piątek, 27 listopada 2009

Syriusz: Wstyd!

Mogłem, więc uciec, zabarykadować się w gabinecie, lub sam nie wiem, jakie jeszcze możliwości się przede mną otworzyły. Póki, co musiałem ochłonąć. Wpadłem jak suszona śliwka w świąteczny kompot. Gdyby Remus się dowiedział... Nie! Remus nie mógł się dowiedzieć! Nigdy! Gdybym mu powiedział, że podkładałem się nauczycielowi, bo byłem pewny, iż ten chce się dobrać do niego, ale się myliłem... Gdybym przyznał się, że chodziło o mnie... Byłbym skończony! Skompromitowałbym się jeszcze bardziej! Nie mogłem do tego dopuścić!
Mogłem się naturalnie mylić. Może jemu wcale nie chodziło o mnie. Może tylko udawał, by odsunąć podejrzenia od wkroczenia na właściwą ścieżkę? To było przecież możliwe. Tak... On z pewnością nie chciał mnie, ale Lupina i udawał, że tak nie jest... Chociaż z jakiegoś powodu zaczynałem w to wątpić. Remus nie miał raczej tak jawnych spotkań z nauczycielem. Oczywiście wpadli na siebie przypadkiem, ale to, co robił ze mną nie było nijak przypadkowe. Z jakiejkolwiek strony na to nie patrzyłem... Miałem ochłonąć, a tylko bardziej się zestresowałem.
Nauczyciel wrócił. Choć wiedziałem, że muszę się szybko opanować, nie potrafiłem. To było przerażające. Wavele był obok mnie, a ja niemalże drżałem. Nic nie robił, a mi wydawało się, że zaraz się rzuci i zedrze ze mnie ubrania. Chociaż z całą pewnością przesadzałem, ponieważ byłem skłonny do naginania faktów na swoją korzyść, lub i zgubę biorąc pod uwagę moją obecną sytuację.
Jego dłoń spoczęła na mojej głowie. Palce wsunęły się we włosy, opuszki masowały skórę głowy płynnymi ruchami. Serce zamarło mi w piersi, umysł był jak pusta kartka. Panikowałem jeszcze bardziej.
Pukanie, zbawczy dźwięk, na który mężczyzna zareagował niemałym zdziwieniem. Ktokolwiek to był mógłbym rzucić się tej osobie na szyję i dziękować raz po raz. Na nowo uruchomiłem swoje myślenie, co powinno być normalne i oczywiste od samego początku. Niespiesznie Wavele otworzył drzwi patrząc na przybysza. Długie nogi, krótka spódniczka, sweter. Duży biust z pewnością pasowałby tu idealnie, niestety wyraźnie go brakowało. Był mniejszy niż zapewne chcieliby mężczyźni. W wejściu stał nie, kto inny jak tylko nauczycielka mugoloznawstwa, widać kobieta napaliła się na Wawvele’a, co było moją szansą.
- Oj, nie wiedziałam, że masz gościa. – uśmiechnęła się do mnie. Miała ładny uśmiech i wydawała się naprawdę miła. Profesor mógłby się za nią zabrać i tym samym dać mi święty spokój!
- Pomaga mi przy kilku rzeczach, ale co cię tu sprowadza? Czy coś się stało? – Wavele zapytał niemal z przejęciem. To pozwalało mi wierzyć, że jednak jego uprzejmość nie jest udawana. Może nie był taki zły jak myślałem?
- Nic, nic. Wiesz, jakie uciążliwe są kobiety, gdy się nudzą. Myślałam, że porozmawiamy, ale skoro pracujesz nie będę wam przeszkadzać.
- I tak już kończymy, wejdź. – ukłonił się jej i zaprosił do środka. To była moja najlepsza szansa. Jeśli zdołam szybko dokończyć tłumaczenie wizji końca świata będę wolny! Będę mógł pomyśleć o tym, co się stało, czego się dowiedziałem.
Zabrałem się, więc ostro za pracę, podczas gdy Wavele usłużył nauczycielce i sprawnie zamknął swoją pracę kilkoma zdaniami. Musiał znać runy równie dobrze, co alfabet. Gdyby nie moja niechęć do niego, która teraz zamieniła się w coś zupełnie innego na wzór wstydu i zażenowania, pewnie by mi imponował. Jego przedmiot miał w sobie coś niesamowicie wciągającego i interesującego.
Uśmiechałem się pod nosem i skupiłem na pracy, która już niemal była skończona. Ciężko było mi nakierować myśli na tłumaczenia, tekst i runy. Mało tego sam nie wiem, co czułem, czego chciałem. Nowe odkrycie było dla mnie nazbyt szokujące, wręcz niezręczne, gdy teraz patrzyłem na profesora. Wtedy widziałem w nim zagrożenie, wroga, rywala, zaś teraz wydawało mi się, że stoję przed nim nagi, eksponując dodatkowo niektóre części ciała. To uczucie towarzyszyło mi teraz bez przerwy, kiedy on był ze mną i widocznie tak teraz miało już pozostać. Ta myśl tym bardziej mnie przerażała. On chciał ze mną współpracować, a ja byłem tak niespokojny i wstydliwy. I te nieznośne myśli, które pojawiały się w mojej świadomości. Kto wymyślił w ogóle takie coś jak nagość i jej świadomość, gdy inni na ciebie patrzą? Chociaż było to bądź, co bądź normalne, ale nie, kiedy stało się w całym umundurowaniu nie czując go na ciele, mając świadomość, że tam jest, ale postrzegając siebie, jako pozbawionego okrycia. Powoli zaczynałem świrować!
- Skończyłem. – podałem nauczycielowi zwitek papierów z tłumaczeniem i uśmiechnąłem się, co zaskoczyło nawet mnie. Dłoń mi drżała, ale podpierając ją o stolik byłem w stanie, chociaż trochę to powstrzymać. Lepiej by nie wiedział, że nagle mnie oświeciło i wiem, czego chce, a raczej, kogo chce.
- Dziękuję, Syriuszu. – odebrał ode mnie kartki. Przeprosił kobietę i odprowadził mnie do wyjścia. – Naprawdę chciałbym byś przyszedł jeszcze i pomógł mi z innymi rzeczami. – poklepał moje ramię przyjaźnie. – Zobaczymy się jeszcze.
Wyszedłem z ogromną chęcią i westchnąłem kilka razy. Byłem zmieszany tym wszystkim, ale czułem także swoistą ulgę. Nie musiałem martwić się o Remusa, chociaż powinienem o siebie. Tylko, co się ze mną stanie, kiedy ten pierwszy szok minie? Niewątpliwie nadal byłem w szoku, owładnięty siłą swojego odkrycia. Już wolałem wizję nauczyciela napalonego na mojego Remuska. Wtedy mogłem go bronić nie przejmując się specjalnie sobą, ale co miałem robić w takiej sytuacji?
A może jednak się mylę? Przecież nie zrobił nic takiego... No, nie do końca... Zbierał okruszki... By nie brudzić bardziej robił to ustami, przecież to nie jest aż takie dziwne. Jeśli jest sknerą to nawet oczywiste. Możliwe, że przesadzam! Kto w ogóle wpadł na pomysł, że nauczyciel chce się dobrać do kogokolwiek? Może Remus miał rację? Wavele nie wydawał się zboczonym dziwakiem, przyjaźnił się z kobietą, w dodatku bardzo atrakcyjną. Musiałem się pomylić. Tak, z całą pewnością. Przecież dyrektor nie przyjąłby zboczeńca do szkoły. Dumbledore był dziwny, ale rozsądny...
Przykucnąłem na środku korytarza łapiąc się za głowę. Zaczynałem wariować. Dumbledore był ostatnią rozsądną osobą w szkole. Oczywiście zasłużył na swoje stanowisko, ale bądźmy szczerzy, nie wydawał się kimś, kto prowadziłby ścisłą selekcję personelu i fundował wszystkim testy psychologiczne przed rozpoczęciem pracy, lub przeprowadzał wywiady środowiskowe. Sama koncepcja Wavele, jako normalnego nauczyciela była już głupim pomysłem i przejawem mojej desperacji. Zacząłem palcem rysować kółeczka po podłodze. Czułem się jak idiota i chyba właśnie go z siebie robiłem.
Potrzebowałem Remusa jak nigdy wcześniej. Miałem ochotę przytulić się i opowiedzieć mu wszystko, przyznać, że się myliłem, wypłakać się w jego ramiona, uspokoić i dobierać do niego.
Ile w ogóle użalałem się nad sobą? Nie wiem i chyba nie chciałem nawet wiedzieć. To było upokarzające. Wielki Syriusz Black zaszczuty jak byle pies z ulicy! Jak nisko musiałem upaść, chyba niżej, niż kiedy zastanawiałem się nad tym ostatnim razem.
- Coś się stało? – usłyszałem głos za plecami i niemal wyplułem serce na posadzkę. Nie spodziewałem się nikogo, a z pewnością nie opuszczającej gabinet Wavele’a nauczycielki. Ile tam siedziała i dlaczego nie ruszyłem się dalej niż na pięć kroków od drzwi jego pokoi?
- Ha... Ha, ha... ha, ha... – zaśmiałem się nerwowo. – Się zamyśliłem tylko. Już sobie idę... – wstałem gwałtownie i aż zakręciło mi się w głowie. Zachwiałem się.
- Oj, na pewno dobrze się czujesz? – złapała mnie pod ramię i pomogła ustać. – Jeśli nie chcesz do Skrzydła Szpitalnego może pójdziemy do mnie? Nie jest jeszcze zbyt późno, a ty najwyraźniej potrzebujesz czegoś na uspokojenie.
- Nie, nie, nie. Dam sobie radę, nie musi się pani o mnie martwić. Wrócę do dormitorium i...
- Wykluczone. – uśmiechnęła się słodko. – Postanowiłam, że się tobą zaopiekuję, więc nie wykręcisz się teraz. Nie bój się, Syriuszu. Dobrze pamiętam? – skinąłem jej głową. – Nie wypada chorować na Święta, a ty wydajesz się taki blady... Nie zwlekajmy, więc, idziemy! – i zaczęła mnie prowadzić. Chyba nie potrafiłem już funkcjonować normalnie bez Remusa. Co za wstyd!

6 komentarzy:

  1. To było świetne.! x]] Wielki Syriusz Black doznał oświecania i... szoku. xDAle ja bym na prawdę chciała aby ten cały nauczyciel run zaczął się do niego dobierać i mieli by sekretny romansik, akcja musi się rozwijać wraz z bohaterami, a Syriusz jest dojrzały... powiedzmy. ^__^ Sorka Remi, ale ja bym chciała poczytać o Victorze i Syriuszu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet mnie zaciekawiło. Pominę fakt, że ledwie widzę literki na moim kompie. Większą czcionkę proszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, dobra, za dużo myślę... ale coś mi nie pasuje w postawie tej kobitki... może się z Panem ZuO zgadała? Nie wiem, nie wiem xDFajna notka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bliżej było do Victora, noo xD Zostałby na noc ]:> Ale nie ma tak dobrze, no nie? xP Za dużo biedak myśli... ale o to chyba Wavele'owi chodziło, aby zmusić go do rozmyślań, niepewności i uśpienia czujności. Mój słodki nauczyciel ;3 XDTrochę płaczu będzie, ale to zupełnie nie ze złych powodów, czego efektem będzie... uwieńczenie sprawy głośnych "ahhh" xD Ja mam ogromny problem z "me, swe" etc. bo jak piszę, to samo mi się ciśnie podkreślenie, co do kogo należy i później wychodzą... rzeczy, jakie widać. Za dużo tego tam wpakowałam, przyznaję się, ale czasami trzeba... chyba ^^' O! Mam prośbę XDD Zidentyfikujesz mi kolor włosów Maiyu? xD Bo za Chiny nie mogę dojść do jednej opcji, jaką mogłabym użyć... tylko nie "brunet", proszę xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mi to bardziej na popielate zasługuje. Tylko trudniej to jakoś umieścić... bo "popielatowłosy" dziko brzmi xDDD A "szarooki" jest też Kiba, więc podczas konfrontacji tych dwóch postaci, może być nieciekawie xD (chociaż do takowych raczej rzadko o ile w ogóle będzie dochodzić).

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    och biedny Syriusz, całkiem załamany, już to widzę... "Remus, profesor nie uparł się sie na Ciebie tylko na mnie..."
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń