środa, 24 lutego 2010

Kartka z pamiętnika LXIV - Andrew Sheva

James nazwał to „Tajną Naradą Detektywów”, nie potrafiąc znaleźć póki c odpowiedniego określenia na naszą grupkę. Remus dodał do tego swoje trzy grosze, przez co w efekcie musieliśmy zostać przy rozbudowanej nazwie „Tajna Narada Detektywów Od Siedmiu Boleści”. Peter spał od pół godziny i chyba sam nie podejrzewał, iż zdoła zasnąć, gdy mieliśmy obgadać ‘ważną sprawę’. Potter leżał na swoim łóżku z wysoko uniesionymi do góry nogami opartymi o ścianę i rysował palcami niewidzialne kółeczka. Nie wiem czy miało mu to pomagać w myśleniu, czy zapewnić bardziej rozbudowaną rozrywkę. Jak zawsze najnormalniejsi byli jeszcze Syriusz i Remus, jednak i tutaj mogłem wyszczególnić pewne typowe dla nich rzeczy. Obaj znaleźli sobie legowisko na materacu Lupina. Chłopak siedział po turecku nie przejawiając zbyt wielkiego zainteresowania tematem, zaś Black wręcz przeciwnie nie tylko chętnie poddawał absurdalne pomysły, byleby tylko jakoś dowiedzieć się, co ukrywa nauczyciel astronomii, ale i z zapałem całował Remusa po szyi i policzkach.
Zazdrościłem im. Mogłem przyznać to z całą powagą. Nie potrafiłem oderwać od nich oczu. Uśmiechnięty i lekko rumiany Lupin, całkowicie naturalny Syri, który w szerokim rozkroku siedział za kochankiem tuląc się do jego pleców. Pasowali do siebie, niewątpliwie świetnie się dobrali, chociaż na samym początku miałem swoistą słabość do Remiego, która nadal się nie zmieniła. Co najwyżej została stłumiona masą innych uczuć.
Remus zauważył, że się im przypatruje, a jego policzki pokryły się szkarłatem. On zapewne nigdy z tego całkowicie nie wyrośnie, ale dzięki temu przyciągał uwagę innych osób. Był słodki, na tyle, na ile chłopak słodki być potrafi.
Odwróciłem wzrok, nie chciałem by przypadkiem zrozumiał, że wpatrując się w nich przypominam sobie siebie i Fabiena. Cały czas mówiłem sobie, że nie powinienem tak się przejmować, że to głupie by tęsknić tak bardzo po zaledwie niecałym miesiącu rozłąki, jednakże im dłużej przebywa się z ukochaną osobą tym większą trudność sprawia rozstanie. Gdyby nie to, iż spędziłem dwa tygodnie Świtą sam na sam z Fabienem, teraz byłbym całkowicie normalnym, napalonym nastolatkiem, jak zawsze. Uniknąłbym depresji i niemożliwej do wytrzymania pustki w ciele. Zupełnie jakby czegoś brakowało mi w piersi.
- Nie możemy biegać po szkole i szukać tamtych dwóch chłopaków. – James uderzył piętą o ścianę jakby w złości. – Nawet nie wiemy dokładnie jak wyglądali, było ciemno, mogło się nam wydawać. Trzeba zaatakować bezpośrednio w nauczyciela.
- Racja. – Syriusz właśnie wodził nosem w okolicach ucha Remusa. – Ale nie możemy siedzieć cały dzień na zmianę przy jego drzwiach, nie wypada.
- Bez dobrego planu nic nie zdziałamy. – J. ponownie uderzył o ścianę.
- Naprawdę nie możemy dać sobie spokoju? Nie ważne, co ukrywa, ważne, że dobrze uczy... – Syriusz zasłonił Remusowi usta nie dając mu dokończyć. Zdecydowanie nie miał siły przebicia i musiał się poddać bez walki, ponieważ przegrałby ją ledwie by się zaczęła. Ja sam uważałem, że jeśli zajmę się czymś interesującym będę miał większe szanse na uspokojenie się i zapomnienie o Fabienie.
Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie naszego pierwszego spotkania. Było niesamowite. Pamiętam wrażenie, jakie wywołał na mnie ten wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o łagodnej twarzy przypisanej bandycie, i te oczy, niesamowite, tak kolorowe, a jednak niekompletne. Fabien wydawał się niebezpieczny, władczy, a jednak pozwalał mi robić z sobą, na co tylko miałem ochotę. Tak bardzo mi go brakowało.
- Panowie, idziemy spać. W niedzielę podejmiemy ten temat na nowo i chcę mieć po trzy propozycje od każdego, na zdobycie tego sekretu! Rozumiemy się? – poniekąd okularnik został zignorowany. Nigdy nie miał władzy w naszej grupie, chociaż usilnie starał się nam wmówić, że rządzi, a my mamy go słuchać.
Bez szemrania położyliśmy się. Syriusz z mlaśnięciem pocałował Lupina zanim łaskawie przeszedł do swojego łóżka i to jemu przypadło w udziale gaszenie świateł.
Bardzo chciałem zasnąć. Położyć się, zamknąć oczy i spać do rana, szkoda tylko, że nie byłem w stanie. Wpatrywałem się tylko w ciemność nad sobą i miałem ochotę płakać. Brakowało mi gorących ramion ciasno zaciśniętych wokół mojego pasa, wilgotnych ust na szyi, miłych słów szeptanych do ucha. Brakowało mi Fabiena, zdecydowanie.
Przyjaciele zasnęli niesamowicie szybko. Chyba przeżycia dotyczące tajemniczego profesora tak ich wymęczyły. Zazdrościłem im nawet tego.
- Andrew, śpisz? – aż podskoczyłem na łóżku słysząc głos Remusa tak blisko siebie.
- Nie skradaj się, chcesz mnie wykończyć?! – syknąłem w miarę cicho. Co z tego, że był wilkołakiem mógł przynajmniej udawać, że robi dużo hałasu chodząc, wiedziałbym wtedy, że podchodzi.
On jednak bez słowa wszedł pod moją kołdrę i przytulił się do mnie. Był ciepły i wiedziałem dobrze, iż domyśla się, co mi jest, chociaż o tym nie mówił. Jego zachowanie było wystarczająco wymowne, ale mając go blisko siebie czułem się komfortowo. To ja byłem teraz górą, tym, który miał otaczać słabszego opieką, nie zaś uzależnionym od kochanka chłopcem. Pogładziłem plecy Remusa i uśmiechnąłem się. Doprawdy było miło, nic dziwnego, że Syriusz lubi mieć Lupina blisko siebie.
- Wiesz, jest sposób żebyś się z nim spotkał. – rzucił to zdanie wyrwane z kontekstu zupełnie niespodziewanie, jednak jego znaczenie było oczywiste.
- Jakim cudem? Jestem tu uziemiony, a on nie może kręcić się po ulicach...
- Nie musi się kręcić. – chłopak westchnął ciężko. – Wy zawsze szukacie skomplikowanych rozwiązań jakby te najprostsze były złe. Może pojawić się w Hogsmeade i wynająć pokój. Nikt nie będzie zwracał uwagi na włóczęgę, który chowa twarz pod kapturem i jakimś cudem zdołał zdobyć trochę pieniędzy. My mamy Pelerynę Niewidkę, jeśli się pod nią ukryjesz w dniu wycieczki do Hogsmeade nikt nawet nie będzie wiedział. Napiszesz do Fabiena i umówicie się jak należy, a później możesz z nim trochę pobyć. Wrócisz do zamku rano. Schowamy ci miotłę za bramą żebyś mógł jakoś się przez nią przedostać. – słuchałem go zaskoczony. Nie spodziewałem się po Remusie podobnych planów, a tym bardziej nielegalnego, spóźnionego powrotu do zamku. To naprawdę nie było w styli grzecznego, dobrego Remusa, ale jak najbardziej pasowało do dobrego przyjaciela, jakim był.
- Oszalałeś chyba. Jeśli ktoś zauważy, że nie wróciłem... – mówiłem to, a jednak już czułem wspaniałe podniecenie związane z myślą o spotkaniu z ukochanym. Byłem zdecydowany, że to zrobię, nawet, jeśli reszta przyjaciół nie będzie chciała się na to zgodzić.
- Hogwart zostawisz nam. Ty masz się dobrze bawić, a nasza działka to krycie cię przed profesorami i Flich’em. Potter odczepi się od astronomii, Syriusz się trochę uspokoi a ja nie będę musiał podpadać za podglądanie nauczycieli. No i przede wszystkim nie będziesz się tak smucił, prawda?
Pocałowałem go mocno w usta cały rozanielony. Czułem, iż tym razem nie zasnę ze zniecierpliwienia, nie zaś tęsknoty. Potajemne spotkanie z kochankiem w zajeździe w Hogsmeade, to dopiero miało być niesamowite przeżycie! Fabien będzie zachwycony, to było pewne. Ta zabawa na pewno go pobudzi i rozwinie jego wyobraźnię. Może nawet przejmie w pełni inicjatywę, na co do tej pory się nie zdobył z jakiś powodów?
- Remusie, nie wiem, co w ciebie wstąpiło, jednak zgadzam się. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie uszczęśliwiłeś. – znowu pocałowałem go, tym razem głębiej. Wsunąłem język w jego słodkie wargi. Niedawno jadł czekoladę i nadal mogłem smakować jego słodkiej śliny. Rozluźniłem, się zaś chłopak pogładził mój policzek swoją ciepłą dłonią. Jak na złego wilkołaka był strasznie miły i delikatny. Doprawdy, gdybym nie miał Fabiena, a on Syriusza już byłby mój. Nawet gdybym miał go do siebie przywiązać silą, zrobiłbym to byleby mieć go na wyłączność.
- Syriusz będzie wściekły, kiedy zobaczy, że spałeś ze mną zamiast z nim. – rzuciłem, chociaż nie specjalnie się tym przejmowałem. Black był zły za każdym razem, gdy ktoś zbliżał się do jego chłopaka, bez względu na to, jakie miał zamiary.
- Nie szkodzi. – Lupin machnął ręką lekceważąco. – Nie musi mieć na mnie wyłączności we wszystkim. Z resztą i tak nic mi nie powie. Ciebie się może czepiać, ale dla mnie będzie milutki i kochany jak zawsze, chociaż odrobinę bardziej nadopiekuńczy. – roześmiał się ciepło i przytulił do mnie mocno. On zdecydowanie pod każdym względem był wspaniałym przyjacielem.

6 komentarzy:

  1. Notka! Nie spodziewałam się jej już dziś :) Ale Remi pomysłowy, a Syri pewnie bedzie zazdrosny. Jak zwykle cudnie oczywiście, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Remi wpadł na wspaniały pomysł! Już nie moge się doczekać jego realizacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kiedy to Remus ma takie myśli?I plany?hm....notka faaaaajna :) Czekam na tą w piątek co ma być i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdziwa przyjaźń w ich wypadku jest po prostu stuprocentowa. Chłopaki mogą na sobie polegać, choć tak szalonego pomysłu z ust Remusa chyba się nie spodziewałam xD Niemniej gdy Remi chce, aby któryś z jego przyjaciół nie był smutny, potrafi zrobić dla nich wszystko. I pomyśleć, że Sheva stracił tyle wyjść... XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Remus ma głowę na karku i dobry z niego przyjaciel ^^ w tak prosty sposób pomógł Andrew xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, pomysł Remusa świetny, jak widać jest wspaniałym przyjacielem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń