piątek, 16 lipca 2010

Kartka z pamiętnika LXXXIV - Ryo Nakamura

Leżąc na łóżku uśmiechałem się do siebie, sam nie wiem, dlaczego. Pod zamkniętymi powiekami widziałem jasne barwy, od czerwieni poprzez pomarańcz po żółć. Czułem się znakomicie, chociaż byłem niebywale leniwy. Ziewnąłem nawet kilka razy, ale na pewno nie miałem powodu by czuć się niewyspanym. Przez całą noc tuliłem swojego wielkiego pluszowego zwierzaczka, więc jak każde dziecko, nawet, jeśli już ciut większe, musiałem czuć się rano wspaniale. Prawdę powiedziawszy, gdybym miał mojemu pluszakowi nadać kształt to wybrałbym Kirina – mieszankę smoka i jelenia. Sam nie wiem, dlaczego zdecydowałbym się właśnie na coś takiego. Może, dlatego, iż mój nocny kompan do przytulania łączył w sobie coś zwyczajnego, z tą odrobiną niesamowitości, którą były uczucia.
Czasami wspominałem chwile zagubienia, kiedy pozwalałem sobie na wszystko, nie troszczyłem się o nic, chciałem po prostu zaistnieć. Zabawne, że nagle znalazłem kogoś równie zagubionego w świecie i okazało się, że naprawdę stanowiliśmy jedność, chociaż podzielono nas na dwa różne ciała. Może było to przeznaczenie, lub interwencja Kogoś Wyższego. W końcu rzadko się zdarzało, by ludzie zdołali się odnaleźć, tak jak ja odnalazłem swojego Kirina. Obaj mieliśmy za sobą wiele przygód, wiele błędów, mniej słusznych decyzji. On był straszy, mógł mieć więcej na sumieniu, jednakże znałem wszelkie jego przewinienia, a on znał moje. W końcu, kiedy dwie części jednej całości łączą się na nowo, nie ważne, kiedy, ani jak zostały rozdzielone, wtedy by ponownie tworzyć jedno muszą dzielić wszystko, co wydarzyło się w czasie rozłąki. Tak przynajmniej ja to postrzegałem i tak było w moim przypadku. Dobrze zdawałem sobie sprawę z faktu, iż zmieniłem się od czasu, gdy w końcu poczułem, że jestem kimś ważnym, że mam, po co istnieć, że ktoś zawsze będzie o mnie pamiętał, zauważał mnie. Istniejąc dla tej jednej, wyjątkowej osoby, zaczynamy żyć dla świata, ponieważ to ta osoba, jest całym światem.
- R-Y-O! – mój Cały Świat właśnie krzyczał wściekle z łazienki. Pluszowy Kirin chyba zauważył na sobie pewien niewielki szczegół będący moim wczorajszym dziełem. Nie zraziło mnie to jednak. Uśmiechnięty od ucha do ucha zwlekłem się z łóżka niespiesznie podążając w kierunku, z którego dobiegł rozzłoszczony krzyk.
- Taaaak? – zapytałem niewinnie, udając, iż nie wiem, o co chodzi. Naturalnie już stojąc w drzwiach widziałem powód całego zamieszania powstrzymałem jednak uśmiech, by lepiej udawać nierozumnego chłopca.
- Nie „tak” tylko, co to jest?! – Tenshi wskazał palcem swoją szyję. Nie ważne, w którym miejscu zatrzymałby się opuszek jego palca. I tak najprawdopodobniej natrafiłby na owo „to”, dosyć rozległe, jeśli brać pod uwagę niewielkie rozmiary.
- Toooo? – zbliżyłem się i potarłem lekko palcem jedno z miejsc na szyi mężczyzny. – Ugryzł cię robak. – stwierdziłem fachowo.
- Robak? Wygląda jakby mnie obsiadło stado robali! – Tenshi zmarszczył brwi i patrzył na mnie z mieszaniną żalu i złości. Chyba sam nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Za to ja miałem świadomość, że bez szalika się nie obejdzie, nawet, jeśli było naprawdę ciepło, gdyż wiosna okazała się w tym roku niebanalnie udana.
- Nie, to z pewnością był tylko jeden robak. – coraz więcej trudu sprawiało mi utrzymanie powagi. – Posmakowałeś mu i obsiadł ci całą szyję przez noc. O tu ukąsił i tu, i tutaj też... – dotykałem licznych śladów swojego ssania na skórze mężczyzny. Sam pobawiłem się w pijawkę zaledwie wczoraj wieczorem, a on zmęczony po ciężkim dniu pracy nie kontaktował, więc tym samym nie miał pojęcia, co mu robię. Poniekąd nie myślałem, kiedy zabierałem się za to. Po prostu działałem instynktownie, by zwalczyć nudę, która ogarniała mnie przed samym zaśnięciem.
- Jeden robak, powiadasz? – dostrzegłem niebezpieczny błysk w oczach kochanka, jednak nie zareagowałem, gdyż już znalazłem się na jego ramieniu i byłem niesiony do pokoju. – W takim razie musimy pozbyć się tego robaka. Nie będę się gotował całą wiosnę w golfach, bo on wyjątkowo lubi kąsać. – kręciłem palcami koła na jego plecach i machałem nogami przed jego twarzą. Niebywale bawiło mnie to wszystko, chociaż on wcale nie podzielał mojej wesołości. Musiał pokutować za moje znudzenie.
- A gdzie będziesz szukał tego robaka? – zapytałem niewinnie, kiedy wylądowałem plecami na pościeli. Skorzystałem na tym, gdyż nie musiałem używać swoich nóg by znowu znaleźć się w tym miejscu.
- Już go znalazłem, a teraz się go pozbędę. – z tymi słowami na ustach Tenshi pozbawił mnie piżamy. Najpierw góry, a później jej dołu. Nie byłem do niej przywiązany, ale wiedziałem, że czasami jest przydatna, chociaż nie w takich chwilach. Mężczyzna z pieczołowitością i oddaniem zaczął całować moją pierś. Rozłożyłem ramiona robiąc z siebie koślawą rozgwiazdę. Musiałbym stracić pamięć, by nie wiedzieć, co dzieje się zawsze w takich chwilach. Szczerze powiedziawszy tym razem nie miało być inaczej. Czułem się jak pan, leżąc na łóżku z przymkniętymi oczyma, czując jak wargi kochanka muskają moją skórę wszędzie. Czułem lekki niedosyt, jako że Tenshi nie posuwał się dalej niż do tego typu pieszczot od bardzo, bardzo dawna. Kiedy pierwsze szaleństwo związane z nami minęło po dwóch tygodniach od naszego pierwszego razu, mężczyzna oprzytomniał i wróciła mu zdolność racjonalnego myślenia. Miał sobie za złe wcześniejsze postępowanie i przepraszał mnie wielokrotnie, że zamiast się powstrzymać bezpardonowo poszedł na całość. Wiedział, że nie byłem święty, a jednak obsypywał mnie swoimi przeprosinami i pocałunkami zapewniając, że więcej nie zrobi czegoś równie nieodpowiedzialnego. W ten sposób od pieszczot się zaczynało i na pieszczotach kończyło. Musiałem czekać póki nie podrosnę, kiedykolwiek on uzna, że to nastąpiło, i dopiero wtedy mogłem dostać więcej niż tylko te niewinne zabawy.
Nie mogłem jednak mówić, że nie czułem zadowolenia, kiedy to mężczyzna zajmował się mną pieczołowicie. Jego dotyk, muśnięcia i lizanie bardzo mi się podobały. Przypadły mi do gustu nawet usilne próby omijania pośladków.
Przygryzłem wargę patrząc w dół na rozlewające się wszędzie długie włosy, na poruszającą się głowę Tenshiego, który zawsze z największą rozkoszą zajmował się moim kroczem. Sprawiał mi niebywałą rozkosz i katował. Subtelnie ruchy języka dręczyły mnie niezaspokojeniem, jego ciepłe wargi łaskotały jądra, a zęby kąsały na tyle lekko, że nie wiedziałem, co się dzieje. Przez moje ciało przechodziły jednak dreszcze, a pieszczota skupiła się wyłącznie na główce penisa. Najwrażliwsze miejsce na moim ciele wydawało się wyrywać, by dostać więcej i na całej długości. Lekko rzucałem nawet biodrami nie mogąc powstrzymać tych ruchów podnieconego ciała.
- Tenshi, bo robak zdechnie! – pisnąłem szukając sposobu, by go przechytrzyć i jakoś znaleźć sposób na zapewnienie sobie większej rozkoszy. – Chcesz żeby przestał gryźć? – mężczyzna odrzucił z twarzy długaśne, ciemne pasma i z politowaniem popatrzył mi w oczy. Znałem odpowiedź i wcale mnie ona nie zadowalała. Byłem robakiem, który miał przestać gryźć i chociaż tego nie chciałem to zdesperowany zgadzałem się na wszystko. Pokiwałem głową nie mogąc nic powiedzieć, ale on wiedział, o co chodzi. Zlitował się nade mną i w końcu poczułem, jak moje ciało wnika w jego usta. Teraz dopiero wypełniała mnie niesamowita podnieta. Miękkość, ciepło i pieszczący język, który masował mój członek, gdy głowa kochanka poruszała się to tu, to tam. Kręciłem biodrami, by lepiej to czuć, jęczałem zadowolony, wyobrażałem sobie, że mógłbym dostać do tego jeszcze jedną dawkę przyjemności, która była chwilowo dla mnie niedostępna. Moje ciało płonęło z pragnienia, by Tenshi zaspokoił także tył, ale nie mogło na to liczyć.
Szczupłe palce zaczęły masować moje jądra, wbijały ostatni gwóźdź do trumny. Ściskały mi je, podszczypywały i poczułem nagle, że uwalniam z siebie całą rozkosz gryząc miękką poduchę, na której wcześniej trzymałem głowę.
- I po robaku. – powiedział z wyraźnym zadowoleniem mężczyzna, po czym pogłaskał mnie i pozwolił się przytulić. Nie chciało mi się odpowiadać na jego zaczepki. Po prostu poddałem się lenistwu, jakie następowało zawsze po naszych zabawach. Byłem niegrzeczny i dawałem się we znaki kochankowi, ale moje dobre i złe cechy należały już tylko do niego. Pierwsza osoba, która mnie pokochała i którą kochałem ja. Moja druga połówka. Ta lepsza, gdyż ja musiałem rozrabiać i zadbać by Tenshi miał na głowie więcej niżby chciał. W końcu byliśmy tym samym.

5 komentarzy:

  1. ,-Tenshi bo robak zdechnie'-Ten tekst mnie rozwalił

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryo *_* Kochana istota nie maltretowana przez Pottera (ehh, pamiętam, jak zostali nakryci xD) Hehe, fajny sposób na pozbycie się robaczka xD Przyjemny, a nawet bardzo. To ni razem śpią? W sensie... w Hogwarcie? XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to urocze :3 Uwielbiam Tenshi' ego z tymi jego włosami ;D Zgadzam się z Kicią xP

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak dawno nie było nic o Ryo xD a teksty z robakiem mnie rozbroiły totalnie xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, z Ryo to taki wielki robak, a Tenshi jak torturował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń