niedziela, 25 października 2009

Zakłady

Z okazji Halloween w sobotę dodam dodatkową notkę! Mało tego także na Ai no Tenshi pojawi się wtedy nowość!

Ostatnie zajęcia przed świętami. Niektórzy nauczyciele pozwalali sobie na odrobinę wolniejsze tempo, inni wręcz przeciwnie. Nie liczyłem na to, że którykolwiek sobie odpuści, a jednak wielu tak właśnie robiło. Ku ogromnemu niezadowoleniu moich przyjaciół trafiło się także kilku profesorów, którzy nie tylko mocniej nas przycisnęli, ale także zadali całe góry zadań domowych. Jeśli chciałem spokojnie spędzić święta musiałem zabrać się za to od razu. Im szybciej uporałbym się z pracami, tym dłużej mógłbym się relaksować przez resztę dni świątecznych.
James należał do tych szczęśliwców, którzy mieli więcej wolnego czasu niż mogli zdzierżyć. Obawiając się nudy poszedł z nami na wróżbiarstwo i ubłagał Namidę by pozwolił mu zostać na tych jednych tylko zajęciach. Korzystał z wymówek o nodze, chwilowym braku nauki, chęci zobaczenia jak wyglądają te zajęcia, a nawet odwoływał się do dobrego serca nauczyciela, który zlituje się nad znudzonym kaleką.
Dla samego świętego spokoju profesor pozwolił mu zostać na tych jednych zajęciach i nawet wziąć w nich udział. Zabronił mu jednak przeszkadzać i groził, że kara będzie naprawdę ostra. Chyba mówił prawdę sądząc po niesamowicie poważnej minie, jaką miał w czasie, gdy wypowiadał swoje ostrzeżenie.
- Wiem, że zbliżają się święta. – Namida skinął na nas głową. – Właśnie, dlatego mam dla was prezent. Zapraszam na herbatkę, a korzystając z okazji pouczymy się wróżenia z fusów. – początkowy entuzjazm ogółu momentalnie rozpłynął się w powietrzu. Można powiedzieć, że nauczyciel w mistrzowski sposób pozbawił nas możliwości składania zażaleń, lub próśb o odłożenie zajęć. – Usiądźcie jak zawsze parami. Jeśli chodzi o ten rodzaj wróżb są one chyba najtrudniejsze. Zależą nie tylko od umiejętności danej osoby, co od osoby, której się wróży. Nasza interpretacja musi być chłodna i pewna. Nie wolno nam się zastanawiać, czy aby na pewno nie pomyliliśmy się z odczytaniem kształtu, bądź tym bardziej wymuszać na świadomości postrzegania dobrych, bądź złych znaków, bazując na naszych relacjach z daną osobą. – profesor rozłożył przed nami niewielkie filiżanki z liśćmi herbaty w środku. Zalał każde naczyńko gorącą wodą i kontynuował wykład. Kazał nam sięgnąć po wiedzę z książek, jako że zawarta tam wiedza była sprawdzona, chociaż oczywiście nie zawsze właściwa. Wszystko zależało od indywidualnego przypadku, nie zaś od badań nad ogółem osób.
James nie wydawał się pojętnym uczniem, jednak miał do tego prawo na tych pierwszych i jedynych swoich zajęciach z wróżbiarstwa.
- Wypijcie herbatę zostawiając na dnie odrobinę wody. Niewiele by fusy nie pływały, ale wystarczająco by mogły ułożyć się w odpowiedni kształt. Najlepiej by były zakryte. Osoba wróżąca powinna wziąć filiżankę do lewej ręki, trzymając ją za ucho trzykrotnie obrócić ją w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Następnie obracacie filiżankę i kładziecie na talerzyk pozostawiając tak na 7 sekund. Po obcieknięciu osoba wróżąca chwyta za ucho skierowane ku niej, obraca i rozpoczyna wróżenie. Proszę was by każde z was powiedziało, co widzi w swoich fusach, a następnie pokazało ją partnerowi by on wyraził swoje zdanie na ten temat. Odczytajcie obie definicje, jednak skupcie się głównie na tej pochodzącej od osoby naprzeciwko was.
Kiedy my powoli piliśmy swoje herbaty Namida opowiadał nam o aurze, która odpowiada za układanie fusów i dlatego taka forma wróżenia także się sprawdza. Zwracał uwagę, że nie jest to ślepy traf, jak ciasteczka z wróżbą, ale realne ujawnienie części przyszłości dzięki mocom, które każdy z nas posiada. Było to całkiem ciekawe i pozwoliło mi spojrzeć na te zajęcia z innej perspektywy.
Zaraz po wypiciu herbaty poczekałem, aż Syriusz zajmie się moimi fusami i zajrzałem do swojej filiżanki. Wydawało mi się, że to drzewo. Miało pień, korzenie, może nawet gałęzie i liście. Sam nie byłem pewien. Nic nie mówiąc oddałem ją chłopakowi by on podjął decyzję.
- Gałęzie? – zapytał cicho. – Mi wygląda na gałęzie...
- Mi na drzewo – powiedziałem spokojnie patrząc na niego. Skinął głową. Wychodziło na to, że moja definicja pasowała do jego obrazu. Podobały mi się te zajęcia.
Teraz to Syriusz zajął się opróżnianiem swojego napoju. Tym razem to ja postępowałem zgodnie z zaleceniami profesora.
- Klucz – stwierdziłem, jednak odpowiedź Blacka była całkowicie inna niż mogłem się spodziewać.
- To runa. Mówię ci, Remi, że to runa. Ostrzeżenie przed Wavelem. Jestem tego pewny! Ten wredny zboczeniec będzie chciał mnie przez święta wyeliminować by mieć do ciebie wolną drogę! Mówię ci, że on jest niebezpieczny i będzie chciał mi zaszkodzić! Leci na ciebie. – chciałem mu powiedzieć, że przesadza i uwziął się niepotrzebnie na bogu ducha winnego mężczyznę, jednak Namida, który stanął nad Blackiem był wystarczającym powodem bym miał się nie odzywać. Patrzyłem tylko na profesora, który skinął mi głową, a do Syriusza dotarło, że nie jest sam po tamtej stronie stołu. Podniósł głowę i uśmiechnął się błagalnie do mężczyzny, który karcił go wzrokiem.
Nagle podparł się gwałtownie i ciężko rękoma o stół i przymknął oczy. Coś potoczyło się po podłodze, jakaś filiżanka się przewróciła, ktoś odskoczył do tyłu. Peter wylądował plackiem na blacie swojego stolika, kiedy chcąc wstać zahaczył o czyjąś torbę. Lily skoczyła do tyłu, straciła równowagę, kiedy pchnięty do przodu stolik uderzył o jej nogi. Wylądowała na kolanach Pottera, a ten z twarzą w zgięciu jej szyi. Oboje byli zaskoczeni podobnie jak zbierający się powoli nauczyciel. Chciał z pewnością upomnieć blondynka, ale James był szybszy, jeśli chodziło o rozpoczynanie konwersacji.
- Ja wiem, że jestem seksowny i możesz na mnie lecieć, ale możesz się podnieść? Siedzisz mi na ręce, a twoje włosy wchodzą mi do ust. – mruknął usiłując wydostać się spod dziewczyny. – Wstawaj, bo mi ciężko. – wydyszał. Dziewczyna zerwała się na równe nogi i odwróciła. Zacisnęła pięść i uderzyła nią naprawdę mocno prosto w szczękę Jamesa. Chłopak zaskoczony nawet nie złapał się za tamto miejsce. Byłem tak zdziwiony, że sam nie jestem pewien, jaki dźwięk towarzyszył jej uderzeniu.
- Obstawiamy panowie, kiedy siniec zejdzie! – Syriusz wykorzystał okazje. O dziwo od razu przy naszym stoliku zebrała się ogromna grupa uczniów, którzy zaczęli robić zakłady u Blacka. Nawet kilka dziewczyn postawiło pewne sumki.
J. zareagował dopiero po kilku minutach głośnym jękiem. Poderwał się podchodząc do ściany i oparł się o chłodny mur policzkiem. Kruczowłosy w najlepsze zbierał pieniądze i zapisywał na pergaminie nazwiska i kwoty. Byłem załamany, jednak zainteresowanie tym było nazbyt wiele bum odważył się to zakończyć. Biedny James stał się głównym źródłem zarobku Blacka.
- Koniec tego dobrego! – Namida rozgonił tłumik ostrym upomnieniem. – Na takie rzeczy zajdziesz czas po zajęciach, Syriuszu! – pochylił się nad uchem chłopaka – Pięć sykli na to, że po świętach nadal będzie widać siniec. – szepnął i położył przed Syrim pieniądze. Zaraz potem wyprostował się i podszedł do Jamesa. Ponownie nie miał okazji do diatryby. Tym razem to Ryo zapukał do drzwi i wsunął głowę do sali. Zdziwiony popatrzył na bałagan w klasie.
- Mogę pana na chwilę poprosić na zewnątrz? – zatrzepotał rzęsami prosząco. Ciężko byłoby mu odmówić. Wyglądał słodko i niewinnie. Namida także nie wydawał się odporny. Powiedział nam byśmy ogarnęli jakoś salę, nic więcej nie zrujnowali, a on zaraz wróci. Wyszedł a wtedy od razu na nowo zaczęto obstawiać, czy po świętach Potter nadal będzie miał ślad na twarzy po tak potężnym uderzeniu.
Zardi postawiła część swoich oszczędności na ‘po świętach’ i łapiąc Jamesa za rękaw podprowadziła go do okna.
- Szyba jest chłodniejsza. – skwitowała to przewracając oczyma, jakby ubolewała nad niskim poziomem intelektualnym biednego Pottera. Ktoś najwidoczniej głośno oparł się o drzwi. Przez chwilę myśleliśmy, że wrócił profesor, jednak nikt nie wszedł. Tylko specyficzne uderzenie ciała o wejście i tyle. To dało nam możliwość, jako takiego ogarnięcia sali. Widać Jamesa nie dało się nigdzie wpuścić by od razu nie robił problemów. To z całą pewnością był jego ostatni raz na wróżbiarstwie.


  

6 komentarzy:

  1. Postanawiam czytać od tego momentu ^^ za dużo napisałaś xDD U mnie NN. Biedny James ale cóż selekcja naturalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahahah ! Ale nie wiem czemu wszystko na Jamesa ... Przecież on nic nie zrobił... To w końcu on jest poszkodowanym xddA notka ciekawa ^^Ah ... Ryo ! Już nie mógł wytrzymać bez swojego Aniołka ? ;ppMam nadzieje że już niedługo pojawi się kartka z jego pamiętnika ! ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech mi ktoś powróży xD Nietypowo ciekawie opisane dobijanie się do drzwi. No ciekawe kto to... xD Syri jak zawsze widzi lepiej ;P A mnie z wosku wyszedł skorpion O_o I co to ma znaczyć?Ciężkie święta ;P Ale może niektórym będzie lżej.. taki Ryo na przykład xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgłaszam się xD U mnie nowa notka.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Lunitari~Luni-chan26 października 2009 23:25

    Nie no Namida jest najlepszy :D:D:D A Lili ... Biedny J. Też obstawiam że po świętach będzie miał sińca :D No nieźle Syriuszek dalej myśli źle o biednym profesorze . . . biedak jakiejś schizy się nabawi jeśli już nie ma :D No nic pozostaje czekać :D:D:D Nie mogę się doczekać w jaki sposób profesor od run wykorzysta Syriusza :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    fantastycznie, haha pierwsze i ostatnie zajecia Pottera na wróżbiarstwie, no ciekawe z tym zakładem, ale też tak pomyślałam, że coś bym przeczytała więcej o nauczycielu run...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń