niedziela, 22 listopada 2009

Kartka z pamiętnika LV - Fabien Trezeguet

Gdy rodziców Andrew nie było w domu czułem się jakbym był u siebie, a chłopak mieszkał ze mną, ot zupełnie normalnie. Kiedyś tak właśnie miało wyglądać moje życie. Dawniej nie wyobrażałem sobie siebie, jako pani domu, którą teraz z jasnych przyczyn musiałem być. Myśl o tym, że kiedyś to Andrew będzie musiał mnie utrzymywać była przerażająca. Umniejszało to moją męską dumę, temu nie dało się zaprzeczyć, ale było też dołująco konieczne. Gdybym nie nabroił z Rodem kilka lat temu, teraz pracowałbym jak każdy szanujący się mężczyzna. Stało się jednak inaczej.
Odprężyłem się pod prysznicem, wytarłem i owinąłem biodra ręcznikiem. Mogłem sobie na to pozwolić, jako że w domu byłem tylko ja i mój młody kochanek, który zrobiłby mi awanturę gdybym spróbował ubrać się jak każdy normalny człowiek w takiej sytuacji.
- Andrew, gdzie jesteś? Czemu zgasiłeś światła? – w domu było cicho i ciemno. Chłopak coś kombinował, chociaż nie byłem pewien, czy aby na pewno. Może poszedł spać, jak grzeczne dzieci? Zapaliłem światło na korytarzu i zszedłem do salonu. Miałem nadzieję, że tam go znajdę przed telewizorem, lub chociaż w kuchni podjadającego po ciemku ciasta. Nie było go jednak nigdzie, całkowita ciemność i jedynie nikły blask żarówki z piętra pozwalał dostrzec cokolwiek.
- Andrew? – znowu podjąłem próbę zawołania chłopaka i tym razem otrzymałem odpowiedź.
- Tutaj, kochanie. – głos dochodził z całkowicie ciemnego salonu. Wszedłem do środka usiłując włączyć światło. Nie udało się.
- Co, u diabła?... – syknąłem poirytowany, ale właśnie wtedy rozbłysły światełka na choince. Jasno, całą feerią barw. Wbrew pozorom dawały całkiem wiele światła. Mogłem dostrzec wszystko ze szczegółami, a długie cienie, jakie tworzyły się na ścianach tworzyły przyjemną intymną atmosferę.
Andrew leżał pod choinką, niemal nagi. Miał na sobie tylko czerwoną czapkę z pomponem i wysokie kozaczki po kolano, które kupił na świątecznej wyprzedaży, a które podobno przeznaczone były dla Śnieżynki pomagającej Mikołajowi. Chłopak specjalnie upchnął prezenty po innej stronie choinki by mieć wystarczająco miejsca dla siebie. Uśmiechał się kusząco patrząc na mnie figlarnie. Wziął do ręki miskę, która zginęła mi rano. Miałem zamiar wyjeść resztę kremu, która została po zrobieniu tortu.
- Nie mogę pozwolić by się zmarnowało – Andrew nabrał trochę masy na palec i zlizał ją w lubieżny sposób. Z całą pewnością wiedziałem, czego chce. Obawiałem się, że uzależnię go od seksu, jednak nie potrafiłem mu odmówić, kiedy robił coś tak niesamowicie podniecającego.
Zrobiłem krok w jego stronę, ale skrzywił się i pogroził mi palcem.
- Zdejmij ten brzydki ręcznik i od razu włącz wieżę. – mówił cicho i spokojnie, zupełnie jakby dodatkowo ze mną flirtował. Nie wydawał się dzieckiem, którym w istocie był. Nie mogłem mu niczego odmówić. Nacisnąłem odpowiedni przycisk, a z głośników popłynęła wesoła i skoczna melodia kolędy.
- Oszalałeś... – popatrzyłem na niego zdziwiony. Nie sądziłem, że miał zamiar zrobić to w aż tak świątecznych warunkach, jednak w jakiś sposób to tylko mnie podnieciło. Napotkałem jego spojrzenie. Karcił mnie nim, nakazywał pozbycie się ręcznika. Nie protestowałem w tej sprawie. Z chęcią go zdjąłem nie przejmując się pobudzoną męskością.
- Chyba nie odmówisz mi prezentu? – zrobił słodką, niewinną minę. – Jestem niedobrym chłopcem, więc zasłużyłem na rózgę, prawda? – poniósł się i stając na czworaka wypiął pośladki w moją stronę – Zbij mnie, bo zasłużyłem. – westchnął płaczliwie. Wiedziałem, że gra, bawi się mną, drażni, ale był w tym świetny. Pobudził mnie, niesamowicie podniecił. Naprawdę miałem ochotę zdobyć gałązki i pozostawić na tych gładkich, jasnych pośladkach czerwone pręgi. – Och, ale jakiż ja jestem nieuważny! Przecież najpierw muszę się zająć twoim sterczącym cukiereczkiem! Chodź tu do mnie Mikołaju, opróżnię twój worek z prezentów. – Oblizał się, a jego wzrok spoczywał już tylko na moim kroczu. Nie wiem skąd wziął w ogóle taki pomysł, ale czułem się jak zahipnotyzowany. Podszedłem czując jak podnieta narasta w moim podbrzuszu, jak wypycha mój członek i unosi coraz wyżej, utwardza.
Andrew nabrał masy na palec i rozprowadził ją wąskim paskiem po moim penisie. Oblizał się, zamruczał i powoli, krótkimi liźnięciami zaczął pozbywać się słodkiej, czekoladowej masy. Robił przy tym niewinną minę, jakby lizał wyłącznie podłużnego cukierka, jakie dawniej wieszało się na choinkach, kiedy byłem młody. Teraz chłopak znalazł sobie własnego łakocia i wcale nie wydawał się nim znudzony. Ułożył usta w dzióbek i ssał moją końcówkę. Był coraz lepszy w tym wszystkim. Aż przymrużyłem oczy rozkoszy, jednak chłopak przerwał stosunkowo szybko.
- Kładź się kochanie, czas na torcika. - jego ton był rozkazujący. Zrobił mi miejsce pod choinką, a ledwo moje plecy zetknęły się z dywanem, a Andrew wziął do ręki kawałek tortu i rozsmarował go po mojej piersi. Widać niepotrzebnie się kąpałem skoro już byłem cały w masie i biszkopcie. – Ugnij kolano. – kolejne polecenie, które wykonałem od razu. Mój diabełek o anielskiej twarzy uśmiechnął się w nagrodę i oparł pośladki o moje udo. Pochylił się zlizując słodycz z mojej skóry i równocześnie ocierał się dołem swoich jąder o mnie. Robił to w tak niesamowicie erotyczny sposób, a jego kolano przylegało do mojego krocza. Torturował mnie tym. Specjalnie gryzł i ssał sutki, kąsał pierś pozbywając się z niej słodkiej masy. Jego ciało również było pobudzone. Nagle przerwał i podał mi miskę z resztą masy, którą ukradł z kuchni.
- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci tak leżeć i korzystać? Nawet Mikołaj musi zarobić na prezenty, więc pracuj. – szepnął zmysłowo i gryząc mój sutek pociągnął za niego. Westchnąłem czując przyjemne mrowienie ciała zmierzające w jednym, wyznaczonym i z góry wiadomym kierunku. Z największą przyjemnością nabrałem masy na palce i sięgnąłem między pośladki chłopaka rozprowadzając ją niezdarnie po jego pośladkach i wejściu. Andrew jęknął i wypiął się bardziej, dzięki czemu z większa łatwością trafiłem. Biorąc więcej masy, brudny od niej palec wsunąłem w chłopaka. Jego mina zdradzała skrajne podniecenie. Wygiął się w łuk i znowu zajęczał. Odwrócił mi się nagle wystawiając pośladki. Teraz mogłem widzieć, co robię i jak to robię. Wtargnąłem w jego wnętrze palcami po raz kolejny zaś on zaczął ocierać się zdecydowanie o moje kolano. Przerwał nagle miłą zabawę.
- Dosyć, dosyć, dość! – wystękał wijąc się niemal. Znałem dobrze ten stan. Walczył z orgazmem nie chcąc dochodzić. Pocałował mnie mocno w usta i uśmiechnął się. Wstałem, gdy on kładł się z szeroko rozstawionymi nogami. Zarzucił mi je na ramiona i wypiął pośladki bym mógł wejść bez problemów. Oczywiście zrobiłem to już w następnej chwili. Wesoła kolęda stała się jakby głośniejsza, światło lampek intensywniejsze, gdy czułem rozchodzące się po całym ciele dreszcze spowodowane pierwszym pchnięciem. Czułem jak się na mnie zamknął, podczas gdy on musiał odczuć całą strukturę mojego członka.
To było niesamowite. Czułem zapach masy tortowej, która pozwoliła mu poruszać się z łatwością, gdy moje ciało przylgnęło do niego resztki tortu, jakie miałem na piersi rozsmarowały się po jego drobnej klatce. Trzymałem go za biodra, a on wysilił się zginając ciało i całując mnie mocno, zachłannie. Jego jęki, moje westchnienia i niesamowite uczucie zagłębiania się w nim, jego podniecenie wbijające się w moją pierś, miękkie pośladki, które czułem na udach. Wszystko to było tak nierealne i wypełnione lubieżnym pragnieniem. To miały być nasze Święta pełne seksu i niemoralności. Narastała we mnie żądza, moje ciało pragnęło mocnych, głębokich pchnięć, a jego przyjmowało je w kolejnych spazmatycznych drgnięciach, gdy wił się z rozkoszy pode mną. Andrew nie był bynajmniej zwyczajnym chłopcem. Był niewyżyty i mogłem chwalić się tym, że w swoim ciągłym głodzie seksu pragnął tylko mnie.
- Mikołaju, byłem bardzo, bardzo niegrzeczny i chcę wszystkich prezentów z twojego worka. – wydyszał mi do ucha – Daj mi je, co do jednego, czekam na nie! – jego biodra naparły mocniej na moje lędźwie. Doszedł od swoich własnych słów, co zmusiło mnie do jeszcze bardziej zdecydowanych pchnięć. Pomyślałem o jego nasieniu, które właśnie zmieszało się z rozgniecionym tortem na piersi chłopaka i wytrysnąłem w niego. Dałem mu wszystkie prezenty, o które tak prosił. Byłem zboczeńcem, a on dobrze to wykorzystał.

12 komentarzy:

  1. Jak sobie dzisiaj rano wstałam, to se pomyślałam, że fajnie by było zobaczyć jakąś notkę o Fabienie i Andrew . No i się spełniło życzenie ^^Czytając tą notkę miałam wrażenie , że i u nas już są święta. No dosłownie byłam tego pewna ! A notka śliczna, Sheva jak zwykle perwersyjny a Fabien napalony . No idealnie .

    OdpowiedzUsuń
  2. ale chyba nie chciałabyś obchodzić świąt w TAKI sposób? :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Mhmhmh dwa perwersy się spotkały i na święta, prezentami obdarowały. Tobi is a good boy... Sheva is a very bad boy xD Devil! XD Erosannin xD To będą dla nich wyjątkowo udane święta. Skoro tatusiek wie, co kręci syna, to tym bardziej będzie się starał wychodzić gdzieś z żoną. Jakaż dobra rodzina xD Oj Sheva tutaj akurat na seme... chociaż.. ale to on ma świetne pomysły, więc rola górującego może przynieść wspaniałe efekty xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział ;PAkemi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Domy publiczne są wszędzie xD A, że trafi się do tego ładny chłopak... A ten właśnie dom... dosyć ważny jest. Pojawi się raz jeszcze, ale to za kilka rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och okres przedswiateczno-swiateczny wydaje sie najbardziej OWOCNY X'DKocham totalnie *.*Choc tortu zal... v.v" X'DDD

    OdpowiedzUsuń
  7. deepenergy@op.pl23 listopada 2009 20:52

    U mnie NN =*

    OdpowiedzUsuń
  8. To było boskie. Pierwszy raz wszedłem na Twojego bloga i muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczony. Udało mi się przeczytać wszystkie notki i z każdą kolejną muszę stwierdzić, że masz niebywały talent, a notki są coraz to lepsze o ile to jeszcze możliwe. ;) Obiecuję, że będę wpadał częściej i czytał notki. Szczególnie te 'niegrzeczne' ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. aww...notka ekstra:)Ja też już bym chciała Świeta!!! to nie fer.. ale nastrój mi się udzielił...:D:D:D oczywiście mam nadzieje że ta choinka była wystarczająco duża...takie prezenty;P a swoją drogą to genialne pomysły ma Kirhan...tak urozmaicać Święta każdemu z bohaterów:D:D tylko Remus i Syri zostali rozdzieleni..:( czy da się cos na to poradzić...?? czy będą musieli czekać do "po Świętach" żeby sie zobaczyć i nacieszyć sobą.. :) Co tam wena Ci dyktuje?? pozdrawiam serdecznei i oczekuję na kolejny rozdział:D:D Papatki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znalazłam fajny obrazek pasujący do nagłówka i.. chciałabym Ci go podesłać ^^http://media.photobucket.com/image/harry%20potter%20anime/MiiChan_2008/015.jpg?o=28

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooch, zaje'bista notka :D Kocham te pare ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    wspaniale, niewyżyty Andrew, ale wymyslił pomysł, ale Fabianowi to się bardzo podobało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń