niedziela, 8 sierpnia 2010

Grill I.

We wtorek wieczorem zamieszczę ostatni rozdział przed moim wyjazdem!


3 kwietnia
To niesamowite jak wiele pomysłów potrafi mieć dyrektor. Większość ludzi w jego wieku, ilekolwiek mógł mieć lat, zazwyczaj narzekała, upominała i rozwodziła się na starymi, dobrymi czasami. Dumbledore był inny. Zawsze chętny do pomocy, wyrozumiały i wesoły. Nie wiedziałem jak dotąd by czymkolwiek się martwił, za to z każdą chwilą w jego głowie pojawiała się nowa myśl by umilić i urozmaicić nasz pobyt w szkole. Jeszcze niedawno uganialiśmy się za jajkami z niespodzianką, zaś teraz w ramach kolacji mieliśmy uczestniczyć w wielkim ogólnoszkolnym grillu. Jak zaznaczył sam dyrektor, nie był to w prawdzie jeszcze sezon, jednak w trakcie jego trwania będziemy wszyscy siedzieć w domach, a więc ucieknie nam okazja do podobnego uczczenia zbliżających się egzaminów. Drażnił się z nami w ten sposób, jednak bez sprzecznie jego pomysł spodobał się wszystkim.
Woźny wyciągnął na błonia różnej wielkości stoliczki, przy których mieliśmy siedzieć w zależności od liczności naszych przyjacielskich grupek. Dla nauczycieli przeznaczono wielki stół, który miał zebrać ich wszystkich razem, jak podczas posiłków w Wielkiej Sali.
Nie mogłem zaprzeczyć, iż nawet ja podchodziłem do tego grilla bardzo entuzjastycznie. Pomysł był świetny, a mało tego dawał nam możliwość byśmy spędzili cały ten czas wszyscy razem, nie wykluczając naszych znajomych z innych domów i roczników.
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zaraz przed wyjściem z zamku mignął mi jakiś niewielki człowieczek, który pokracznie przechodził między wielkimi drzwiami bełkocząc coś niewyraźnie. Sądząc po minie Shevy, on także widział to, co ja. Zajęci dyskutowaniem J. i Syriusz najwyraźniej nie widzieli nic, zaś Peter skupił się na swoim dziurawym na placu bucie, więc i na niego nie mogłem liczyć.
- Dyrektor zaprosił też elfy? – Andrew wzruszył ramionami, jakby odpowiadał na swoje pytanie.
Drzwi znowu się uchyliły i pojawiła się w nich mała, pucata główka. Wcale nam to nie pomogło, a tylko bardziej skomplikowało sprawę. Tym czasem bobas wcisnął się przez uchylone wejście do środka i uśmiechnął promiennie.
- Nathaniel, poczekaj na mnie. – rozległ się głos za drzwiami, a w następnej chwili do zamku wszedł nie, kto inny, jak Fillip. To dopiero nas zaskoczyło, tym bardziej, że chłopak wziął za rękę malucha, który ciekawsko rozglądał się po korytarzu.
- Co ty tutaj robisz?! – taki chór jak dzisiaj chyba jeszcze nigdy nam nie wyszedł, za to bardzo rozbawiliśmy starego znajomego. Chyba tylko niewielka odległość, jaka nas dzieliła pozwalała nam na spokojne podejście do młodego mężczyzny, który kiedyś uczył się z nami w szkole. Fillip nie zmienił się specjalnie, chociaż urósł odrobinę i zmężniał, ale tym samym jego uśmiech wydawał się jeszcze łagodniejszy. Jego widok był naprawdę zaskakujący, tym bardziej, że Camus został wezwany przez dyrektora zaraz po drugim śniadaniu, a później był obecny na obiedzie i podwieczorku.
- Dyrektor zaprosił mnie z małym na kilka dni, by Marcel mógł odpocząć od codziennego podróżowania między domem, a szkołą. Ale był zdziwiony, kiedy dowiedział się, że to ja jestem „żoną” Marcela i „mamusią” jego syna. – chłopak zachichotał i wyjmując chusteczkę otarł ubrudzoną czekoladą buźkę malucha siedzącego na jego ramionach, który uważnie się nam przyglądał. Był śliczny. Miał kasztanowe niemal włoski i ładne jasne oczka, którymi starał się dostrzegać wszystko wokół jednocześnie.
- Tata! – krzyknął nagle i zaczął się wić jak mały piskorz. Fillip postawił go na podłodze, a maluch biegiem minął nas i pobiegł dalej. Dopiero odwracając się zrozumiałem, iż dostrzegł zbliżającego się do nas Camusa. Mężczyzna wydawał się rozradowany i przyklękając pozwolił by szkrab wpadł w jego ramiona z cichym piskiem aprobaty. Twarz Fillipa także przybrała trochę inny wyraz, kiedy nauczyciel podchodził do nas. Nie dało się ukryć, że byli parą, a dla dyrektora musiał to być najprawdziwszy szok. Pod jego okiem, w tym wypadku niewątpliwie ślepym, zrodziło się takie uczucie pomiędzy uczniem i profesorem. Byłem ciekaw, czy Camus dostał burę za coś takiego, czy może jednak obeszło się bez nieprzyjemności. Mężczyzna uściskał chłopaka mocno i pocałował w policzek.
- Wy zawsze jesteście gdzieś w pobliżu, co? – zagadnął do nas. Szczerze powiedziawszy speszyłem się jego słowami, gdyż miał rację. Z jakiegoś powodu niebywale często pojawialiśmy się, kiedy między nim a Fillipem coś się działo, nawet w czasie, kiedy były Ślizgon uczył się jeszcze w Hogwarcie.
- Pac, tato, pac! – piskliwy, pełen entuzjazmu głosik malucha zwróciłby uwagę całej szkoły, gdyby tylko go słyszała. – Podniósł paluszek do góry i nagle zabłysł na nim płomyczek. Zadowolone dziecko patrzyło na ojca w skupieniu i wyczekiwało jego reakcji. Camus objął szybko jego łapkę i pocałował uśmiechając się.
- Ślicznie, ale nie rób tak przy ludziach. – pochwalił syna i od razu pouczył. Kiedy jego łagodne spojrzenie spoczęło na kochanku, ten wzruszył ramionami.
- Chciał się pochwalić przed tatą, czego się wczoraj nauczył. Normalnie jest grzeczny, wiesz o tym. – biorąc malca od nauczyciela Fillip dał mu buziaka w nos. – Pójdziesz z kolegami i pokażą ci ładne rzeczy, dobrze? Tatuś zaraz do ciebie przyjdzie. – postawił przytakującego chłopczyka na ziemi, a ten złapał za rękę Syriusza, który stał najbliżej i zaczął ciągnąć w kierunku drzwi wyjściowych. Zaskoczeni wpatrywaliśmy się w opiekunów tego szkraba, jednak oni zachęcili nas uśmiechami, byśmy zajęli się Nathanielem. Nie wątpiłem, że w niedługim czasie wyniknie między nami sprzeczka o tego słodkiego bobasa. Nawet ja chciałem potrzymać go za łapkę, czy też wziąć na ręce. Jego wielki, rozradowany uśmiech ośmielał każdego, kto mógłby mieć wątpliwości, co do zajmowania się nim. Widać było, iż słucha rodziców i ufa im bezgranicznie. Nie bał się nas ani trochę, a w dodatku z zapałem wskazywał na jezioro i pływającą po nim ośmiornicę, która wyraźnie chciała zasmakować w słońcu, póki jeszcze się pojawiało na niebie.
- Siem! – wymamrotał zadowolony chłopiec wskazując na wielkie żyjątko. Nie specjalnie wiedziałem, o co mu chodzi, podobnie jak i moi przyjaciele. Nie miałem jak dotąd styczności z dzieciakami.
- Ośmiornica. – powiedział łagodnie Syriusz, który miał szczęście, jako pierwszy dostać w swoje ręce Nathaniela.
- Siem! – kiwał głową maluch zaciekle się zgadzając. Widocznie wypowiedzenie całego słowa sprawiało mu jeszcze problem, o ile naprawdę o to chodziło.
Usiedliśmy na trawie pod naszym ulubionym drzewem i wtedy chłopczyk przeszedł w moje ramiona. Rozsiadł się wygodnie na moich kolanach kręcąc tyłeczkiem i śmiał, kiedy patrzył na pływające po jeziorze zwierze. Klaskał, gdy to poruszało ogromnymi mackami. Rozparł się na mnie wygodnie jak na fotelu. Na błoniach zaczęli pojawiać się uczniowie, a tym samym nasz mały podopieczny wzbudził nie małą sensację. Nie często widywało się kilkuletnie dziecko w szkole, a to było wyjątkowo rozkoszne. Nie wiedzieliśmy jak odpowiadać na zadawane pytania dotyczące małego, jednak James przejął pałeczkę, gdy zauważył, że może być w centrum uwagi dzięki pomocy nieświadomego szkraba.
- To syn Camusa. – zdradził sekret od razu. – Chyba nie myśleliście, że szkolna impreza może odbyć się bez głównej atrakcji wieczoru? – bajerował.
W tym czasie woźny właśnie wyciągał ogromny grill na zewnątrz, a skrzaty domowe lewitowały przed sobą ogromne misy z mięsem, kiełbaskami i sam nie wiem, czym jeszcze. Dyrektor wyszedł ze szkoły za nimi, a jego usta były rozciągnięte w ogromnym uśmiechu. Nie miał na sobie szaty, ale zwyczajne ubrania, w których widziałem go po raz pierwszy. Wyglądał zabawnie w koszulce polo i lnianych spodniach. Czułem, że to będzie naprawdę udana zabawa, tym bardziej, że widząc zainteresowanie Nathanielem zbliżył się do nas, a uczniowie bez namysłu zrobili mu miejsce.
- Nasz gość specjalny już przybył jak widzę. – wyciągnął ramiona po chłopca, a ten patrzył na niego przez chwilę, po czym chętnie zostawił Pottera zamieniając go na wesołego dyrektora. – Kochani, zaczynamy grilla. – zawołał mężczyzna, podczas gdy malec tarmosił zafascynowany jego brodę. – Pan Filch właśnie wszystko rozpala, będziemy ucztować! – odpowiedziały mu rozradowane krzyki.

8 komentarzy:

  1. wika_97@poczta.onet.eu8 sierpnia 2010 11:36

    Hejka, zapraszam ciebie do przeczytania mojej książki na www.mroczne-pamietniki-julie-harris.blog.onet.pl przeczytaj, i daj komentarz! Jeśli ci się spodoba, czytaj dalej! Wciąż ją pisze! Zapraszam serdecznie ;)A jeśli nie lubisz czytać, wstąp do mojego konkursu o znajomości gwiazd na www.konkursy-tylko-dla-cb.blog.onet.pl;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę, aby obraz rekinów Ci się nie spełnił XDDMmmm, Fillip ** Aż wszyscy nabrali w sobie łagodności xD Pozwolisz, że... że przedstawię swoją wizję xDNathaniel łapie Syriego za rękę, a mały, przechodząc obok Remiego wskazuje na niego paluszkiem i z uśmiechem mówi "Piesio". Minka Lupina staje się przestraszona, oczy wpatrzone są w Camusa i Fillipa, po czym chłopak spuszcza głowę, robiąc ruch, jakby chciał uciec, jednak Syri łapie go w porę. Dźwiga Nathaniela na jedną rękę, aby drugą unieść podbródek Remiego. Zauważa drobne łzy w jego oczach, więc gładzi go po policzku i mówi łagodnie do Nathaniela, że ten piesio jest bardzo dobry. Chłopiec namyśla się chwilę, po czym wybucha radosnym śmiechem, wciskając rączki na szyję Remiego, tuląc się do niego i cmokając w usta potakuje żwawo. Syri rozgląda się szybko dookoła i całuje Remiego w policzek, co spotyka się ze znaczącymi spojrzeniami Camusa i Fillipa XD Koniec xD Heheh xDTaa, gość honorowy przybył - tak się biedak wymęczy, że pewnie od razu zaśnie.. i jakże dyrektor jest wspaniałomyślny! Camus nie męczy się z przenoszeniem ze szkoły do domu - co do tego, że uczeń uwiódł - w pozytywnym sensie- nauczyciela, to raczej rozeszło się bez echa. Swoją drogą mocno dotarło do mnie... jak faktycznie mogło to wyglądać - uczeń i nauczyciel... ale oni... Oni są tacy naturalni.. Muszą być ze sobą - to tak oczywiste jak to, że po jesieni jest zima! A mam pytanie... mogłabyś mi napisać, kiedy pisałaś o Rodzie... kiedy to wszystko miało miejsce, te przemiany - bo kurcze mało to pamiętam, chciałabym sobie przypomnieć, a nie mogę znaleźć... Tak samo jak tego, kiedy Fillip miał ten tak jakby sen i złym Camusie, który mówi mu o przynależności do Rodu i.. i o spotkaniu Fabiena z Shevą xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Notka oczywiście świetna, mały Nathaniel jest słodki :) Dumbledore musiał miec fajną minę kiedy dowiedział się co mu pod nosem przemkneło.... :D Jestem ciekawa jaka będzie częśc druga. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, a ja myślałam, że "Upadły Ród" był gdzieś w środku, a tu proszę.. na początku! Rany, jak to zleciało xD "Chciał bym go błagał" w sumie.. .w rzeczywistości wyglądał chyba mniej więcej podobnie tyle, że.. delikatniej, niż wersja chłopaków xD Heheh, mam nadzieję, że te dwa tygodnie plus konwent będą zaliczyły się do bardzo udanych xD Poluj na pomysły XD Obijać się? Będę czytać te notki, o które pytałam, plus pewnie kilka innych xD Przecież tydzień bez Ciebie, to tydzień nieudany! Ehh.. będę się czuła, jak bez opiekuna... bez weny dosłownie xD Bo jak piszę, to zawsze sobie powtarzam, że jest Kirhan, że jest Kirhan i patrzy i czyta i.. w ogóle jest - dlatego mam chęć do pisania ;P Jak sobie przypomnę zimę i czas kiedy zaczęłam czytać historie Remiego i reszty paczki.. mmm ;3 Niemal czuję, jakbym siedziała z nimi przy kominku i ogrzewała się w jego cieple xP~Kirhan, 2010-08-08 22:11

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu... Ale to słodziutkie.~! <(>^.^<)> Nathaniel jest taki.... Awwww.. brak mi słów. xD Normalnie Remus i Syriusz poczuli instynkt macierzyński... Śmiałabym się i nie byłabym zaskoczona kiedy Syri spytałby się Remiego czy oni też sobie takiego szkraba zrobią. (^3^) Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za powiadomienie o Rodzie... Nie wiem, czy pisałam xD U mnie nowa notka xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Co miało znaczyć, że to wreszcie prawdziwy Subaru, czy to, że będzie dla niego kara? xD Jeżeli to pierwsze - to po prostu Subaru wreszcie.. odżył. Był taki, jakim Tenshi go zapamiętał zaraz po jego obudzeniu -czyli nieco zakręcony, ale roześmiany xD A kara nie będzie zła.. raczej nie będzie, o ile w ogóle będzie XD A jeżeli już, to przyjemna dla obydwu - i nie, Tenshi nie będzie seme xD Masaż, kąpiel i kołysanka będą. Mam już to drugie, pierwsze jest gdzieś w 1/3, a ostatnie... mam nadzieję, że nadejdzie szybko xDHahaha, no to wybierzesz się z kimś, do kogo jedziesz i przeczytasz xD Zresztą... ominą Cię dwie notki (chociaż fakt, że pod nimi nie byłoby Twoich słów jest mocno dołujący, bo jak widzę, że ktoś napisał, to zaraz sprawdzam, czy to Ty nie jesteś ta osobą xD) O, na bank będę trzymać kciuki za mieszkanie i... i żeby okazało się nawet lepsze, niż myślałaś xD Ja też będę tęsknić :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, ciekawa jestem reakcji tych wszystkich dziewczyn jak dowiedzą się,  że żoną Camusa jest Filip ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń