niedziela, 30 sierpnia 2009

Kartka z pamiętnika XLVII (Special) - Nauczyciel astronomii

Kochani, notka dedykowana tym, którzy zaczynają rok szkolny we wrześniu! Niech ten rok, mimo nauki i udręki życia szkolnego będzie dla Was wyjątkowy i magiczny!

Зеркало - lustro. Przedmiot wytwarzany już przed wiekami, bez którego współcześni ludzie nie potrafiliby się obyć. Prawdopodobnie nie ma osoby, która nie posiadałaby w domu nawet najmniejszego zwierciadełka. A przecież jest ono jedną z bardziej niebezpiecznych broni. Przedstawia zwodnicze piękno, bądź odrażającą brzydotę, a nie ma nic łatwiejszego niż wykorzystanie atutów luster, niż posłużenie się ludzką próżnością, lub ambicją. Odbicie potrafi zabić, chociaż nikt nie myśli o tym, kiedy przygląda się samemu sobie każdego dnia.
A co dostrzegałem ja, patrząc każdego ranka na własne odbicie w łazience? Łatwiej było opisać niebo niż ludzką twarz przedstawioną tak nieporadnie i niedokładnie w odbiciu. Bo czyż nieboskłon nie był jedynie swoistym bytem, przedmiotem, czymś materialnym, podczas gdy człowiek łączył w sobie także duchowość? Lustro nigdy nie przedstawiało prawdy, każde oko widziało to samo inaczej, każde światło zmieniało szczegóły, które na pozór były nieistotne, a w rzeczywistości tworzyły przecież coś tak skomplikowanego i trudnego, jak człowiek, a jego fizyczność była równie złożona jak sieć uczuć.
Jaki więc byłem? Jak wyglądałem? Tak naprawdę nie miałem pojęcia. Czy istniał ktokolwiek, kto mógłby opisać mnie samego? Takim, jakim jestem naprawdę? Jeśli to ja miałem odpowiedzieć na to pytanie, zaprzeczyłbym. W oczach każdego człowieka wyglądam inaczej, jedni widzą cielesność, inni kierują się uczuciami. Nigdy nie dowiem się jak wyglądam naprawdę. Mogłem kierować się próżnością uznając, że jestem przystojny, zbyt niską samooceną widząc siebie, jako koszmar. Mogłem oceniać coś połowicznie, jednak 50% to wiele, tak, więc graniczyłoby to z kłamstwem w jedną bądź drugą stronę. Ludzie również nie mogliby mi pomóc mówiąc mi, co widzą, gdy patrzą na mnie. Czyż każde z nich nie jest inne? Czy nie różni się jak żywioły? Jak więc mógłbym oprzeć się na zdaniu jednej osoby, skoro inna postrzega mnie z goła inaczej?
Nie było sensu wpatrywać się dłużej w coś tak sztucznego jak odbicie w lustrze. Opłukałem usta, otarłem je ręcznikiem i wyszedłem do pokoju.
Był to jeden z nielicznych moich dni wolnych. Mogłem wstać wcześniej, by później położyć się o normalnej porze. Z niczym się nie spieszyłem, ponieważ nie musiałem. Moją dziedziną była astronomia, a temu w pełni mogłem oddawać się nocami. Ubrałem się niespiesznie i przeszedłem do gabinetu. Właśnie tam miał upłynąć mi cały dzień.
Jedna z moich ulubionych książek leżała na biurku, a obok stała już zaparzona gorąca herbata.
Usiadłem w fotelu rozkładając się wygodnie. Upiłem łyk napoju zamykając oczy i rozkoszując się jego smakiem. Przez chwilę wspominałem pierwszy dzień w Hogwarcie. Byłem zaraz po szkole, nie spodziewałem się propozycji pracy tak szybko. Okazało się, że stanowisko nauczyciela astronomii było wolne, a dyrektor potrzebował kogoś, kto zrozumie uczniów i zdoła ich zainteresować tym przedmiotem. Zgodziłem się bez wahania i już następnego dnia byłem gotów do drogi. Musiałem się zadomowić, zapoznać z dotąd przerobionym materiałem, nawyknąć do szkolnych teleskopów na nowo. Postanowiłem nie pokazywać się uczniom, by w ten sposób zmusić ich do jakiegoś zainteresowania zajęciami. Czy moje starania przyniosły efekty? Nie wiem, chociaż minęło dopiero kilka miesięcy, od kiedy zacząłem pracę i z pewnością miałem czas na zebranie plonów własnych starań.
Ledwie wypiłem połowę filiżanki, a mój spokój został zakłócony. Dlaczego wątpiłem, że mam do czynienia z jakimś innym profesorem, który przyszedł porozmawiać, dowiedzieć się czegoś, lub chociażby poinformować mnie o czymś. Serce zabiło mi szybciej, dłonie zadrżały jednorazowo. Upiłem kolejny łyk i powoli wstałem z fotela podchodząc do drzwi. Otworzyłem je niechętnie i widok chłopaka za nimi wcale mnie nie zdziwił. Średniego wzrostu, niebieskie oczy, blond włosy. Uczeń szóstego roku. Już i tak pozwoliłem sobie na zbyt dokładną ocenę jego wyglądu. A gdybym miał przedstawić go bardziej opisowo? Takim, jakim go widziałem? Nawet nie potrafiłem się na to zdobyć.
- Czego chcesz tym razem? – syknąłem wracając na swoje miejsce. I tak wiedziałem, że zaraz wejdzie do środka nawet, jeśli mu zabronię.
- Jak pan może być taki niemiły! – rzucił teatralnie i stając przed moim biurkiem rzucił okiem na okładkę leżącej na blacie książki. – O! Znam, czytałem! – chciałem go zbyć, jednak on nie dał mu szansy. – Siedzi pan w ciszy? To aż dziwne. – podszedł do magnetofonu na jednej z półek i włączył go. W środku była kaseta, którą urządzenie zaczęło odtwarzać. Mocne dźwięki posypały się z głośników, odrobina melancholii w głosie wokalisty i potok słów, które tworzą swoistą sztukę.
- Pytałem, czego chcesz! – syknąłem z naciskiem.
- Tego, co zawsze. – odwrócił się zamaszyście w moim kierunku i uśmiechnął niewinnie, podczas gdy jego głos wibrował dźwięcznie zaprzeczając słowom. – By wyjaśnił mi pan ostatnie zajęcia. – kolejne pukanie. Kogo tym razem przyniosło?! Jakbym miał mało kłopotów z jednym natrętem. Tym razem otworzyłem je wyraźnie poirytowany.
- Cudownie! – warknąłem mając ochotę nimi trzasnąć. Zaskoczony nastolatek o głowę wyższy od poprzednika, a mało to, o ciemnych włosach i równie ciemnych oczach, uczeń piątego roku, zaskoczony wszedł do środka. Gdy siadałem na swoim miejscu widziałem, że obaj patrzą na siebie zaskoczeni. Więc nie byli w zmowie, chociaż tyle.
- A ty tutaj, czego? – masowałem nasadę nosa by uspokoić się i chociaż odrobinę rozluźnić.
- Ja chciałem... – oderwał spojrzenie od blondyna i przeniósł je na mnie. – Chciałem zadać kilka pytań odnośnie ostatnich zajęć. – świetnie! Po prostu świetnie! Na wszystkie dni w tygodniu, miesiącu, roku! Oni musieli wybrać sobie właśnie ten! Mój wolny dzień, który miał być pełną relaksu odskocznią od codziennych zajęć. Dwaj podli kłamcy, którym upodobało się denerwować mnie, co najmniej dwa razy w tygodniu.
Kiedy zaczynałem ich uczyć nie podejrzewałem nic. Ot przypadkiem wpadłem na jednego na schodach Wierzy Astronomicznej po zajęciach. Mówił, że zgubił coś i dlatego nie wrócił z innymi. Niedługo później podobne zajście miało miejsce u podnóża schodów, wtedy natknąłem się na drugiego z nich. I od tej pory zaczęły się kłopoty. Myślałem, że są po prostu mniej zdolnymi uczniami, który mimo chęci nie do końca potrafią pojąć astronomię. Niestety po kilku tygodniach zrozumiałem, że wcale nie chodziło im o naukę, lub kłopoty z nią związane, ale o to by mnie denerwować i wyprowadzać z równowagi. Powiedziałem im jasno, że nie życzę sobie ich zabaw i marnowania mojego czasu niestety nie dało to nic. Zarówno jeden, jak i drugi przeszkadzali w zajęciach swoich grup, a tym samym raz w tygodniu przychodzili do mojego gabinetu usilnie starając się obstawać przy swojej wersji, że nic nie rozumieją.
- Kłamiesz! I jeden i drugi! – syknąłem wściekle. – Głos ci się zmienia, kiedy kłamiesz! – warknąłem na blondyna, który uśmiechnął się, podczas gdy ciemnowłosy patrzył na niego w specyficzny, ostry sposób.
- Zauważył pan! – zignorowałem go całkowicie.
- A tobie lekko rozszerzają się źrenice. – fuknąłem na drugiego, który zdziwiony, ale jakby usatysfakcjonowany uniósł kąciki warg. Tym razem to blondyn wydawał się niepocieszony. Dwa wredne smarkacze ścigały się w tym, który bardziej mnie zdenerwuje? Miałem wielką ochotę rozszarpać ich za zrujnowany nastrój dnia. – Wynosić się stąd, obaj! I wyłączyć ten magnetofon! – naprawdę starałem się nie wybuchnąć, ale czułem, że była to kwestia minut.
- No dobrze, więc wytłumaczy mi pan innym razem. – blondyn podszedł ponownie do szafki i wyłączył muzykę. Uśmiechnął się i przeprosił wychodząc z gabinetu. Młodszy popatrzył tylko za nim.
- Więc ja też pójdę. – skłonił się i wyszedł pospiesznie.
- Tylko na to czekałem. – zapewniłem mówiąc już do samego siebie i ciężko oparłem się na fotelu. Odchylając głowę do tyłu usiłowałem skupić myśli. Nie było to łatwe, o ile w ogóle było możliwe. Odsunąłem od siebie książkę. Straciłem ochotę by ją czytać. Straciłem ochotę na wszystko. Chciałem może tylko krzyczeć, niszczyć, wyżywać się na wszystkim, co miałem pod ręką. Spokojny dzień zamienił się w pasmo mąk i udręki. Modliłem się by na obiad była pieczeń z ziemniakami. Jak zawsze, jak dziecko, liczyłem, że jeśli zajmę się czymś tak prostym jak jedzenie mój zły nastrój minie i znowu będę mógł zacząć dzień na nowo, nawet, jeśli o tak późnej godzinie.



  

16 komentarzy:

  1. Wiesz, Kirchan-san. Ja lubie moją szkołe ^^ Uwielbiam. Choć tylko do Maja. Notka jest ciekawa. Już zżera mnie chęć dowiedzenia się czego oni tak naprawdę od niego chcą :P Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten nauczyciel astronomii to jedna wielka zagadka, która jak mam nadzieję rozwiąże się po jakimś czasie bo co to by była za frajda gdybyśmy się o tym dowiedzieli od razu:D Jednak myślę, że kiedyś dowiemy się kim jest ten tajemniczy ktoś o którym wie już dwójka chłopaków(ciekawe kim i oni są?). Może gdybyś miała trochę czasu i ochoty to wpadłabyś do mnie? Zapraszam na http://sasunaru22.blog.onet.pl/Pozdrowionka i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. *głośne stęknięcie* Uh..on ma piękne usta. *^^* I ostre rysy..nosa? xD Połowicznie ładny, a jak z drugą połową?Łoo trójkąty? xD Eee..oni chyba tylko tak.. dla zabawy, chociaż. Blondyn? Wierna kopia Lucjusza? ;P Nie no, żartuję. Mroczny, opryskliwy, dziwaczny...ciekawa osobowość.

    OdpowiedzUsuń
  4. hm.. puszczając wodze fantazji byłby dobrym partnerem dla Lucjusza myślę że ten mógłby ukoić ale też powiększyć wszelakie niespokojne chwile wolne których ma tak mało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko, bosko, bosko! Rąbek tajemnicy uchylony :> Fajna notka ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm... dziwny ten nauczyciel ... Ale teraz jestem coraz bardziej ciekawa kim on jest . I kim są Ci dwaj uczniowie ?!No... mam nadzieję ze już wkrótce się dowiem ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejo ;P u mnie nowa notka. Co prawda nie ma jeszcze Twojego paringu, ale też jest ciekawie ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Droka Kirchan-san ja najbardziej tęsknie za bliźniakami, chciała bym pamiętnik Ryo Nakamury i Syriusza. Ale najbardziej zachwycona była bym zapiskami Nerena i Blooda. :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. reijela i olivera (:

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście, że za Marcelem, Fabianem i Olivierem xD Z nimi są najlepsze kartki z pamiętnika <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje ukochane słonka czyli Alen i Blood :))) Notka tajemnicza... kim są ci uczniowie? I czego chcą? A zatem czekam z niecierpliwwwwwwością :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hey :) Stęskniłam się za Syriuszem :) I Lucjuszem :P Ale prawde powiedziawszy wszystkie są świetne! Pozsdro

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja bym chciała Kinn'a xddBo o nim tak mało jakoś jest ... No ! I Blooda ...I Bliźniaków !I Fillipa !I Michaela !I Ryo ! Haa ! Prawie wszystkich ... *__*Aha... No i nie zapominajmy o Syriuszu ^^'

    OdpowiedzUsuń
  14. Za kim tęsknię..łooh xD Trudny wyrób..Regulus..jestem ciekawa co do niego, ale on ma chyba tylko fiołeczka na punkcie Remusa (wiadomo, bracia mają gust xD) Z drugiej strony coś ostrzejszego w formie braci Mares...albo Corniego...no ale wyję czasami nad Ryo i Nakamurą.....ahhh..wyliczanka...łaaa no nie wiem xD Co tam uważasz ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, a ja tu myślałam że jest wampirem, dlatego tak się zachowuje, a czy oni naprawdę chcą go denerwować, może im się podoba i jakiś romansik...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń