środa, 30 września 2009

Nic takiego...

Kirhan bierze sobie tydzień lub dwa tygodnie wolnego od pisania... Muszę zająć się bagnem, jakie zrobili w szkole i jakoś wbić się w nowy rok akademicki == Nie wiem dokładnie kiedy wrócę, ale z pewnością jakoś się uda!

17 grudzień

Dzień jak każdy inny, chociaż znalezienie różnic nie sprawiłoby mi kłopotu. Już na samym początku pojawiła się pierwsza, kiedy dyrektor oświadczył, że osoba, która pojawiła się na śniadaniu, jako pierwsza otrzymuje zwolnienie z odpytywania na jutrzejszy dzień. Dalej pomoc Jamesowi w dostaniu się do klasy i całkowity spokój na runach.
Wavele złożył nam wszystkim życzenia i dopiero pod koniec lekcji, kiedy mogliśmy się już zbierać do wyjścia podszedł do mnie i wręczył niewielki plik kartek spięty ślicznym spinaczem w kształcie dyni. Byłem trochę spięty i zawstydzony po tym, co się ostatnio działo między nami. Te przypadkowe zdarzenia naprawdę były krępujące. Syriusz od razu stał się czujny i mierzył nauczyciela nieprzyjemnym spojrzeniem, którego ten wydawał się nawet nie zauważać.
- Co to jest? – Black wepchnął głowę między mnie a moje kartki cały czas łypiąc groźnie na profesora. Ten jednak wręczył mu kilka kartek spiętych słodkim duszkiem. Tym razem Syriusz był naprawdę zaskoczony. Patrzył to na kartki z dodatkowymi runami, to na Wavele’a.
- Będę wam wdzięczny, jeśli się ich nauczycie. To będzie wam potrzebne do pomocy. – uśmiechnął się wspaniale. – Syriuszu, podobno zostajesz na Święta w szkole, gdyby to było możliwe wtedy mógłbyś mi pomagać...
- W czasie Świąt? – Syri chyba w ostatniej chwili powstrzymał się by tego nie wykrzyczeć.
- Proszę się nie martwić, jestem pewny, że się zjawi i pomoże panu. – odpowiedziałem za chłopaka. Oczywistym było, że pójdzie do profesora i będzie grzecznie wykonywać wszystkie polecenia byleby tylko nie mieszać w to mnie, gdy wrócę. Chciał bym trzymał się z daleka od nauczyciela, więc musiał poświęcić siebie. Niestety Black nie był zadowolony moją odpowiedzią i tym, że wyprzedzam jego myśli. Mimo to nie mógł zaprzeczyć, że pojawi się na każde wezwanie.
- Bardzo wam obu dziękuję. – nauczyciel położył dłoń ma moim ramieniu i ścisnął je lekko. Widząc to Syriusz posłał mu ostrzegawcze spojrzenie sparowane kolejnym słodkim uśmiechem. – To nasze ostatnie zajęcia, dlatego chcę was prosić byście w miarę jak najszybciej nauczyli się tych run. Naturalnie to prośba, nie przymus. – kładąc dłoń na piersi skłonił się lekko. Jego spokój chyba dodatkowo denerwował kruczowłosego. – Jeszcze raz życzę wam wesołych Świąt! – rzucił entuzjastycznie, po czym zwyczajnie oddalił się od nas podchodząc do swojego biurka by pozbierać z niego kartki. Po Syriuszu było widać jak niesamowicie denerwuje go zachowanie, spokój i opanowanie profesora, jednak musiał przyznać, że nic nie wskazywało na to by miał jakiekolwiek złe intencje, czy też ukryte motywy. Black musiał dać za wygraną i uznać swoją porażkę za oczywistą.
Wyszliśmy razem z sali prowadząc kuśtykającego o kulach Jamesa. Syri był nabzdyczony i zły. Nie było mu do twarzy z taką miną, więc uważałem za priorytet zmianę jego nastawienia.
- Przynajmniej zobaczysz, że nie jest wcale taki zły i może go polubisz. – powiedziałem bezpośrednio i wcale nie musiałem tłumaczyć, o kogo mi chodzi. Dobrze wiedział i nie tylko on, jako że w zazdrość o nauczyciela wprowadzeni byli także przyjaciele.
- I tak go nie polubię! – syknął włócząc nogami po ziemi. Był jednak dziwnie słodki w tym swoim rozgniewaniu. Sam już nie wiedziałem czy bardziej to do niego pasuje, czy jednak nie.
- Dobrze, wynagrodzę ci to! – westchnąłem ciężko poddając się. Nie było wyjścia. Zbliżał się dzień mojego wyjazdu do domu na Święta, więc nie mogłem zostawić go samego bez wyraźnego zapewnienia, że będę tęsknił. Podziałało, gdyż Black uśmiechnął się i całe rozdrażnienie zniknęło bezpowrotnie. Miałem go dla siebie na każde skinienie i musiałem z tego korzystać. Mój własny Black na własność. Inni musieliby się bić o członków jego rodziny, a ja miałem go na wyciągnięcie ręki. Zabawne, jak ironiczne potrafiło być życie.
- Ale chcę teraz. – powiedział pewnie, ale przezornie, jakby mi nie wierzył, co chociaż niemożliwe potrafił idealnie udać. – Powiedzmy, że chcę wiedzieć, co dostanę później.
- No i masz! – James zamachnął się kulą, jednak specjalnie nie trafił w nikogo. – Będą się gzić przed zajęciami, zamiast mi współczuć. Ależ mam przyjaciół. – mówił teatralnie i udawał łkanie. Sheva uderzył go lekko w głowę.
- Siedź cicho, bo sam będziesz się turlał, bo kuśtykanie sprawia ci trudność, do sali! – złapał mocniej okularnika pod rękę i pociągnął. – Niech się bawią ile chcą, a ty sam jesteś nie lepszy, więc milcz i skacz jak należy! – tak. Z pewnością Sheva nie był grzecznym chłopcem, ale urodzonym liderem, chociaż chętnie oddawał pałeczkę innym. Chyba tylko w łóżku, póki, co nie planował być biernym, z tego, co dało się dotąd zauważyć. On jeden nie przejmował się niczym i chociaż każdy wiedział, jakie są jego upodobania seksualne, Andrew nawet nie zwracał uwagi na dziwne spojrzenia, czy niechęć niektórych. Dzięki niemu nawet my przestaliśmy to zauważać. Chłopak akceptował w pełni samego siebie i zaraził tym nas wszystkich. Może to właśnie dzięki niemu poznaliśmy tak wiele osób, których relacje były podobne, a przeciwników ignorowaliśmy. Na rozważanie niestety nie mieliśmy wiele czasu. Przerwa nie mogła trwać całe wieki, a Syriusz usilnie domagał się okazania zainteresowania i próbki przyjemności. Robił maślane oczy i mrugał zaciekle, jakby chciał mnie tym uwieść. Wyglądało to raczej żałośnie, jednak wolałem nie niszczyć jego marzeń.
- Dobrze już, dobrze! – westchnąłem zrezygnowany. Złapałem chłopaka za rękę i ciągnąłem za sobą. Moje zmysły wyłapywały głosy i dźwięki czyjejkolwiek obecności, dzięki czemu zdołałem bez najmniejszych trudności znaleźć miejsce, w którym nikt nie miał nam przeszkadzać. Zostało niewiele czasu do rozpoczęcia zajęć, więc mogłem liczyć tylko na szybką próbę udobruchania Syriusza i obudzenia w nim wielkoduszności pozwalającej nam wrócić do przyjaciół i oddać się nauce.
Black stał pod ścianą uśmiechając się wyczekująco. Nie planował mi pomagać, ani też nic ułatwiać. Wręcz przeciwnie. Chyba napawał się tym, że to ja mam wykonać pierwszy krok, dać mu coś od siebie i sprawić by było mu wspaniale. Egoista, jednak na swój własny sposób niesamowity i wspaniały.
Stanąłem na palcach zauważając dopiero teraz, że, podczas gdy Syri piął się w górę i był wysoki, ja stałem w miejscu i różnica naszego wzrostu była coraz większa. Nie podobało mi się to! Ani trochę i mimo wysiłku nie zdołałbym nic na to poradzić. Musiałem pociągnąć go za szatę by łaskawie przestał napawać się swoim tryumfem i schylił. Nie byłem tak zdesperowany by przynosić sobie krzesełko dla jednego pocałunku, lub jakiejś śmielszej pieszczoty.
W końcu pocałowałem go lekko, zmykając oczy i subtelnie uchylając wargi. W ten sposób było łatwiej i przede wszystkim przyjemniej. Rozluźniłem uścisk dłoni na materiale i przeniosłem je na brzuch chłopaka. Starałem się podzielić uwagę tak bym mógł świadomie dotykać jego ciała i całować wargi. Gładziłem okolice pępka przez materiał i niespiesznie sunąłem palcami na uda. Chciałem by Syriusz wiedział, że mimo lekkich rumieńców nie jestem całkowicie uległy. Był to jeden ze sposobów straszenia chłopaka, które sprawdziły się już wcześniej. Dalej złożyłem dłonie na jego pośladkach i ścisnąłem lekko. Zaśmiał mi się w usta i odsunął nie mogąc powstrzymać chwilowego napadu chichotu. Prychnąłem urażony zdając sobie sprawę z tego, że nabija się ze mnie. Położyłem dłoń na jego kroczu i ścisnąłem lekko w zapowiedzi miłych doznań, jakie mógłbym mu zapewnić gdyby udało nam się zostać dziś sam na sam w pokoju. To go trochę uspokoiło.
- I tak jeszcze urosnę! – syknąłem na niego i odwróciłem tak by szata szkolna zafalowała. Powoli dumnym, dostojnym krokiem odchodziłem od niego. – No pospiesz się! – rzuciłem poirytowany, kiedy chłopak nie wykonał żadnego ruchu. Odwróciłem się i popatrzyłem na niego niecierpliwie. Uśmiechnął się wtedy zarozumiale, podszedł szybkim krokiem i dał mi małego buziaka. Znowu to on był górą, a ja nie mogłem z nim walczyć. Poddałem się całkowicie, a przynajmniej do czasu, kiedy zacznę rosnąć i będę mógł spojrzeć mu w oczy nie unosząc głowy aż tak wysoko. Do tego czasu musiałem jakoś zapomnieć na nowo o tym, że kiedy on staje się przystojnym młodzieńcem, ja nadal wyglądam jak dziecko.
- Teraz to ja na ciebie czekam, Remi. – upomniał mnie spokojnym, pełnym czułości głosem. Westchnąłem tylko i zrównałem z nim krok. Musieliśmy dotrzeć do sali w miarę szybko, by nie spóźnić się na zajęcia. Święta z całą pewnością były nam potrzebne.


12 komentarzy:

  1. Remciu, nie bój nic, jeszcze urośniesz. Zazwyczaj jest tak, że niskie dzieciaki nagle wystrzelają w górę xP Ale od Blacka masz być niższy i to wiesz... przymus xD Tia, Shevę wszyscy znają i kochają xD A jego skłonności chętka na Fabiana, zostanie skutecznie zaspokojona w święta ;P jak ja kocham tego nauczyciela run, noo ** Mieć takiego u siebie... Gdyby nie Black, to Remi byłby może w jego posiadaniu ;3 Chociaż ciągle pamiętam to załamanie i kłótnię Remiego z Blackiem, gdy Lupin uważał Camusa za kogoś cudownego... ale było, minęło i Syri jest numer jeden ;3Kirhan, słońce, 2 tygodnie? o_o O dajcie mi siły bym wytrzymała. Będę musiała pocieszać się powtórnym czytaniem kartek z pamiętnika ;3 Wiesz, że ten blog kojarzy mi się z zimą? Jak otwiera mi się ta karta, to niemal widzę Hogwart zatopiony w białym puchu ;3 Życzę Ci, kotek, szybkiego wdrożenia się naukę i ogólnie ten tor i potok materiału. Dasz radę, bo jak nie Ty, to kto. Wiesz, że będę z utęsknieniem czekać na nowe rozdziały, no nie? ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny mały Remi (ale z pazurkami) na 100% urośnie :DAle u góry to raczej ni...Sheva musi mieć zaciesz że wróci do Fabiena na święta. A James niech sięnie bulwersuje! Tobie Kirhan należą się krótkie wakacje :* Pozdrawiam i życze powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Lunitari~Luni-chan1 października 2009 01:56

    He, he ,he w mojej głowie pojawiła się wizja, kiedy to Remi na dłuższą metę przejmuję role seme :D:D:D:D Piękna to wizja . . . ojj piękna. No ciekawa jestem jakie to słodkie pieszczoty zaserwuje Remusek Syriuszowi :D:D:D Och jak ja tęskniłam za tym opowiadaniem. Trochę czasu zajęło mi nadrobienie zaległości, ale wiedziałam ze warto :D:D:D No cóż miłego urlopu :D:D:D Dużo spokoju i wytchnienia (o ile będzie to możliwe) :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo kotek xD U mnie też nowy rozdział ;3Akemi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo, Kirhan ;3 U mnie notka nowa ;) Obyś szybko wróciła.. na Kanjani8 nie wyżyję ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak pisałam tamtą notkę to po prostu tekst wydał mi się odpowiedni (no a tłumaczenie, wiadomo robi swoje xD) Uf, połowa za mną (prawie). Teraz zacznie się część bardziej... fantastyczna (wątki aniołów na porządku dziennym) xD Czasem się zastanawiam, skąd ja biorę takie dziwaczne pomysły... xD

    OdpowiedzUsuń
  7. ~http://kreator.fora.pl/7 października 2009 13:49

    Tak, będę spamować. Staram się rozwinąć swoje forum, ale nie ma na razie użytkowników - jest to forum ogólnotematyczne, wydaje mi się, że coś z niego może być, tylko do tego potrzebuję - tak, dokładnie - użytkowników. Więc zapraszam serdecznie do rejestracji, no i oczywiście - do zakładania nowych tematów i zachęcania innych do rejestracji. Oczywiście, jeśli uznasz to za chamski spam (bo spamem jest na pewno), zignoruj to lub usuń. http://kreator.fora.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejo ;P U mnie ostatni rozdział ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też bym nie nazwała tego ostatnią notką, ale.. uniwersalne się skończyły, a jakby nie patrzeć, zakończyły się wszelkie niedogodności dla Akiego ;P No to cudownie, teraz to ja się boję xD Anioły.. pięknie xD Może Cię czymś zaskoczę... (od razu mówię, że w moim opowiadaniu mogą jeść wszystko, a nie tylko mleko xD)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kotek! U mnie nowy rozdział, nowego opowiadania, z nową szatą i.. starym wątkiem xD Nie ma to jak trochę namieszać ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Mrr dziś śnieżek, a ja co? Patrzę przez okno i wspominam poprzednie święta z tym blogiem ;3 Szczególne święta, nie powiem. Strasznie mile je pamiętam. Takie swoiste uczucie, którego nie da się opisać. Jak patrzę na śnieg, to nawet nie przejmuję się, że sypie na mnie i wyglądam jak mały bałwanek, tylko jakoś nasuwa mi się obraz Huncwotów ;) Cudnie. Brakuje mi Twoich notek, szczególnie, w ten prawie świąteczny dzień... daleko do świąt, ale sam fakt tego bloga przenosi mnie do tych dni.. heh. Wracaj, kotek ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    och zazdrosny Syriusz wygląda po prostu świetnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń