środa, 26 sierpnia 2009

Na Filch'a!

12 grudzień
Czekaliśmy już na obiad przed popołudniowymi zajęciami. Dla mnie nie było jeszcze stosunkowo późno, jednak dla Pottera i Syriusza równało się to z zakończeniem dnia i snem. Obaj wstali leniwi i ospali, nie uważali na zajęciach i byli do niczego, więc specjalnie się temu nie dziwiłem. Może powodem tego była pogoda, chłód, śnieżyca, a może po prostu z dnia na dzień coraz mniej mieli energii, co wynikało z ich braku zainteresowania czymkolwiek poza odpoczynkiem w nadmiarze.
Niesamowitym przeciwieństwem chłopaków był dyrektor, który witał wszystkich nowo wchodzących do Wielkiej Sali głośno wymieniając ich imiona i posyłając pozdrowienia. Coś się szykowało to dało się wyczuć w powietrzu. Nauczyciele mniej entuzjastycznie przyglądali się wszystkiemu, za wyjątkiem Camusa, który uśmiechał się subtelnie patrząc na nas wszystkich, z łokciami na stole i złączonymi palcami dłoni. Wyglądał jak gotowy do ataku mocarz pewny swojej siły i bawiący się z tymi, którzy chcieli wyzwać go na pojedynek. Sam nie wiem, dlaczego właśnie takie skojarzenie przyszło mi na myśl. Może miało to coś wspólnego z piskami dziewcząt, które mimo jego ślubu nadal szalały w fanklubie nauczyciela latania, który niestrudzenie walczył z fankami innych nauczycieli. Szczerze mówiąc sam nie wiem, czy jakikolwiek przystojny nauczyciel nie miał zrzeszonej masy dziewczyn gotowych zrobić dla niego wszystko. Nie pojmowałem tego, jednak bardzo chętnie zapytałbym Zardi o tę właśnie cechę młodych kobiet. Punktem odniesienia z pewnością nie była uroda mężczyzny, ale charakter dziewczyny. Tak sobie to przynajmniej tłumaczyłem póki nie znalazłem czasu na zapytanie o to koleżanki.
Tym czasem dyrektor sprawdził szybko czy wszystkie miejsca przy stołach są zajęte i wtedy też zaczął pełnym entuzjazmu głosem:
- Moje kochane dziewczęta i nie mniej kochani chłopcy! Jestem pewny, że każde z was, albo, chociaż większość, pamięta o naszym konkursie przedświątecznym. Ja także o nim nie zapomniałem i teraz chciałbym wprowadzić was w szczegóły pierwszego zadania. – po pomieszczeniu rozniosły się ciche podniecone szepty. Z resztą nawet J. i Syri wydawali się poruszeni. – Dziś zaczniemy od szkolenia pracy w grupie mimo rywalizacji. Naturalnie pragnę was czegoś nauczyć a nie tylko nagradzać. – mężczyzna uśmiechał się niewinnie. – Tak, więc pracujecie w grupach trzy osobowych do czasu wykonania zadania. Nagroda obejmuje całość grupy, jednak tylko jedna osoba otrzyma specjalną taryfę ulgową na zajęciach! Ale teraz od rzeczy, kochani, do rzeczy! Pan Filch jest waszym celem, ale może od początku. – woźny wyglądał jakby miał zaraz zagryźć dyrektora. – Na kamizelce Argusa są zaczarowane guziki, które będą odrastać za każdym razem, kiedy któryś zostanie zerwany. Zadaniem grupy jest zdobyć po guziczku na osobę, co chyba oczywiste, jeśli chcecie zwyciężyć. Zaraz po zdobyciu guzika musicie wrócić tutaj do Wielkiej Sali. Osoba, która przybiegnie tu, jako pierwsza ze zdobyczą wygra możliwość wymigania się od odpytywania na wszystkich zajęciach dnia jutrzejszego. Ale! – ostudził zapały części uczniów – Nie tak prędko. Cała grupa musi przybyć tu razem z nim. Tak, więc każde z was odpowiada za resztę i dopiero, jeśli przybiegnie pierwszy, a jego grupa dotrze tutaj z guzikami zostanie uznany za zwycięzcę, a każda z tych osób otrzyma ode mnie dodatkową niespodziankę. To tak pokrótce. Zaczniecie dopiero po obiedzie, kiedy wam pozwolę. Argusie bądź tak miły i ukryj się gdzieś przed nimi. – Dumbledore posłał woźnemu niezwykle ciepły i szeroki uśmiech, a ten z grobową miną skłonił się i wyszedł patrząc groźnie na uczniów, którzy chciwie podążali za nim wzrokiem. – Macie czas do końca przerwy obiadowej i rozpoczęcia się popołudniowych zajęć! – dyrektor klasnął w dłonie, pojawił się posiłek – Smacznego moi zdobywcy!
- Ehh... – westchnąłem. Niemal każdy rzucił się szybko i łapczywie na obiad i starał wypchać jak najwięcej i jak najszybciej do ust, co się da. Widać, że nie chcieli zostać na końcu, kiedy dyrektor da znać, że zaczął się wyścig po guziki. – Ehh... – westchnąłem ponownie i powoli zabrałem się za posiłek. Obok mnie Syriusz i James odzyskali siłę i jak większość osób w Wielkiej Sali jedli w rekordowym tempie. Wolałem nie zakładać ile osób trafi do Skrzydła Szpitalnego zaraz po tym wyścigu w jedzeniu.
Nie minęło piętnaście minut, a tylko nieliczni dokańczali posiłek, reszta już czekała na znak dyrektora. Ten jednak poczekał aż każdy skończy, aż zniknął naczynia i wtedy machnął nam ręką byśmy zaczęli.
- Remi, Sheva, ze mną! – Syriusz złapał mnie i blondyna za ręce i ciągnął za sobą w tłum wybiegający z pomieszczenia. Potter na szybkiego porwał Petera i Kinna, których miał pod ręką i teraz stanowili dla nas konkurencję. Prawdę mówiąc nie brałbym w tym udziału gdyby nie zależało mi na przyjaciołach, a oni bardzo chcieli uwolnić się od odpytywania na zajęciach.
- I gdzie teraz? – Sheva rozglądał się patrząc na plecy rozpierzchających się uczniów – Gdzie szukać Filcha?
- W jego kantorku – mruknąłem cicho – Nie ważne, że jest młody. Filch to Filch. Dyrektor nie mógł gorzej wybrać celu. – Jestem pewny, że tam się ukrył... – jeszcze dobrze nie uzasadniłem, a przyjaciele już ciągnęli mnie biegiem w tamtym kierunku. I chyba nie pomyliłem się, gdyż cała masa innych grup już stała przy drzwiach do kantorka woźnego, część starała się jakoś otworzyć drzwi, inni szukali innego wejścia do środka.
- Założę się, że Filch stoi przy drzwiach z siekierą i czeka na pierwszego, który jakoś dostanie się do środka. – Syriusz stanął na palcach i patrzył na boki szukając miejsca gdzie mógłby się przepchać bliżej drzwi.
- To trzeba sposobem – znowu starałem się trzeźwo myśleć. Mnie nie dopadł szał nie pytania na zajęciach, więc z powodzeniem mogłem oceniać sytuację. – Tu trzeba czegoś, co zajmie ich wszystkich, a tym samym wyciągnie go z pokoju. Musimy dostać się niezauważeni pod drzwi i zrobić to szybko i rozważnie, ale jak dostać się tam niepostrzeżenie i jak w ogóle tam się przedrzeć?
- Wiem! Zostańcie tu i miejsce wszystko na oku! – Syriusz odwrócił się i biegiem zniknął za zakrętem. Z całą pewnością zbyt mało czasu spędzaliśmy na potyczkach z woźnym. Nie znaliśmy go na tyle dobrze by wiedzieć jak go wyciągnąć z kantorka, a i nie mieliśmy całkowitej pewności, że tam jest. Moim zdaniem było to miejsce najbardziej pasujące do woźnego i w ten sposób myślała spora większość, a jednak nie wszyscy.
- Andrew, zanim Syriusz wróci pomóż mi coś wymyślić. – mruknąłem. Chłopak zaczął chodzić w kółko.
- Mamy do czynienia z woźnym. Wrednym woźnym, przewrażliwionym woźnym... Bardzo przewrażliwionym. – odwrócił się gwałtownie i uśmiechnął patrząc na mnie. – Bardzo, bardzo wrażliwym na punkcie porządku i swojej pracy, Remi. – starał się chyba przekazać mi coś telepatycznie i jeśli wziąć pod uwagę, że wpadłem na pomysł, to może mu się to udało.
- Tak! A to zajmie też innych, bo będą zdziwieni tym, co się dzieje!
- Mam! – Syriusz zdążył w tym czasie dobiec do nas i pokazał nam Pelerynę Niewidkę Jamesa. – Nie martw się, Remi, zanim on wpadnie na ten pomysł to my już zdobędziemy nagrodę. Więc jaki jest plan? – sapał jeszcze chwilę, po czym uśmiechnął się słodko. – Bo jest plan?
- Tak jest – puknąłem go w czoło – Już jest. – rozejrzałem się szybko – Pod Pelerynę już. – syknąłem i starałem się zrobić to jak najszybciej i najmniej rzucając się w oczy. Inni byli zajęci dobijaniem się do drzwi, więc mieliśmy szansę. – Plan jest taki, Jeśli wyczaruję na podłodze wystarczająco wielka plamę wody, wtedy oni poczują ją na butach i odsunął się szukając jej powodu. Pewnie będą myśleć, że to ich sprawka. Normalny odruch. Filch pod drzwiami też ją dostrzeże, a przynajmniej musi, i wtedy, kiedy wyjdzie my zrywamy guziki i w nogi. Taki jest plan... – trochę się speszyłem, kiedy uświadomiłem sobie, że nagle z podległego im stałem się dowódcą. – Wiem, że jest prosty, ale może się udać – mruknąłem ciszej nie chcąc więcej zwracać na siebie ich uwagi.
- Jesteś moim genialnym, Remusem – Syri uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. – Nie martw się, uda nam się. A jeśli nie to zabarwimy wodę na czerwono i wtedy już na pewno się rozejdą jak trzeba! – ja aż tak drastyczny być nie chciałem.

5 komentarzy:

  1. Aż mi serducho szybciej biło, jak czytałam o konkurencji *_* To dopiero będzie frajda xD A propos Camusa, to dzisiaj coś mi się o nim śniło XDDDyrektor to ma zawsze głowę i ciało pełne werwy, heh xD Remi, Remi i tak się wplątał w zdobywanie, bo Syriusz ma na celu szkolne niepytanie xD Fay? A guzik! (o, jak tematycznie xD) Będzie Aki i Isamu przez 2 notki XD (znaczy się...igraszki będą i proszę się nie martwić zakończeniem 1 części notki xD)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, zapowiada się niezła jazda xDTen Dumledore to ma jednak pomysły, nie ma co ;DPewnie ciekawa będzie reakcja Filch'a na tę wodę, już nie mówiąc o innych uczniach ^^W ogóle to jestem ciekawa, jaką to też niespodziankę przygotował dyrektor. Zapewne będzie to coś niezwykłego, jak przystało na Albusa ^^A co do Camusa, to też miałam czasami takie wrażenie ^^Oj tak, nasz Remi jest genialny, niezaprzeczalnie ;D Ogółem notka bardzo ładna, już czekam na następną ;)Pozdrawiam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! Mówiąc szczerze, przeraziłaś mnie. Pierwszy raz widzę tak długo prowadzony blog :)Ale podoba mi się. Choć w tej notce mało ich razem... ale co tam. Romans w końcu nie musi być 24 na h jęczeniem jak to jeden drugiego kocha. Bo z czasem robi się to irytujące ^^ Num. Co by tu jeszcze? Remi jak zwykle genialny ; ) Choć ten konkurs, a szczególnie nagroda bardzo do niego nie pasuje. Ale co tam. Dumbledore też fajnie wymyślił xD Pewnie Filch będzie się na nim długo i krwawo mścił. *wery ewil śmiech xD*No, ale kończę już ten wywód myślowy ^^ I zapraszam także do się ; )www.vicca.mylog.pl - autorskie opowiadanie o czarodziejach ; ) Moje i przyjaciółki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha ! Remi - mózg całej akcji, a najmniej zainteresowany xdDumbledore to ma pomysły ! Ja te chce takiego dyrektora, co będzie kazał zerwać woźnemu guziki od kamizelki i jeszcze za to nagrodę da ! xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, bardzo ciekawy ten konkurs, mam nadzieje że ten plan wypali i uda się zwyciężyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń