niedziela, 24 stycznia 2010

Kto lepszy?

11 stycznia
Szczerze mówiąc nie miałem zbyt wielu okazji by przebywać z Syriuszem. Sheva zajmował każdą moją wolną chwilę. Nie przeszkadzało mi to, chociaż tęskniłem na bliskością Blacka. Od tego chyba nie było ucieczki, chociaż Andrew robił, co w jego mocy bym tylko poświęcał mu jak najwięcej czasu. Był zabawny. Typowe rozpieszczone dziecko, które potrzebuje czyjegoś zainteresowania. Głupi pomysł Syriusza był mu na rękę. Poniekąd bardzo lubiłem Shevę i jego obecność sprawiała mi przyjemność, tym bardziej, że Black nagle przypomniał sobie o czymś istotnym, porwał Pottera i Pettigrew, po czym zostawił mnie i blondyna samych po zajęciach.
- Dlaczego tutaj nikogo nie ma? – Andrew ze szczerym zdziwieniem rozejrzał się po Pokoju Wspólnym. Naprawdę był opustoszały i nawet ja nie wiedziałem, co mogło być tego przyczyną. Nie przypominałem sobie, żeby coś istotnego miało mieć miejsce właśnie w tamtej chwili. Wzruszyłem tylko ramionami myśląc nad tym gorączkowo. Co właściwie się z nimi stało?
- Trudno, nie ważne. – Sheva machnął ręką nie planując zaprzątać sobie tym więcej głowy. Jeszcze przez chwilę rozglądał się za kimkolwiek, ale całkowicie dał sobie z tym spokój. – Wykorzystajmy to, że jesteśmy tutaj sami. Dasz mi buziaka? – posłał mi zniewalający uśmiech pełen niewinnej słodyczy. Jemu nie dało się odmówić, tym bardziej, że pocałunek z nim nie był zdradą ani z mojej, ani też z jego strony. Dla Ukraińca buziaki nie miały najmniejszego znaczenia, były równie niewinne, co zwykłe przytulanie. Stawały się istotne tylko, jeśli ich nie chciał, lub otrzymywał je od Fabiena. Znałem chłopaka na tyle i nie wydawało mi się to niczym niespotykanie dziwnym, wręcz przeciwnie.
- Ale musisz zamknąć oczy. – starałem się powiedzieć to w najbardziej figlarny sposób, na jaki było mnie stać. Zadowolony chłopak zrobił to od razu. Uśmiechał się nie potrafiąc nad tym zapanować i stał czekając. Mógłbym zrobić z nim dosłownie wszystko, a on pozwalałby na to. Ufał mi, a ja nie miałem zamiaru tego zmieniać.
Stanąłem na palcach by łatwiej mi było dosięgnąć jego warg i zacisnąłem dłonie na jego podkoszulku. Niestety się przeliczyłem i musiałem zmusić go by pochylił się lekko. Nie czułem z jego strony najmniejszego oporu, nawet nie uniósł powiek. Przymknąłem oczy zbliżając usta do jego warg i zamknąłem je całkowicie, kiedy zacząłem lekko całować chłopaka. Od dawna tego nie robiłem, mimo że całusy z Andrew były bardzo przyjemne. Jego wargi wydawały się dziecięco miękkie i miały przyjemny smak, chociaż zupełnie inny niż w przypadku Syriusza.
Sheva zamruczał i czułem, że jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. To on właśnie zaczął przejmować inicjatywę. Chociaż mnie nie objął to jednak pogłębił lekko pocałunek, a jego język zwilżył moje wargi. Uchyliłem je wiedząc, o co może chodzić, a miękka wilgoć wślizgnęła się w nie.
- Hę?! – głośny i niespodziewany dźwięk wystraszył mnie nie na żarty. Omal nie ugryzłem przyjaciela w język. – Ej, no, co tu się wyprawia? – ulżyło mi, kiedy rozpoznałem głos Syriusza.
- Śledzisz nas? – Sheva położył dłoń na moim biodrze.
- To chyba oczywiste! – Black podszedł i obrzucił chłopaka buntowniczym spojrzeniem. – Kto wie, co zrobiłbyś Remusowi gdybym spuścił was z oka na dłużej.
- A coś ty taki opiekuńczy? – Andrew uśmiechając się samym kącikiem ust dał kruczowłosemu do zrozumienia, że teraz to nie jego problem. Mimo to Syri wcale nie wydawał się zdenerwowany tym wszystkim, jak mogło się z początku wydawać.
- Remusie, ty to rozstrzygniesz. Powiesz, który z nas lepiej całuje. – teraz byłem naprawdę zaskoczony. Wmieszali mnie w swoją dziecinną sprzeczkę i w dodatku w taki sposób. Mogłem na to odpowiedzieć wyłącznie jednym, mało inteligentnym ‘hę?!’. Niestety oni byli zdecydowanie. Jeden trzymał mnie za jedną, zaś drugi za drugą rękę i jak dziecko poprowadzili do naszego pokoju. Zapewne nawet gdybym planował stawiać opór nie dało by to wiele, więc wolałem jakoś poradzić sobie z zaskoczeniem i dezorientacją.
Klapnąłem na łóżko wzdychając.
- Nie uważacie, że to trochę głupie?
- Nie! – obaj chórem udzielili mi odpowiedzi. Przynajmniej w tym jednym się zgodzili, chociaż daleki byłem od docenienia tego. Uznałem, że z dziećmi nie ma sensu walczyć. Wyszło na to, że pierwszy miał być Sheva. Podzielili to na rundy tematyczne od najbardziej niewinnego po najnamiętniejszy pocałunek. Walczyłem ze skrajnym załamaniem widząc ich zdeterminowane miny.
Usiedli po obu moich stronach. Andrew lekko złapał mnie za brodę i złożył krótki, mały całus na moich wargach. Lekki i słodki. Ledwie się odsunął i dali mi czas do namysłu, a Black oblizał się zachłannie, ale przymknął oczy, a jego usta subtelnie musnęły moją dolną wargę. Czułem się niesłychanie głupio.
Ponownie to Sheva zbliżył się i zaczął całować mnie mocniej i dłużej. Czułem ciepło, jakie mi tym dawał, a ten buziak niemal łaskotał kąciki moich warg. Syriusz zrobił to inaczej, tak jak zawsze to robił. Lekko uchylonymi ustami składał wiele pocałunków, chociaż nie odsunął się nawet na milimetr. Smakował galaretką brzoskwiniową.
Blondyn przy każdym ruchu warg lizał moje usta, przez co przywieraliśmy do siebie szczelniej i mocniej, bardziej namiętnie. Lekko gładził moją szyję opuszkami palców. Syriusz na początek tylko polizał mnie, a później już tylko dokładnie całował. Czułem jego oddech na twarzy, za każdym razem, kiedy odsuwał się na niewielką odległość by zmienić pozycję, w jakiej obdarzał mnie pocałunkiem, jednym, mimo że składającym się z wielu mniejszych.
I w końcu doszli do końca. Moja udręka miała się skończyć wraz z tym jednym ostatnim całusem od nich. Sheva ścisnął subtelnie moje policzki układając moje wargi w otwarty dzióbek. Wsunął w niego język mocno przywierając całym ciałem do mojego. Czułem jego wyzywające ruchy, muśnięcia języka na podniebieniu, lizał mój język, zmuszał i zachęcał do oddawania pieszczot, a kiedy się odsunął nadal czułem intensywność tego doznania. Musiałem odczekać zanim Syri mógł pokazać, na co go stać. I tak uważałem taką konkurencję za niesprawiedliwą, jednak musiałem poczekać z wyrażeniem swojej opinii jeszcze chwileczkę. Black liźnięciami zmusił mnie do wpuszczenia go do środka, a kiedy tylko znalazł się w środku zaczął od gładzenia językiem wnętrza moich ust, pieścił język, jakby nie potrzebował więcej niczego do szczęścia. Wysuwał się nieznacznie i znowu wypełniał moje wargi. Znałem te pocałunki aż za dobrze i musiałem się powstrzymywać by nie oddawać ich z chęcią.
W końcu było już po wszystkim, a oni wpatrywali się we mnie przenikliwie. Czułem się przy nich mały i bezbronny, a oni czekali, poważni i milczący, wymownie spoglądając na mnie, chcąc usłyszeć moją opinię. Przełknąłem ciężko ślinę i westchnąłem głośno by się uspokoić. Nie podobała mi się ta sytuacja.
- Nie mogę ocenić, który lepiej całuje. – mruknąłem nadąsany. – Jesteście całkowicie inni.
- Co?! Remi, nie rób mi tego, ja się starałem! – Syriusz skrzywił się niezadowolony z takiego obrotu spraw. Porwałem poduszkę z łóżka i cisnąłem nią w jego twarz. – Mam być obiektywny, a się nie da, więc siedź cicho. – położyłem stopę na jego brzuchu i naciskałem na niego lekko spychając chłopaka z pościelą na ziemię, jednak nie dokończyłem tego. Dałem mu spokój, kiedy był na skraju. W końcu nie chciałem go poturbować.
- Koniec zabawy, grzeczne dzieci idą się uczyć...
 - Grzeczne dzieci pomogą mi z Peterem. – J. wszedł do pokoju trzymając pod rękę kuśtykającego Pettigrew. Chciałem zapytać, co się stało, ale okularnik wyprzedził mnie tak jak wcześniej przerwał rozpoczęte zdanie. – Lucjusz zdenerwował Narcyzę, Peter przypadkiem stanął na jej drodze, więc wpadła na niego. On wylądował na podłodze, a ona nawet się nie zachwiała. Nawrzeszczała na niego i w jakże subtelnym, kobiecym stylu wbiła mu obcas w stopę. To tak w wielkim skrócie. Heh! – okularnik odetchnął z wielką ulgą, kiedy Peter znalazł się już na łóżku jęcząc z błogim uśmiechem na twarzy. On chyba uważał to za przejaw wielkiego uczucia, chociaż ja wolałem nie wiedzieć jak dalece to ‘wielkie uczucie' mogłoby mu zaszkodzić i zaszkodzi w przyszłości.

7 komentarzy:

  1. Oh, to takie słodziutkie! Ale muszę przyznać, iż całym sercem byłam za wygraną Syriusza, uwielbiam tego faceta! I jestem pewna, że całuje najlepiej na świecie *mroczny uśmiech*. I teges, stwierdzam, że muszę linków sobie zamontować na blogu i uświadamiać ludzi o tym jak słodko wyglądałby panicz Black z Remusem *rozpływa się*. Lalala! :DPozdrawiam serdecznie...Jami z www.dozy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. kinia1313@poczta.onet.pl24 stycznia 2010 14:49

    Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.Słodkie :*Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i proszę- Syriusz nie wytrzymał tygodnia bez Remuska... Niech Lupin nie daje się wywieść w pole-Syri jest sprytny i już mu brak chociażby buziaków ukochanego. A Andrew wykorzystał sytuację przerwy w zwiazku chłopaków;) weny do następnych rozdziałów:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pragnę zawiadomić, że u mnie jest nowa notka. Jak tylko dojdę do zdrowia, po nadrabiam zaległości. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Mrrr zawody w całowaniu ^^ to ja też na to się piszę xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    fantastycznie, co za konkurencja z tymi pocałunkami, Remi dobrze zrobił że powiedział, że nie ma zdania...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń