piątek, 11 września 2009

Kartka z pamiętnika XLVIII - Gabriel Ricardo

Spokój to chwila ulotna, a już z pewnością, kiedy jest się w związku z największym zboczeńcem, jakiego miał w swoich murach Hogwart. W tym wypadku każda cegiełka zamku byłaby zgodna, co do jednego, z Michaelem da się żyć, ale ciężej jest się kochać. Do tego trzeba było wiele siły i odwagi, jako że lubił sięgać po coś nowego, a w tym wypadku zatrzymał się na szczęście na zabawach.
- Nie patrz tak na mnie. – mruknął do mnie niezadowolony, jakby potrafił czytać w myślach. – Dziś będzie tylko i wyłącznie zabawa w piratów! – wyjął z szafki kolejne dziwne stroje. – Ja będę kapitanem, a ty majtkiem pokładowym.
Prychnąłem. Głośno biorąc pod uwagę, że Michael po drugiej stronie pokoju z łatwością mógł to usłyszeć.
- Dobra! Ty będziesz kapitanem, a ja majtkiem... – zawahał się i uśmiechnął do siebie, co dało się zauważyć bez wysiłku. Wymyślił coś i był z tego naprawdę dumny. Czasami zastanawiałem się, czy gdybym nie znał go tak dobrze to byłbym spokojniejszy. – Więc tak... – podniósł mnie i zaczął rozbierać zastępując normalne ubrania strojem kapitana pirackiego statku. – Przybiliśmy do brzegu, reszta załogi jest na lądzie został tylko kapitan i ja. Ty siedzisz w kajucie i śpisz, a ja... To już tam wyjdzie z czasem. Tylko wczuj się... – żałosny jęk trudny do zniesienia – Proszę...
- Oj, wiem przecież! – syknąłem i sam dopiąłem sobie koszulę. Michael mógł wtedy zająć się sobą i założyć jakieś łachmany nieumywające się do mojego wytwornego stroju. Szkoda, że i tak zamierzał mnie go pozbawić.
- Kładź się i śpij! – wypadł z pokoju i gdzieś przed oczyma chyba nawet mignął mi psi ogonek merdający na wszystkie strony. Nawet nie chciałem rozpatrywać możliwości leczenia w zakładach specjalistycznych. I tak nic by to nie dało, a odwiedziny Michaela tylko pogarszałyby mój stan.
Nie widziałem wyjścia z tej sytuacji. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Zabawę czas zacząć. Nie ważne czy to lubiłem, czy nie. Wybierałem mniejsze zło niż obrażony Michael masturbujący się przed moimi oczyma, a taki sposób karania mnie jakoś podejrzanie mu się spodobał.
Spokój, cisza, a po chwili drzwi otworzyły się i ktoś wszedł do środka cicho. Nie musiał się aż tak wczuwać, niestety on prawdopodobnie nie potrafił inaczej. Dosyć niespodziewanie usłyszałem głośny huk. Chłopak wszedł w coś i narobił rabanu. Oryginalny sposób rozpoczęcia tej historii. Wstałem gwałtownie patrząc w jego stronę zły.
- Kto pozwolił ci tu wchodzić?! – syknąłem. Chłopak milczał klęcząc nie zdążywszy się jeszcze podnieść, więc podszedłem do niego i kładąc stopę na jego piersi pchnąłem go w tył tak by upadł – Zadałem pytanie, głuchy jesteś?! – kolejne warknięcie.
- Wszyscy są na lądzie, a ja zostałem by zająć się statkiem. – zaczął powoli, jednak z coraz większą pewnością siebie. – Dlaczego nie miałbym się zająć także kapitanem? – podniósł się i przyłożył usta do buta. Sunął po nim całując cholewę po samo kolano, a później unosząc wzrok na mnie polizał ją i zaczął skubać zębami na samej górze. – Po tak długim czasie na morzu kapitan powinien się zrelaksować... – wstał i w rekordowym tempie zaciągnął mnie do łóżka. Pchnął mnie na nie i zdejmując mi pas przywiązał ręce do wezgłowia, a następnie udał, że to samo robi z nogami. Jako kapitan musiałem się wyrywać, więc starałem się jak tylko mogłem, niestety nieskutecznie.
Obserwując mnie i moją zdenerwowaną minę chłopak zdjął koszulę. Nic nie robił sobie z moich rozkazów i krzyków by mnie rozwiązał, ani gróźb, co raz to bardziej wymyślnych.
- Oj, nie zdzieraj gardła tak wcześnie, kapitanie. – jego ton był uniżony i nienaganny – To tylko początek, a przecież lubisz ostro. Wiem o panu więcej niż mogłoby się wydawać. – szarpnięciem zsunął mi spodnie do kolan, ponieważ dalej nie był w stanie, to jednak było tylko bardziej podniecające. Spojrzał na mnie zadowolony. Rozdarł koszulę nie bawiąc się w rozpinanie guzików i przysunął się do mojej twarzy. Polizał po brodzie, policzku, a później uchu.
- Nie waż się nawet mnie dotykać! – nadal sypałem rozkazami.
- Nie ma takiej możliwości, niech kapitan sam zobaczy... – złapał w zęby mój sutek i gryzł póki nie był obolały. Wtedy zęby zamienił na usta i ssał intensywnie jakby oczekiwał, że coś dostanie. Trzeba jednak przyznać, że było w tym coś przyjemnie pobudzającego, co odczułem w dolnych partiach ciała. – O, właśnie... Na to czekałem. – skomentował głośno – Teraz kapitan nie może zaprzeczyć, że ma na to ochotę. Ba! Że chce bym go ładnie zaspokoił w każdej części... – językiem przesunął po całej piersi od wymęczonego sutka, przez brzuch do krocza. Trącił mój członek nosem – Królewski poczęstunek przed obiadem? – chociaż nadal udawałem, że się wyrywam wolałem by zabrał się już za mnie zamiast bawić. Największa niedoskonałość jego zabaw.
Całe szczęście doczekałem się czegoś. Cały czas wyzywając mnie wzrokiem zaczął rozpieszczać moje krocze wargami. Zaczynając od czułej główki, poprzez wrażliwy na mocniejsze pieszczoty trzon, doprowadzał mnie do szału. Lizał, ssał, kąsał lekko i stymulował wargami tak bym dostrzegał każdy ruch w chwili, gdy tylko go poczuję. Bydlak wiedział jak to robić, ale tym samym sam podniecał się i z trudem panował nad pragnieniami.
Zaklął głośno i zostawił mnie rozpalonego grzebiąc po szafce. Złapał za pierwsze, co wpadło mu w ręce i wycisnął krem z tubki na dłoń. Rozsmarował go i znowu wrócił do lizania mnie. Niedbale zsunął sobie z bioder spodnie i wtedy zaczął się najtrudniejszy sprawdzian mojej wytrzymałości. Jego jedna dłoń powędrowała do mojego tyłka, zaś druga stymulowała jego członek tym samym rozprowadzając po nim krem. Z przymkniętymi oczyma i westchnieniami obsługiwał mnie ustami. Jakkolwiek starałem się milczeć i nie zdradzać odczuwanej przyjemności tak teraz moje jęki były zdecydowanie głośniejsze niż jego wyrazy zadowolenia. Moje biodra same się poruszały i coraz ciężej było mi udawać, że nogi także są związane.
- Skończ! – syknąłem, jednak jedno jego prychnięcie i o wiele większy wysiłek włożony w pieszczoty, także te dawane przez palce wsunięte do środka, ukróciły wszelkie konkretne zaczątki myśli, jakie pojawiały się w mojej głowie. Gryząc wargi wytrysnąłem mu w usta, jednak nadal byłem twardy i niezaspokojony.
- Rozwiąż mnie! – rozkazałem. Zrobił to dając tym samym wytchnienie swojemu ciału. Nie ważne czy mówiłem to, jako kapitan, czy ja sam. Odwróciłem się, stanąłem na czworaka i wypiąłem. Michael nie zwlekał. Jak spragnione słodyczy dziecko zareagował od razu. Poczułem go w sobie i chociaż nie chciałem to zaraz po tym nastąpiła chwila spokoju. Moje ciało pragnęło spełnienia i otrzymałoby je gdyby Michael od razu zadowolił mnie swoimi pchnięciami. Zacisnąłem dłonie na pościeli zatrzymując w sobie krzyk bolesnego niespełnienia. Potrzebowałem go już, teraz, natychmiast, bez zwlekania. Chciałem nawet wydać mu kolejne polecenie jednak było to w zupełności zbędne.
Ze stęknięciem jego ciało zaczęło się poruszać popychając tym samym moje w cudownym tempie pobudzającym wszystkie nerwy do działania. Szalałem z podniety mając świadomość, że Michael jest tuż za mną, a jego członek wnika we mnie dając tę niesamowitą rozkosz.
- Za długo się z tobą bawiłem! – skarcił samego siebie i nie ograniczany niczym narzucił tempo. Zdecydowane i szybkie, cudowny przewodnik spełnienia.
Odchyliłem głowę w tył wyginając plecy, dzięki czemu wyraźniej czułem jak obaj toniemy w tej wspaniałej przyjemności. Jego dłoń pieszcząca moją męskość przesądziła o wszystkim. Chociaż chciałem czuć go dłużej, być niemal nieprzytomnym w tej nieprzerwanej ekstazie, on nie pozwolił mi na to. Zmusił mnie do mobilizacji sił i pełnego wysiłku wytrysku, podczas gdy jego ciało nadal wrażliwe na pieszczoty zatracało się coraz bardziej póki nie spięło się i nie wypuściło z siebie całej kłębiącej się w lędźwiach rozkoszy.
- Mówiłem, że o kapitana także trzeba zadbać. – westchnął zmęczony prosto do mojego ucha, gdy jego ciało niespokojnie wysuwało się z mojego. Michael zawsze kręcił się wtedy niemożliwie i nie rzadko podniecał mnie tym na nowo, lub wyrywał jęki z mojego gardła.
- Przeciągnę cię za to pod kilem! – syknąłem na koniec i żałowałem, że nie mogłem tego zrobić naprawdę. To byłoby przyjemne, a efekt mógłby mnie nawet pobudzić.
- Wiem, że tego chcesz. – położył się nagi, w pełni zadowolony obok mnie uśmiechając głupio. – Ale moje zabawy nie są tak dalece realne. Powiedzmy, że następnym razem sam coś wymyślisz. Pobawimy się na twoich zasadach, co ty na to?
- Żebyś nie płakał i nie błagał o litość. – syknąłem zmęczony. Już ja wymyślę mu taką zabawę, że nie zapomni jej nigdy i będzie wspominał go samej śmierci. Niewyżyty drań!


9 komentarzy:

  1. Niewyżyty drań, ale i tak go kochasz. ^.^Ajć, kawaii *pisk* (choć nie wiem czy to możliwe, bo gardło mnie boli jak cholera xD)Cuudnie, pan kapitan i majtek xD Szkoda, że akcja nie działa się na prawdziwym statku, albo chociaż na jego iluzji, wtedy byłoby jeszcze bardziej dziko i romantycznie ;DAle i tak jestem w pełni usatysfakcjonowana tym rozdziałem ^^Poprawił mi mój zły humor, gdyż choroba daje się nieźle we znaki >.<Myślę, że Gabrielowi podobają się te wszystkie dziwactwa Michaela, bo gdyby naprawdę nie chciał, to by na to nie pozwalał ^^Jestem ciekawa, jaką to też zabawę wymyśli Gabriel na następny raz ;DBłaganie o litość? Mmmm... Zapowiada się genialnie ^^Co tu więcej pisać? Ślicznie jak zawsze i tyle ^^Pozdrawiam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoo Gabriel *_* A ja...a u mnie burza >< i kurcze nie mogę przeczytać >< Szybko informuję o nowej notce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tą parkę, chociaż sama nie wiem za co:D Ale Michael ma pomysły, pozazdrościć xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz się zorientowałam jak bardzo za nimi teskniłam ^^ Kyaaaaaaa!!Kawaii.... Hehe niewyżyty drań xD On to ma pomysły...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe... Michael to ma dziwne pomysły xddI to w nim uwielbiam !Ten Gabriel to mimo wszystko ma szczęście ^^Przynajmniej się nie nudzi !

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak przy okazji zadam pytanie które już mnie od dawna nurtuje: z czego są postacie z twojego nagłówka i 'Remus...'???

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym to zobaczyć, jak to Gabriel przejmuje stery xDD Mogłoby być całkiem ciekawe..tylko czy on by był wtedy na dole? XD Michael nigdy nie będzie narzekał na brak pomysłów... on to ma kurcze plany xD Skąd on te ciuszki ma? "mym, mych" nie pasuje do obecnych czasów? xD Heheh xD Ale ten z więzienia to musiał.. no bo przecież złapano go po tym, jak rzucał kamieniem w okno Koryuu ;P Za długo tam nie posiedział..muszę przyznać ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Dosłownie niewyżyty drań ale jakże uroczy w tym co robi xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, piękna kartka, a te zabawy Michaela... Gabriel już się nawet wczuwa w rolę...
    weny życzę i liczę na następne rozdziały (niepokoi mnie ta półtora roczna cisza) :)
    i wszystkiego do dobrego w Nowym Roku
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń