środa, 23 września 2009

Liścik...

16 grudzień
Po obfitującej w różnego rodzaju przeżycia sobocie nastąpiła spokojna niedziela. Było to dosyć niesamowite biorąc pod uwagę chorego Jamesa, a jednak realne i prawdziwe. Śnieg nie padał, słońce zaczynało święcić mocniej, co było powodem ogólnego rozleniwienia. Nie miałem pojęcia, czy narzekanie i uciążliwość Pottera mogły podchodzić pod lenistwo, jednak wydawało się, że tak właśnie jest. James siedział na sofie w Pokoju Wspólnym mając po lewej Shevę, po prawej Syriusza. Ja siedziałem w fotelu, który dopchałem sobie bliżej kominka, zaś Peter zadowolił się siedzeniem na stoliku na herbatę. Każde z nas sączyło gorącą herbatę z cytryną z kubka. Przyjemne ciepło rozchodziło się wtedy po ciele i czułem, że jestem silniejszy i daleki od jakiejkolwiek choroby. Przynajmniej na razie i miałem nadzieję, że w tym roku ominie to nas wszystkich. Wiele bym oddał by tak właśnie było.
- Nie możemy tak bezczynnie siedzieć. Pobawmy się w coś... – James oparł się gwałtownie o oparcie sofy o mały włos nie wylewając zawartości kubka na siebie. Większym problemem było chyba spojrzenie, jakie rzucili mu przyjaciele. – Wiem, że jestem uziemiony, ale nie martwy! – od razu ich poprawił – Możemy się w coś pobawić. W prawdzie na siedząco, ale zawsze...
- James, aportować nie możesz, biegać też nie, wyjście na błonia odpada, moglibyśmy gdzieś iść, ale zanim ty się tam dociągniesz miną całe wieki. Siedź na tyłku i czekaj na hemoroidy. – Sheva ziewnął potężnie i wypił kolejny łyk herbaty. – Jesteśmy przeklęci. Nikt się do nas nie zbliża w obawie, że będzie musiał zająć się Jamesem. Jeśli coś chcą to każą nam podejść i osobno, bo boją się, że nawiejemy grupowo i on zostanie z nimi – pokazał okularnika mówiąc do nas, zaś chłopaka ignorując na te kilka chwil. – To jak myślisz, J.? Co możemy robić z kaleką, który nie potrafił wejść po durnych schodach?
 - Sheva, jak słowo daję, kiedy tylko wyzdrowieję... – wściekły syk, jednak od razu przerwany.
- To będziemy ci dozgonnie wdzięczni, James! Kiedy tylko wyzdrowiejesz zorganizują imprezę w Pokoju Wspólnym by świętować pozbycie się klątwy ‘chorego Pottera’.
- Co, co, co, co, co? O czym rozmawiacie? – Zardi nagle pojawiła się za sofą i przewiesiła przez oparcie. – Słyszałam coś o klątwie, prawda? – uśmiechała się szeroko. Jak zwykle była żywiołowa. Andrew skorzystał z okazji, ze uwaga Jamesa skupiła się na dziewczynie i wymownie wskazał okularnika, jako odpowiedź na jej pytanie. Ta kiwnęła znacząco głową by wiedział, że zrozumiała. – Swoją drogą nie jestem tu przypadkiem, z resztą ja zawsze się pojawiam, kiedy coś chcę... – mruknęła jakby do siebie. – List mam, panie Potter! – wcisnęła chłopakowi kopertę. Krwiście czerwoną i przerażającą sądząc po minie jej nowego właściciela.
- List... – mruknął poprawiając okulary na nosie – List... – powtórzył.
- List – przyznała dziewczyna – I ty chyba wiesz, jaki to list. – obeszła sofę i wcisnęła się między Jamesa, a Syriusza – To list miłosny! Ale ja tylko zgaduję!
- Od kogo go dostałaś? – okularnik był podejrzliwy i marszczył nos, jakby spodziewał się w tym jakiejś pułapki.
- Na to nie licz. Z tego, co wiem przechodził z rąk do rąk od wczorajszego wieczora. Nie idzie dotrzeć do tego, który to wysłał... Lepiej sprecyzuję... Do tej, która go wysłała. Pismo kobiece. – zabrała mu kopertę i pokazała jej przód zaadresowany właśnie do okularnika. Oddala mu go i wyciągnęła przed siebie dłoń. – Dwa knuty się należą.
- Że co?! – bałem się, że James wstanie z miejsca zapominając o nodze. – Za co?!
- Za dostarczenie listu, to chyba oczywiste.
- Idź do tej, co to wysłała!
- Dziewczynie każesz płacić?! – westchnęła teatralnie – Nie wstyd ci? Wyskakuj z portfela, nie bądź sknera... – uśmiechnęła się przymilnie i pomrugała szybko robiąc rzęsami efekt wachlarza. Naturalnie ani na chwilę nie zabrała dłoni sprzed twarzy okularnika.
- Nie dostaniesz ode mnie ani knuta! Peter idź do sypialni i przynieść dwie drażetki z mojej szafki. – mina dziewczyny sama w sobie mówiła, że to nie wystarczy. – Dobra, cztery!
- Osiem!
- Przynieś całe pudełko i niech się odczepi. – Peter nie miał wyjścia, więc poczłapał do dormitorium chłopców. – Ale z ciebie koleżanka. Okradasz przyjaciół!
- Ja tylko wykorzystuje swoje znajomości w odpowiedni sposób. Dodatkowo dbam by nie zawładnęła tobą rządza wzbogacenia się. – czekała wypatrując powrotu blondynka, a kiedy tylko ten pojawił się na schodach ruszyła w jego kierunku. Sprawdziła czy zawartość opakowania jest nietknięta, jakość drażetek, po czym uśmiechnęła się szeroko – Interesy z tobą to sama przyjemność, James! – zadowolona z siebie poskakała w stronę pokojów dziewcząt. Biedny J. nie miał nawet sił by to komentować. Z niechęcią spojrzał na kopertę i otworzył ją z bólem wypisanym na twarzy. Widać było, że listy miłosne od dziewczyn wcale nie sprawiały mu przyjemności, a ten został napisany przez tę samą, która decydowała się na to wcześniej. Widać złość na chłopaka jej przeszła i znowu podjęła próbę. Wzrok Jamesa wodził po literach, ale twarz była nieodgadniona. To było zupełnie niepodobne do chłopaka. Czekaliśmy cierpliwie nie wiedząc, czego się spodziewać, ale nie zapowiadało się nic dobrego. W końcu okularnik uniósł wzrok znad kartki i westchnął.
- Mało, że baba, to jeszcze jakaś władcza. Później dam wam to przeczytać. Trafiła mi się jakaś jędza... Tak czuję... Co ja mam zrobić? – jęczał żałośnie. Znowu był sobą.
- Odpisz jej. – mruknąłem nie widząc innego rozwiązania. – Napisz, że ci miło, ale masz kogoś.
- Albo się z nią spotkaj – Syriusz założył nogę na nogę i skrzyżował ręce – Porozmawiacie i przynajmniej będziesz wiedział, która to...
- Mam Niholasa! – wysyczał tak byśmy słyszeli to tylko my – Nie będę się umawiał z nikim innym. Chyba, żeby wpakować się w coś jeszcze gorszego. To może być jakaś wariatka. – złożył lis, który nagle podskoczył na jego ręce układając się w czerwone usta. James popatrzył na to zaskoczony, z resztą podobnie jak my. Papierowe wargi przysunęły się do jego twarzy i natarły na okularnika, który w miarę możliwości zrobił unik. Usta przyssały się do jego nosa i bynajmniej nie chciały odczepić. James złapał za tył papierowych warg i starał się je od siebie odciągnąć.
- No pomóżcie mi! – wyjęczał bynajmniej nie radząc sobie z pozbyciem się niebezpiecznej kartki. Dopiero, gdy złapałem ją z boku, zaś Syriusz z drugiej strony zrozumieliśmy, o co chodzi. Usta przyssały się tak mocno, że nie byliśmy w stanie ich odczepić. Pomógł nam Sheva, a i tak było niesamowicie ciężko. Na szczęście wargi puściły i odczepiły się od zaczerwienionego nosa Pottera. Znowu stały się zwyczajną złożoną kartką papieru z listem.
- Nadal macie jakieś genialne pomysły?! – J. sapał głośno i z trudem przełykał ślinę – Myślałem, że mnie połknie! Jeśli to jest list miłosny to nie chcę wiedzieć, co mi wyśle, jeśli się dowie, że mam kogoś! Żadnego odpisywania, a już z pewnością spotkań! To mnie mogło zabić! Zignoruję to może się odczepi!
- Spotkaj się z nią. Zobaczy, jakiego znalazła sobie idiotę i da ci spokój. – Andrew nie dawał za wygraną, jeśli chodziło o dokuczenie Potterowi, jednak chwilę wcześniej naprawdę był równie przestraszony jak my, kiedy złożona kartka papieru rzuciła się na Jamesa.
- Odczep się, bo wyślę ci taki sam list miłosny, ale z języczkiem! – akuratnie ta groźba przemówiła do Shevy jak nic innego. Chłopak od razu się uspokoił. Chyba żadne z nas nie chciało dostać niczego podobnego. Czary miłosne zazwyczaj się nie udawały, ale dziewczyny wymyślały coraz to nowsze sposoby wyznawania uczuć. Teraz mogłem z powodzeniem przyznać, że także coraz to bardziej niebezpieczne, a James miał tego pecha, że trafił na szczególny przypadek i nie wiedział jak się przed tym bronić. Kimkolwiek była dziewczyna z pewnością lubiła dominować. Najgorsze, co mogło trafić się Potterowi i widać, że jego miłosne problemy wcale nie skończyły się na znalezieniu Kinna, ale zaczynały się na nowo. Zamiast na niedobór ukochanego, James cierpiał teraz na zbyt dużą ilość osób nim zainteresowanych, nawet, jeśli chodziło o jedną dziewczynę. Była niebezpieczna ze swoimi umiejętnościami magicznymi i desperacją. Okularnik miał naprawdę spore kłopoty.


5 komentarzy:

  1. To było świetne.! ;) Ja bym spiep*rzała od takich kopert... teraz będę się bała odbierać pocztę w obawie przed maniakalnymi usto-kopertami. xDD Czekam na nexta. =*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha ! Biedy James !Ja na jego miejscu nie otwierałabym już żądnych listów od tej dziewczyny . Bo następna może się zmienić właśnie w usta z języczkiem . Chociaż muszę przyznać że było by ciekawie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Biedny J. A swoją drogą, co to za desperatka, ta dziewczyna!? No proszę..Bujać się w Jamesie? O.o Od dziś nie otwieram poczty xP Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A może Kinn ma czasami taki motywy? Po prostu budzi się w nim zwierze xD Ale sam fakt, że J. z taką pewnością i wściekłością mówił, że ma Kinna i nikogo innego nie chce... to dużo znaczy. Sheva powinien być dumny xD Potter zawdzięcza mu znalezienie połówki XD Faajne XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, ciekawe kim jest ta zdeterminowana dziewczyna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń