niedziela, 13 grudnia 2009

Kartka z pamiętnika LVIII - Michael Nedved

To nie był łatwy do przeżycia dzień. Gabriel od rana dawał mi do zrozumienia, że dziś to on rządzi, on jest panem, a ja tylko przekąską, którą pochłonie w rekordowym tempie. Zazwyczaj był taki, kiedy się na mnie wściekał, a później nie przypominając w niczym mojego spokojnego, grzecznego, ale namiętnego chłopaka pokazywał, na co go stać. Czasami naprawdę lubiłem tamte chwile. Specjalnie denerwowałem Gabriela by stał się tą bestią, która miała mnie rozszarpać w łóżku. Tym razem nie do końca pamiętałem, czym mogłem go rozzłościć, ale zapowiadała się przyjemne noc, więc nastrajałem się na nią od samego rana.
Gabriel zadbał by w domu nie było nikogo. Swoich rodziców sprytnie wysłał do mojej babci i tym samym ponownie mieliśmy do dyspozycji jego pokój i całą przestrzeń mieszkania na namiętne krzyki.
- Rozbieraj się. Do naga. – szepnął w moje usta zamykając drzwi pokoju na klucz i odepchnął mnie od siebie. Oczywiście w tych sprawach nie musiał mówić dwa razy. Wystarczył pojedynczy rozkaz, a już stałem przed nim goły czując jak dreszcze podniecenia suną po moich plecach w górę i dół, naprzemian. – Stań przodem do ściany. Możesz się o nią oprzeć. – uśmiechnął się niewinnie. Zbyt niewinnie biorąc pod uwagę, że liczyłem raczej na wyżywanie się w jakiś sposób za zszargane wcześniej nerwy. Nie mniej jednak zrobiłem, o co prosił. Gabriel sam rozsunął szeroko na ścianie moje ramiona i lekkimi kopniakami także nogi. Czyżby chciał bawić się w policjantów i złodziei?
- Trochę ona zimna, wiesz? – mruknąłem naprawdę czując chód tynku na swoim ciele.
- A co mnie to obchodzi? – syknął zaraz przy moim uchu. – Jesteś moim seksualnym niewolnikiem, więc milcz i znoś moje zachcianki dzielnie. Dziś czas na moją zabawę. – teraz brzmiał jak mściwy Gabriel, którego znałem, gdy sykliwie przeciągał samogłoski. – Nie ruszaj się, bo chyba nie chcesz rozzłościć swojego pana? – chciałem. Oj, i to niesamowicie tego chciałem. Byłem ciekaw, co wtedy by zrobił. Mimo wszystko nic nie zrobiłem. Wsunął mi do ust galaretkę w czekoladzie, poczekał aż ją zjem pomarańczową i dał mi kolejną, tym razem cytrynową. Zajęty nią stałem się zupełnie bezbronny i wtedy właśnie padło na moje plecy pierwsze uderzenie. Pisnąłem zaskoczony tym. Odwróciłem się patrząc z niemałym zdziwieniem na trzymającego w ręku sznur Gabriela. Więc to tego szukał w garażu ojca.
- Oj, ruszyłeś się, nie ładnie. – pogroził mi palcem. – Niegrzecznego niewolnika trzeba ukarać. – pchnął mnie na ścianę i rozłożył moje ramiona na bok. Uderzył sznurkiem, niczym batem, w moją pierś. Bolało trochę, na szczęście uderzenia nie piekły, chociaż po kilku razach zostawiały ślady. Jak dotąd Gabriel nie bawił się w ten sposób. Wzdychałem czując ból, który po chwili stawał się przyjemny. Chłopak kazał mi się odwrócić i wtedy poczułem ostry ból na pośladku. Lekko tylko odwróciłem głowę. Rica używał teraz pasa. Kolejny mocny raz i wtedy zauważył, że poruszyłem głową ciekaw, czym mnie bije.
- Nadal niepokorny? Więc na kolana! – uderzył mnie w łydki. Z sykiem opadłem na klęczki. – A teraz podejdź! Skoro taki jesteś ciekawski to całuj pas, którym spiorę ci tyłek póki nie będzie cały czerwony! – jego rozkazujący ton był niesamowity. Posłuszny wykonałem polecenie i muskałem wargami ulubiony pasek chłopaka. Miałem szczęście, że nie był nabijany ćwiekami, jak kilka innych, jakie posiadał.
Dochodząc do sprzączki pozwoliłem sobie na ucałowanie jego dłoni. Ta zabawa mi się podobała. W jakiś nadzwyczajny sposób była naprawdę podniecająca. Pierwszy raz bawiliśmy się z biciem, więc mogłem zakosztować rozkoszy nowości.
Znowu wylądowałem przy ścianie niemal tuląc się do niej, zaś na moje pośladki spadały mocne piekące razy. Jęczałem, czułem gorąco na skórze i podniecenie, które sprawiało, że z trudem mogłem uchronić moją erekcję przed ocieraniem się o ścianę. To lanie wyzwalało niesamowite pokłady podniety, jakie w sobie miałem. Specjalnie wypinałem się bardziej by bił nadal. On jednak przestał i znowu sznurek lądował na moich plecach. Mój tyłek płonął, członek domagał się pieszczot, a on nieubłaganie bawił się w kata.
- Skoro tak ci się to podoba, to czas zakończyć zabawę. Siadaj na łóżku i pokaż mi, co robisz, kiedy o mnie myślisz wieczorami. Chcę widzieć jak bardzo mnie wtedy pragniesz. – Odrzucił akcesoria do tych małych tortur na bok i powoli zaczął się rozbierać. Chłonąłem wzrokiem to widowisko, gdy chłodna pościel drażniła moje wrażliwe, gorące pośladki. Gabriel nie musiał mi mówić, że mam się zabawiać sam ze sobą. Wyglądał tak ponętnie, kiedy powoli pozbywał się kolejnych warstw ubrania. Nie mogłem znieść dręczącego moje lędźwie podniecenia. Chciałem dać upust rozkoszy. Zacząłem się masturbować, dokładnie tak jak tego chciał. Z wielkim trudem powstrzymywałem dłoń od szybkich, zdecydowanych ruchów, które przyniosłyby mi spełnienie. Z szeroko rozłożonymi nogami eksponowałem się przed nim bezwstydnie nie czując żadnego zażenowania.
Gabriel uklęknął przede mną na łóżku.
- Ręka. – syknął czekając, a gdy podałem mu wolną dłoń on nalał na nią olejku. – Rozciągnij się, przecież nie każesz mi czekać na nią w nieskończoność.
Uśmiechnąłem się do siebie. Dawno już nie bawiliśmy się w coś takiego, od ostatniego razu, kiedy to ja byłem na dole minęło sporo czasu. Myśl o tym podnieciła mnie na tyle, że na kilka chwil musiałem zabrać dłoń z członka. Wsunąłem w siebie palce kładąc się by móc dosięgnąć bez problemów odpowiedniego miejsca. Gabriel przyglądał mi się przez dłuższy czas, jednak w końcu i on nie wytrzymał. Zdjął spodnie zostając w samej koszuli. Poluzował krawat i wypiął biodra niedaleko mojej twarzy.
- Zajmij się lepiej moim członkiem, a ja dokończę zabawę w tobie. – nasmarował oliwką swoją rękę i sięgnął do mojego tyłka, kiedy ja zacząłem masować wilgotnymi, śliskimi palcami jego przyrodzenie. Prężyło mi się w dłoniach i drżało niebezpiecznie, kiedy jęczałem pobudzony zabiegami zajmującego się mną chłopaka.
Obaj bardzo szybko nie byliśmy w stanie znosić tego dłużej. Chociaż widziałem po oczach Gabriela, iż miał ochotę brać mnie od tyłu, by mnie denerwować, to jednak nie miał już na tyle samozaparcia, by wytrzymać dłuższe zabawy. Kazał mi przytrzymać nogi, kiedy wbijał się we mnie zdecydowanie. Poczułem bardzo krótki i chwilowy ból wynikający z tak długiej przerwy w oddawaniu mojego tyłka chłopakowi. Było to jednak niczym w porównaniu z podnieceniem, jakie wywołała jego obecność w moim ciele. Było to niemal równie dobre, jak dominacja nad Gabrielem, jednak nie oddałbym na dłuższą metę władzy, którą przecież miałem, a jednak w tamtej chwili mogłem myśleć jedynie o moim przystojnym partnerze, którzy rumiany z podniety poruszał się mocno pchając biodrami. Do samego końca chciał zostać sadystycznym panem i udawało mu się. Zacisnął palce u nasady mojego członka i ostrym spojrzeniem nakazał mu pieszczenie. Miałem cierpieć, bezsprzecznie tego właśnie chciał i otrzymał to. Jego dłoń nie pozwalała mi szczytować, a jedynie przeszkadzała podczas masturbacji, podczas gdy jego członek pobudzał mięśnie mojego wejścia powodując dodatkowe przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Dłoń, która nagle ścisnęła jeden z moich pośladków wywołała tym ból. Po pasie nadal odczuwałem pieczenie. Zawyłem i wierzgnąłem. Gdyby nie palce na członku wylałbym się w ekstazie tego cierpienia i bólu. W tamtej chwili niewątpliwie byłem masochistą.
Ruchy Gabriela stały się zdecydowanie bardziej chaotyczne. Zaczął sunąć palcami w górę mojej męskości jakby planował coś z niej wycisnąć. To niosło ze sobą niemałą przyjemność. Uszczypnął na koniec końcówkę mojego penisa i wtedy wylałem się z głośnym westchnieniem rozkoszy. Krzyk uwiązł mi w gardle, ale uśmiech pojawił się na twarzy. Chłopak pocałował mnie bardzo mocno, kąsając moje wargi a w chwilę później poczułem jego nasienie w sobie. Ponownie ściskał moje obolałe pośladki, masował je brutalnie, przez co zaciskałem się mocniej na jego członku, gdy on powoli wysuwał się ze mnie. Teraz zdawał się wyciskać ostatnie kropelki z samego siebie przy pomocny mojego tyłka.
- Dziś byłem dla ciebie bardzo łagodny, ale nie myśl sobie, że będzie tak częściej. – zaznaczył zanim nie położył się na mnie gryząc skórę i zostawiając na niej ślady swoich zębów. Tarmosił wargami mój sutek i wydawał się zadowolony z tego, że jest już po wszystkim. – Teraz wybaczam ci ta głupią zabawę w sekretarkę i prezesa ostatnim razem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ale pamiętaj, że następnym razem poczekam aż zaczniesz mnie błagać o spełnienie. Dziś miałeś przedsmak tego, co mogę ci jeszcze robić, jeśli będziesz mnie denerwował. – ciekawe, co by powiedział gdybym mu wyznał, że uwielbiam, kiedy maltretuje moje pośladki...

5 komentarzy:

  1. Uuu...Gabia zaszalał xD Pan i niewolnik - niezłe, niezłe;)Świetna noteczka. A jak tam zdrówko?Trzymaj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabi na faraona, jak słowo daję xD Ma zadatki na takiego ostrego przywódcę, którego wiernym, lecz także czasami upartym nie nie słuchającym go, niewolnikiem Michaelem XD A tu go bolało, to z sekretarką xD Kocham święta, bo razem z nimi pojawia się dużo Kartek ;3(Zaraz na początku wystąpiła literówka i było napisane w rodzaju żeńskim. Zaraz napiszę, o co mi chodzi :Czasami naprawdę lubiłam tamte chwile")

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo, hejo xD U mnie nowa notka (jak ja uwielbiam święta i zmiany w szacie, na śnieżynkowy xD)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze służę odpowiadaniu na pytania, nawet jeżeli ta odpowiedź jest...trochę szokująca xD Eiri ma 18 lat, a Tenshi 6, więc.. tak, jako dwunastolatek(prawie trzynastolatek), Eiri dał czadu xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    fantastyczny rozdział, Gabriel dominujący fatastycznie wyszedł, a Michelaelowi to się bardzo podobało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń