piątek, 9 lipca 2010

Kartka z pamiętnika LXXXIII - Oliver Ballack

Sam nie wiem, co robiłem i dlaczego tak mi odbiło. Wymyśliłem coś absurdalnego, przez co teraz sam się wstydziłem swoich poczynań. W moim związku z Reijelem wszystko układało się jak najlepiej, byłem szczęśliwy i zdecydowanie mniej się go bałem. Oczywiście, czasami potrafił być porywczy, ale nigdy nie robił mi krzywdy. Podczas naszych zabaw dostawałem klapsy, które bardzo mi się podobały, czasami mówił coś niemiłego, ale zawsze tylko po to, bym mógł bardziej wczuć się w atmosferę chwili. Dawniej było inaczej, ale miałem świadomość, iż tylko dzięki jego zdecydowaniu zdołałem zapomnieć o uczuciach względem Fillipa, a tym samym rozpocząć nowe życie.
Właśnie, dlatego dziś postanowiłem zrobić coś wyjątkowego, chociaż prędzej nazwałbym to „wyjątkowo głupim”. Było już jednak zbyt późno, a Reijel miał wrócić lada chwila, o ile już nie stał na ganku. Dziś miał ciężki dzień, sam podkreślał, że niewiele się układa w jego zajęciach i musiał rozwiązać kilka skomplikowanych spraw. Chciałem sprawić mu, chociaż malutką przyjemność, pomóc w rozluźnieniu się po ciężkim dniu. Niektórzy zapewne uznaliby mój związek z nim za naiwny i opierający się na wykorzystywaniu, jednak daleki był id tego, to wiedziałem na pewno. Gdybym nie był w stanie zajmować się wszystkim Reijel pomógłby mi, jednak nie musiał. Zrobił dla mnie wystarczająco wiele i cały czas dawał mi więcej powodów do radości. Dawniej nigdy bym nie przypuszczał, że zamieszkam z mężczyzną, który stanie się dla mnie ważniejszy nawet od kuzyna. Nie chciałem nawet myśleć o tym, jak skończyłbym gdyby nie pojawił się w moim życiu Reijel.
Usłyszałem, że wchodzi do domu i trzaska stylowo drzwiami. Nawet to miało w sobie nieodparty urok. Gdyby ten dzień miał być normalny mężczyzna wszedłby do salonu, objął mnie, pocałował i poprosił o obiad. Dziś jednak miało być z goła inaczej i chociaż wstydziłem się własnej głupoty, to musiałem podjąć ryzyko.
Reijel pojawił się w drzwiach salonu i zmarszczył brwi. Patrzył na mnie dziwnie się krzywiąc, po czym podszedł powoli i niepewnie do fotela, usiadł na nim i nadal mierzył mnie badawczym spojrzeniem. Opuściłem wzrok i walczyłem ze wstydem. W końcu najgorsze miałem już za sobą.
- Moja Alicja przebrała się za królika? – jedna z jego brwi powędrowała ku górze. Westchnąłem i skinąłem głową. Nie dało się ukryć. Miałem na sobie puchate łapki białego królika, puchate uszka, skąpą bieliznę z ogonkiem, kamizelkę, zaś na szyi zawieszony wielki zegarek-zabawkę.
- Specjalnie dla Białego Króliczka. – mruknąłem podchodząc do niego bliżej, gdy wyciągnął do mnie dłoń.
- Z okazji... – dał mi dokończyć swoje zdanie.
- Bez okazji. – poczułem się odrobinę pewniej czując jego ciepły dotyk na biodrze. Wydawało mi się, że lekko się uśmiechał, kiedy mnie takim oglądał. Aż zadrżałem, kiedy uświadomiłem sobie, iż naprawdę to robi. Wiedziałem, że lubił wspominać chwile, kiedy dopiero zaczynaliśmy, kiedy byłem tylko marionetką w jego rękach. Byłem zagubioną Alicją, którą Biały Królik wciągnął siłą do Krainy Czarów i uwolnił od wszystkich jej problemów. Oczywiście bajka wyglądała zdecydowanie inaczej, jednakże dla mnie była właśnie taką. Krainą Czarów nie rządziła zła Królowa, ale Biały Króliczek, który okazał się gorszy niż się spodziewałem, a nagle ogołociwszy mnie ze wszystkiego, co posiadałem uczynił mnie swoim niewolnikiem. Pokazał mi Krainę Czarów, która okazała się lepsza niż poprzedni świat, zaczarował mnie i już na zawsze pozostałem w jego Krainie Czarów.
- Tylko nie każ mi być Alicją. – syknął pod nosem. Zdjął powoli z mojej szyi wielki zegarek i odłożył na bok. – Chociaż za takim Białym Króliczkiem na pewno bym pobiegł. – jego spojrzenie było niesamowicie łagodne, ciepłe. Od czasów gwałtów nie czułem chłodu jego ciała, tylko wtedy wydawało się dla mnie lodowate, teraz zawsze przepełniało je gorąco, którym mogłem się rozkoszować. Nie wiem, kim właściwie był naprawdę. Wiedziałem tylko, że nie należał do normalnych ludzi, do normalnych czarodziejów, ale to się nie liczyło w ogóle. Był mój i tyle w zupełności mi wystarczało. Uśmiechnąłem się do niego, czułem jak rozpiera mnie radość z tego, że zdołałem wywołać na jego ustach subtelny, ale zawsze jakiś, uśmiech.
Chciałem zdjąć królicze rękawiczki, jednak mężczyzna nie pozwolił mi na to.
- Zrobię to dziś z Białym Króliczkiem, więc nie zdejmuj nic. Sam zajmę się wszystkim. – łagodnie pocałował mnie w usta, pogładził po głowie za puchatymi uszami i polizał po szyi. Poddałem się bez walki, powierzyłem w jego ręce. Mogłem wyglądać idiotycznie w tym stroju, zarumieniony, podniecony, ale on tego chciał, więc pozwoliłem sobie na ten jeden wygłup tym bardziej, że mężczyzna wydawał się naprawdę zadowolony z takiego obrotu spraw.
Rozpiął guziki mojej kamizelki, rozsunął jej poły dłońmi gładząc przy tym moją pierś. Jego usta zaczęły nakrapiać odsłoniętą przed chwilą skórę pocałunkami, licznymi śladami naszej pieszczoty, kiedy ssąc zostawiał na mnie czerwone punkciki. Uznawał to za konieczne, by każdy wiedział, że należę do kogoś władczego, kto troszczy się o swoją własność. Żałowałem, że spore łapki nie pozwalają mi na pieszczenie Reijela, nie mogłem nawet wsunąć dłoni w jego włosy, pogładzić go po karku. Byłem całkowicie bierny odbierając jego pieszczoty.
- Biały Króliczek na pewno miał bardzo rumiane sutki. – rzucił z namysłem i zaczął mocno ssać wskazane wcześniej przez siebie miejsce. Zajęczałem zarówno z przyjemności, jak i z lekkiego bólu, jaki wywołała jego zdecydowana pieszczota. Ukąsił mnie w nie i ściskał między palcami. Wygiąłem się w łuk wzdychając i chociaż bardzo chciałem zacisnąć pięści, to nie miałem takiej okazji. Reijel za to wsunął dłonie pod białą bieliznę ściskając moje pośladki. – Zakładaj zegarek i całuj mnie. – rozkazał masując opuszkami moje wejście. Nigdy nie należał do cierpliwych, więc wiedziałem, że nie wytrzyma długo. Z trudem wykonałem polecenie, podczas którego z niemałym zaskoczeniem stwierdziłem, że napierający na materiał spodni mężczyzny członek musi być niesamowicie twardy. Rozporek niemal sam się rozsuwał pod wpływem tego naporu. Przez to tylko bardziej pobudziłem siebie. Nie myślałem, że takie przedstawienie naszej przeszłości przypadnie mu tak do gustu.
Poczułem jego palce w sobie. Pisnąłem, ponieważ nie bawił się w delikatność, ale od razu wepchnął we mnie dwa. Nie wiem nawet, kiedy i w jaki sposób je nawilżył, ale musiał to zrobić, ponieważ wchodziły we mnie jak w miękkie masło. Zacząłem go całował, zachłannie tak jakby tego chciał, a i ja nie potrafiłem inaczej czując przyjemność, którą mi dostarczał. Żałowałem tylko, iż jego druga dłoń nie zajmuje się bezpośrednio moim kroczem, a wyłącznie bawi się w okolicach członka. Byłem rozpalony.
Odsunął mnie w końcu od siebie, wstał i pchnął lekko bym oparł się o fotel. Sam rozsunął moje nogi i zamiast zdjąć ze mnie bieliznę on tylko naciągnął gumkę przy nodze odsłaniając mnie na tyle, by mógł dostać się do środka. Czułem się przez to dziwnie, jako że z puchatym ogonkiem, uszkami i łapkami naprawdę musiałem przypominać mieszankę królika i człowieka. Teraz rozumiałem, co miał na myśli wcześniej, gdy mówił, z kim będzie się dziś kochał. Westchnąłem aż, a on podrażnił mnie swoim czubkiem, po czym szybko wbił się we mnie. Teraz wsunął dłoń w przód mojej bielizny i zaczął mnie pieścić. Jego biodra napierały na mnie mocno i zdecydowanie, naprawdę był niebanalnie twardy, kiedy to robił. Masował mnie, mruczał mi do ucha i całował po karku. Odwrócił moją twarz w swoją stronę, pocałował zdecydowanie i pozwolił bym dostrzegł podniecenie na jego twarzy. Westchnąłem, poruszyłem się niepewnie. Niemal się zapomniałem, kiedy widziałem ten grymas zadowolenia na tych poważnych zazwyczaj ustach.
Przeklinałem głupi strój, który drażnił mnie, gdy wspaniałe biodra mocno uderzały o moje pośladki. Nagle uświadomiłem sobie, że Alicja z Krainy Czarów mogłaby tylko pozazdrościć Oliverowi z Czarodziejskiej Krainy Rozkoszy Reijela. Te myśli sprawiły, że wyjęczałem nieskładnie swoje wyznania miłości względem mężczyzny, który ścisnął mocno mój członek wydobywając z niego dowód odczuwanych przeze mnie przyjemności.
- Oczywiście, że mnie kochasz. – westchnął mi na ucho i poczułem w sobie jego ciepłe nasienie. – Właśnie masz w sobie ślad mojej miłości, więc jakże mogłoby być inaczej? – objął mnie mocno ramionami i chociaż nie patrzyłem na niego to miałem wrażenie, że uśmiecha się w moje plecy usatysfakcjonowany.

7 komentarzy:

  1. Mrrau! Jakie to było słodkie XD Uwielbiam takie dewiacje! Nie wiem czemu skojarzyło mi się to z tytułem pewnego artykułu, a mianowicie: "Alicja w krainie macania". Oby tak dalej : *

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe super! Uwielbiam takie akcje XD masz fantazje.... fajne porównanie od "Alicji w Krainie Czarów" podoba ma sie :)!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kirhan, kochana Ty moja ;3Wiesz, jak strasznie lubię tę parkę! Z brutalności, jaką miał w sobie Reijel pozostały tylko malutkie oznaki, a mimo wszystko daje się wyczuć tą subtelną władzę... Fakt, że oboje są inni (oż kuurcze, że też dostałam zaćmienia, że Oli kochał się z Fillipie xD), jednak... ten początkowy szkielet został. Tak, Reijel pozbawił go wszystkiego, aby dać mu coś nowego... tak, jakby przemywał jego rany wodą, która teraz nabiera innej barwy, niż dotychczas. Super ;3 Heh, aż by się chciało, żeby Oli i Reijel pojawili się w szkole w towarzystwie Fillipa, Marcela, Shevy i Fabiena... mrr ;3 Ha, a wtedy co? Reijel pokazałby, że potrafi być zazdrosny o Olivera... a Fillip były spokojniejszy xD (i zszokowany xD)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś genialna :) I Oliverowi się lepiej powodzi, bo nareszcie znalazł tą jedyną osobę tylko dla niego... T^T Wzruszyłam się xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mrrr biały króliczek uwodzi lodowego księcia ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    wspaniały rozdział, Oliver ach ten pomysł bardzo się spodobał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń