środa, 9 czerwca 2010

Myziu

17 lutego
To zabawne, jednak nawet nie pamiętałem, od kiedy nie mieliśmy z Syriuszem dla siebie czasu. Sprawa z Lily wymagała od nas poświęcenia, przez co chyba nawet zapomnieliśmy o tym, co nas łączyło z Blackiem. Chłopak zajmował się nauką podrywania, ja więcej czasu spędzałem w bibliotece, czy nawet na samym czytaniu. W leniwe niedzielne popołudnie uzmysłowiłem sobie jednak, jak bardzo tęsknię za naszymi pieszczotami, czy zwyczajnym lenistwem we dwoje. Nie narzekałem w prawdzie na aktualny stan rzeczy. Ukradkowe dotknięcia Syriusza bardzo mi się podobały i na nowo przyzwyczajałem się do tego. Może na swój sposób było to bardziej romantyczne, niż nasze dotychczasowe pieszczoty, których nie musieliśmy już ukrywać?
A jednak miałem ochotę przytulić się do niego, popieścić już samymi pocałunkami, czy głaskaniem. Nie mogłem wytrzymać widząc jak kruczowłosy studiował runy na swoim łóżku, podczas gdy ja musiałem dopracowywać do perfekcji swoje wypracowanie z transmutacji.
Zostawiając je z machnięciem ręką podszedłem do Blacka i zarzuciłem mu ramiona na szyję tuląc się do jego pleców i spoglądając na czytany przez niego rozdział w książce. Dotyczył run przywołania, cokolwiek mogło to oznaczać. Nie wgłębiałem się w ten temat aż tak dogłębnie, tym bardziej, iż podstawowe informacje, jak i kilka ponadprogramowych, posiadałem.
- Czytasz mi w myślach? – Syri zamknął wolumin i odchylił głowę do tyłu. Uśmiechnął się patrząc na mnie w miarę możliwości, jako że pozycja nie należała do sprzyjających. – A może tak się stęskniłeś za słodkim, że wyczuwasz czekoladę w mojej szafce, co?
- Masz czekoladę?! – aż mną wstrząsnęło. Chciałem się odsunąć i przegrzebać szufladę, ale przytrzymał moje ramiona.
- Mam, mam, więc poczekaj, sam jej i tak nie zjem. Nie mam ochoty na słodycze, chyba, że mówimy o tobie. – rzucił wyraźnie zadowolony z siebie. Czyżby stosował na mnie swoje techniki podrywu, chcąc się sprawdzić? Jeśli tak, to nieźle mu szło, lub to tylko ja byłem tak stęskniony, iż reagowałem entuzjastycznie na tego typu słodkie słówka.
Syriusz sięgnął do szafki i wyjął z niej całą tabliczkę mlecznej czekolady. Oblizałem się widząc ją, już samo patrzenie na nią sprawiało, że odczuwałem przemożną ochotę rzucenia się na nią, bez czekania na powolne zabiegi Blacka. Ten jednak spokojnie otworzył opakowanie chcąc mnie chyba przetrzymać dłużej, a przecież musiał wiedzieć, jak dręcząca jest tak wielka ilość śliny w ustach. Naprawdę nie mogłem wytrzymać i z całych sił przytuliłem się do chłopaka, by wiedział jak bardzo chcę się już dobrać do jego łakocia.
Kruczowłosy ułamał kostkę i podał mi ją do ust. Na oślep, nie patrząc, czy aby na pewno trafi w moje rozwarte wargi. Sam, więc wychodząc z inicjatywą chwyciłem ją zębami, zaś ustami zebrałem słodkość z jego palców. Czekolada rozpływała się w ustach, była doprawdy wyśmienita. To przypomniało mi, iż poza Syriuszem, także słodkości musiałem odstawić na jakiś czas. Tym samym postanowiłem udoskonalić obraz samego siebie i zawsze wypychać torbę jakimiś łakociami. Poza książkami miał to być mój drugi element rozpoznawczy.
- Wolisz mnie, czy czekoladę? – Black potarł skronią mój policzek, jako że tylko na to mogliśmy sobie pozwolić. Uśmiech na kilka chwil zniknął z mojej twarzy. To było jedno z najtrudniejszych pytań, jakie mógł mi zadać. Musiałem pomyśleć nad odpowiedzią. – Hej, a co to za cisza?!
- Myślę! – roześmiałem się. Ogarniał mnie błogi spokój i sam nie wiem, jak to możliwe, iż nie wstydziłem się swojego zachowania. – Wolę ciebie w czekoladzie. – przyszło mi nagle do głowy. – Śliwki w czekoladzie, albo rodzynki, też są dobre, ale Syriusz Black w mlecznej czekoladzie to smakołyk, na który nie każdy może sobie pozwolić.
- We flircie jesteś dziś lepszy ode mnie. Jak to możliwe? – chłopak odwrócił się do mnie i wsunął w moje usta kolejny kawałek czekolady. Zupełnie jakby chciał mnie tym uciszyć, chociaż widziałem w jego oczach rozbawienie zamiast złości, czy zawodu.
- Do jutra mi przejdzie, może nawet dzisiaj. – zapewniłem oblizując się, zaś on zapchał moje wargi kolejną kostką.
- Możesz być kokieteryjny, kiedy tylko chcesz, byleby tylko w stosunku do mnie. – jego ramiona przysunęły mnie bliżej. Pocałował, chociaż dobrze wiedziałem, iż muszę smakować czekoladą, której on nie chciał. A jednak nic sobie z tego nie robił, nie wydawał się wcale zrażony słodkim smakiem w moich ustach. Wręcz przeciwnie. Wylizywał moje usta, przez co sprawiał mi przyjemność i rozpieszczał. Znał mnie wystarczająco dobrze, by wiedzieć, co lubię i jak lubię by mnie rozpieszczano. Uwielbiałem go i chociaż czułem się dosyć dziwnie z moim nagłym przypływem odwagi, to nie musiałem się o nic martwić. Black potrafił już zrozumieć, że czasami moje zachowanie zmienia się nie do poznania, bym później powracał do normalności.
Syriusz w czekoladzie... Nagle dotarło do mnie, jak niesamowity byłby to widok i jak apetyczny kąsek. Naturalnie wstydziłbym się, gdyby doszło do tego kiedyś, ale nie potrafiłbym odmówić sobie żadnych łakoci znajdujących się na ciele chłopaka. Gdyby Black postanowił to kiedyś wykorzystać byłbym zaniepokojony i sam nie wiem, co takiego musiałbym zrobić, by my się wywinąć. Póki, co jednak, nie zapowiadało się na nic podobnego, a tym samym mogłem w zupełności zapomnieć o niedawnym, absurdalnym, chociaż możliwym do wykonania, pomyśle.
Przytuliłem się mocno do chłopaka i pocałowałem go sam w chwili, kiedy sięgał po czekoladę dla mnie. Nie chciałem katować go łakociami, więc wolałem całować go dłużej zanim nafaszeruje mnie ponownie pysznościami. Remus faszerowany czekoladą, to dopiero musiało być dziwne biorąc pod uwagę, iż po mnie nie było widać, jak bardzo objadam się słodkim. Czasami zastanawiałem się, czy słodycze nie są dla mnie swoistym lekiem na likantropię. Z drugiej strony Syriusz i reszta przyjaciół niewątpliwie takie lekarstwo stanowili, więc ciężko byłoby mi określić czy to, aby na pewno czekolada pomagała mi pozbyć się wszystkich nieprzyjemnych uczuć po każdej przemianie, a nawet przed nią, kiedy to wzmagał się mój apetyt.
- Zrobiłeś ze mnie żądną pieszczot bestię. – mruknąłem z udawanym wyrzutem do chłopaka. Z trudem powstrzymywałem uśmiech, kiedy patrzyłem na jego twarz. Zabawne jak szybko dorastał i stawał się coraz przystojniejszy. Z największym trudem mogłem to dostrzec i to tylko w niektóre dni. Codziennie wydawał mi się być taki sam, jak zawsze, chociaż nie było chyba nic bardziej mylnego w tym temacie.
- Co tak patrzysz? Mam na twarzy twoją czekoladę? Jeśli tak, to zliż ją szybko. – nadstawił się z zabawną miną nadąsanego dziecka. Pokręciłem głową z westchnieniem. A jeszcze chwilę temu uważałem, iż wydoroślał.
- Nie masz nic, ale jesteś taki przystojny, że liznąć mogę i tak. – powiedziałem bez zastanowienia, a w następnej chwili musnąłem językiem jego wargi. Sens moich słów na szczęście nie dotarł do mnie od razu, ale po kilku minutach i wtedy też zaczerwieniłem się speszony, co było aż nazbyt łatwe do odczytania. Ukryłem twarz w jego piersi opierając a nią czoło. Nie musiał po raz kolejny oglądać mojej czerwonej twarzy, nawet, jeśli chciał.
Andrew właśnie wyszedł z łazienki umyty i pachnący z wielki uśmiechem na twarzy. Wyglądał jak nowo narodzony.
- Ojć, mam wrócić do wanny? – jego figlarny ton był aż nadto dobrze słyszalny. – Nie przeszkadzajcie sobie.
- To i tak już koniec, właśnie słyszę Pottera. – Syriusz pogłaskał mnie, odsunął o siebie i rzeczywiście. Tupot stup na schodach mógł należeć tylko do okularnika. Tak głośny odgłosy wydawał tylko i wyłącznie on. Drzwi otworzyły się gwałtownie i do pokoju wskoczył James z wielkim uśmiechem.
- Tak, to ja! Ale nic nie wiem o Evans. Niholas, jak się zaparł tak nie powie ni słówka. – mina mu zrzedła. Nie specjalnie wiedziałem, czym się tak wcześniej cieszył, ale jego nie musiałem rozumieć. – Pozwolił sobie tylko na skromną uwagę, że lepiej ją omijać wielkim łukiem, lub od razu zniszczyć zło w zarodku. I przy okazji, Remusie. Zardi na ciebie czeka w Pokoju Wspólnym.

6 komentarzy:

  1. Za krótka ta notka - niesamowicie szybko mi się ją czytało:>Odważny Remi... hohooooo.

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, grasz na kuroshitsujirpg? : o

    OdpowiedzUsuń
  3. kir-chaaaaan.. daj notke z Reijielem (chyba tak mu na imie bylo) xD chce wiecej autorytatywnego kolesia! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też proszę o wersję by Reijel xDAhh, jakże słodko, cudownie, odprężająco. Czuję się, jak na wakacjach (szczególnie, że mała zaraza w postaci kuzyna, wyjechała ode mnie 2 godziny temu) Mniam... Syri w czekoladzie... powinni robić takie łakocie zamiast Mikołajów czy królików xDA Sheva jak zwykle kochany ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, remus flirtujacy och bosko, obydwoje bardzo tęsknią za sobą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, ocho Derek jest zakochany w Vito, ale bardzo się bałam, już myślałam że do jakiegoś gwałtu dojdzie, mam nadzieję że powie o co chodziło bo tak mi smutno... Derek będzie załamany...
    weny, chęci, czasu i pomysłów życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń