piątek, 20 listopada 2009

Kartka z pamiętnika LIV - Gabriel Ricardo

To zabawne, że ludzie potrafią spędzić tyle godzin na rozmowach, które w gruncie rzeczy do niczego nie prowadzą, a oni nie wyczerpują tematu bez przerwy opowiadając, dyskutując, kłócąc się. W przypadku moich rodziców i babci Michaela było to częste zachowanie, ale pozwoliło nam wymknąć się z domu starszej kobiety do mojego. Michael miał spędzić noc ze mną, jako że Święta sprzyjały takim wymianą, jak zawsze w naszym wypadku. Dawniej bawiliśmy się do wieczora, a teraz, chociaż niewiele się zmieniło, to nie dało się zaprzeczyć, iż nadal było to swojego rodzaju zabawą.
W mieszkaniu było ciepło i z przyjemnością poluzowałem krawat. Miałem zamiar zdjąć marynarkę, niestety Michael zadbał bym nie mógł tego zrobić.
- Gdzie ci się spieszy? – opatulił mnie swoimi dłońmi jakbym był nagi i miał zmarznąć – Chcę się bawić, a dziś mam ochotę na biuro. Jestem bardzo napalonym prezesem wielkiej korporacji, a ty moją sekretarką... Albo ja jestem złą sekretarką, a ty biednym prezesem? – zastanawiał się poprawiając mój krawat, zapinając marynarkę i przygotowując mnie do zabawy. – Nie, dochodzę do wniosku, że ja mam władzę, a ty będziesz mnie grzecznie słuchał.
- A, no masz... – westchnąłem głośno. Miałem swojego prywatnego zboczeńca i musiałem się z tym pogodzić. I tak zabawa w biuro była bardziej przyzwoita niż inne z jego pomysłów, przez które już przebrnąłem. Dla Michaela było to równoznaczne ze zgodą. Rozsiadł się na krześle za biurkiem i spoważniał wpatrując się we mnie. Dla niego zabawa właśnie się zaczęła.
Stanąłem, więc na środku pokoju twarzą do niego i udałem, że trzymam w ręce notesik z jego planem dnia.
- Za godzinę ma pan spotkanie z przedstawicielami zachodnich korporacji, a o osiemnastej kolację z reprezentantem banku. – zmyślałem. Chłopak lubił, kiedy miałem trudniejsze role.
Uniósł rękę, więc przerwałem patrząc na niego uważnie.
- Za godzinę jest to spotkanie, tak? – mówił niczym młody i nieprzejmujący się niczym paniczyk, który przejął firmę po ojcu.
- Tak, za godzinę. – skinąłem potulnie głową. Michael wstał z miejsca i obszedł mnie dookoła. Zamknął drzwi pokoju na klucz i stanął przede mną. Usiadł na biurku i sięgnął ręką do mojej szyi. Wyciągnął krawat zza marynarki i przyciągnął mnie za niego bliżej.
- Panie prezesie! Co... Co pan robi?! – nie mogłem jednak się wyrywać. W końcu byłem sekretarką i zachcianki szefa musiały być przeze mnie spełniane, jeśli nie chciałem stracić pracy.
- Mamy czas do spotkania, a ja lubię, kiedy jesteś taki elegancki. – powiedział cicho i rozwiązał mu krawat. Przyciągnął do pocałunku powoli rozpinając guziki marynarki, zaś później koszuli. Oczywiście nie odpowiadałem na to inaczej jak tylko rumieńcem.
- Nie... Nie możemy! Nie w biurze! – niepewny protest, który nic nie dał. Tylko wywołał szeroki uśmiech na twarzy Michaela.
- Nie w biurze, ale wszędzie indziej można?
- Nie... Nie o to... – zamknął mi usta swoimi i pogładził pierś. Zdjął marynarkę wieszając ją na oparciu fotela za sobą. Całą resztę zostawił na miejscu. Zsunął się z biurka stając przede mną.
- Wiesz, czego chcę. Uklęknij i obsłuż mnie ustami. – wydawał się niesamowicie podniecony i na samym udawaniu się nie skończyło. Robiąc niewinną minę wypełniłem rozkaz. Zacząłem rozpinać mu pasek, ale zasyczał i pokazał, że i to mam robić wargami i zębami. Naturalnie z chęcią tak właśnie postąpiłem. Męczyłem się trochę z paskiem, ale jednak ustąpił. Trzymałem dłonie na jego udach i z przymkniętymi oczyma rozpiąłem spodnie, odsunąłem rozporek. Na tym skończyła się męka. Użyłem dłoni by wyciągnąć z jego bielizny przyrodzenie. Miał twardego i dużego. Jak zawsze zabawa zrobiła swoje i chłopak reagował na nią intensywnie. Wysunąłem język z ust i polizałem główkę. Znałem Michaela i jego ciało, wiedziałem, co lubi najbardziej i jak go męczyć. Tym razem zdecydowałem się na zabiegi, które w innym wypadku miałyby go podniecić, a teraz ich zadaniem było dobijanie chłopaka i sprawienie jak największej rozkoszy. Koniuszkiem języka drażniłem maleńką dziurkę, gładziłem całą główkę, ssałem ją i masowałem wargami. Czasami liznąłem trzon, kiedy bawiłem się jego jądrami. Stanowczo od nazbyt dawna nie miałem okazji być na górze i przejmować inicjatywę. Miałem na to ochotę i te święta z pewnością będą idealnym momentem na wykorzystanie swojej przewagi, którą ogólnie miałem nad chłopakiem. Przeszedłem do konkretnych pieszczot wsuwając go sobie w usta, jednak tym razem nie mógł już wytrzymać nazbyt długo. Ciągnąc mnie za włosy odsunął moją głowę.
- Wiedziałem, że od początku miałeś na to ochotę. – syknął pewnie i lekko ironicznie. – Wstań. – znowu wykonałem jego polecenie bez gadania. Zamienił nasze pozycje i czułem biurko na plecach. Chłopak tym czasem pocałował mnie wyciskając język do moich warg. Wsunąłem dłonie w jego włosy żałując, że są spięte. Pozwoliłem by zsunął ze mnie spodnie. Sam pozbyłem się ich zostawiając na podłodze. Nogi mi drżały, kiedy odwracałem się, opierałem o biurko i wypinałem. Byłem rozpalony nie mniej niż Michael.
- A... Ale papiery! Pobrudzą się, pomną! – chciałem go niesamowicie i głos mi drżał, kiedy próbowałem odgrywać nadal swoją rolę. Chłopak odszedł ode mnie na chwilę i poczułem chłodny płyn na pośladkach. Wziął olejek, ładnie pachnący cynamonem i pomarańczą, który kupił tylko i wyłącznie na takie chwile świątecznych uciech. Lubiłem zabiegi, jakim mnie poddał. Masował mi pośladki, uda i zabierał się za rozciąganie. Miał wspaniałe palce, kiedy to robił.
- P... Proszę pana, to takie... ach!... krępujące! – tak. Było krępujące, jednak już dawno przestałem zwracać na to uwagę. Przy Michaelu już dawno spaliłbym się ze wstydu, gdybym miał reagować na każdą z jego głupich zabaw.
Nagle odwrócił mnie i posadził na biurku. Nalał na moje dłonie olejku i przysunął się bym mógł mu go rozprowadzić po członku. Chciałem by mnie całował, gdy to robiłem. Jego wargi wydawały się jeszcze smaczniejsze, ale on odepchnął mnie od siebie z groźnym uśmiechem.
- Mam gdzieś dokumenty – syknął – I twój tyłek też wydaje się nimi mało zainteresowany. – Wsunął we mnie zaledwie główkę penisa i wyciągnął ją, gdy ja byłem gotowy by przyjąć go całego w siebie. Znowu ją wsunął i ponownie zabrał. Drżałem z podniety i niezaspokojenia. Czułem jak moje ciało otwiera się i nagle pozostaje puste, kiedy Michael odsuwał się na krok. Miałem zamiar go rozszarpać, jednak byłem bezsilny. Moje pragnienie obezwładniało mnie. Chłopak schylił się wziął mnie w usta i przesunął nimi bardzo powoli w górę, jakby chciał mieć pewność, że topiąc się nie ubrudzę blatu, zupełnie jakbym był śmietankowym lodem, którego powoli kosztował.
- Nie zdążysz przed spotkaniem! – wysyczałem przez zęby wściekły.
- Och, tak, zapomniałem! – pchnął. W końcu! Wypełnił moje ciało swoim. Ten zapach olejku, cudowne ciało Michaela, jego jęk. Niemal szczytowałem bez jego dotyku. Złapałem się mocno krawędzi biurka i podniosłem wysoko nogi kładąc je na jego barkach. Dzięki temu doznanie było jeszcze dokładniejsze, a on penetrował moje ciało głębiej. Nie mogłem wytrzymać. Chciałem już dojść i zakończyć mękę niespełnienia mojego ciała. Zacząłem zdecydowanie pieścić swoje krocze, gdy Michael tak wspaniale obsługiwał mój tyłek. Jęczałem mając nadzieję, że rodzice nie przyjdą do domu i jeszcze w najlepsze rozmawiają z babcią mojego kochanka. W mgnieniu oka odrzuciłem od siebie tamte myśli. Liczyło się tylko przygaszone światło, świąteczne zapachy, kolorowe światełka i to, co działo się między nami.
Ruchy Neda stały się bardziej chaotyczne, mocne i głębokie, chociaż nie tak szybkie. Trafił w czuły punkt w moim ciele i wtedy wytrysnąłem nie mogąc nawet tego powstrzymać. Chłopak wydawał się z tego zadowolony, niemal dumny. Zrobiłem najbardziej podnieconą i rozpaloną minę, na jaką było mnie stać zaraz po erupcji. Michael zawsze był wobec tego bezsilny. Jęknąłem mu dodatkowo, kiedy znowu trafił w magiczne miejsce. To było jak katusze zaraz po orgazmie, a jemu się spodobało. I to bardzo. Poczułem to w sobie, kiedy utknął głęboko we mnie cały spięty, a rozluźnienie poniosło ze sobą wilgoć. Łapiąc go za poluzowany krawat przyciągnąłem do siebie i pocałowałem. Byłem niemal nieprzytomny z przyjemności. Pomarańcze, cynamon, zapach Michaela zaraz po stosunku. Miałem ochotę na więcej.

7 komentarzy:

  1. ~Lunitari~Luni-chan20 listopada 2009 13:14

    Ehh . . . bardzo lubię te parkę i ich zabawy :D:D:D Nie powiem ta notka przypomniała mi jak bardzo już nie mogę doczekać się świąt, normalnie jak małe dziecko . . . No nie mogę się doczekać kto będzie w następny w kolejce :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozbrykane, pomysłowe wariaty xD Oni zawsze znajdują jakieś miejsce, zabawę czy też wyobrażenie o różnorakich pozach spełnienia? XD I niewyżyci są! I perwersyjni (baaardzo przyjemnie perwersyjni xD). Niczym anioły, ale z różkami xD Mmm Gabi ma ochotę na jeszcze.. w roli seme? ;3 Ooo tak, zdecydowane tak. Jestem za xD Z chęcią zobaczę go w tej roli.. ciekawe jaką on wymyśli zabawę xD

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja nadal czekam na mojego astronoma ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. aiblognegai@poczta.onet.pl20 listopada 2009 21:55

    Informuję, że notki nadrobione(w sensie czytanie:) ) Bardzo ciekawi mnie w jaki sposób opiszesz sytuację kiedy to Syri dowiaduje się , że Viktor Wavele nie jest zainteresowany Remusem tylko nim... i czy zda sobie kiedyś sprawę z tych snów które za pomocą run są dla niego niejawne.....hmmm... coś czuje że Kirhan tutaj da popis fantazji i polotu weny:) Szkoda,ze teraz Syri musi sam męczyć sie w szkole....no ale Remi mu to wynagrodzi jak czuję...i to z nawiązką...;) co Ty na to Kirhan? ;) Apropo Gabriela..cóż innego mogłoby być równie podniecające dla tej wspaniałej pary...chyba tylko nowa jakaś scenka...może z odwróconymi rolami?? ;) wszystko pokaże czas i wena Kirhan...a nam pozostaje czekać na ciąg dalszy każdego wątku tej opowieści.... pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia... jednoczesnie zapraszam do mnie.. na m-polecane-blogi.blog.onet.pl na nowe notki.. już nadrabiam zaległości... i troszkę zmian się wkradło w treść.Nowe zapowiedzi i pomysły... zapraszam i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. black.rose@onet.pl21 listopada 2009 21:13

    Wstawiłam twój blog do linków na http://miona-i-jej-milostki.blog.onet.pl/Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. To było boskie.!! Ja normalnie kocham tę parkę... Powinnaś częściej spisywać ich historie... Bo odkąd nie ma ich w Hogwarcie to tak jakbyś o nich zapomniała... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, te zabawy Michaela mi się podobają, jak i widać że i Gabrielowi także...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń