środa, 26 maja 2010

Cisza przed burzą?

Nie wiem, dlaczego jednak wchodząc do biblioteki poczułem przyjemne dreszcze. Uświadomiłem sobie z niemałym zażenowaniem, iż dawno mnie w niej nie było. Dawniej spędzałem tam całe dnie, wyciągając przyjaciół, zaś teraz więcej czasu poświęcałem kolegom i ich pomysłom, niż nauce i czytaniu. Było mi wstyd, ale nie żałowałem tego wszystkiego. Przyjaciele stali się dla mnie równi książkom, które do czasu naszego spotkania w pociągu stanowiły cały mój świat. Teraz wydawało mi się, iż odwiedzam dawno zapomnianą znajomą, która może być zła za moje wcześniejsze nieobecności.
- Jak myślisz, od jakich powinienem zacząć? – zapytałem Syriusza rozglądając się na boki. Niemal zapomniałem jak wiele rzeczy może mnie interesować i jak bardzo chciałbym przeczytać wszystkie te pozycji od razu.
- Wiesz... To skrajne, ale... – chłopak przycinał się, wahał. – Myślę, że najlepsza będzie historia magii. Sam rozumiesz, kiedy ktoś zobaczy to nudziarstwo w twoich łapkach, nie będzie miał większych wątpliwości, polecam historię.
- Yhym. – skinąłem głową. Zgadzałem się z nim w pełni, chociaż nie uważałem historii magii za aż tak nudną. Oczywiście nauczyciel wykładał ją dosyć monotonnie, ale wiele zdarzeń było pasjonujących i warto było się oddać czytaniu o tym. Nie specjalnie popierałem jednak naukę tego wszystkiego, choć zdecydowanie świadome i dobrowolne dowiadywanie się pewnych rzeczy było moim zdaniem słuszne.
Z przyjemnością ruszyłem w kierunku odpowiedniego działu przypominając sobie niesamowity zapach książek, masę uczuć, jakie wywoływał we mnie pobyt w bibliotece, możliwość przechodzenia między regałami, dotykania skórzanych opraw. Uwielbiałem te szczegóły i nie wiem, jak mogłem o nich zapomnieć. To było nie do pomyślenia? Nie chciałem by doszło do tego po raz kolejny. To byłoby straszne, ale sądząc po moich aktualnych problemach, nie groził mi powrót do przyjaciół i porzucenie książek po raz kolejny. Byłem gotowy wczuć się w pełni w moją nową, a tym samym starą, rolę.
Stając przed regałem pełnym woluminów dotyczących historii magii nie wiedziałem, co wybrać. Najchętniej zabrałbym całą jedną półkę i powoli zaczytywał się w tym dla samej rozkoszy czytania. Podarowałem sobie jednak taki plan. Był trochę absurdalny, ale przyjemny.
- Weź wojny goblinów. – Syriusz z niesmakiem spoglądał na opasłe tomisko dotyczące najnudniejszego okresu, jaki można sobie było wyobrazić. A jednak naprawdę miałem ochotę sięgnąć po tę książkę i tak też zrobiłem. Syri wydawał się być męczennikiem, kiedy to robiłem. Zupełnie, jakby to on musiał sięgnąć po tę pozycję, a nie ja.
Kątem oka dostrzegłem kogoś przy szafce z książkami dotyczącymi eliksirów. Był to nie, kto inny, jak Wavele, kolejny punkt na liście załatwień dzisiejszego dnia. Szturchnąłem Blacka w bok i wskazałem mężczyznę, który właśnie szukał czegoś na półce. Mieliśmy ogromne szczęście, że napatoczył się nam właśnie w tej chwili.
Pchnąłem lekko Syriusza w tamtą stronę.
- Idź do niego i zapytaj. Ja poszukam sobie jeszcze czegoś, a ty idź. – uśmiechnąłem się szeroko do niego. Nadal miałem dobry dzień, a przynajmniej tak mi się wydawało. Kruczowłosy ociągał się trochę, mruczał coś pod nosem, wyraźnie nie miał ochoty od razu zabierać się za swoją część zadania. Nie miał jednak wyjścia. Nie planowałem pozwolić mu się wymigać. Czekałem aż podejdzie do mężczyzny, a kiedy to zrobił z tą swoją wielką niechęcią, ja zabrałem się za dalszą część szukania.
Oczywiście nie mogłem się całkiem na tym skupić. Kątem oka obserwowałem wszystko, co działo się odrobinę dalej. Syri ze spuszczoną głową mówił coś niewyraźnie. Nie słyszałem jego słów, ale nauczyciel musiał pochylać się lekko i przysłuchiwać uważnie, to też wiedziałem, o co może chodzić. Nagle uniósł wysoko brwi, jego oczy zrobiły się większe i patrzył zaskoczony na Syriusza. Wiedziałem, że właśnie dowiedział się o prośbie chłopaka. Nie spodziewałem się innej reakcji, chociaż trwała stosunkowo krótko. Zaraz potem profesor uśmiechnął się szeroko, co dobrze wróżyło. Pokiwał przytakująco głową i pogłaskał kruczowłosego po głowie. Teraz już wiedziałem, iż zgodził się uczyć chłopaka czegoś tak nietypowego i był tym chyba rozbawiony.
Czując swój entuzjazm na całym ciele sięgnąłem po egzemplarz „Smoków – Maszyn Wojennych XIV wieku”. Postanowiłem nagle, iż trzecią książką, jaką wezmę będzie jakaś dotycząca eliksirów. Syri akurat dołączył do mnie z tą samą niezadowoloną miną, jaką miał odchodząc. Proszenie o coś nie sprawiało mu najwyraźniej wielkiej rozkoszy, chociaż nie miał innego wyjścia, a sam profesor zgodził się bez bicia. Ja byłem szczęśliwy, on nie musiał.
- Od jutra mogę już zacząć. – mruknął pod nosem, jakby była to jakaś straszna wiadomość. Ja na jego miejscu cieszyłbym się, iż tak szybko będę mógł zacząć, a tym samym szybciej opanować pewne rzeczy, by móc wdrażać w życie nasze plany.
- Więc kiedy ja będę się uczył, ty pójdziesz na lekcje podrywu. – powiedziałem to z niemałym rozbawieniem. Nigdy bym nie przypuszczał, że mój Syriusz będzie musiał uczyć się podobnych rzeczy, w dodatku od profesora.
- Naprawdę uważasz, że to dobry pomysł, by to on się mną zajmował? – Black wydawał się tym bardzo zadręczać. Nie wiedziałem, dlaczego, ale przesadzał. Może wstyd mu było, że kiedyś go oskarżał o różne rzeczy, a teraz musiał korzystać z jego pomocy?
- To był twój pomysł. – zauważyłem, co wcale mu się nie spodobało. Prychnął cicho, na samego siebie.
- Moje pomysły, też mogą mi się czasami nie podobać.
- Oj, przesadzasz, a to ja powinienem to robić, prawda? Chodź już, nie marudź. – zostawiłem go tam przechodząc na drugą stronę biblioteki, w miejsce gdzie wcześniej stał Wavele. Wybrałem coś o eliksirach leczniczych i tych wspomagających leczenie. Mogłem zawsze zacząć od tego, nawet nie będąc zbyt przychylnie nastawionym do tej tematyki.
Byłem jednak przekonany, iż jest to najlepsza książka, jaką na tamtą chwilę mogłem wybrać. Ruszyłem bezpośrednio w stronę bibliotekarki. Nie musiałem nic mówić Syriuszowi, który tym razem sam za mną podążał. Zatrzymał się jednak przy regale z runami.
- Remi, weź mi tę, proszę. – robiąc wielkie, słodkie oczka podał mi jednej z woluminów dotyczących interesującego go przedmiotu. Nie wypadało chyba, by to on coś pożyczał, więc ten obowiązek spadł na mnie.
- Dobra, niech będzie. – odebrałem od niego niewielką książkę, jednak zaraz potem wręczyłem mu wszystkie, które do tej pory trzymałem ja i tym samym musiał je za mną nieść. Uznałem, iż będzie to odpowiednim zachowaniem w tej chwili. Sam zabrałem tylko dwie najmniejsze, by nie wyszło na to, iż Syri musi wszystko za mną nosić. Myślę, że wrażenie było odpowiednie.
Niestety przyszło nam minąć Evans, która pojawiła się w bibliotece. Patrzyła na mnie dziwnie, sam nie wiem jak mógłbym to określić. Wiedziałem za to, jakie spojrzenie to ja miałem jej posłać. Z pogardą zmierzyłem ją wzrokiem i bez słowa ominąłem podchodząc do biurka bibliotekarki. Położyłem na nim trzymane przeze mnie książki. Syri również popatrzył na rudowłosą nieprzyjemnie, chociaż bardzo krótko. Dołożył swoje dwa woluminy do moich i westchnął narzekając cicho na wykorzystywanie go do pracy za darmo. Grał już teraz i cieszyłem się, iż wie, co robić, podczas gdy ja mogłem myśleć jedynie o mojej niechęci do Lily.
Zamyśliłem się i dostałem lekko w głowę „Runami celtyckich bóstw”. Tym razem to ja zostałem zmuszony do tego by zabrać książki, co w jakiś sposób pomogło mi w walce z niechęcią, która mnie wypełniała. Chciałem wiedzieć, czy kiedyś przejdzie mi złość na dziewczynę, a tym samym, kiedy to nastąpi, jeśli w ogóle się stanie. Póki, co mijanie jej w szkole było udręką, a jako że byliśmy w tej samej klasie, musiałem znosić ją codziennie. Unikałem oczywiście jej wzrokiem, ale to czasami niewiele dawało. Możliwe, iż miało być z czasem jeszcze gorzej. To na pewno nie pomagało mi w kreowaniu nowego wizerunku dobrego Remusa. Może także ja musiałem od kogoś uczyć się sztuki ukrywania niechęci, a tym samym udawania, iż wcale nie czuję złości? Zacząłem na poważnie się nad tym zastanawiać. To z pewnością było słuszne posunięcie, nawet, jeśli niezbyt przyjemne. Musiałem się poświęcić dla dobra Syriusza, tak jak on poświęcał się dla mnie.

4 komentarze:

  1. Ugh! Niech się już Remi dowie jaki naprawdę jest nauczyciel runów! Jestem poirytowana za każdym razem jak czytam, że Lupin pcha Syriusza w łapy tego (zjawiskowo przystojnego) lekko zboczonego Profesora!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle, że Syri poświęca się bardziej xD Już Victor będzie miał swojego dopalacza do walki... to jest do podrywu Seed xD I na pewno nie będzie grzecznym instruktorem.. To znaczy, on może i będzie... Niekoniecznie jego ręce. Stara wersja Remiego też jest pasjonująca, aczkolwiek będzie mi brakować jego wkładu w wybryki chłopaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu na myśl, że to Remus tak radośnie pcha Syriusza w ramiona Wavele aż mi niedobrze się robi ;/ tym bardziej, że nauczyciel z radością zajmie się Syrim...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, ciekawa jestem reakcji Wavela na tą prośbę Syriusza, och i powoli wdrażają plan...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń