piątek, 26 marca 2010

Uprowadzenie?

28 stycznia
Jeśli był to cichy i spokojny dzień, to tylko na tyle na ile pozwalał na to Potter. Zdeterminowany naprawić błąd swojego ostatniego nieodpowiedzialnego zachowania ze zdwojoną siłą zaczął poszukiwać rozwiązania problemu, jaki stanowiła niewiedza na temat profesora astronomii. Szczerze powiedziawszy miałem już tego trochę dosyć. Gdyby nauczyciel o tym wiedział zapewne uznałby to za niebywale irytujące.
Stojąc przed salą transmutacji czekaliśmy na Jamesa, który zapewniając, że musi jeszcze załatwić coś ważnego wybiegł po poprzedniej lekcji jakby go ktoś gonił. Naturalnie, nigdy nie było wiadome, co przyjdzie mu do głowy, jednakże teraz wyglądał na bardzo zdeterminowanego. I tak wiedziałem, że ma jakiś głupi i niepotrzebny nikomu pomysł. Zawsze tak było.
James pojawił się przy nas zadyszany jeszcze przed lekcją. Nie wydawał się zadowolony z tego faktu.
- Zdążyłem?! – był wyraźnie zawiedziony. – Chyba żartujecie.
- Nie, James. Jesteś nawet przed czasem. – Syriusz z satysfakcją pokazał mu czas na zegarku kieszonkowym. – Nie myślałem, że tak ci zależało na transmutacji.
- Myślałem, że już się zaczęło i jest po odpytywaniu! – oburzył się J. poprawiając okulary. – Zdecydowanie mam pecha, ale nic to! Dowiedziałem się czegoś ciekawego. – wyśpiewał. – Wiem, kim są tamci dwaj. – klasnął w dłonie. – Blondyn to Raphael, a ten ciemny to Darius. Podobno konkurują ze sobą we wszystkim od dłuższego czasu, mimo że są z innych domów i innych roczników.
- I? – Black wzruszył ramionami. – Nie widzę żeby nas to w jakikolwiek sposób przybliżyło do rozwiązania zagadki.
- Głupi jesteś i tyle! – J. machnął na chłopaka lekceważąco ręką. – Jeśli wiemy, kim oni są, wtedy jesteśmy o krok bliżej do profesora. Oni muszą go znać! Nie ma innej możliwości. Sam tylko pomyśl. Co dwóch szkolnych rywali robiłoby u nauczyciela, gdyby go nawet nie widzieli? Założę się, że tylko z astronomii nie wiedzą jeszcze, który jest lepszy i dlatego go nachodzą! Chcą udowodnić jeden drugiemu, który jest lepszy!
- Tak, tak, James. Jesteś geniuszem, brawo, a teraz daj już sobie z tym spokój, dobrze? – poklepałem go po ramieniu. – Odpocznij, bo myślenie może ci być jeszcze dzisiaj potrzebne. Zajęcia, sam rozumiesz.
- W ogóle nie macie w sobie ducha odkrywcy! – James prychnął robiąc obrażoną minę. Jak zawsze zachowywał się jak dziecko.
- Pan Potter ma za to duszę odkrywcy. – dopiero teraz zwróciłem uwagę na to, że ktoś podszedł do nas. Kojarzyłem tę kobietę, chociaż tylko wybiórczo. Wysoka, ładna i zgrabna, skąpo ubrana, czego nie mogła ukryć nawet szata nauczyciela.
James zarumieniony przygryzł wargę i uniósł głowę patrząc na twarz profesorki. Uśmiechnął się głupkowato i szybko odwrócił w jej stronę.
- Och, oczywiście, że mam ją w sobie. – wypiął pierś jak kogut. Zdecydowanie chciał zabłysnąć i przypodobać się kobiecie, chociaż ona z całą pewnością widziała w nim tylko napalonego dzieciaka. Nie mogło być inaczej.
- Tak, James. Widać, a w szczególności na zajęciach, kiedy starasz się zaglądać mi pod spódnicę. – podsumowała go bez najmniejszego skrępowania, co jednak niesamowicie zawstydziło okularnika. Był czerwony jak burak i z trudem wybąkał tylko:
- To nie prawda.
Kobieta poklepała go po głowie i posłała nam miły uśmiech. Jej wzrok skupił się na Syriuszu i to mnie trochę zaniepokoiło. Dla dorosłej kobiety, ktoś pokroju Syriusza Blacka był na pewno atrakcyjny. Aż się spiąłem widząc jej przymilny uśmiech, jaki mu posłała.
- Mogę zamienić z tobą słówko, Syriuszu? – zagaiła, co upewniło mnie w przekonaniu, że może być bardzo niebezpieczna. Tak atrakcyjne kobiety zawsze stanowiły największą pokusę dla młodych chłopców o wielkich ambicjach, a tym samym same w sobie były największym zagrożeniem dla ich dobra. Potrafiły omotać każdego, ale przecież Syri nie dałby się komuś takiemu. Chociaż sam już nie byłem do końca tego pewien. Musiałem sobie jakoś z tym poradzić sam. Ale czego ona mogła chcieć od mojego Syriusza?
- Tak, tylko... – chłopak chciał coś powiedzieć, jednak ona weszła mu w słowo.
- Ależ, nie martw się. Usprawiedliwię cię, mój drogi. – przywołała go do siebie ruchem dłoni. Patrzyłem na Syriusza trochę niepewnie. Uśmiechnął się do mnie ciepło, uspokajająco. – Oddam wam kolegę za jakiś czas. – lekko pchnęła Blacka przed siebie i odeszli od nas oboje. Nie mogłem się powstrzymać i patrzyłem za nimi niezadowolony. Wcale nie chciałem by odchodził. Nie ufałem tej kobiecie, wydawała mi się podejrzana. Była zbyt miała, nazbyt wyzywająca, może nawet podrywała większą ilość chłopców, a nie tylko mojego kruczowłosego.
- Nie idę na zajęcia, idę za nimi. – mruknąłem mimochodem do chłopaków wpatrując się bezustannie w plecy odchodzącej nauczycielki. Za bardzo kręciła biodrami, zbyt wielu się za nią oglądało, kiedy mijała grupki uczniów na korytarzu.
Poczułem klepanie po ramieniu. Kątem oka dostrzegłem profil Jamesa.
- Zazdrosny, co? – zaśmiał się wymownie. Nabijał się ze mnie, a ja nie lubiłem, kiedy ktokolwiek robił sobie ze mnie pośmiewisko.
- To chyba oczywiste, że nie! – warknąłem na niego. – Uważam, że to skrajnie nieodpowiedzialne żeby nauczycielka miała pożyczać sobie ucznia na tak ważnych zajęciach jak transmutacja! Muszę jej to wygarnąć, tyle! – wypowiedziałem swoje zdanie na ten temat. Oczywiście kryła się tam także zazdrość, jednak o tym nie musiałem wcale mówić. To nie była sprawa przyjaciół.
- Remi, ja nie chcę cię martwić, ale z tą nauczycielką każdy chętnie urwałby się z zajęć. Ja zrezygnowałbym nawet z podwieczorku, a co dopiero transmutacja z McGonagall... – posłałem mu spojrzenie tak ostre, jak to na mojej randce z Syriuszem, kiedy to chłopcy podglądali nas w herbaciarni. Potter wyszczerzył się głupio i zrobił kilka kroków do tyłu. – Po namyślę dochodzę do wniosku, że masz rację, Remusie. To niewybaczalne, żeby zabierać Syriusza z lekcji. Jaki nauczyciel tak robi? Trzeba na nią naskarżyć. Powodzenia, Remi. – odwrócił się i wcisnął między Zardi a Agnes. Widać nie chciał mieć chwilowo ze mną do czynienia. Może wyglądałem strasznie, kiedy się denerwowałem? Aż się wystraszyłem, że zamieniam się wtedy w wilkołaka i dlatego tak się mnie wtedy boją. Dotknąłem swojej twarzy pospiesznie. Była normalna, tak mi się wydawało. Sheva patrzył na mnie jak na wariata.
- Szukasz czegoś? – rzucił lekko kpiąco i kręcąc głową pogłaskał mnie niczym dziecko. – Wiem dobrze, o co ci chodzi i cieszę się, że Fabien robi za pomoc domową u mnie. Przynajmniej wiem, że żadna go nie podrywa, a moja matka tylko tresuje żeby był dobrą „żoną”. – uśmiechnął się cwaniacko. – Nie musi wiedzieć, że to mi „żonę” tresuje.
- Andrew. – rzuciłem mu przeciągłe spojrzenie. – Nie specjalnie mnie tym pocieszasz, wiesz?
- Ha, ha... – zaśmiał się nerwowo. – Tak, rzeczywiście. Ale nie martw się. Ona nie jest w typie Syriusza. No, może gdyby nie miał ciebie... – kolejne z moich pozbawionych nawet odrobiny dobrego humoru spojrzeń. – Ale przecież ma ciebie! – dodał szybko by załagodzić sytuację. – Jaki normalny facet chciałby kogoś innego, kiedy ma dla siebie takie słodkości? – wskazał na mnie. – Wierz mi, gdybyś był sam od razu wziąłbym cię dla siebie do trójkąta z Fabienem. Nie zostawiłbym byle, komu takich łakoci. – objął mnie mocno, pocieszająco. – Jeżeli ta baba leci na Syriusza to będzie zawiedziona. Syri widzi tylko ciebie i nikogo innego. Wierz mi, ja bym cię nie okłamał.
- Wiem. – westchnąłem i pocałowałem go w policzek bardzo szybko, by nikt tego nie widział. Nie ważne, co mówił, ale zawsze potrafił mnie jednak podnieść na duchu. Zawdzięczałem mu wiele i widziałem wielką zmianę w jego nastawieniu do wszystkiego po niedawnym spotkaniu z ukochanym. Musiało być udane i zapewnić mu zaspokojenie. Częściej się uśmiechał, był spokojniejszy i naprawdę wesoły. Byłem zadowolony z jego szczęścia i równocześnie nie lubiłem tamtej baby, która zabrała mi Syriusza. Musiałem bronić swojego terytorium. Nie mogłem już więcej tego zaniedbywać.

5 komentarzy:

  1. rozdził wyśmienity! Jestem ciekawa jak naprawdę wygląda rozzłoszczony Remusek :) mam nadzieję, że nic nie stanie Ci na przeszkodzie by napisać w niedzielę następny rozdział. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O cho ! To teraz Remi do dzieła !Idź ratować swojego chłopaka ze szponów nauczycielki ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu to tak jakby pies...no wilkołak... Eee... No zwierzak, więc terytorium bronić musi. Sheva spokojniejszy... Widać xD On w ogóle zrobił się lekko doroślejszy.Oh, czyżby szanowna pani profesor szykowała coś na Vicora? Ojj... ;>A Raphaelowi i Dariusowi można by dać taką konkurencję - kto kogo szybciej poderwie, albo da lepszego całusa.. no sobie nawzajem xDRemi do boju!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu Remus szaleje z zazdrości xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    cudnie, och jaki Remus zazdrosny, chce zwiaf z zajęć aby śledzić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń