środa, 24 marca 2010

Kartka z pamiętnika LXVI - Andrew Sheva

Czułem podniecenie w każdej komórce ciała, wydawało mi się, że zaraz eksploduję rozrywając samego siebie na drobne kawałeczki, które i tak będą drżeć niczym naładowane impulsami elektrycznymi. Z największym trudem potrafiłem wytrzymać by nie wbiec od razu na górę po schodach do wybranego pokoju. Okryty Peleryną Niewidką zostawiłem przyjaciół w Trzech Miotłach, a sam popędziłem na spotkanie z ukochanym. Byłem niezmiernie wdzięczny Remusowi za ten pomysł i pomoc w jego zrealizowaniu. Miał głowę na karku i zaplanował wszystko wraz z najdrobniejszymi szczegółami. Gdyby nikt nie wychodził z zajazdu przez dłuższy czas, wtedy on sam pomógłby mi dostać się do środka udając, że tylko zagląda z ciekawości. Był prawdziwym przyjacielem, podobnie z resztą, jak i pozostali chłopcy.
Drżałem czekając, aż drzwi się otworzą, aż ktoś wyjdzie. Nie mogłem się doczekać chwili, kiedy to znajdę się w środku. Wiedziałem, gdzie jest Fabien. Specjalnie wysłał sowę z dokładnymi danymi, bym wiedział gdzie mam później iść. Czy on również nie mógł się doczekać? Czy także był tak niesamowicie podniecony? Ja ledwie wytrzymywałem uścisk w spodniach. Zacisnąłem dłonie w pięści drepcząc w miejscu. Miałem nadzieję, iż nikt nie usłyszy jak mruczę po nosem prośby o wpuszczenie mnie do środka.
Upłynęło dobre pół godziny zanim ktoś wszedł do zajazdu, a ja wsunąłem się do środka za nim, najciszej jak potrafiłem. Mijając ludzi, nie bacząc na to czy ktoś mnie zauważy, jeśli peleryna nagle się podwinie, biegłem po schodach. Ponownie czułem pulsowanie w podbrzuszu, niemal traciłem przytomność z podniety i strachu. Nie wiedziałem, czego oczekiwać, w końcu po raz pierwszy robiliśmy coś takiego. Liczyłem pokoje w biegu i zatrzymałem się przed właściwymi drzwiami. Nie było czasu na myślenie. Po prostu wszedłem do środka.
Fabien siedział na łóżku wpatrując się we mnie, chociaż nie widział nic. Był niepewny, od razu wyczytałem to z jego twarzy.
- Andrew? – zapytał podejrzliwie. Gdybym nie był tak spragniony pewnie bawiłbym się z nim w kotka i myszkę, niestety nie mogłem, a traciłem doprawdy wiele.
- A spodziewałeś się jeszcze kogoś? – zrzuciłem z siebie pelerynę i rzucając ją byle gdzie podbiegłem do mężczyzny by szybko przylgnąć do niego całym ciałem. Zmiażdżyłem jego uśmiech swoimi wargami. Mój członek wbijał się w jego brzuch, jego imponująca erekcja napierała na moje pośladki, gdy przytulał mnie mocno. Wsunął język w moje wargi aż przeszedł mnie dreszcz. Dyszałem bezwstydnie w te wspaniałe usta, które mi zaoferował i ocierałem się o niego. Sam nie wiem, jakim cudem był bardziej opanowany ode mnie. Zdołał znaleźć w sobie na tyle rozsądku by zacząć zdejmować moje ubrania. Ja nie potrafiłem poradzić sobie z jego koszulą. Guziki rozprysły się na wszystkie strony, gdy zachłannie chłonąłem jego gorącą pierś. Lizałem ją, dotykałem całkiem wyraźnie widocznych mięśni. Pragnąłem go.
- Uspokój się i odwróć. Mamy czas, a ja nie wytrzymam, jeśli czegoś z tym nie zrobisz. – Syknął na mnie rozkazująco. Aż przeszły mnie dreszcze rozkoszy. Zazwyczaj to on słuchał moich poleceń, a teraz czułem jakbym miał dochodzić od samych jego ostrych słów.
Wypiąłem się kierując pośladki w jego stronę, a sam rozpinając jego spodnie wydobyłem z nich upragnione źródło niezapomnianych przyjemności.
Był duży, ale wziąłem go w usta najgłębiej jak tylko się dało. Czując jego palce na swoich jądrach, a język na pośladkach jęknąłem. Gdybym był wyższy mógłby mnie lizać tak jak ja lizałem jego, niestety musiałem na to poczekać.
Opuszki palców Fabiena błądziły po każdym czułym miejscu mojego krocza. Sprawiał mi tym rozkosz, przez co z większym zapałem i apetytem chłonąłem jego członek ssąc, liżąc i od czasu do czasu lekko kąsając, by szybko rozmasować tamto miejsce językiem. Mężczyzna specjalnie wsunął we mnie palce, kiedy miałem go całego w ustach. Pieścił mój tyłek w rytmie moich ruchów głową. Nieświadomy tego jak wielki miało to na mnie wpływ pozwalałem by wszystko to oddziaływało na mnie powoli, ale nieubłaganie.
Palec Fabiena wnikał we mnie coraz głębiej. Wiedziałem, co robi, dlatego pocierałem policzkiem o jego erekcję coraz bardziej rozpalony, poruszając biodrami spragniony. Wystarczył jeden dotyk prostaty, a wytrysnąłem na szeroką pierś kochanka. Ścisnąłem przypadkowo jego członek, aż westchnął głośno. Wyjęczałem jego imię, a moje ciało stało się teraz tak lekkie i zrelaksowane. Całą moją uwagę poświęciłem zadowalaniu kochanka chcąc by i on zdołał się rozluźnić. Udało mi się to po intensywnym stymulowaniu jego ciała. Zdecydowanie było warto wysilać się by otrzymać od niego tak wielką nagrodę, jaką było osiągnięte przez niego spełnienie.
- Widoki, jakie mi fundujesz same z siebie doprowadzają mnie do pasji. – rzucił rozbawiony, dysząc. Specjalnie zakręciłem tyłkiem i przysunąłem go bliżej niego, by później usiąść na jego piersi i odwrócić się w stronę spoconej lekko twarzy. – Gdyby wiedzieli, co robię takiemu niepełnoletniemu czarodziejowi spaliliby mnie na stosie. – z westchnieniem objął mnie mocno, a duża dłoń masowała moje pośladki. Chciałem go w środku, a on chciał się tam znaleźć, to było pewne.
- Widzisz? A mi nic nie zrobią za uwodzenie takiego staruszka. – roześmiałem się głośno, kiedy on prychnął pogardliwie.
- Staruszka? Więc staruszek nie ma sił na więcej. – słyszałem w jego głosie wyraźne nutki złości. Zdecydowanie nie lubił, kiedy podkreślałem naszą różnicę wieku. Może bał się, że mnie nie zaspokoi i będę szukać kogoś innego? Wielki, głupi, pluszowy misiek!
- Taki duży, a taki niemądry. – pocałowałem go w nos i postarałem się o swój najlepszy i najsłodszy uśmiech, jeden z tych, które były przeznaczone wyłącznie dla niego. – Przecież wiem, że wcale się nie zmęczyłeś i jesteś w pełni sił. Daleko ci do staruszków. – położyłem dłoń na jego kroczu i pomasowałem je zadowolony, chociaż mężczyzna nadal był na mnie zły. Złapałem go za twarz i zmusiłem by patrzył mi w oczy. Westchnąłem głośno widząc jego nadąsanie. – Widzisz te usta? – wydąłem wargi. – Jeszcze niedawno miałem w nich coś tak wspaniałego, że podniecam się na samą myśl. – odwróciłem się do niego tyłem. – A widzisz ten tyłek? Jeśli nie dostanie dzisiaj tych pyszności, które miały usta, to mi uschnie z tęsknoty. Chyba nie myślisz, że byle, kto, jest w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu? – pocałowałem go niesamowicie delikatnie w usta. – Tylko jedna osoba może mnie zaspokoić. Taki kochany głuptas, bez którego przestałbym istnieć. Kocham cię, ty durniu jeden! – nie wytrzymałem i pocałowałem go mocno. Ten roześmiał się i wtedy wiedziałem, że na to czekał i tylko mnie sprawdzał. – Wredna bestia! – syknąłem, a on pocałował mnie w czoło.
- Musiałem cię sprawdzić. Takie śliczne, młode ciałko muszę trzymać krótko, kiedy jest beze mnie tyle miesięcy w szkole. – pocałował mnie mocno, kiedy chciałem go jeszcze raz wyzywać za to, co zrobił, chociaż nie ze złości, ale dla podtrzymania tradycji.
Przytuliłem się mocno i zacząłem bawić jego włosami. Poruszając biodrami na jego kroczu masowałem je. Fabien złapał mnie za brodę i uśmiechnął się w ten swój niesamowity sposób, który niczym prąd przechodził przez każdą komórkę mojego ciała.
- Tez cię kocham, dzieciaku. – podkreślił ostatnie słowo tak bym tym razem to ja poczuł się zagrożony.
- Ha! Nawet nie myśl, że cię komuś oddam! Nigdy, jesteś moją własnością, moim niewolnikiem! – całowałem go po całej twarzy. – A teraz mój niewolnik zrobi mi bardzo dobrze. – sam położyłem jego dłoń na swoich pośladkach, a on wiedział, co ma robić. Masował mi je przez chwilę, by zając się następnie moim wejściem. Uwielbiałem te cudowne rozkosze, które mi oferował. Jego palce były niezastąpione, jego usta najsmaczniejsze, jego członek najprzyjemniejszy. Mój Fabien był idealny i nikt nigdy nie mógł się z nim równać.
Byłem szczęśliwy, że miałem go dla siebie i przy sobie. Całkiem zapomniałem gdzie jesteśmy, że będę musiał wrócić do szkoły. Sięgnąłem afrodyzjaku, jakim były wargi mojego kochanka i lizałem ich wnętrze, chociaż nie dostawałem tak daleko, jak on potrafił dostać swoim językiem. Mimo wszystko, kiedy na niego patrzyłem wiedziałem, że jest mu ze mną dobrze, że mu wystarczam, że nie chce nikogo innego i on na pewno widział to samo w moich oczach. Nie musiałem pytać innych, czułem, iż są one pełne iskierek tylko i wyłącznie, gdy myślałem o Fabienie.

4 komentarze:

  1. Remu to cudowna istotka.. Świetny pomysł, ehh.Hhehe i jaki spragniony Sheva xD Na wejściu, bez pardonu wpakował się na kolana Fabiena, a co się będzie. W końcu tyle na to czekał... Ojj, nagroda za taką cierpliwość pewnie będzie ogromnie wysoka ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sheva mnie totalnie rozbraja swoim zachowaniem xD jest strasznie uroczy kiedy zachowuje się zaborczo w stosunku do Fabiena ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    goraco, Fabien też spragniony, Andrev musi obsypać Remusa czekoladą za ten pomysł...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń