosy stał się mniej zdecydowany w swoich protestach, tak przynajmniej mi się wydawało.
- Odwal się od niego, Potter! – Malfoy złapał Seva za rękę i pociągnął do siebie. Objął go opiekuńczo ramieniem – Odwal się od niego... i każdego innego Ślizgona – rzucił wściekle. Sev zdążył tylko zabrać swoją kurtkę. Lucjusz odwrócił się i odchodził w stronę drzwi wyjściowych. Nagle zatrzymał się i odwrócił do patrzącej na niego ze zdziwieniem Narcyzy. Pokazał jej by poszła za nimi, zaś ta nie zapominając o pełnym żalu i złości spojrzeniu w stronę Jamesa, który przerwał im miłą randkę zabrała swoje rzeczy i podeszła do czekającego na nią chłopaka.
- Niech go. A już prawie go miałem! – J. zaczął dokańczać ciastko Severusa, zaś Syriusz patrzył na niego w wymowny sposób wyrażający wielkie niezadowolenie z powodu spotkania ze Ślizgonem, którego nie lubił od dawna właśnie przeze mnie. 



  

4 komentarze:

  1. Pierwsza :)Opowiadanie cudowne. Skąd ty bierzesz takie pomysły? I talent? Jak ja ci zazdroszczę :) Nie mogę się doczekać następnej części :)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się wydaje, że teraz częściej będą Seva widzieć xD No Potter to nie wiem czy przeżyje następne spotkanie xDDDD Próbować zawsze można xD Ależ Lucjusz jest..zaborczy. Swoją drogą.. Narcyza i Sev? Aż taki spragniony? *szczerzy się* Heheh xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę fajny blog! Zyskałaś nową czytelniczkę,mów na mnie Asia Cullen, mam nadzieję, ze będę powiadomiana o nowych notkach. A i jeszcze jedno, mój blog to:http://zapach-zauroczenia.blog.onet.pl/Moja własna twórczość;) Mam nadzieję, że się spodoba i, że i ja zyskam nową czytelniczkę i komentującą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    ciekawi mnie czy Lucjusz będzie z Narcyza czy z Severusem, Potter to było okropne, nie lubie czegos takiego jakby sam był na randce to nie chciałby aby ktos przeszkadzał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń