środa, 20 stycznia 2010

Noc

Leżąc spokojnie i cicho czekałem przy zgaszonych światłach aż przyjaciele zasną. Tak jak obiecałem Syriuszowi na runach mógł spać ze mną. Wtulony w niego oddychałem równomiernie nasłuchując, czy chłopcy zasnęli, czy może jeszcze nie. Byli chyba zmęczeni pierwszym dniem nauki po długich Świętach. Dzięki zamkniętym oczom mogłem dokładniej wyłapywać wszelkie dźwięki i dzięki temu wiedziałem, kiedy nadszedł odpowiedni moment na kolejną część nagrody, jaką obiecałem Blackowi.
Odsunąłem się od niego powoli i podnosząc głowę dostrzegłem lśniące wpatrzone we mnie oczy. Palcami wymacałem usta chłopaka i przyłożyłem do nich swoje całując go lekko. Nachyliłem się nad uchem Syriusza i osłoniłem je dłońmi, by mój głos docierał tylko do niego.
- Leż cicho, a ja cię porozpieszczam. – rzuciłem naprawdę cichym szeptem. Cieszyłem się, że było ciemno, gdyż Syri nie widział moich czerwonych policzków. Mimo lekkiego zażenowania bardzo chciałem zrobić coś miłego dla mojego zdolnego kochanka. Syri nic nie odpowiedział, ale poczułem jak jego dłoń łapie moją i przykłada do jego twarzy. Uśmiechał się i chciał mi to pokazać poprzez dotyk, ponieważ nic innego nam nie zostało.
Wpełzłem pod pierzynę na wyczucie rozpinając guziki koszuli piżamy kruczowłosego. Czułem przyjemny zapach jego ciała, który wsiąkając w materiał pościeli, teraz był dla mnie wszystkim. Nic nie widziałem, więc zamknąłem oczy na kilka chwil. Otworzyłem je, by mieć świadomość tego, co robię, nawet, jeśli mój wzrok nie był w stanie przedrzeć się przez mrok. Przyłożyłem usta do obojczyka Syriusza i polizałem go. Pocałowałem sam środek piersi chłopaka, a przynajmniej tak mi się wydawało i palcami wyznaczałem sobie drogę, którą później podążały moje wargi. Z największą przyjemnością czułem gorącą skórę pod opuszkami, jeszcze intensywniejszy zapach Blacka i aksamitny sutek, na który natrafiłem. Syri poruszył się jakby go to drażniło, lub łaskotało. Przysunąłem do niego usta i obejmując nimi słodki punkcik ssałem równocześnie drażniąc językiem, by stwardniał. Żałowałem, iż nie mogłem pozwolić sobie na kąsanie, a co najwyżej tylko szczypanie wargami, lub palcami, ale nawet to mogło mi wystarczyć, kiedy chłopak poddawał mi się bez słowa.
Położyłem na jego piersi całe dłonie, by po chwili już tylko jednym palcem zataczać koła przy stwardniałym lekko sutku, który odpowiadał na mój przypadkowy czasami dotyk bardzo obiecująco. Black poruszył biodrami niespokojnie. Może podobały mu się te pieszczoty?
Mój oddech był już ciężki z powodu otaczającej mnie pościeli, jednak zdecydowanie dało się to wytrzymać. Niespiesznie muskałem niżej i niżej do samego brzucha. Z zadowoleniem obsypałem go masą niewielkich buziaków i polizałem okolice pępka. Mimo że nie widziałem nic, to wyczuwałem naprawdę wiele poprzez dotyk, czy lizanie. Przez przypadek zjechałem dłonią na krocze Syriusza. Był podniecony. To mnie naprawdę zawstydziło.
Kruczowłosy wsunął się pod pościel.
- Remi, chciałbym ci coś powiedzieć. – westchnął ciężko.
- Yhym. – pokiwałem głową lekko spięty, ale rozluźniłem się, kiedy jego dłoń spoczęła na mojej głowie.
- Uwielbiam cię. – wyszeptał po chwilowej ciszy, jakby się wahał. – Szaleję za tobą.
- Jestem cały czerwony dobrze, że mnie nie widzisz. – wyznałem znowu wyszukując jego warg i pocałowałem go mocno. Wsunąłem dłoń pod jego spodnie czując płonące pożądanie między swoimi palcami. Wygoniłem Syriusza spod kołdry i leniwie całowałem jego pierś w miejscach, na które akurat trafiałem. Mocniej złapałem wargami jego sutek i czując, jak gorący członek twardnieje bardziej skupiłem się właśnie na takim rodzaju pieszczoty. Nie wstydziłem się już tego, sprawiało mi to przyjemność i chociaż było mi gorąco, a twarz miałem rozpaloną, to winą za to mogłem obarczać tylko i wyłącznie upał, jaki panował pod pościelą. Dołożyłem drugą dłoń do pierwszej przytulając policzek do torsu chłopaka. Nie wiem czy coś mnie opętało, czy najzwyczajniej w świecie uznałem, że nasza bliskość jest czymś normalnym, więc nie mamy się, czym krępować. Nasze ciała były w końcu identyczne, chociaż różniły się wielkością i to także w tych intymnych rejonach. Specjalnie masowałem końcówkę erekcji kruczowłosego. Wiedząc, jakie to przyjemne mogłem go tym zadowalać. Ciepła wilgoć gromadziła się już na mojej dłoni. Wysunąłem się spod pościeli.
- Podaj mi chusteczkę. – rzuciłem cicho, a chłopak na oślep musiał szukać opakowania na mojej nocnej szafce. Kiedy je znalazł dał mi dwie rozłożone i zrównane ze sobą, by więcej mogły wytrzymać. Teraz bez obaw mogłem pieścić Blacka wiedząc, że nic nie ubrudzimy. Przechodziły mnie dreszcze, kiedy wilgoć pojawiała się na moich palcach, a ja umiejętnie ocierałem ją i intensywnie masowałem cały członek Syriusza. Ponownie przywarłem do jego sutka. Nie jestem pewien, czy Syri musiał powstrzymywać jakiekolwiek odgłosy rozkoszy, czy też nie. Po prostu robiłem swoje z nieskrywaną radością. Krocze, którego dotykałem zesztywniało jeszcze trochę, podobnie jak całe ciało Blacka. Zasłoniłem wszystko chusteczką, która zrobiła się o wiele bardziej wilgotna niż była początkowo.
Dumny z siebie wytarłem Syriusza i wychodząc spod pościeli przytuliłem się do niego. Jego ramiona objęły mnie ciasno i trzymały nie pozwalając bym się poruszył. Szczerze powiedziawszy nie miałem nawet takiego zamiaru. Nie czułem w ogóle senności, a pokój wydawał mi się bardziej ożywiony, niż kiedy zaczynałem. Może z powodu wszystkich tych odgłosów ruchu, jakie słyszałem pod kołdrą, a może po prostu to ja byłem rozbudzony, więc i pokój miał w sobie coś innego.
- Ale to tylko łyżwy! – niespodziewany, donośny głos Pottera wbił się w ciszę sprawiając, że zadrżałem wystraszony. Nie byłem przygotowany na coś takiego. – Nie puszczę cię! – przeszły mnie dreszcze, kiedy mówił donośnie przez sen. Zdecydowanie wolałem nocną ciszę. Okularnik wydawał się zdesperowany, cokolwiek mu się śniło. – Będę pilnował, o widzisz? – z trudem powstrzymałem śmiech. Szczerze mówiąc mówił to z tak wielkim zaangażowaniem, iż niemal wierzyłem w to, co się mogło dziać w tamtej chwili w jego śnie.
- Pobaw się mną. – na dźwięk głosu Andrew serce niemal nie wyskoczyło mi z piersi i tym razem nie wytrzymałem i zacząłem chichotać cicho. Mówiąc przez sen Potter musiał przymusić Shevę do bełkotania.
- To może być ciekawe. – Syriusz pocałował mnie w ucho i obaj przysłuchiwaliśmy się temu, co się działo z naszymi przyjaciółmi. – Troszeczkę? – słodki, proszący głos zielonookiego, a zaraz potem zdecydowane: - A... Ahhh! Tak, chcę go! Mmm... – nie było wątpliwości, co takiego może mu się śnić. W przypadku Andrew chyba byłbym niesamowicie zdziwiony, gdyby nie miał podobnych fantazji, jednak słyszenie jego podnieconego, piskliwego głosu w środku nocy, w tym samym pokoju, na łóżku naprzeciwko, było poniekąd żenujące. Jego jęki, westchnienie i czasami nie do końca zrozumiałe zdania zmieszały się z namowami Jamesa na łyżwy.
- Łatwo poszło, jedziemy! – entuzjazm okularnika i kolejny namiętny pisk.
- Tak, szybciej! – i głośny pomruk.
- Puszczam...
- Ah, ubrudziłeś mnie! Mmnnn...
Nie panowałem już nad sobą. Roześmiałem się głośno, Syriusz jakby zachęcony moim śmiechem także się nie powstrzymywał. To było za wiele. Gdyby biedny Andrew wiedział, jakie absurdy wygadywali obaj z Potterem, chyba zacząłby kneblować okularnika na noc. Popłakałem się ze śmiechu wycierając łzy w piżamę Blacka. Czułem jak jego ramiona drżą konwulsyjnie od kolejnych napadów wesołości. Sheva zaczął się przewracać z boku na bok i mruczeć pod nosem niezadowolony. Nasz chichot musiał przerwać jego wspaniały sen, a teraz może odczuwał dyskomfort spowodowany podnieceniem we śnie. W jego przypadku wszystko było możliwe, o ile nie całkiem pewne. James tylko naciągnął dokładniej na siebie pościel i zachrapał krótko znowu śpiąc w najlepsze.
Pocałowałem Syriusza w policzek uśmiechnięty i przytuliłem mocno do niego. Andrew właśnie odkrył się i wstał z łóżka wychodząc do łazienki. Ponownie wzbierał we mnie chichot i kryjąc twarz w pościeli dałem temu upust. Biedny Sheva chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co właśnie mu się przytrafiło. Byłem ciekaw, czy i mnie kiedyś spotka coś takiego, czy będę na tyle spragniony Syriusza, że sny przerodzą się w prawdziwe podniecenie. Zawstydziły mnie te myśli, ale nie pozwoliłem im zgasnąć. Nie miałem nic przeciwko temu.

6 komentarzy:

  1. Super! juz dawno nie komenowałam, ale czytam każdą note oczywiście. A ten rozdział wspaniały jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Remi ! *-*Ahahah ! Sheva ! No baardzo ciekawe co Ci się takiego sniło ... xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Sheva xD Rozpieszczony przez święta, teraz musiał sam sobie radzić :DA noteczka... fajniutka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówienie przez sen, jest fajne xD Szczególnie, jak się wymawia czyjeś imiona, albo śmieje XD Albo spada z łóżka ^^' Chłopaki mieli darmowe przedstawienie, jakby dopełnienie tego, co wcześniej wydarzyło się między nimi xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam, że spadnę z fotela ze śmiechu xD niezła rozmowa przez sen xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, przesłodko Remi nagrodził Syrusza, a to bełkotanie przez sen Pottera i Shevy przezabawne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń