sobota, 31 października 2009

Kartka z pamiętnika LI - Victor Wavele

  

HAPPY HALLOWEEN!

Mrok, przyćmione światło w sali lekcyjnej, mimo iż było dopiero południe, ciepło panujące w zamku mimo mrozu i śniegu za oknem. Ciche skrobanie pióra o pergamin, zapach atramentu i subtelnych męskich perfum. Niewyraźna sylwetka siedzącego przy ławce chłopca. Przydługie włosy pasmami kładły się końcówkami na ramionach, zasłaniały szyje. Pachniały pomarańczami i cynamonem. Słodko, a jednak orzeźwiająco. Niemal czułem pod palcami ich miękkość, kładłem dłoń na gorącym karku i wsłuchiwałem się w niepewne, ale liczne argumenty nakazujące mi przestać.
Tak. To był sen. Nie ulegało wątpliwości. Przyjemny sen, nad którym miałem władzę. Moje relaksujące i miłe fantazje posłuszne mojej woli, które mogłem później przekazywać dowolnej osobie. Kto by pomyślał, że runy mogą skrywać taką moc? Niewielu dotarło na tyle daleko by poznać najskrytsze i najpilniej skrywane sekrety pisma runicznego, zaklęć i wiedzy Celtów, a jednak one istniały i pozwalały się odkryć. To dzięki nim miałem wgląd do ludzkich snów, zaś swoimi mogłem sterować wedle życzenia.
Sen... To tylko sen, chociaż wydaje się być tak niesamowicie realny. Prawdziwa fantazja umysłu, której nie trzeba powściągać, czy kryć. Prawda o świecie, jaką chcesz widzieć, jakiej się obawiasz. Spełnienie marzeń.
- W którym momencie jesteś? – zapytałem podchodząc do chłopaka i kładąc dłoń na jego głowie. Zmierzwiłem mu włosy i pochyliłem się odczytując runy i tłumaczenie, jakie nastolatek zapisał. – Nieźle sobie radzisz. – mój oddech otulił jego ucho i szyję. Drobne włoski zjeżyły się, a przez jego ciało przeszedł dreszcz. Był słodki na swój sposób.
- Musi się pan odsunąć... – powiedział cicho, ze strachem. – Zasłania pan światło...
- Chyba masz rację, tu jest zdecydowanie za ciemno. – machnąłem różdżką, a nad nami zapłonęło kilka magicznych świecących jasno kul. – Czy teraz lepiej? – specjalnie pochyliłem się i dotykałem wargami jego ucha. Widziałem jak muszelka czerwienieje. Chłopak spłonął głębokim rumieńcem.
- P... Panie profesorze!
- Tak? – odwróciłem go wraz z krzesłem i spojrzałem w jasne oczy. Zazwyczaj przepełnione pewnością siebie i siłą, a teraz tak głębokie i hipnotyzujące. – Nie wiem, o co chodzi, Syriuszu. – wsunąłem dłoń w jego gęste włosy. Tak... To był sen. Syriusz Black się nie rumienił, nie był słodki. Był pewny siebie, buńczuczny i wojowniczo nastawiony do każdego, kto mu się nie podobał. Był jak cień Remusa Lupina i dlatego właśnie stanowił tak łatwy cel. Podejdź do Remusa, a podejdziesz do Blacka.
- Pan... Pan jest za blisko... – wyszedł na ławkę patrząc na mnie z lękiem.
- Mogę być bliżej – zapewniłem i odchodząc od niego usiadłem za biurkiem na swoim fotelu. – Nie masz się, czego bać. Przecież wiesz, że nic ci nie będzie. – nakreśliłem w powietrzu odpowiednią runę pstryknąłem w palce. Stała się widzialna, jakby stworzona z mgły, a w chwilę później rozmyła się. Chciałem by Syriusz miał równie przyjemny sen. Podzieliłem się nim z biednym chłopakiem. Niech widzi to, co ja, niech czuje, co się dzieje. Niech śni, niech męczy się we śnie widząc siebie tak bezgranicznie zmienionym. A rano i tak zapomni, co widział.
Senna zjawa Blacka podeszła i zaczęła wspinać się na moje biurko, jakby nie był w stanie go obejść. Z kocią gracją na czworaka przeszedł po nim i powoli zsunął się na ziemię po drugiej stronie. Położył dłonie na moich ramionach i usiadł mi na kolanach nagle pewny siebie, jak w rzeczywistości.
- Nic mi nie będzie? – przechylił głowę w bok. – Ależ oczywiście, że będzie. Pan o to zadba... – westchnął zdobywając pocałunek skradziony z moich ust. Chociaż było to tylko snem czułem aksamit jego warg, niecierpliwy języczek szukający mojego.
 Czy byłem złym nauczycielem? Nie, ale na pewno w pewnym stopniu perwersyjnym. Nie bałem się wykorzystać jego przywiązania do Remusa i korzystałem na tym. Cóż... Święta to idealna okazja, by dotrzeć bezpośrednio do Blacka, chociaż ten sen był już wystarczającą nagrodą dla mojego ciała, od umęczonego umysłu. Czułem jego ciało przy moim, chociaż żadne nie było materialne, jego podnietę tak bliską mojej.
Znowu wyrysowałem w powietrzu runę i pstryknąłem palcami. Pozwoliła mi zobaczyć śpiącego Syriusza. Męczył się. Ten sen był dla niego koszmarem. Przewracał się na boki, był spocony. Wspaniały widok.
- Zaniedbuję cię, jak ja tak mogę! – westchnąłem do sennej zjawy, która prosiła się o moje zainteresowanie wodząc nosem po mojej szyi. Miałem Blacka na własność, a on zrobi wszystko, co tylko zechcę. Uwielbiam swoją moc.
Moje usta zaczęły muskać jego szyję. Powoli, niespiesznie, niech prawdziwy Syriusz męczy się podczas tego snu. Sprawiało mi to przyjemność, ponieważ to ja męczyłem go we śnie. Ja zajmowałem całe jego myśli, każdą chwilę snu. Tak, w tamtej chwili dla niego liczyłem się tylko ja.
- Och, wiesz, czego teraz chcę, na co mam ochotę... – szepnąłem mu w ucho i przesunąłem palcem po wardze. Trzymając dłoń na jego karku przysunąłem go bliżej i skubnąłem jego usta. Chłopak zsunął się z moich kolan i rozsunął mi nogi klękając między nimi. Nadszedł czas by sen stał się bardziej erotyczny, a udręka większa.
Pogłaskałem ciemne włosy chłopaka patrząc w dół na niego. Ten uśmiechnął się zadziornie i zębami rozpiął pasek moich spodni, pozbył się zabezpieczenia, jaki stanowił guzik i zamek. Po namyśle ocenzurowałem ten sen, by Black nie czuł niechęci na mój widok w rzeczywistości. Sam widziałem wszystko dokładnie. To jak mój członek niknął w jego ustach, jak język znaczył wzory na mojej skórze, a nawet samo uczucie ssania było przyjemnie realne. Nie było wątpliwości, że podobał mi się Syriusz. Ten dzieciak miał w sobie coś i chociaż tylko we śnie mogłem się z nim zabawiać, to jednak nic nie przeszkadzało mi korzystać z okazji molestowania go.
Tym czasem podobało mi się to jak mnie obsługiwał. Pozwoliłem mu wstać, kiedy uznałem, że czas sięgnąć po ostateczne środki. Mój senny Black był idealny. Wiedział jak reagować, co robić. Pochylił się wypinając w moją stronę rozparty na biurku. Szeroko rozstawione nogi sprawiały, że wyglądał jakby prosił się o mnie. Zdjąłem z niego spodnie. Zsunąłem je do kolan. Nie miał na sobie bielizny, tym lepiej. Kształtne, jasne pośladki były jak dwa połączone ze sobą księżyce. Z przyjemnością dotykałem ich i ocierałem się o nie. Były miękkie, ciepłe. To tym bardziej dręczyło śpiącego chłopaka.
Z przyjemnością sięgnąłem po oliwkę, która jakimś cudem znalazła się w zasięgu mojej dłoni. Powoli wylewałem ją na kuszący tyłek Syriusza. Dwoma palcami starałem się rozsmarować ją po jego krągłościach tak bezwstydnie wypiętych w moją stronę. Pierwsze ciche jęki, westchnienia i w końcu mogłem przesunąć dłoń w miejsce, które najbardziej mnie interesowało. Było spięte z początku, jednak tak szybko przyzwyczajało się do mnie, że nie można było go nie zadowolić w najbliższym czasie.
Syriusz krzyknął przez sen po raz pierwszy. Dla niego musiał to być horror.
Tym razem chciałem dostarczyć mu prawdziwego powodu do krzyku. Ustawiłem się za jego odpowiednikiem w moich fantazjach i szybko przesunąłem biodrami w stronę zachęcająco rozwartych pośladków.
Słyszałem jeszcze krzyk przerażenia docierający do mnie poprzez sen i obudziłem się z nadmiaru rozkoszy. Był to znak, że biedny Black właśnie siedzi na łóżku przytomny i przerażony, że łapie szybko i nierówno powietrze, obrazy ze snu powoli się rozmywają i przestaje pamiętać, co tak go przeraziło.
- Oj, Syriuszu. To tylko niewinna zabawa. – rzuciłem w ciemność uśmiechając się pod nosem. – Jesteś za młody bym miał cię naprawdę dręczyć. Poza tym podoba mi się to, że za mną nie przepadasz. To nadaje smaku naszej zabawie. – westchnąłem zakładając ręce za głowę i patrzyłem w ciemność nade mną. – Ale to dopiero początek... Mamy dla siebie całe święta, a teraz śpij spokojnie, Syriuszu, bo jutro przyjdę znowu i kto wie, na co wtedy będziesz patrzył, co będziesz przeżywał wraz ze mną. Bądź gotowy na nasze niewinne zabawy w świetle księżyca, których nikt nam nie przerwie. A ja ułożę nowe scenariusze naszego romansu.

8 komentarzy:

  1. SZOK! Byłam pewna, że Wavele może coś kombinować i czuć do Syriusza, ale nie to! I nie tak!Wow... świetna notka...

    OdpowiedzUsuń
  2. S.Z.O.K.! Ja także podejrzewałam, że Wavele może coś do Syriusza czuć, wiedziałam też, że będzie to coś trochę innego niż do tej pory... no, ale tego to ja się nie spodziewałam.! xDD A kiedy przeczytałam tytuł dzisiejszej notki to od razu w głowie pojawiła mi się czerwona lampka: Syriusz. Biedny Black... Tak nienawidzi Victora bo myśli, że ten chce jego Remiego, a tu proszę... On ma chętkę na bruneta. ^__^ I jeszcze te sny... Ja mam współczuć czy zazdrościć Syriuszowi tych 'nocy z nauczycielem' ? Czekam na nexta.! =*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, co nauczyciel xDD. Zeby aż tak biednego syriusza wykorzystywać ehh. szkoda mówić ^^". WESOŁEGO HALLOWEEN!!!!! XDD. U mnie NN =*

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny zwrot akcji, Kirhan - sama!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Lunitari~Luni-chan1 listopada 2009 00:17

    *Rzuca się rozpromieniona na Kirhan* Jesteś wspaniała !!!! Tak bardzo9 chciałam coś takiego przeczytać :D:D:D Jestem tak szczęśliwa że właśnie w taki sposób dręczysz biednego Syriusza. Ale nie mogę się powstrzymać przed piskami zachwytu. Po prostu naprawdę miałam wielką nadzieje że napiszesz coś w tym stylu :D Nie koniecznie miałam na myśli sen ale to i tak mi w zupełności wystarczy zwłaszcza że jest zapowiedz kolejnej dawki znęcania się :D:D:D Wiem, wiem jestem paskudną osobą ale to po prostu było silniejsze ode mnie :D Dzięki Ci Kirhan !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie sobie łkam wprost ze szczęścia. Dawno się tak nie wzruszyłam (no właśnie, takie reakcje ze mnie wycisnęłaś) Ojjj takie zapewnienie wymaga dotrzymania słowa - święta muszą być ciekawe XDPerwersyjny łobuz, miły z przekory.. aby dostać się do Blacka, trzeba pokombinować z Remusem... Jak ja kocham tego człowieka xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Yyyy Ja to czułam w kościach, że ten nauczyciel ma na celowniku Syriusza a nie Remusa ha to Syri musiał być naprawdę przerażony ..

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    fantastyczne, wow to jednak Wavle interesuje się Syriuszem, a nie Remusem, och szkoda że nic nie będzie pamiętać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń