niedziela, 16 maja 2010

A jednak kara

Adresy moich innych blogów znaleźć można w linkach z boku.


7 lutego
Chłopcy w końcu doczekali się kary, jaką miał dla nich znaleźć Slughorn. Mężczyzna, jako iż często zbyt leniwy postanowił wykorzystać moich przyjaciół w najlepszy możliwy sposób. Nazbierała mu się podobno niewielka kupka nieumytych wcześniej słoiczków, buteleczek i flakoników po eliksirach, tak, więc to właśnie moi znajomi mieli zająć się tym wszystkim. Bawiły mnie ich miny, gdy się o tym dowiedzieli, a także wyraźne niezadowolenie na ich twarzach, gdy opuszczali dzisiaj pokój. Ja, chociaż mogłem skorzystać z wolnego czasu nie potrafiłem zabrać się za naukę. Byłem zbyt ciekawy tego, co się z nimi działo, jak pracują i narzekają. Byłem pewny, iż tak właśnie się to skończy w ich przypadku. Siebie nie posądzałem nawet o tak wielkie zainteresowanie znajomymi, a teraz okazało się, iż wizja Syriusza myjącego flakoniki jest dla mnie nieodpartą pokusą, którą mogłem obrócić w obraz rzeczywistości.
Najlepszym rozwiązaniem w tym wypadku było zabranie ze sobą Peleryny Niewidki Jamesa. On na pewno nie miąłby mi tego za złe, a dawało mi to ochronę i zapewniało swoistą anonimowość, gdy zakradnę się do sali eliksirów, jeśli będzie to w ogóle możliwe.
Byłem zdecydowany. Założyłem na siebie pelerynę i wyszedłem spokojnie z sypialni. Mijanie ludzi w Pokoju Wspólny nie sprawiło mi żadnego problemu. Na korytarzu nie było niemal nikogo, więc mogłem pobiec pod samą salę eliksirów. Zdziwiło mnie, że Slughorn opuścił swój gabinet, a tym samym przywarłem do ściany, gdy tylko przechodził obok mnie. Nie byłoby dobrze, gdyby przez przypadek zahaczył o mnie brzuchem. Ten mężczyzna był zbyt potężny, by jakiekolwiek swobodne mijanie go na wąskim korytarzu było w ogóle możliwe.
Jego nieobecność w sali była jednak dla mnie bardzo sprzyjająca. Nie musiałem niczym się przejmować, więc na palcach wszedłem do środka. Przyjaciele stali w rzędzie przy długim zlewie, który zapewne został magicznie powiększony na potrzebę ukarania całej czwórki. Mieli na sobie kolorowe fartuszki w kwiatki. Z całą pewnością walczyli o najodpowiedniejszy, jako iż Syriusz miał niebieski, podczas gdy Potterowi przypadł w udziale pomarańczowy. Petera i Shevy nie podejrzewałem o jakiekolwiek sprzeczki. Pierwszy miał żółty, zaś drugi wydawał się czuć całkiem swobodnie w różowym. Moi zachwycający przyjaciele. Rozczulałem się widząc ich takimi.
- Czy ja wyglądam na Skrzata Domowego?! – J. tupnął wyładowując w ten sposób część swojej złości.
- Powtórz to jeszcze raz, Potter, a zaraz skończysz, jako Skrzat Domowy. – Syriusz spojrzał na okularnika wyraźnie poirytowany. – Wyglądasz na jednego. Masz kłapciate uszy, niewiele widzisz i jesteś głupi. Pasuje? Ale dlaczego przez twój brak mózgu to my musimy cierpieć, tego nie wiem? – James chciał zaprotestować, jednak Black podniósł jeden z malutkich flakoników pokazując go chłopakowi. – Jeśli się nie przymkniesz twoja głowa dziwnym trafem zmieści się wewnątrz tego maleństwa, jasne? – Zdecydowanie brzmiało to jak realna groźba, po której wrócili do pracy. Musiałem przyznać, że Syriusz robił naprawdę niezłe wrażenie, a przynajmniej na mnie.
Chciałem się z nimi odrobinę podrażnić. Przykucnąłem za Syrim i uszczypnąłem w łydkę. Szybko odskoczyłem do tyłu, kiedy wierzgnął.
- Ajć! – syknął odwracając się. – Coś mnie użarło! – rozmasował miejsce, które przed chwilą podrażniłem. – On tu nawet robale trzyma? – otrzepał spodnie i wrócił do mycia, chociaż bardzo niepewnie. Może obawiał się, iż był to jakiś jadowity owad, lub co gorsza zrobi mu się coś na nodze, a może nawet całym ciele? Spodobała mi się jakoś ta zabawa. Podsunąłem się bliżej Andrew i uszczypnąłem go w tyłek. Powstrzymałem śmiech, kiedy złapał się za pośladek zostawiając na nim wilgotny ślad ręki.
- Dostałem w tyłek! – rzucił z wyrzutem. – On tu chyba serio coś hoduje! – Jeśli mi dupsko spuchnie zaskarżę go do Ministerstwa Magii!
- Och, boisz się, że cię nie będzie chciał wtedy ten twój ślepy dziadek? Nie martw się znajdziesz sobie innego. – James wykorzystał okazję by obrócić tę sytuację na jego korzyść. Miałem tylko nadzieję, że nie zaczną w siebie rzucać słoiczkami.
- Wyobraź sobie, że on nie miałby nic przeciwko. Powiedziałby, że teraz będzie jeszcze ciaśniej i wygodniej. – Sheva posłał okularnikowi pewny siebie uśmiech, na który ten nie mógł odpowiedzieć ani kąśliwą uwagą, ani też żadną specjalnie do tego wybraną miną. Kiedy Peter odłożył na kupkę kolejne umyte naczyńko zwróciłem uwagę na to, co ich czekało. Ilość szkła, którą musieli jeszcze przeczyścić znacznie przekraczała tę, którą już się zajęli. Nie zazdrościłem im.
- Chyba wiem, co za robala tu mamy. – Syriusz taksował wzrokiem podłogę szukając czegoś, czego nie było. I zanim to do mnie dotarło Peleryna Niewidka została ze mnie zdjęta i stałem przed przyjaciółmi odkryty, a przecież nie powinno do tego dojść. Byłem zaskoczony, podczas gdy Syri wpatrywał się we mnie z dumną miną. – Oto nasz robaczek, który się nudzi. – zmarszczyłem brwi zabierając mu Pelerynę.
- Skąd wiedziałeś? – klapnąłem na krzesełku przypatrując mu się z wyraźnym żalem. Może źle założyłem pelerynę?
- Tylko jeden owad mógł ukąsić Shevę w tyłek, a mnie w nogę. – wyszczerzył się. – Nie wspominając o zapachu czekolady, który się za tobą ciągnie...
- Wracaj do garów. – syknąłem speszony. Dostałem nauczkę na przyszłość. Nie powinienem zajadać się niczym słodkim, kiedy planował podobne wyczyny. Moja nieuwaga wydała mnie i teraz zabawa się skończyła. – Pasuje ci rola żony, więc nie przerywaj sobie, ja tylko popatrzę. – zakryłem się peleryną, dzięki czemu nie mogli widzieć mojego zażenowania. Tak było zdecydowanie lepiej.
Syriusz prychnął głośno i starał się odszukać mnie wzrokiem w pomieszczeniu. Nie był pewny, czy zmieniłem miejsce pobytu z krzesła na inne, czy też nie. Przynajmniej oddalony od niego nie musiałem martwić się, iż mnie jakoś zdemaskuje.
- Tylko poczekaj aż ze mną zamieszkasz, a skończysz skuty łańcuchami przy garach w kuchni, tak żebym mógł się rozkoszować widokiem mojej prawdziwej pani domu. – kroki na korytarzu chyba uświadomiły mu, iż w tej chwili to on robi za obraz swoich fantazji. Zaklął pod nosem, po czym wrócił do swoich zajęć i całej masy małych naczynek na eliksiry.
Odsunąłem się w kąt by nie wpadł na mnie nauczyciel, gdyby wszedł do środka. Kroki jednak oddaliły się i nie był to najwyraźniej Slughorn.
- Powinieneś nam pomóc, Remi. – James niemal szeptał jakby się obawiał, iż gdzieś w pobliżu może czaić się nauczyciel eliksirów i mógłby usłyszeć zbyt wiele.
- Zapomnij. – prychnąłem z jednego końca sali i szybko przeszedłem na drugi. – To wasza wina, że daliście się złapać. Mnie nic do tego. Poza tym sam chciałeś żebym to ja był ukryty. Masz, na co zasłużyłeś. Nie będę tu z wami siedział i podziwiał jak harujecie. – roześmiałem się specjalnie by ich trochę podenerwować tym, a później szybko i cicho wysunąłem się z sali. Nie chciałem by wiedzieli, że już wyszedłem. Wolałem by byli niepewni, nie wiedząc czy aby na pewno mają już wolną rękę, a może ktoś nadal będzie ich podszczypywał.
Byłem usatysfakcjonowany, zadowolony z siebie. Widziałem to, co chciałem zobaczyć, przekonałem się jak bardzo Syriuszowi pasuje fartuszek i kobieca rola, która kontrastowała z jego wyglądem. Rozkochał mnie w tym widoku ostrego zróżnicowania między męskim wyglądem, a delikatnym i subtelnym zajęciem, strojem.
Może i Syri trochę się z tego powodu denerwował, jednak wiedziałem, że jestem w stanie namówić go by częściej się tak dla mnie ubierał, czy to w czasie jakiś wspólnych wakacji, czy też późniejszego życia razem. Nie wiem, dlaczego, ale Black strasznie pasował mi do kobiecej roli w naszym związku. Kiedy to ja bym pracował, a on zajmował się domem. Wątpiłem szczerze w jego umiejętności kulinarne, lub możliwość utrzymania domu w czystości, jednak wrażenie było niesamowite. Miałem ochotę namówić Syriego by dla mnie nauczył się prowadzić dom, a w przyszłości wymienialibyśmy się obowiązkami, by każde z nas miało swoją chwilę przyjemności. Nie specjalnie wierzyłem, by on mógł zachwycać się mną przy garach, ale on dla mnie stanowił źródło rozkoszy, kiedy był taki zabawnie niesamowity.  Uwielbiałem go takim i chciałem to uwielbienie rozwijać.

5 komentarzy:

  1. Pierwsza! ciekawe pomysły ma remi. interesująco piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Syri w sklepie, Syri myjący podłogi, wyprowadzający psa, kręcący się przy kuchni, sprzątający, wycierający kurze... Oh, jakże to wszystko kuszące! I Remi może to zobaczyć XD Zazdroszczę mu takiego widoku, a jakże! Remi - utrzymujący rodzinę (XDD), zakładający pelerynę i zwolniwszy się trochę z pracy, dokucza mężowi (żonie? xD). Tak, tak! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. ksenia666@op.pl17 maja 2010 14:50

    U mnie nowa notka xDAkemi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Remus to ma fantazje xD widać, że co raz częściej w głowie mu rola dominującego pana xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Slughorn wspaniałą karę wymyslił, szkoda tylko że tak szybko Remi został zdemaskowany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń