niedziela, 1 sierpnia 2010

Kartka z pamiętnika LXXXVI - Denny 'Blood' Zachir

Na Ai no Tenshi pojawiła się notka!


Lekcja miała się zacząć za kilka minut, a ja wolnym krokiem wracałem z łazienki chłopców. Były to chyba jedyne chwile, kiedy nie miałem nikogo na karku i odpoczywałem od ciągłej obecności innych w moim pobliżu. Zdecydowanie nie czułem się komfortowo ze świadomością, iż wizyty w ubikacji są dla mnie tak relaksujące, a jednak tylko one pozwalały mi pozbyć się „ogonka”, który od tylu lat ciągnął się za mną wszędzie.
Zbliżałem się już do klasy, kiedy jak mała rakieta minął mnie Alen. Biegł w przeciwnym kierunku, co jednoznacznie oznaczało, iż coś było nie tak. Powinien czekać pod salą z innymi, tym czasem on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Obrzuciłem szybkim spojrzeniem stojącą grupkę mojej grupy. Kilku Ślizgonów śmiało się z czegoś i wyraźnie byli zadowoleni. Lucjusz dyskutował z nimi zawzięcie, zaś Rudolf zaciskał pięści wpatrując się wściekle w tamtych. Nie trzeba było geniusza by domyślić się, o co chodziło. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem bliżej. Łapiąc kolegów za ramiona odciągnąłem ich trochę od śmiejących się nastolatków.
- Co jest? – rzuciłem lakonicznie, a oni mierzyli mnie wściekłymi spojrzeniami najwyraźniej niezadowoleni z przerwania im, chociaż raczej niewiele mogli osiągnąć swoim zachowaniem. Tym samym, jako dzieci wysoko postawionych rodziców, nie mogli pozwolić sobie na walkę, lub jakieś siłowe zaczepki.
- Gustav obraził Alena. – Lucjusz wydawał się gotować z wściekłości. – Rozpłakał się i uciekł, nie wiem, o co dokładnie poszło... – więcej nie musiał mówić. On nie mógł nic zrobić, ale moja sytuacja była zupełnie inna. Czułem dziwne ukłucie w piersi, wyjąłem różdżkę i wycelowałem nią w znajomego z mojej grupy. Wypowiedziałem banalne zaklęcie i tylko patrzyłem, jak niewidzialna pięść łamie nos chłopaka, a krew zalewa mu usta. Zaskoczeni tym koledzy chłopaka nawet nie reagowali. Starali się tylko pomóc jakoś Gustavowi. Lu i Rud wydawali się za to wyraźnie zadowoleni. Zasłonili mnie na wszelki wypadek sobą dając tym samym możliwość bym się spokojnie oddalił.
Nie martwiłem się, że oberwę w plecy, więc mogłem skupić się na Alenie, który zniknął już dawno gdzieś w zamku. Znałem go dobrze, wiedziałem, jaki jest, co ma w głowie, ale nie zdarzyło się jeszcze by płakał, by było mu tak wyjątkowo źle. Nie mniej jednak należał do osób o prostym umyśle, które nie potrafiły wpaść na żaden skomplikowany pomysł, który uniemożliwiłby mi rozpracowanie go. Alen był Alenem, zawsze tym samym, zawsze upierdliwym i denerwujący. Postanowiłem sprawdzić, więc miejsce, które najprawdopodobniej stało się teraz kryjówką Nerena – nasza sypialnia.
Pobiegłem tam, nie chcąc marnować czasu niepotrzebnie na głupie spacery po korytarzach. Ja, kiedy się dołowałem miałem ochotę po prostu się zabić, on nigdy nie był przygnębiony, więc skąd mogłem wiedzieć, co może postanowić?
Wpadłem do pokoju i nie myliłem się, co do chłopaka. Słyszałem chlipanie, a kiedy moja nagła obecność dotarła do postaci leżącej na łóżku z twarzą w poduszce mogłem zobaczyć już zapłakaną, poczerwieniałą twarz, podpuchnięte już oczy. W dłoni ciemnowłosego spoczywał jego ukochany miś, moje alter ego, zdaniem Alena.
Nie odezwałem się póki, co. Podszedłem do niego i usiadłem obok wsuwając palce w jego włosy. Pierwszy raz widziałem tego wesołka płaczącego nie z mojego powodu, a więc chyba wściekałem się, że do tego doszło.
- Co on ci powiedział? – zapytałem i przytuliłem go do siebie. Nie ważne, jak bardzo nie lubiłem się starać, robić czegokolwiek. Wiedziałem przecież, że Neren kocha się we mnie, a więc byłem osobą, która takim zachowaniem mogła zatamować spływające z jego oczu łzy.
- Blood... – jego głos był lekko zachrypnięty i wydawał się lepki, kiedy słyszałem mlaśnięcia w czasie, gdy mój kochanek otwierał usta.
- Mówisz do mnie, czy do miśka? – poczułem drgnięcie ciała na swoim ramieniu, a więc nastolatek musiał się uśmiechnąć i krótko zachichotać. Odsunął się ode mnie z własnej woli i już tylko ostatnie łzy spływały mu po policzkach. Otarł oczy, przez co tylko bardziej zaczerwienił policzki.
- Wyglądam okropnie, prawda? – tym razem intensywny kolor na jego twarzy był dowodem jego zawstydzenia. Skinąłem głową nie mogąc zaprzeczyć.
- Masz podpuchnięte oczy, czerwony nos, policzki i widzę jak ci się lepi ślina, kiedy coś mówisz. Naprawdę wyglądasz strasznie, więc więcej już nie płacz. – uśmiechnął się do mnie, pociągnął nosem. – Zasmarkałeś poduszkę. – stwierdziłem, kiedy mój wzrok na chwilę spoczął na tej, wcześniej trzymanej przez chłopaka. To sprawiło, że jego twarz rozjaśniła się jeszcze bardziej, więc skorzystałem z okazji by zapytać ponownie. – Więc, co ci powiedział? – Alen spuścił głowę, znowu zbierało mu się na płacz.
- Że rodzice powinni mnie komuś oddać żebym im nie przynosił wstydu głupim uśmiechem i, że rozumie, dlaczego chciałeś się zabić, skoro musiałeś być ze mną w jednym pokoju, a później dodał... – zasłoniłem dłonią jego usta. Właśnie znowu chlipał wyraźnie dotknięty samym wspomnieniem niemiłych słów. Jakiś czas temu dowiedziałem się, dlaczego Alen zawsze jest wesoły, co spotkało jego mamę i jak wrażliwy jest na punkcie rodziców.
- Więcej nic nie powie, bo i tak go nie zrozumiesz, więc już się tym nie martw. Mówił same głupoty, przecież już się nie chcę zabijać, bo ciągle mam nad sobą taki wielki uśmiech, który mi na to nie pozwala, a twoi rodzice nie mogliby życzyć sobie niczego lepszego, jak właśnie tych idiotycznie wykrzywionych ust. – nie byłem najlepszy w pocieszaniu, w ogóle nigdy tego nie robiłem. Tym trudniej było mi podjąć się tego, ale musiałem coś powiedzieć. Było coś jeszcze, co mogłem w tej chwili zrobić, chociaż nie miałem pojęcia czy był to dobry pomysł. – Jest już za późno żeby iść na eliksiry, a ty wyglądasz jak jaszczurka. Chciałbyś się pocieszyć prawdziwym Bloodem, zamiast tym miśkiem? – patrząc w pełne zaskoczenia oczy chłopaka wyjąłem mu z ręki maskotkę. Nie dowierzał i chciał się dopytywać, ale chyba uznał, że mógłbym zmienić zdanie. – Tylko masz nie płakać i uśmiechać się, jasne? – przytaknął ochoczo i przylgnął do mnie w mocnym pocałunku pełnym lepiej śliny. Skorzystałem z okazji, że Alen zajął się mną i wyrzuciłem jego miśka gdzieś daleko w kąt pokoju. Przynajmniej jakoś na tym skorzystałem, a niebieskooki może nie znajdzie już tej zabawki.
Oddałem jego gorący pocałunek, objąłem w pasie, kiedy się do mnie tulił i leżał na moim ciele. Odrobina pieszczot nie mogła nam zaszkodzić, tym bardziej, że czułem jak szybko jego ciało się rozluźnia, jego uśmiech staje się cieplejszy, bardziej naturalny. Wsunąłem dłonie pod koszulę chłopaka, gładziłem plecy i brzuch, kiedy tylko miałem możliwość dostać się do niego. Chciałem by zapomniał o przykrościach, jakie spotkały go tego dnia i najwidoczniej nie mogłem już korzystać z wolności podczas wizyt w łazience, Alen musiał być zawsze ze mną, by nikt mu nie dokuczał. Nie trudno było się domyślić, że miał ochotę na wszystko, do czego mogło między nami dojść, ale ja planowałem wrócić na zajęcia, by Neren widział jak wspaniale opuchnięty jest teraz nos Gustava.
Liżąc szyję kochanka zdjąłem górną część jego garderoby całkowicie, zaś on zażądał ode mnie tego samego. Jasne było, czego pragnie i kiedy tylko spełniłem jego prośbę odsłaniając swoją pierś pochylił się i zaczął całować bliznę na moim brzuchu. Może myślał, że kiedyś zdoła ją w ten sposób zaleczyć, że zniknie wraz z przykrymi wspomnieniami, ale równocześnie uważał, iż ma ona w sobie pewien urok, któremu nie mógł się oprzeć. Patrząc na niego widziałem dowód jego podniecenia, który odstawał w jego spodniach. Sięgnąłem tam dłonią zmuszając go, by po prostu usiadł na moich udach. Zdecydowanie zapomniał już o płaczu i jakkolwiek nie chciałem tego przyznawać to zależało mi na nim i na jego dobrym samopoczuciu. Nie potrafiłem tego pokazać, ale mogłem zawsze dbać by się nie smucił.
Wsunąłem dłoń w jego spodnie i odnalazłem to miejsce, które najbardziej mu przeszkadzało. Sztywne, pobudzone i może na swój sposób słodkie, jeśli wziąć pod uwagę piski Alena, kiedy tylko drażniłem jego członek. Niemal przerażało mnie jego oddanie, uwielbienie, jakim mnie darzył, wiara, którą we mnie pokładał.
Pozwoliłem by mnie pocałował pieszcząc go zdecydowanie intensywniej. Chciałem słuchać jego zadowolonych, podnieconych jęków, mieć pewność, że jest cały i zdrowy. Kiedykolwiek zrobił ze mnie takiego mięczaka, to postarał się i nieźle mu poszło. Zadowalając jego ciało zapadałem się w przywiązaniu do tej dziwnej pijawki.
Pocałowałem go w ucho, zamknąłem oczy muskając jego szyję, a on obdarzył mnie swoim spełnieniem.

8 komentarzy:

  1. Denny w roli pocieszyciela? Hmm.. zamiana ról tak strasznie mi się podobała, że notkę czytałam przez 20 minut XD Wyobrażałam sobie wszystko po kolei, powoli, aby niczego nie przeoczyć. Ehh... Choć Blood nie umie (choć uczy się jak Reijel) okazywać uczuć, to jednak mięknie, poddaje się Alenowi. Ha! Ba! Okazuje się, że jest zdolny do zemsty na innych, którzy skrzywdzą jego "pluszaka" xD Bardzo podobały mi się jego słowa pocieszania - szczególnie to o zamianie miska na prawdziwego Blooda... magia ;3 Hehe, jak się czasami pojawiają, to wywołuje to u mnie moment zaskoczenia i od razu dobieram się do notki ;3 Uwielbiam wszelkie kartki z pamiętnika xD Ostatnio tak się zastanawiałam.. jakby to było cudownie, gdyby to opowiadanie ujrzało światło dzienne... a raczej filmowe ;3 Jeszcze raz - hip hip, hurra, dla Blooda - chłopak jest fenomenalny.. Rany, obrona Alena, to jest coś xD i jeszcze bestyjka chce wrócić na zajęcia, aby Alen zobaczył, jak się odpłacił.. mmmm, czyżby podświadomie chciał wyrazić tym swoje uczucie do Alena? *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak w ogóle to tamci Ślizgoni są, albo niedoinformowani, albo głupi, że nie wiedzą o mamie Alena ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Blood to jedna z najlepszych postaci tego bloga ^^ uwielbiam go :D mam tylko nadzieję, że on bardziej nie zmięknie XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo, Zefirku xDD U mnie nowa notka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam z dedykacjami do takich delikatnych notek ;3 I każda następna będzie z dedykacją dla Ciebie XD Haha, ja tez nie byłabym zarozumiała - kilka lat temu bracia postanowili zrobić mi kawał i wrzucili mi na łózko takiego pająka.. "na pompkę" XD Jak wyskoczyłam z łóżka i ich dorwałam to się biedaki musieli mocno bronić XD A później, w ramach dodatkowej zemsty, straszyłam ich, wyłaniając się zza rogu i łapiąc za kostki xD

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie 12 rozdział Run This Heart

    OdpowiedzUsuń
  7. To mnie Denny miło zaskoczył ^^ Nie spodziewałam się, że stanie w obronie Alena a na dodatek będzie go pocieszać, milusio xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, może Blood nie okazuje jawnie swoich uczuć, ale widać, że bardzo zależy mu na Alenie i nie chce aby był smutny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń