piątek, 9 kwietnia 2010

Biedny Gabriel

W niedzielę notka pojawi się dopiero wieczorem, jako że będę na Magnificonie!


Michael podprowadził nas pod ukryte drzwi Pokoju Życzeń. Oni zdecydowanie częściej niż my korzystali z jego właściwości. Prawdę powiedziawszy nam nie był wcale potrzebny, chociaż czasami naprawdę był niezbędny, jak podczas prób naszego zespołu, który chwilowo musiał zawiesić swoją działalność. Nie wątpiliśmy, iż kiedyś znowu go reaktywujemy, jednak póki, co mieliśmy zbyt mało czasu na tego typu zabawę.
- Poczekajcie chwilę, sprawdzę czy jest gotowy i jak się czuje. – Ślizgon posłał nam pełen dumy uśmiech i wszedł do Pokoju Życzeń. Czekaliśmy spokojnie przed drzwiami, tak jak nam polecił. Nie specjalnie nam się teraz gdziekolwiek spieszyło, a tym bardziej, kiedy doszedł nas krzyk ze środka.
- Czyś ty już całkiem ogłupiał?! – a później coś upadło na podłogę, jakby krzesło, sam nie wiem. Z pewnością jednak Gabriel nie wydawał się zadowolony z pomysłów chłopaka. Miałem nadzieję, że nam się nie oberwie dodatkowo, kiedy tylko pojawimy się tam i staniemy twarzą w twarz z rozwścieczonym Gabrielem. Słyszałem, że potrafi być straszny, jednak jak do tej pory nie miałem okazji się o tym przekonać.
Na szczęście Michael otworzył nam drzwi cały i zdrowy. Nie widziałem oznak uderzeń, ani sińców, więc chyba nie ucierpiał podczas wcześniejszego wybuchu złości jego kochanka.
- Hormony szaleją, jak to u ciężarnej, więc musicie mu wybaczyć, jeśli będzie niemiły. – przepraszający uśmiech chyba miał nas ułaskawić. Wchodząc do środka miałem okazję szybko się rozejrzeć. Pokój Życzeń był ustylizowany na wiktoriańską modłę i przypominał niewielki pokoik na tyłach domu z olbrzymimi oknami i wiklinowymi meblami. Gabriel siedział na jednym z foteli przed stolikiem. Nie wydawał się zachwycony. Wszystkie kolczyki miał pozdejmowane, włosy grzecznie zaczesane do tyłu i podpięte z boku jakimś fioletowym kwiatuszkiem z perełkami. Był ubrany w suknię, odrobinę ciemniejszą niż ozdoba do włosów, zapewne również będącą własnością Sprout. Suknia była delikatnie podpięta na tyle, by nie wisiała tak strasznie na szczuplutkim chłopaku. Wyglądał zjawiskowo, to fakt, jednak nie specjalnie wydawało mi się to normalne. Widocznie Michael miał więcej fetyszy niż mogłem sobie wyobrazić. Gabriel naprawdę był biedny.
Chociaż nie bawiła mnie sytuacja starszego kolegi, to nie można było tego powiedzieć o Jamesie. Dla Pottera to z całą pewnością musiało być niesamowite widowisko. Biorąc pod uwagę, że on wyglądałby w sukience jak skończony idiota, musiało bawić go niesamowicie, iż innym było w nich do twarzy. Sam byłem tym lekko zaskoczony. Gabriel wydawał mi się bardzo męski i swoich normalnych ubraniach i z zawadiackim stylem bycia, podczas gdy teraz widzieliśmy go od zupełnie innej strony. Miał bardzo ładną twarz, co zazwyczaj umykało mojej uwadze.
- Roześmiej się Potter, a zadbam o to, żeby nigdy więcej ci nie stanął! – Rica rzucił mrożące krew w żyłach spojrzenie okularnikowi. – To twoja wina, więc lepiej nie pozwalaj sobie na zbyt wiele! Siadajcie. – z głośnym westchnieniem Ślizgon uspokoił się trochę. Nie widziałem nigdzie Michaela, a nie przypominałem sobie, by wychodził. Może jednak zbyt zainteresowany otoczeniem i samym Gabrielem nie zauważyłem tego.
- Moja?! Nic nie zrobiłem! – J. niemal rzucił się na fotel nabzdyczony. – To głupie! Byłem grzeczny, ostatnio niemożliwie grzeczny! Poza tym jeszcze niedawno nie mieliście do mnie pretensji...
- Wtedy Michael nie był tak denerwujący. – przerwał mu Ricardo. – Od początku, spróbuję to odrobinę ogarnąć. Michael znalazł przypadkiem w bibliotece książkę o eliksirach, w której wyczytał jakieś ciekawe informacje dotyczące dyrektora. Takie stare podania o pracy nad eliksirem zmieniającym płeć. Powiązał dane z tamtej książki z twoim ostatnim wielkim wyczynem, który wstrząsnął całą szkołą. Coś pomyliłeś przy mieszaniu ziół, a te same dane były podane właśnie w tamtej książce. Nie ważne, to tylko dodatki i szczegóły. Nie mniej jednak napalił się na udowadnianie, że nie potrzebny jest żaden eliksir zmieniający płeć, żadne ziółka i inne tego typu rzeczy. Nie wiem, jakim cudem, ale sam widzisz, doznał jakiegoś urazu psychicznego i ubzdurał sobie, że jestem w ciąży. Początkowo był zabawny i całkiem słodki, ale teraz już przesadza i mam ochotę go rozerwać na drobne kawałeczki. – zacisnął mocno dłonie w pieści. – Więc z łaski swojej, James. Nawet się nie uśmiechaj, bo nie ręczę za siebie! Tym bardziej, że jestem głodny, a on zabrania mi jedzenia wszystkiego, na co mam ochotę i wybiera mi tylko zdrowe kawałki. – syczał przez zęby.
Nawet nie chciałem się odzywać. Biedny Michael naprawdę źle się musiał czuć, a jeszcze biedniejszy Gabriel z trudem trzymał nerwy na wodzy. Widocznie Dumbledore dał miał więcej wspólnego z tym dziwnym planem stworzenia eliksiru niż myślałem. Widziałem jednak wyraźnie minę Jamesa. Oczy mu lśniły i wiedziałem już, że planuje zabrać się za te napary na poważnie. Miałem tylko nadzieję, iż nie odbije się to w żaden sposób na mnie.
- Może mu przejdzie. – rzuciłem niepewnie, a Gabriel uśmiechnął się lekko, spokojnie.
- Na to liczę. Mam go serdecznie dosyć, ale nic na to nie poradzę. Jest czasami słodki, ale bez przesady. – wskazał nam sukienkę i skrzywił się lekko. – Zawsze miał słabość do takich przebieranek, ale nie podbierał ciuchów nie wiadomo, komu. Przy okazji, macie trzymać języki za zębami! Ani słowa nikomu, co mnie spotkało.
Skinąłem głową, chłopcy robili to samo, przytakiwali bez przerwy. Gabriel potrafił być przerażający, kiedy tylko się postarał. Nie chciałem mieć w nim wroga, tym bardziej, że był straszy i był Ślizgonem.
Właśnie wrócił Michael. Naprawdę wyszedł, a ja wcześniej nie miałem o tym pojęcia. Ciekawiło mnie jak dalece potrafię zająć się czymkolwiek by stracić orientację. Dawniej było to zupełnie niemożliwe, a teraz chyba zachowywałem się jak zwyczajny nastolatek bez żadnych wilczych zdolności. Długowłosy przyniósł nam herbatę i jakąś papkę sądząc po zapachu marchwiowy-jabłkową. Rica skrzywił się i popatrzył na nas wymownie. Widać chciał zaznaczyć tym, że tak właśnie najczęściej wyglądają jego posiłki. Współczułem mu jeszcze bardziej.
Ned usiadł obok swojego chłopaka i gładził go po brzuchu zadowolony. Czułem się naprawdę głupio musząc być tego świadkiem. Miałem tylko nadzieję, że będziemy mogli szybko wrócić do siebie i nie myśleć o tym wszystkim, czego byliśmy świadkami. To było straszniejsze niż sama dolegliwość Michaela. W duszy życzyłem im obu szczęścia i powodzenia. Nic innego zrobić nie mogłem.
Przemogłem się i zjadłem tę dziwną sałatkę, którą przygotował nam długowłosy. Oczywiście starałem się nie krzywić. Nie była najgorsza, chociaż zdecydowanie wolałem czekoladę. Za to herbata była znakomita i to ona mnie ugłaskała. Przyjaciele szybko pozbyli się swoich porcji. Najwidoczniej podobnie jak ja chcieli wrócić szybko do dormitorium. Byliśmy odporni na dziwactwa, ale to zdecydowanie nas przerastało.
Wyszliśmy z Pokoju Życzeń powoli, jednak, kiedy tylko znaleźliśmy się na korytarzu, biegiem rzuciliśmy się do powrotu. Odetchnąłem głęboko prosząc Merlina by nigdy więcej nic podobnego mi się nie przytrafiło. Teraz żałowałem swojego wcześniejszego wścibstwa. Gdyby nie ono w ogóle pewnie nie ruszyłbym się wcześniej z sypialni i nie musiałbym wiedzieć aż tak wiele o związku swoich znajomych.
- Potrzebuję prania mózgu! – Syriusza przeszły dreszcze, kiedy zwolniliśmy po kilku zakrętach. – Jeśli kiedyś któremuś z was tak odbije to zrywam naszą przyjaźń i nie znam was! Nie chciałbym być świadkiem czegoś takiego ponownie.
- A ja się nie zgadzam. – James poprawił okulary ze szczerym, szerokim uśmiechem. – Może była to lekka przesada, ale pomysł zmiany płci jest fantastyczny. Teraz, kiedy wiem, że są jakieś informacje na ten temat w bibliotece muszę tam zajrzeć. Auć! – dostał w głowę od Shevy, który nie musiał nic mówić, jego spojrzenie było wystarczająco wymowne. James miał swoje pomysły trzymać dla siebie, a nas nie mieszać do swoich chorych planów. Pewnie obawiał się, iż okularnik wypróbuje swoje środki na nim, a to byłoby niebezpieczne. Nikt nie ufał zdolnością Pottera, a już na pewno nie jego eliksirom. Zmiana płci również nie wydawała się zachęcająca. Zdecydowanie tylko James mógł mieć słabość do podobnych rzeczy. Biedny Kinn, znowu było mi go niesamowicie żal. Teraz potrzebowaliśmy tylko czegoś by zapomnieć. Nie miałem pojęcia, co nam pomoże, ale coś zdecydowanie musiało.

4 komentarze:

  1. To już naprawdę jest jakaś choroba xD Co się Michaelowi stało... XD Współczuję Gabrielowi i szczerze mu życzę, aby jego ukochany szybko się opamiętał xD Haha, Sheva bardzo szybko zareagował XD Ale jakby Kinn się o tym dowiedział... Swoją drogą, jak wygląda rozzłoszczony (niedopieszczony xD) Kinn? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lunitari~Luni-chan10 kwietnia 2010 01:54

    To było prze słodkie !!! Biedny Gabriel, ale mimo wszystko może ta zdrowa dieta wyjdzie mu na dobre. Coś czuje że chłopaki będą musieli wymyśleć lekarstwo dla Michela :D:D:D Jestem ciekawa też kiedy to Syriuszek znajdzie czas na zapłacenie Wavele'owi za spotkania z Seed :D:D:D Ehh szczerze to chciałabym aby Victor się do niego bardziej przykleił :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. rewia_mody@autograf.pl10 kwietnia 2010 12:01

    Ogłaszam strajk. STRAJK !Nie można tak.Nie można dawać tak króciutkich notek, bo zwariuje. Nic z tego nie wiem. To on jest w ciąży, czy nie? NOOOOOO ! Przez chwilę szczerze mówiąc miałam nadzieję że ten koleś walnie Michaela. Tak porządnie *-* A nóż widelec by się opamiętał? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, no naprawdę biedny Gabriel, Michael to ma pomysły...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń