piątek, 26 lutego 2010

Beznadziejni detektywi?

20 stycznia
Chociaż miałem nadzieję, iż Potter da sobie jednak spokój z dręczeniem nauczyciela astronomii, to jednak nie dawałem tego po sobie poznać. Wolałem zostawić ten nikły płomyczek tlący się w głębi serca tylko dla siebie. To było zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem w mojej obecnej sytuacji. Niepotrzebne denerwowanie profesorów nie było najlepszym rozwiązaniem, a jednak chyba należało do niewielkiej grupy i stanowiło jedyne, jakie miałem. Pocieszeniem było dla mnie wyłącznie to, że Sheva miał dobry humor planując już swoje tajne spotkanie z ukochanym. Szczerze mówiąc czułem, że nie powinienem podsycać w nim chęci związku z o wiele starszym od siebie mężczyzną, jednak na tego typu argumenty było już zdecydowanie za późno. Znałem Fabiena, wiedziałem, jaki jest dla Andrew i tym samym byłem świadkiem, jak przyjaciel okazuje uczucia swojemu chłopakowi. Tam nie było mowy o pomyłkach, różnicach wiekowych, czy czymkolwiek innym. Byłem zadowolony za każdym razem, kiedy tylko spojrzałem na chłopaka, od którego niemal biła jasność radości, zniecierpliwienia i wyraźnie widocznych uczuć. Szczerze powiedziawszy, od kiedy przyszedłem do Hogwartu wszystko zaczęło się powoli zmieniać. Poglądy, jakie miałem, wartości wpojone mi przez rodziców, moja wiedza. Szczerze powiedziawszy zanim się obejrzałem poznałem takie aspekty życia, o których wcześniej nie miałem bladego pojęcia. Nie mogłem powiedzieć, że dorosłem od tamtego czasu, ponieważ nie zauważyłem w sobie zbyt wielu zmian. Syriusz był Syriuszem i cieszyłem się jak dziecko wiedząc, że miałem szczęście trafić na odpowiednią osobę, która urozmaiciła moje życie, zmieniła je w pewnym stopniu. Co się tyczy Jamesa, w jego przypadku zapewne można było mówić o zwyczajnych czasach szkolnych. Był przypadkiem klasycznego nastolatka ze swoją niechęcią do dziewcząt, licznymi miłościami i szaleństwami. Byłem ciekaw, co stałoby się z Syriuszem gdybym nie pojawił się w jego życiu. Czy i on szukałby przygodnych romansów po odrzuceniu, czy w ogóle mógł zostać odrzucony? Nie wiedziałem nawet, jak długo ja i Black będziemy razem, jednak byłem przekonany, iż trafiłem na odpowiednią osobę. Na miłość, która więcej się nie trafi. Syriusz był tym jedynym, nawet, jeśli niespecjalnie przejawiał chęć spoważnienia.
- No, dalej. Czekam na propozycje jak się dorwać do psora! – Potter poprawił okulary, które zsunęły mu się z nosa, kiedy podskakiwał na łóżku, jak pięciolatek. – Od razu mówię, że nie uznaję braku jakiegokolwiek pomysłu!
- Więc zacznijmy od ciebie, J. Jaki to ty masz pomysł, co? – Sheva machał nogami radośnie siedząc na skraju materaca i co jakiś czas kładł się na łóżku ściskając mocno pościel. Dobrze wiedziałem, dlaczego to robi, chyba każdy z nas miał chociażby nikłe pojęcia na temat tego, co chodziło mu po głowie.
- Phi! – Potter zmierzył jasnowłosego ostrym spojrzeniem od stóp do głów i odwrócił od niego wzrok. – Ja nie muszę myśleć, ja wybieram między waszymi propozycjami, czyż to nie oczywiste? – mówił podniosłym tonem jak książątko, jednak jasne było, iż i on nie wpadł na nic nowego.
- James, czy ty musisz mieć jakiś wielki plan? Nie możesz po prostu czatować przy drzwiach jego gabinetu, kiedy mamy wolne? Może gdzieś wychodzi, albo wraca z zajęć, na lekcje też musi chodzić. Raczej nie przemieszcza się w postaci motyla po zamku. – mruknąłem poirytowany lekko tonem. Ze wszystkich osób J. chyba najlepiej denerwował ludzi. Był w tym niewątpliwie mistrzem. Syriusz mógłby się z nim równać wyłącznie w kwestii absurdalnych pomysłów.
- Przecież nie będę tam siedział cały czas, oszalałeś?! – okularnik syknął lekceważąco. – Chociaż nie, czekaj... – ten ton nie zapowiadał niczego dobrego. – Nie będę czekał sam! Wy będziecie mnie wymieniać! Ha! Któryś z nas w końcu go zobaczy, a wtedy będziemy o krok bliżej! Będziemy notować wszystkie dziwne rzeczy, jakie się wydarzą pod jego gabinetem, kto przyszedł i o której, kto wyszedł i o której, jak wyglądał, jak był ubrany, jak się zachowywał. Wszystko! – omal nie spadłem z łóżka słysząc jego najnowszy plan, pod który sam dałem podwaliny. Mogłem się nie odzywać, wyszedłbym na tym zdecydowanie lepiej, teraz było niestety zdecydowanie za późno.
- James, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. To nauczyciel, myślisz, że nie zauważy, jeśli będziemy ciągle się tam kręcić? Wystraszymy go, a spłoszony nigdy sam nie wyjdzie. – starałem się naprawić to, co przed chwilą zniszczyłem. – Poza tym skoro wiemy o wyłącznie dwóch osobach, które wiedzą jak wygląda, to czy naprawdę jest sens się w to bawić? Nie przychodzą przecież codziennie do jego gabinetu, prawda? My nie przesiadujemy u McGonagall, czy Sprout, więc dlaczego ktoś miałby wpadać z wizytą do nauczyciela, którego większość osób nawet nie zna?
- Jako detektyw jesteś beznadziejny, kochanie. – James pokręcił głową i uśmiechnął się wrednie do Syriusza, który chyba miał zamiar zwrócić mu uwagę na to, jak się do mnie zwraca. – Oni czegoś od niego chcą, a on nie jest skłonny łatwo ustąpić. Przecież sam widziałeś, że mieli do niego sprawę. Pewnie chcą wyciągnąć wyższe oceny, a skoro tak, to będą nieustępliwi. Zupełnie jak wtedy. Nie ma łatwo z uczniami, wiem, bo sami nimi jesteśmy. Jeśli jesteś odważny i nieustępliwy, a profesor sobie pozwala wtedy musisz być bardzo upierdliwy by coś osiągnąć. Po pewnym czasie nauczyciel ma dosyć i ustępuje byleby tylko pozbyć się natręta. Tak zdobyłem Kinna, przecież.
- Nie da się ukryć, upierdliwość masz we krwi, Potter. – Sheva skinął głową przytakując samemu sobie. J. wydawał się traktować to niczym pochlebstwo, nie zaś uwagę dotyczącą jego zachowania. Dumny z siebie wypiął pierś i wyszczerzył się.
- Na Andrew nie działało, ale to, dlatego że on jest strasznie oporny, a później pojawił się ten jego „jednooki bandyta” i straciłem okazję. – na twarzy Jamesa zatrzymała się poduszka, która trafiła prosto do celu. Niewątpliwie był to jeden z popisowych strzałów Shevy.
- Ten „jednooki bandyta” ma bardzo seksowne imię, więc z łaski swojej używaj go. – syknął przez zęby. – Poza tym nie pamiętam, czy już ci to kiedyś mówiłem, ale nie musi mieć oka żeby wiedzieć, gdzie mi robić dobrze. – oj, od dawna nie słyszałem żeby walczyli w tej bitwie. Widać Potter nadal miał swoistą słabość do Andrew, który chyba nawet nie wiedział, że swoimi słowami podsyca zainteresowanie poirytowanego okularnika.
- Och, biedny nawet nie widzi, co ci robi, to musi być wielka strata. Ciekawe ile czasu musi macać zanim znajdzie najważniejsze punkty.
- Akuratnie może macać ile chce, ale zna już całe moje ciało na tyle, że nic nie musi wymacywać. Od razu celnie trafia.
Kładąc się na łóżku nakryłem głowę poduchą. To było dla mnie zbyt wiele. Nie chciałem znać szczegółów życia płciowego przyjaciół, nawet, jeśli Black wydawał się tym wyraźnie zainteresowany. Wystarczyło mi to, czego byłem świadkiem podczas pobytu u Andrew. Nic więcej nie było mi potrzebne.
Zupełnie niechcący pomyślałem o Syriuszu i o tym, że może kiedyś to ja mógłbym tak o nim mówić. Aż spłonąłem głębokim rumieńcem uświadamiając to sobie. Syri znający całe moje ciało jak własne, potrafiący pieścić je z zamkniętymi oczyma, przechwalający się tym niemal jak Sheva. Chociaż w pewnym stopniu o tym marzyłem, to chyba umarłbym gdyby przez przypadek Black zaczął mówić na głos takie rzeczy. Ja sam nie byłbym w stanie opowiadać innym o naszych zabawach, dotykach, pieszczotach. To było niesamowicie krępujące. Sam przed sobą z trudem przyznawałem się do przyjemności, jaką odczuwałem, kiedy Syri mnie dotykał, kiedy jego dłonie sunęły po czułych miejscach na moim ciele. Kiedy przypomniałem sobie gorąco jego krocza na swojej dłoni, strukturę i sztywność wywołaną podnieceniem.
Znowu płonąłem pod poduszką z trudem oddychając. Zdecydowanie nie nadawałem się do takich tematów. Paraliżowały mnie, zawstydzały. Zdecydowanie wolałem działać pod wpływem chwili i szybko odsuwać od siebie te wspomnienia, które wprowadzały mnie w stan niesamowicie wielkiej konsternacji.
Musiałem się postarać by szybko ochłonąć. Nie chciałem by przyjaciele wiedzieli, o czym myślałem, a tym bardziej by Syriusz się tego domyślił. To zakończyłoby się o wiele większym zażenowaniem z mojej strony, a on tylko czerpałby z tego przyjemność, a do tego dopuścić nie mogłem.

13 komentarzy:

  1. Oj..Remi sie zawstydzil :) A James jak zwykle irytujący. Pozdraiwam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu by nie mógł dopuścić, przecież to całkiem fajne xD Taa, Remi podoba się wszystkim xD Na Pottera nie działa, ale czułymi słówkami zawsze zostanie obdarowany ;3Oj i tak, wojna J. vs Sheva... dawno jej nie było, ale miło posłuchać tych "uszczypliwości" xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprzeczki między Jamesem a Shevą są świetne...z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg ich detektywistycznych przygód :P ciekawe kim jest ten nauczyciel...

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ksenia666@op.pl1 marca 2010 16:32

    U mnie nowa notka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach fajna kłótnia, fajna. Ciekawie się robi, na prawdę. Podoba mi się twoje opowiadanie. Fajny pomysł z tym Lupinem. Życzę weny i zapraszam na julys-life.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się, że powinien to zrobić z latarnią, niż Tenshim, ale.... to Subaru wyjdzie boleśniej z tego... "wybryku" pod względem... stosunku xDNie no, za dużo Aniołów pełni rolę takich bardziej semowatych ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zrobisz opis pozostałych bohaterów?

    OdpowiedzUsuń
  8. ~hitori-chaaaan6 marca 2010 23:40

    Hey! Postanowiłam wreszcie skomentować twojego bloga ^^ zaglądam tu już od dłuższego czasu i coraz bardziej przywiązuję się do tego opo XD Kocham twój styl pisania! I pomysły! I wogóle wszystko! Czekając na ciąg dalszy pozdrawia i życzy weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna książka. Styl pisania miły do czytania a treść ciekawa. No i wszystko w świecie magii. Życzę powodzenia. Wejdź na mój Ramothrond.

    OdpowiedzUsuń
  10. ksenia666@op.pl8 marca 2010 16:24

    U mnie nowa notka ;)Kirhan, wraacaj xDAkemi.

    OdpowiedzUsuń
  11. deepenergy@op.pl12 marca 2010 01:47

    U mnie NN Run This Heart =3

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko nie bij. Myślisz, że ja go lubię ? Po prostu musiałem dać kogoś kogo.....hmmm na gg Ci napiszę ^^.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejeczka,
    wspaniale, co tak kombinują wystarczy pójść że potrzebuje na przyklad coś wyjaśnić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń