wtorek, 27 października 2009

Te ostatnie zboczenia...

20 grudzień
Już jutro czekał nas powrót do domów na święta. Oznaczało to rozstania i równocześnie powroty na dwa tygodnie. Cieszyłem się, że już niedługo zobaczę rodziców, pochwalę się całkiem niezłymi wynikami w nauce, opowiem im jak dobrze mi w szkole, jak wspaniałych mam przyjaciół i może także trochę o Syriuszu, chociaż z całą pewnością będzie mnie to kosztowało wiele wysiłku. Nie było już osoby, która nie czułaby tej specyficznej i przyjemnej magii, jaka towarzyszy Bożemu Narodzeniu. Nikt nie mógł skupić się już na zajęciach, nawet nauczyciele odpuścili sobie naukę tego dnia. Profesor Binns rozwodził się nad tym jak spędzało się święta, gdy był młody, jak wiele od tamtego czasu się zmieniło. Usta nie zamykały mu się nawet na chwilę. Zupełnie jak podczas normalnych zajęć historii magii. Gdy podjął już jakiś temat nie było najmniejszej możliwości by się opamiętał i przestał opowiadać. Nie jednokrotnie żartowano z niego uważając, że jest jedynym nakręcanym duchem w szkole i że zaraz za nim obraca się korbka, która dba o to by nie milczał nawet przez kilka chwil.
Na tych zajęciach siedziałem z Syriuszem. Jako że zostawał na święta sam w szkole uznał, że musi nacieszyć się tym, co mu pozostało tego ostatniego dnia. Jego dłoń od samego początku gładziła moje udo, a spojrzenie wodziło po mojej twarzy, jakby chciał ją zapamiętać w tej jednej chwili lekkiego znudzenia zajęciami.
Nagle złapał mnie za rękę i ścisnął ja lekko. Położył na swoim kolanie. To wcale mi nie przeszkadzało i w żaden sposób nie było dziwne. Był to chyba największy plus zabudowanych ławek w tej sali, gdzie nauczyciel nie mógł dostrzec nic z tego, co dzieje się z nami poniżej blatu. Syriusz skrzętnie to wykorzystał.
- Będę tęsknił – szepnął mi na ucho wiedząc, że w czasie historii magii rozmowy szeptem są czymś naturalnym, a profesor nawet tego nie zauważa.
- Ja też będę, przecież wiesz. – zapewniłem wyczuwając, że chłopakowi chodzi jednak o coś jeszcze.
- Wiem, ale mi będzie bez ciebie bardzo samotnie i w ogóle... Tak sobie myślę, że mógłbyś zrobić dla mnie coś bym nie umarł z tęsknoty, kiedy cię nie będzie. – tak jak myślałem. Kruczowłosy czegoś chciał i teraz wykorzystywał swoje atuty by to zdobyć.
- Czego ty chcesz? – mruknąłem mało przyjaźnie. Oczywiste, że nie podobało mi się jego kombinowanie, a teraz oczy świeciły mu dziwnym blaskiem, który mnie niepokoił.
- To tylko taka mała, niewinna prośba... Wiesz jak bardzo cię lubię i nie raz się tak bawiliśmy, ale jeszcze nigdy na lekcji... – uśmiechał się, a ja czułem zimny pot na ciele. – Chcę żebyś mi TO zrobił. Tu i teraz, pod stołem. Mam chusteczki, nikt nie zobaczy, a ja bardzo, bardzo chcę twojej rączki... – nie mogłem uwierzyć, że to zaproponował. Oczywiście zaczerwieniłem się dosyć mocno i od razu odmówiłem, jednak kruczowłosy robiąc błagalną minę zajęczał mi cicho do ucha. – Proszę, Remusie... Będę grzeczny, ale tak bardzo bym chciał... Jako prezent świąteczny. – podjął kolejną próbę przekonania mnie. - Tylko ten jeden raz. Chcę wiedzieć jak to jest, kiedy istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś zauważy...
- Dlatego odpada! – syknąłem – Oszalałeś?! Jesteśmy na lekcji!
- Wiem. – przysunął krzesło bliżej mojego i błagalnie złożył ręce. To było naprawdę krępujące. Chyba nigdy nie byłem tak zawstydzony, jak teraz. Dotykać go w sali pełnej uczniów, na zajęciach. To był absurd! A jednak coś we mnie chciało to jednak zrobić. Poczuć tę adrenalinę, która ożywia wszystkie członki i przyspiesza bicie serca. Poczuć jak Syriusz pręży się i stara zachowywać normalnie. A jego szare oczy świeciły tak kusząco. Zupełnie jakby błagał mnie już na kolanach ze łzami powtarzając w kółko swoją prośbę.
Jutro wrócę do domu, a on musiał zostać tutaj. Nie potrafił przeboleć, że będzie skazany na Hogwart i Wavele. To mnie przekonało.
- Tylko ten jeden raz. – szepnąłem tak cicho, że sam nie jestem pewien czy to dosłyszał, czy tylko po moim zakłopotaniu zrozumiał, co chciałem mu przekazać. Uśmiechnął się szeroko i radośnie. Zasłonił swoimi rękoma krocze, tak by nikt nie mógł dostrzec nawet najmniejszego szczegółu. Sam musiałem rozpiąć mu spodnie jedną ręką i znaleźć w jego spodniach to, czego miały dotyczyć najbliższe chwile. Byłem nieprzerwanie zarumieniony i z każdą chwilą ciarki przechodzące mi po plecach były bardziej dokuczliwe. Bałem się, że jednak ktoś nas nakryje, że wtedy wyrzucą nas ze szkoły, powiedzą rodzinie. Chyba spaliłbym się ze wstydu przed rodzicami.
- Nie bój się. – Syriusz był pewny siebie i już uśmiechał się błogo. Moja dłoń dopiero, co zaczęła go dotykać, a jemu już było naprawdę przyjemnie. Czułem to pod palcami. Syri tak bardzo tego chciał, że podniecał się samą myślą o czymś takim, a teraz, kiedy dotykałem go pod ławką pewnie z trudem powstrzymywał zadowolone mruczenie. Nie zdziwiłbym się, gdyby miał ogromną ochotę pojękiwać. Na szczęście ograniczył się tylko do wygięcia ust i pełnego zadowolenia wypisanego jasno na jego twarzy.
Żałowałem tylko, że jestem tak rozpalony i czerwony. Chciałbym jak on zachowywać powagę, nie wstydzić się takich aktów, a jednak im dłużej poruszałem dłonią po jego członku, im twardszy się robił, tym bardziej ja się wstydziłem. Wiedziałem przecież, że jest mu dobrze, bo sam doświadczyłem podobnych przyjemności, kiedy robiliśmy to w sypialni. Czułem już wilgoć pod palcami. Black dobrze wiedział, co dzieje się z jego ciałem. Wyjął z kieszeni chusteczkę higieniczną i niepostrzeżenie ukrył ją pod ławką. Nakrył nią swoje krocze i moją dłoń, a zaraz potem poczułem jak jego ciało spina się w niewygodnej pozycji i rozluźnia powoli. Większość nasienia wniknęła w chustkę i niewiele dostało się na moją dłoń. Syriusz jednak wpatrując się ukojony w tablicę za nauczycielem i udając, że słucha uważnie tego fragmentu wykładu na temat świąt niespiesznie otarł moje palce. Znowu to właśnie ja jedną tylko dłonią musiałem schować go na nowo w bieliznę, zapiąć spodnie i udawać, że do niczego nie doszło. Zaledwie minutę po tym, jak skończyliśmy, a Black został doprowadzony do porządku, lekcja się skończyła. Syri chichotał widząc moją zszokowaną minę. Mieliśmy szczęście, a ja zapomniałem, że te zajęcia jednak kiedyś się kończą. Byłem tak przejęty tym, co robiłem w towarzystwie wszystkich tych osób, iż nie pomyślałem o czymś tak oczywistym.
Uderzyłem Syriusza w ramię za to, że mi nie powiedział jak niewiele czasu zostało do końca lekcji. Posłałem mu wściekłe spojrzenie, chociaż on nie brał tego na serio. Widocznie nie nadawałem się do straszenia, ale byłem naprawdę zły.
- A gdybym nie zdążył z tym?! – syknąłem mu do ucha i kopnąłem go w tyłek kolanem. – Wiesz, co by było?
- Ale ja wiedziałem, że zdążysz. – tylko się śmiał. – Wyczytałem to w fusach wczoraj. – roześmiał się jeszcze głośniej.
- Jak cię zaraz...
- No! Jak samopoczucie?! – Sheva wepchnął się między nas, kiedy wychodziliśmy z sali i zarzucił ramiona na nasze barki tuląc się w swoisty sposób. Był rozanielony powrotem do domu i zapowiedzią świąt sam na sam z Fabienem. Widać jego rodzice nie zmienili zdania i nadal planowali zostawić go samego, co pasowało Andrew jak jeszcze nigdy nic. – Gotowi na święta? Mówię wam, te będą niesamowite! Dla każdego z nas. Nie krzyw się, Syriuszu. Sam się przekonasz! A tak przy okazji, o co się kłócicie, co? – mruczał czekając na odpowiedź jak pies na kawałek mięsa. Potrącał czołem to moje ramię, to znowu ramię Syriusza.
- O nic! – niemal krzyknąłem pesząc się niesamowicie. Jeszcze tego brakowało, by Sheva wiedział o wszystkim. Na szczęście takie zachowanie nie było u mnie częste, więc Andrew wyczuwając zagrożenie podarował sobie dalsze dociekania. – A ty jesteś mi winny trzy tabliczki czekolady! – dźgnąłem pierś Blacka. Miałem ochotę na słodkie. Widać, kiedy się denerwowałem także odzywało się we mnie uzależnienie od czekolady. Nie było innego wyjścia. Wyjąłem z torby ostatnie kostki łakocia i włożyłem jedną do ust. Pogryzłem i połknąłem. Następnie kolejną, tym razem czekając aż sama się rozpłynie. Trzecia została pogryziona, a czwarta musiała się rozpuścić. To mnie trochę odprężyło i uspokoiło. – Zmieniłem zdanie. Trzy tabliczki i pięć Czekoladowych Żab! – i złość od razu mi przeszła.


7 komentarzy:

  1. Wspaniała notka! normalnie boska!nie spodziewałam sie jej tak szybko.. a tu niespodziankę nam zrobiła Kirhan:)dziękuję:) ja wiedziałam, że pięknie piszesz ale to... ja jego.. normalnie..szok....Co do sytuacji przedstawionej w rozdziale to śmiech.. powaga nie wiem jak Remus mógł to przeżyć w tak spokojny sposób...toć ja bym Syriego udusiła!!wiedział że zbliża się koniec zajęc i mimo to zażyczył sobie taki prezent...oj Syri...niegrzeczny sie robisz.. Remusik również .. ale jeszcze mu brakuje do Syriusza... i ta zapłata... 3 czekolady i 5 żab czekoladowych:):) niezła stawka..hahaha.....Notka wspaniała- jak już wspomniałam:) pozostaje wypatrywanie kolejnej:)pozdrawiam Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie xD Przestaje być tak niewinnie,,,Ale i tak są słodcy ^^ Notka jest boska i już nie mogę doczekać się hallowen... O! I wiem co profesor od wróżbiarstwa robił tam, za tymi drzwiami xD Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahahaha ! Syri i te jego pomysły !Aż się zdziwiłam ze Remi jednak sie zgodził ... podejrzewałam że powie coś , że dopiero jak będą w dormitorium , albo coś takiego , a tu taka niespodzianka ! Ślicznie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowe miejsca do poznawania niewygodnych pozycji podczas spełnień xDD Każde doświadczenie się przyda, a dla Syriego taki prezent, to ..skarb xD Powinien Remiemu w prezencie podarować wagonik z czekoladą xD JUż i ja się nie mogę doczekać świąt w wykonaniu Shevy xDA co do Blacka.. to mało prawdopodobne, żeby znów ukrył się w domu Remiego, hm? Chociaż tym razem wie, że Remi jest Wilczkiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Lunitari~Luni-chan29 października 2009 00:39

    Przeczuwałam że Syriusz długo się nie powstrzyma przed takimi zagraniami :D:D:D Nie no ja bym chciała wiedzieć co by było gdyby jednak Remi nie skończył przed dzwonkiem :D:D:D Było by niezwykle wesoło :D:D:D Nie no ja chce więcej takich akcji :D Już nie mogę się doczekać co się stanie z Syrim podczas pomagania nauczycielowi od run :D:D:D *perwersje ma w oczach* Niech nauczyciel mu coś zrobi !!!! Proszę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę uwierzyć, że Remus jednak się odważył na coś takiego xDWidać jak wielki wpływ ma na niego Syriusz xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka, hejka,
    fantastycznie, Syriusz i Twoje pomysły, i tak trzymaj Remus, choć jeszcze czegoś mogłeś zażądać...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń