środa, 6 stycznia 2010

Syriusz: Mała Wielka Kara

31 grudnia
Czułem błogi spokój otoczony ludźmi podczas przyjęcia, które było idealnym zakończeniem tego przesyconego szkołą roku. Byłem bezpieczny i całkowicie uwolniony od problemu zwanego ‘Victor Wavele’. Zaledwie wczoraj oddałem go nauczycielce mugoloznawstwa, a dziś już przechodziły mnie przyjemne dreszcze na myśl o tym, że mam go z głowy. Moje życie wracało do normy akurat przed przyjazdem Remusa. Ze spokojem będę mógł przywitać go z otwartymi ramionami, przytulić i powiedzieć jak bardzo tęskniłem. Niewątpliwie mój problem stanowił profesor run, a kiedy tylko się go pozbyłem wracałem do stanu cudownej świadomości, że nazywam się Black i jestem silnym, pewnym siebie chłopakiem, który zawsze dominuje w związku. Zdecydowanie znowu byłem sobą i nikt nie mógł mi podskoczyć. Syriusz Black ponownie był górą i już zapomniał o niedawnych upadkach, po których szybko się podniósł.
Nałożyłem sobie na talerz kilka ciastek i niewielki kawałek torcika. Miałem ochotę uczcić swój sukces słodyczami by słodki smak przypominał mi Remusa. Siedząc z boku pod ścianą, przy drzwiach wyjściowych z Wielkiej Sali oddałem się jedzeniu i przyglądaniu się ludziom. Widok nauczycieli tańczących z uczniami był dosyć osobliwy, a tym bardziej, kiedy McGonagall trafił się mało wyrafinowany partner, który co chwilę deptał jej po nogach. Kobieta uśmiechała się lekko za każdym razem, kiedy ją przepraszał by po chwili popełnić ten sam błąd. Ona miała stalowe nerwy i teraz wiedziałem, jakim cudem potrafiła zachować powagę, gdy oddawała test Peterowi, lub znowu natknęła się na knującego coś Pottera, nie wspominając o moich wpadkach. W końcu miałem na sumieniu jedną większą, o której usilnie chciałem zapomnieć, ale świadomość, iż paradowałem nago przed profesorką wcale nie chciał tak łatwo zatrzeć się w mojej pamięci.
Jakże tęskniłem za tym cudownym uczuciem, jakie wywoływała we mnie pewność siebie. Już się obawiałem, że więcej tego nie doświadczę, a jednak. Od koniuszków palców, po sam czubek głowy przechodziło mnie zabawne, ale wspaniałe mrowienie. Byłem panem!
- Wielki Syriusz Black, król balu. – westchnąłem do siebie żałując, że jestem sam, bez przyjaciół, którzy od razu nagrodziliby to zgryźliwymi komentarzami. Nawet mój kochany Lupin. To właśnie najbardziej podobało mi się podczas naszych przekomarzań z chłopakami. Udawaliśmy urażonych, a w rzeczywistości odczuwaliśmy pełną satysfakcję, kiedy nasze założenia były obalane w najdziwniejszy czasami sposób.
- Król zdrajca. – usłyszałem zaraz przy uchu. To był dla mnie niemały szok, ponieważ znałem ten głos i nie cierpiałem go. Zupełnie jakbym znowu wpadł do tej samej błotnistej rzeki, z której zdołałem niedawno się wydostać, macki okręciły się o moją kostkę i wciągały mnie głębiej w bryję, która naciskała na moją pierś niemal ją miażdżąc.
- Wavele! – syknąłem, chociaż z największym trudem przeszło mi to przez gardło i więcej nie potrafiłem powiedzieć już zupełnie nic. Drżałem, a ręce nie były w stanie nic utrzymać. Ta sytuacja była gorsza niż inne wcześniejsze. Nazwał mnie zdrajcą, wiedział, co zrobiłem, a teraz miała mnie spotkać za to kara. Aż mi się łzy z oczu puściły, ale szybko je otarłem zanim jeszcze profesor objął mnie ramionami w pasie i szepnął na ucho.
- Jesteśmy sobie tak bliscy, że mówisz mi po nazwisku, ale wydajesz mnie w ręce niezrównoważonej kobiety? Nie ładnie, mój drogi, bardzo nieładnie. – podniósł mnie z krzesła. Nikt tego nie zauważył. Każdy był zajęty sobą, lub tańcem, Wielka Sala była zaciemniona by tworzyć odpowiedni klimat tego wieczoru. Poza tym chyba nikt nie domyśliłby się, co takiego może tak naprawdę być między mną a Wavele’m. – Pójdziesz ze mną, mój drogi. – szepnął mi do ucha i ugryzł mnie w nie lekko. Byłem cały roztrzęsiony, a nogi, chociaż wydawały się kruche jak dwa słone paluszki póki, co wykonywały polecenia nauczyciela. Chciałem by teraz nagle zamek zaczął płonąc, lub żebyśmy byli światkami jakiejś katastrofy, żeby coś mnie uratowało przed tym, co mnie czeka ze strony profesora. Wydawał się taki niebezpieczny, złowrogi. Bałem się go i wcale nie starałem już być twardy, lub nieustępliwy. Sam nie wiem, dlaczego wcześniej czułem się tak pewnie, dlaczego nie pomyślałem, że nauczyciel przecież nie jest więźniem kobiety, zostanie wypuszczony i wtedy się na mnie zemści. Doprawy nie miałem pojęcia, co tak na mnie wpłynęło! Stałem się nieostrożny, a teraz miałem nauczkę na przyszłość.
Wavele zabrał mnie w jakiś odleglejszy zakątek zamku, gdzie niemal nie było lamp, czy świec. Wyczuwałem zagrożenie całym sobą, a jednak nie potrafiłem się przeciwstawić dominującej woli mężczyzny. Ten oparł mnie o ścianę i uśmiechnął się wyjątkowo nieprzyjemnie. Staliśmy koło wielkiego okna, wydającego się niemal oszklonymi drzwiami balkonowymi. Właśnie zaczęła się pierwsza, próbna salwa fajerwerków przypominająca nam, że do północy zostały jeszcze dwie godziny.
- To, co zrobiłeś nie ujdzie ci na sucho, wiesz o tym, prawda? – jego szept mroził krew w żyłach. Daleki byłem od uznania, że Wavele to tylko nieszkodliwy, upierdliwy profesor, któremu się nudziło, a który był na tyle perwersyjny by dobierać się do ucznia. W tej chwili przypominał mi modliszkę, chociaż zdecydowanie chodziło mi tu o damską wersję tego robaka. Z resztą wcale nie było to tak istotne. Właśnie patrzyłem w oczy śmierci!
- P... Przepraszam! Ja przepraszam! – wydusiłem z siebie płaczliwie.
- Oj, na to już za późno. Nie będę jednak brutalny, o nie. Nie będę używał siły by ci się odpłacić, no chyba, że mnie do tego zmusisz... – zwiesił głos, a ja szybko pokręciłem głową. Nie chciałem żeby do tego stopnia wczuwał się w rolę. Już i tak byłem wystarczająco przerażony. – Cudownie. Więc nie ma, na co czekać. Życzę sobie żebyś mnie całował, dużo i długo, no i różnorodnie, oczywiście. Zawsze mogę zrobić ci to, co mnie zrobiła Noela...
- N... Nie! – nawet nie wiedziałem, co mu zrobiła i wiedzieć nie chciałem. Kto wie, co musiał przeżywać i do czego tak naprawdę zdolna była Seed? - W takim razie zaczynaj, Syriuszu. Ja czekam. – może i miał mnie tym zachęcić, ale ja chciałem tylko uciec jak najdalej i zamknąć się w jakimś ciemnym, niedostępnym dla niego miejscu, w którym mógłbym walczyć sam ze sobą.
A jednak to było poza moim zasięgiem. Musiałem grzecznie zrobić, co mi kazał inaczej mogło być tylko gorzej. Drżącymi rękoma złapałem go za szyję i przyciągnąłem bliżej siebie. Aż ciężko opisać jak dalece tego nie chciałem. Mimo to zamknąłem oczy i pocałowałem. Lekko dotknąłem jego ust swoimi. Miałem to sobie za złe, czułem się winny. Miałem postarać się o różnorodność, więc zaczynając od tego powoli przechodziłem dalej. Wavele był podatny na wszystko to, co robiłem, więc z jego strony, chociaż pod tym względem nie było żadnych problemów. Powoli zwiększałem nacisk swoich warg, na jego, niespiesznie uchyliłem usta, polizałem wargi mężczyzny i skubnąłem zębami. Uchyliłem tym samym jego usta. Teraz czekało mnie najgorsze. Wsunąłem język do środka. Czułem, że Wavele się uśmiecha, że odpowiada na to ze swojej strony. Jego język sam wyzywał mój, dotykał go i zmuszał do poświęceń. Starałem się jak mogłem, chociaż brzydziło mnie to. Aż nadto zdawałem sobie sprawę, że powinienem całować słodkiego Remusa, nie zaś zadufanego w sobie nauczyciela run. Zacisnąłem palce na jego koszuli i mocniej zamknąłem oczy. Jego ślina łączyła się z moją, czułem całe wnętrze jego ust, jego zęby, kiedy nieostrożnie wodziłem językiem gdzie popadnie. To było okropne. Jeśli chciał się zemścić w możliwie najdotkliwszy sposób to udało mu się znakomicie. Przecież z własnej woli, to ja go całowałem! Tak to przynajmniej wyglądało. Ledwie odsuwałem się by wziąć oddech, a znowu musiałem wracać do przerwanej czynności. Nie wiem ile to trwało, ale miałem serdecznie dosyć siebie, tego wszystkiego i przede wszystkim jakichkolwiek planów by pozbyć się nauczyciela. Myślałem nawet na poważnie o zrezygnowaniu z jego zajęć. To byłoby chyba najlepszym rozwiązaniem.
To on był tym, który to wszystko przerwał bezpowrotnie. Uśmiechnął się, gdy ja miałem łzy w oczach. Byłem winny i mogłem szczerze powiedzieć, że zdradzałem tym samym Remusa. Nie wiem czy Wavele dostrzegł cokolwiek w mroku, jaki panował na tym korytarzy, ale położył dłoń na mojej głowie i zmierzwił mi włosy w wyjątkowo niewinny sposób.
- Myślę, że już zapłaciłeś za to, co się stało. Oczywiście mogłem być o wiele bardziej zaborczy, niemiły, lub cokolwiek innego chciałbyś tu dodać, ale przecież nie mogę zadręczać swojego pupila, prawda? Tym bardziej, że jest ktoś, kto ci się podoba. Od teraz będę już grzecznym nauczycielem, więc nie rezygnuj z moich zajęć. – czy czytał mi w myślach? Zgadywał? A może było to widać po mojej minie? Sam nie wiem, jednak naprawdę byłem zdecydowany na podarowanie sobie jego lekcji, mimo iż mnie interesowały, a teraz zacząłem zastanawiać się, co byłoby lepsze. Tym razem Wavele mówił prawdę, że da mi spokój. Wiedziałem o tym.

7 komentarzy:

  1. To było boskie! Tylko szkoda, że nasz ukochany nauczyciel run daje sobie spokój z Syriuszem... :( chyba mi nie wmówicie, że ta modliszka go zaszantażowała żeby Syriuszka porzucił? Albo co gorsza mu się tren cały babsztyl spodobał...? BLEAH! Oby nie... Jeśli nie Syriuszek to może znajdziemy nauczycielowi innego chłopca? xDD Czekam na next. =*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lunitari~Luni-chan6 stycznia 2010 17:54

    Biedny Syriuszek, mimo iż podoba mi się to jak się do niego Wavele przystawia, to jednak mi go szkoda . . . Ale co zrobić Remi będzie się musiał nieźle napracować aby wynagrodzić to Syriuszowi. Pod warunkiem że się nasz pupilek przyzna . . . Coś mi się wydaje że mimo wszystko, nauczyciel run tak łatwo mu nie odpuści. Zaczynam się zastanawiać co będzie kiedy Wavele dowie się że chłopcy są para i to już od dobrych 3 lat . . . Jedno wiem Remusa nie złamie tak łatwo, nawet jeśli będzie zadawać mu dodatkowe prace domowe :D:D:D No nic pozostaję czekać na rozwój wydarzeń :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak.. około pięć minut wpatrywałam się w końcówkę, przypominając sobie cały rozdział. Hehe, czuję się usatysfakcjonowana xD Oj odpuści, musi, bo jakby to wyglądało, no ale co z nim będzie w czasie szkoły? Przecież Huncwoci zauważyliby, że coś się dzieje z Syriuszem... tak mi się wydaje. No, ale, ale, taka kara jest wystarczająco mocna dla Blacka, aby wiedział, że z Victorem się nie zadziera.Motyw z modliszką jest świetny xD

    OdpowiedzUsuń
  4. U... ciekawe czy Syri przyzna się przed Remuskiem? ^^Poczekam, zobaczę xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna notka ! Hah ! Wavele nie mógł sobie odpuścić tego pocałunku xdd. Ciekawe czy sie Syriusz przed Remim przyzna ... oj, mam nadzieję że tak ... i co na to Remus ?!No! już nie mogę się doczekać! ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajedwabiście piszesz! Morderczy styl, tylko się rozpłynąć sapiąc "kawai" ^^ Zapraszam na jacobedward.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    fantastyczne, no to było do przewidzenia, czy naprawdę, cóż Syrusz czepiał się o przypadkowy pocałunek a sam co robi...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń