piątek, 22 stycznia 2010

Zmiana

Lanie wody, wiem ^^" Ale sesja mi się zbliża, mam sporo na głowie i bez niej, no i nic więcej nie wyszło. Przebrnijcie przez to, proszę.


10 stycznia
Miałem nie najgorszy dzień, spokojny i pełen ciekawych zajęć. Nie dało się zaprzeczyć, iż także mój humor sprawdzał się znakomicie. Mogłem śmiać się w głos, lub siedzieć spokojnie przysłuchując się opowieściom przyjaciół o wszystkim, co nie miało sensu. Nie wiem, czy Potter urządził sobie z Syriuszem dzień bezsensownych historii, czy nie, ale usta nie zamykały się ani jednemu ani drugiemu, jakby planowali przegadać jeden drugiego. Czasami wolałem by po prostu milczeli, ale na to liczyć nie mogłem.
Okularnik gestykulował energicznie opowiadając nam o Kinn’ie i tym jak dalece zdobył jego zaufanie. Chwalił się postępami w dobieraniu się do chłopca, ale nie zdradzał szczegółów.
- Remusie, tak sobie myślę... – Syriusz objął mnie ramieniem i uśmiechnął się szeroko pokazując zęby. – Może tak rozstaniemy się na tydzień?
- Hm? – nie zrozumiałem, o co mu chodziło. Zmarszczyłem brwi patrząc na jego rozpromienioną twarz zupełnie nie nadążając za jego tokiem myślenia. Chyba nie tylko ja, ponieważ przyjaciele wydawali się równie zaskoczeni.
- Nie mówię o zrywaniu! – sprostował głośno. – Nie do końca chodzi mi też o rozstanie. Po prostu jestem ciekaw jak by to było gdybyśmy teraz byli tylko przyjaciółmi, a nie parą. – nadal nie za bardzo rozumiałem i najwidoczniej moja mina mówiła sama za siebie. – Ehh... No, wiesz. Taki tydzień bez tulenia, całowania. Zachowywalibyśmy się tak, jakby łączyła nas tylko i wyłącznie przyjaźń. Nie jesteś ciekawy, co by z tego wyszło? Jak by to wyglądało?
- Nie specjalnie. – mruknąłem podejrzewając jakiś podstęp, ale mogło to być tylko moje przeświadczenie o nieuczciwości Blacka. Wierzyłem mu i ufałem, ale w takiej chwili nie wydawał mi się specjalnie rozsądny. Albo wpadł na coś głupiego, albo naprawdę mu odbiło. Staliśmy pod Wielką Salą jak słupy soli wpatrując się w Syriusza wielkimi oczyma. Jeśli chłopak nie czuł się jak głupek, to sam nie wiem, co mogłoby go upewnić w przekonaniu, że właśnie za niego go mamy.
- Nie rozumiesz, Remi. Związek, a przyjaźń w tym wieku są zupełnie różne. Chciałbym wiedzieć, jak to by z nami było gdybyśmy nie byli razem, ale kochali się w sobie. No, rozumiesz, prawda? – ton jego głosy wyrażał desperacje.
- Nic, a nic. – pokręciłem głową odsuwając się od niego i stając naprzeciwko. – Albo mi to wytłumaczysz jasno i zrozumiale, albo wyjdzie z tego jakieś wielkie zamieszanie. Może i jestem inteligentny, ale nie przeceniaj mnie, dobrze? Za twoim poziomem myślenia nie nadążam od samego początku. – już bolała mnie głowa od marszczenia brwi przez cały ten czas.
- Dobra, po prostu pobawmy się przez tydzień w przyjaciół. Wszyscy. – Syri rzucił wymowne spojrzenie reszcie. – Ja i Remus jesteśmy tylko przyjaciółmi. – nawet nie chciałem komentować jak głupia była ta jego zabawa i nie za bardzo wiedziałem, do czego ma ona prowadzić. Wzruszyłem tylko ramionami i skinąłem głową. Chłopak chyba nie mógł mieć już głupszego pomysłu. Szczerze powiedziawszy czegoś tak dziwnego nie spodziewałbym się nawet po Potterze. – Ale chcę ostatni wielki buziak przed rozpoczęciem zabawy. – Syriusz ułożył usta w dzióbek.
- Tylko ty wiesz, o co w tym chodzi, więc zapomnij o buziakach. Bawimy się, więc poczekasz sobie trochę zanim dostaniesz chociażby najmniejszego. – sam nie wiem czy miało to być karą za absurdalny pomysł, czy może czułem się czymś urażony. Miałem ochotę dogryźć tym Blackowi i chyba całkiem nieźle mi to szło sądząc po uchylonych w zdziwieniu ustach i smutnych oczach.
Poczułem ciepłe ramię w talii i spojrzałem w duże, pełne ciepła i ukrytej wiosny oczy Shevy. Blondyn i uśmiechał się wyrozumiale i zadziornie.
- Skoro tak się spray mają, to ja pozwolę sobie zabrać Remusa. My idziemy na lekcje, a wy tam róbcie, co chcecie. – odwróciłem się wraz z chłopakiem tyłem do Blacka. – Remi, co powiesz na bibliotekę po zajęciach? Nie stęskniłeś się za nią? – jeśli chciał mnie przez to podejść to udało mu się. Miałem wrażenie jakbym od całych wieków tam nie był, i teraz nie mogłem myśleć o niczym innym jak tylko o tamtym cudownym pomieszczeniu pełnym książek, spokoju i czasami nie do końca zainteresowanych uczniów, korzystających z małej frekwencji między regałami.
- Jestem za! – odparłem momentalnie. Wyraźnie mogłem wyczuć, ze Sheva stara się mówić głośno i wyraźnie by drażnić tym Syriusza. Nie miałem zamiaru mu w tym przeszkadzać.
- Oj, tak... Tylko ty mogłeś skusić się na randkę w bibliotece. Oj, będziemy łamać zasady i robić rzeczy, których nie wolno. – głos Andrew zadrżał lekko i odwrócił się na chwilę w tył by rzucić jedno spojrzenie Syriuszowi. – Rozpieszczę cię tam, Remi. – kontynuował, a ja po chwili zdołałem już zapomnieć, o co w ogóle chodziło. Po prostu postanowiłem zachowywać się normalnie, a towarzystwo zielonookiego było jak najbardziej normalne. – Specjalnie dla ciebie przyniosę czekoladę. Całą tabliczkę pyszności!
- Hę? Ale w bibliotece nie można jeść! – pozwoliłem sobie na całkowite rozluźnienie mięśni i znowu je spiąłem. Przez chwileczkę zastanawiałem się nad tym, jak naprawdę zachowywałbym się gdyby między mną a Blackiem nie było niczego przez te trzy lata. Stwierdziłem, że byłbym bardzo grzeczny i ułożony.
- Och, ale to bardzo dobra czekolada... – Sheva pochylił się nad moim uchem i wyszeptał w nie wyraźnie: - Nadziewana karmelem, pysznym, słodkim karmelem... – przełknąłem ślinę. Zupełnie rozpłynąłem się w myślach o pysznościach, jakie na mnie czekają. Bynajmniej temu nie mogłem się oprzeć. W bibliotece nie można było jeść i zawsze się do tego stosowałem, ale nie byłem w stanie oprzeć się takiej pokusie. Książki, ciepło, wygodne krzesła, stoliczek, atmosfera, jaka mogła panować tylko w tym jednym miejscu i rozkoszny smak czekolady. Zdecydowanie byłem uzależniony od tego typu rarytasów. Aż zamruczałem i oblizałem się. W moich ustach już nazbierało się sporo śliny.
Syriusz szedł zaraz za nami wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw. Wcisnął się między mnie, a Andrew i objął nas obu za szyję ramionami.
- O czym tak rozmawiacie? – zapytał niewinnie z uśmiechem, ale czułem jak wyraźnie przysuwa mnie do siebie. – Nie wiem czy dobrze słyszałem, ale chyba gdzieś się wybieracie? I wcale nie podsłuchiwałem! Tak mi jakoś się obiło o uszy... – miałem wrażenie, że pierwsze dni tej zabawy będą bardzo trudne i nie znajdzie się w nie zbyt wiele czasu na normalne przeżywanie dni.
- Umówiłem się z Remusem, ale nie możesz iść z nami. Randka we trójkę to już nie randka. – zielonooki ze słodkim uśmiechem na twarzy lekko uderzył Syriusza palcem w nos. – Może następnym razem pójdę gdzieś z tobą, ale wolę coś słodkiego, co mogę okręcić sobie w koło palca, a co w miarę jedzenia będzie rozpływać się w ustach jak kremówka. Widzisz, jestem strasznie samotny, a Remus dotrzyma mi towarzystwa, więc ciebie już mi nie potrzeba. – złapał Blacka za palec i odrzucił jego rękę do tyłu, to samo zrobił z ramieniem, które obejmowało mnie. Kruczowłosy nie wydawał się zbytnio z tego faktu zadowolony. Bardziej niż zabawę przypominało mi to wojnę na znaczenie terytorium i dalekie było od realizmu, jaki z założenia miał temu towarzyszyć.
Syri zwolnił i głośno pociągnął nosem udając, że będzie płakał i zaznaczał, iż czuje się urażony słowami i zachowaniem blondyna.
- Remi, ja serio mówię, że to będzie nasza randka. – ciepła dłoń spoczęła na moim karku, a kciuk pogładził odsłoniętą szyję. Widocznie chłopak chciał jakoś zagłuszyć tęsknotę za kochankiem, a ja nie miałem nic przeciwko. Nic nie mówiąc skinąłem jedynie głową. Złapałem go za rękę i ścisnąłem ją mocno, by wiedział, że jestem po jego stronie. Poniekąd nadal byłem oszołomiony dziwnym pomysłem Blacka, jego bezsensem i słowami, którymi starał się mi to wytłumaczyć. Cokolwiek chciał przez to osiągnąć, wątpiłem by coś z tego wyszło.
Ten dzień jednak był męczący, a przynajmniej ta jego część. I pomyśleć, że zapowiadał się tak niewinnie i przyjemnie. Kolejny dowód na to, że z takimi przyjaciółmi jak moi nigdy nie można być niczego pewnym. Mogłem tylko pokręcić głową z niedowierzaniem do własnych myśli.

7 komentarzy:

  1. Oł... jestem w szoku. Chociaż po Syriuszu można się spodziewać takich pomysłów, ale przywodzi mi to wszystko na myśl sen Remusa, po tym jak kiedyś spadł ze schodów xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam...bardzo fajnie napisane :*pozdrawiam i zapraszam na www.draco-hermi-milosc.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech... Syriusz i te jego pomysły xddA Sheva od razu wkroczył do akcji *^^*Hm... Ciekawe co sie tam w bibliotece dziać będzie... ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. deepenergy@op.pl24 stycznia 2010 00:37

    U mnie NN =*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak dziwne pomysły Blacka, których skutków sam potem najbardziej żałuje xD Może być ciekawie xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Syriusz to jednak potrafi wymyślić absurdalne pomysły, jestem ciekawa co z tego wyniknie ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    fantastycznie, no co za absurdalny pomysł wpadł Syriusz, no a teraz to będzie jedno wielkie cierpienie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń