niedziela, 20 grudnia 2009

Syriusz: Za blisko!

NOTKA Z ŚRODY PRZENIESIONA NA CZWARTEK! KIRHAN LUBI DODAWAĆ NOTKI W SWOJE URODZINY XP W CZWARTEK I PIĄTEK CZEKAJĄ NAS NOTKI SPECJALNE - ŚWIĄTECZNE! TAKICH JESZCZE NIE BYŁO.

Nie spodziewałem się, że zbytnia bliskość nauczyciela zdoła mnie tak zmobilizować do pracy. Byłem przekonany, iż to właśnie ona tak niesamowicie na mnie wpłynęła i uwinąłem się z segregowaniem run o połowę szybciej niż przeciętnie powinienem to zrobić. Miałem nadzieję, iż koniec tej udręki będzie tym samym końcem wszystkiego. Myliłem się jak wiele razy ostatnimi czasy. Ledwie odłożyłem na bok ostatni woreczek z runami, a profesor wstał gwałtownie z krzesła i pogłaskał mnie po głowie. Wystraszył mnie tym nie na żarty. Czułem się jak zaszczute zwierzę.
- No! Nie ma sensu żebyś siedział w zamku sam. Musisz wyjść na zewnątrz, pooddychać świeżym powietrzem, pobawić się w śniegu. Spotkamy się przed wejściem do zamku i nie próbuj mnie wystawić, bo i tak cię znajdę. – uśmiechnął się przymilnie sprawiając, że przeszły mnie dreszcze. Aż za dobrze wiedziałem, że specjalnie był taki milutki, wręcz przerażający. Z ulgą wyszedłem z jego gabinetu, chociaż kolejna męką już na mnie czekała. Nie chciałem by oberwało mi się jeszcze bardziej. Niezwłocznie udałem się do dormitorium.
Spędzenie całego dnia z Wavele’m nie było moją wymarzoną formą rozrywki, ale on postawił sprawę jasno. Musiałem się zastosować, w przeciwnym razie skończyłoby się to jeszcze gorzej. Profesor czekał zaraz przy drzwiach i wydawał się naprawdę usatysfakcjonowany, kiedy się pojawiałem.
- Miejmy to za sobą. – westchnąłem, a on wyprowadził mnie przed zamek. Dziwnie czułem się mając za towarzysza nauczyciela, którego wcześniej nie lubiłem, a teraz musiałem unikać, gdyż on lubił mnie aż za bardzo.
Śnieg prószył lekko, zaspy sięgały miejscami kolan i było zdecydowanie chłodniej niż kilka dni temu. Musiałem lepiej opatulić się kurtką, by nie marznąć. Mimo wszystko powietrze było naprawdę orzeźwiające, a atmosfera niesamowita. Kilka bałwanów stało w różnych miejscach na błoniach, ktoś ulepił niewielki zamek, barykady do walki na śnieżki. Gdyby przyjaciele nie siedzieli w domach teraz pewnie bawilibyśmy się w największą w dziejach Hogwartu śniegową wojnę. Tęskniłem za nimi, chociaż coraz mniej miałem na to czasu, Wavele coraz bardziej go absorbował i nie pozwalał mi na dłuższe rozmyślanie o znajomych, czy nawet Remusie. Prawdę mówiąc wolałem jak najmniej myśleć o Remim. Nie chciałem by był świadkiem mojej porażki w jakikolwiek sposób, tym samym musiałem unikać fantazji dotyczących mojego chłopaka, co było niesamowicie uciążliwe.
- Zmarzniesz. – usłyszałem głos nauczyciela w tej samej chwili, kiedy jego szalik owijał się w koło mojej szyi.
- P... Przecież mam swój! – zaprotestowałem. Już czułem w nozdrzach jego zapach, który drażnił mnie i sprawiał, że bez przerwy miałem świadomość obecności profesora. Aż wywoływało to u mnie dreszcze, zupełnie jakbym przechodził przez duchy niemal, co kilka kroków.
- Jeden szalik to zbyt mało. Co by powiedzieli inni gdybyś rozchorował się będąc pod moją opieką? Nie mogę pozwolić na coś podobnego. O pupila trzeba dbać. – nie lubiłem tego jego przymilnego, troskliwego tonu. Co chwilę przypominał mi o tym, że profesor ma do mnie słabość, a nic gorszego nie mogło mi się już przytrafić.
Udaliśmy się do ogrodu za zamkiem, w którym kiedyś natknęliśmy się na Fillipa i Marcela. Teraz był on pusty i całkowicie zasypany.
Profesor zbliżył się do mnie i położył swoją dłoń na moim biodrze obejmując mnie tym samym w pasie. Musiałem go odsunąć od siebie, co chociaż zdarzyło się może dopiero trzeci raz, to już było bardzo irytujące.
- Wcześniej był pan poważniejszy, nie da się tak znowu? – musiałem uderzyć go lekko po dłoniach żeby zabrał je ode mnie i nie wyciągał ich w moją stronę ponownie. Był tak niesamowicie irytujący, że z trudem potrafiłem nad sobą panować. Poniekąd tęskniłem za tym, jaki był na samym początku, kiedy byłem przekonany, że to w Remusie się kochał.
- Ależ, Syriuszu. Ja przez cały czas jestem tak samo poważny tylko czasem mniej, a czasem bardziej uciążliwy. Święta powoli się kończą, nie mogę nie wykorzystać takiej okazji. Podajesz mi siebie na talerzu, więc jakże bym mógł z tego zrezygnować?
- Ja nie pozwalam...! – chciałem udzielić mu kolejnej reprymendy jednak nie zdążyłem przed śniegiem, jaki posypał się na moja głowę i wpadł mi za kołnierz. Pisnąłem otrzepując się i patrząc ponad siebie. Ktoś otworzył okno, przez co cały śnieg z parapetu spadł prosto na mnie. O ile się nie myliłem były to okna gabinetu Slughorna. Nie byłem mistrzem eliksirów, jednak wątpiłem by to miało mnie zmusić do większego wysiłku na tamtych zajęciach, tym bardziej, jeśli profesor zrobił to nieumyślnie, co było pewne. Miałem pecha i to z każdą chwilą większego.
- Nie ruszaj się, bo będzie gorzej. – Wavele podszedł do mnie i zgarnął śnieg z mojej szyi. Zaczął chuchać ciepłym powietrzem na mój kark ogrzewając go jakoś. Chociaż na tyle mi się przydał. Niestety niewątpliwie czerpał z tego przyjemność, gdyż jego twarz była coraz bliżej mojej skóry, a usta niemal jej dotykały. Musiałem się odsunąć by pozbyć się natrętnego nauczyciela, który tylko wykorzystywał wszystkie nadarzające się okazje. Jakoś się tym jednak nie przejął. Otrzepał moją czapkę i naciągnął mi ją lepiej na uszy. Przymknąłem oczy by nie powpadały mi do niech włosy, kiedy to profesor tak beztrosko mnie pielęgnował.
Nie powinienem był tego robić. Pozwoliłem sobie wtedy na chwilę nieuwagi, a to było kolejną szansą dla Wavele’a. Poczułem jego usta na swoich wargach, co mnie doprawdy przeraziło. Sparaliżowany stałem otwierając coraz szerzej oczy, zaś nauczyciel w najlepsze uśmiechał się całując mnie lekko.
Moje spięte mięśnie nagle się rozluźniły i odepchnąłem go od siebie. Nabrałem śniegu w ręce i na szybkiego ulepiłem rozlatującą się śnieżkę, którą trafiłem profesora w twarz. Przez cały ten czas nie byłem do końca świadom tego, co robiłem.
- Nie wolno! Mówiłem, że ma się pan trzymać z daleka! – syknąłem trochę roztrzęsiony. Jeśli Remus się kiedyś dowie będę trupem!
- Dziś mogę korzystać z okazji, a później masz mnie trzymać w ryzach, po co od razu tak rzucać śniegiem? – wcale się tym nie przejął. Miałem ochotę rozpłakać się jak dziecko. Tupnąłem gniewnie, co musiało wyglądać żałośnie, ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem sobie ulżyć, nawet, jeśli tylko w taki sposób.
- Ja mam kogoś, więc nie wolno mnie tykać! Jasne?! – byłem znowu buntowniczo nastawiony, a on stał się czujny i nieufny. Wcale mi się to nie podobało.
- Kogo masz? – podszedł pewnie stając o krok ode mnie. – Mówisz o Seed? Lecisz na nią, chociaż tak się wcześniej wypierałeś?
- Nie! Nie pana interes! Mam kogoś i tyle, i nie profesor Seed! – miałem ogromną ochotę zagrozić, że ją nie niego naślę, jeśli się ode mnie nie odczepi.
- Kogoś w twoim wieku? – nagle znowu zaczął się uśmiechać. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć by z tego wybrnąć, a on zrozumiał, iż tym razem trafił w sedno. – To żaden problem. – znowu wyciągał po mnie ręce. Odskoczyłem od niego machając rękoma jakbym chciał odgonić muchę.
- Kysz, koniec dobrego. Trzyma pan ręce przy sobie, bo poskarżę się, że... – albo się nie poskarżę. Nie przeszło by mi przez krtań, że jestem molestowany przez kogokolwiek. To poniżające. Sam musiałem sobie poradzić z tym narwanym profesorem, a w razie, czego wykorzystam Remusa by nieświadomie mi pomógł. – Nie ważne. Nie wolno i już! Bo będę niemiły i nie będę panu pomagał! Ha, właśnie! Jeśli się pan nie odczepi to więcej panu nie pomogę! – chciałem do domu do mamy i taty, chociaż dalecy byli od idealnych rodziców, do brata, choć ten był młodszy i do Remusa. Mój wilkołak by się rozprawił z nauczycielem gdyby wiedział, że ten się mnie uczepił, ale później rozszarpałby mnie za to, że tak pięknie dałem się zwabić profesorowi na bezpodstawną zazdrość.
- Nie mówisz poważnie, Syriuszu... – tak, Wavele stracił pewność siebie.
- Mówię! Powiem więcej! Zrezygnuję z zajęć, jeśli będzie pan przesadzał! – wytarłem szybko usta przypominając sobie, że on mnie całował. Fuj! To było obrzydliwe i znowu przechodziły mnie nieprzyjemne dreszcze. Na szczęście miałem w tej chwili przewagę. On nie wiedział, że blefuję. Remi od razu podejrzewałby, iż coś jest nie tak gdybym nagle przestał go pilnować podczas zajęć i dodatkowo zrezygnował z nich, jednak Wavele o tym nie wiedział.
- Niech będzie, już cię nie ruszam. – złagodniał i tylko unosząc się dumą czekał na mnie by dokończyć tą okropną przechadzkę po błoniach.


 

9 komentarzy:

  1. Tak Syri, poskarż się Remiemu a on rozszarpie tego zboczeńca co mu się jego chłopaka zachciało molestować

    OdpowiedzUsuń
  2. tak Syriusz!! Pokaż że jesteś facet i nie pozwól żeby jakiś frajer Cie obmacywał!!! A Remiemu i tak sie mozesz poskarzyc, ciekawa jestem jego reakcji:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Natręciuszek z niego i za to go kocham xD Ja chyba jestem inna, bo kibicuję Victorowi, a co xD Niech Syri zobaczy, jak to jest Remiemu! A może dojdzie i do bliższych scen (w tym momencie aż zmrużyłam oczy z przyjemności) XD Powtórzę się, ale chciałabym właśnie, aby Remi się dowiedział xD A w dodatku ukrywanie tak istotnych faktów i poniekąd małej zdrady, nie powinno leżeć na sercach zakochanych xD Masz urodziny w Wigilię? *___* Cudownie! ^_______^

    OdpowiedzUsuń
  4. No ! Kochany Syriusz *^^*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś boska!!! kocham Twoje notki! Już się nie mogę doczekać czwartku!

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Lunitari~Luni-chan22 grudnia 2009 16:49

    Tak !!! Po prostu cudownie :D:D:D Syriusz powinien przełknąć odrobinę tej swojej dumy i pogadać z Seed :D:D Jak dal mnie tylko ona będzie skłonna mun pomóc :D:D:D Zwyczajnie darzę sympatią tą kobietę (mimo iż dopiero co pojawiła się w opowiadaniu) :D:D Ciekawa jestem co zrobi Remi jak wróci i się przypadkiem zorientuje w sytuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przynajmniej w taki sposób mogłam się chociaż troszkę odwdzięczyć za Twoją obecność i wsparcie ;)Ja mam taki problem z kotami, tyle, że zazwyczaj giną przez sąsiadów posiadających kotki (bo mnie się zawsze kocury trafiały xD)Notka długa... hehe XD Udało mi się jakoś. Końcówkę, czyli prawie połowę, dopisywałam 2 godziny przed dodaniem i myślałam, że mnie skręci, bo ciągle wpadałam na nowe pomysły. Polskich imion też się wystrzegam, ale... Ze względu na to, że początek historii to moje przeżycie... to wyobraźnia podsunęła mi wyobrażenie z yaoi w roli głównej xD (a weterynarz jest boski! xD)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lepiej niech Remi wraca już do Hogwartu do Syriusza bo ten zwariuje przez nauczyciela ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    cudnie, na wieść że ma kogoś od razu stał się czujniejszy, nie spodobało mu się to...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń