niedziela, 30 stycznia 2011

Utęsknione

6 września
Siedząc na łóżku machałem w powietrzu nogami i pakowałem do ust jedną pyszną kostkę czekolady za drugą. Mieliśmy z chłopakami małą naradę wojenną właśnie wtedy, kiedy ja planowałem urządzić sobie słodki piknik na pościeli. Mogłem doszukiwać się w tym nawet spisku przeciwko moim słodyczom, ale miałem małą nadzieję, iż James po prostu wybrał mało odpowiedni moment i nie miało to nic wspólnego ze mną, chociaż pod pewnym względem musiało.
- Zardi ma jakiś pomysł żeby zająć Lily. – odezwałem się na początek. – Mówiła, że musi dopracować szczegóły, ale ma pomysł, a to już coś, prawda? – rzuciłem z nadzieją. Prawdę powiedziawszy nie miałem po prostu czasu, by z nią porozmawiać, ponieważ spieszyłem się by pochłonąć przynajmniej jedną tabliczkę czekolady, a nie chciałem pozwolić, by odeszła mi nagle ochota. Miałem nadzieję, iż ona to zrozumie.
- Mówiła coś więcej? – James mierzył mnie wzrokiem, jakby liczył na to, że dostrzeże cokolwiek więcej niż inni usłyszą. Chyba aż nadto przejął się tą sprawą, jako że dziewczyna utrudniała mu realizację jego wspaniałych planów na najbliższe miesiące. Kiedy myślałem o tym dokładniej, to nie potrafiłem znaleźć chociażby jednej osoby, której nie przeszkadzałaby zbytnia ciekawość Evans. Nawet Peter czuł się przez to skrępowany, ponieważ wpatrywała się w niego z wyższością, gdy ten na przykład starał się pochwycić spojrzenie przechodzącej obok Narcyzy.
- Chce wykorzystać jakąś kobiecą słabość, czy coś w tym rodzaju... – wpakowałem do ust cały pasek czekolady, bylebym nie musiał tłumaczyć, co mam na myśli. W ogóle nie pojmowałem słów Zardi, więc mogłem tylko powtarzać, to, co dosłyszałem zanim się z nią nie pożegnałem po zaledwie jednej minucie spędzonej razem. Póki, co nie mogliśmy także odegrać sceny zrywania, jako że współpracowaliśmy, a jako była para musieliśmy trzymać się od siebie z daleka przynajmniej przez jakiś czas.
- Czyli trzeba ją wziąć na przesłuchanie i wyciągnąć wszystkie szczegóły. Mam nadzieję, że chociaż jest dziewczyną, to ma trochę oleju w głowie i naprawdę coś wymyśliła.
- James, nie jesteś tutaj jedynym geniuszem w szkole, więc bądź tak miły i zaakceptuj to. – Sheva przerwał chłopakowi, który mógł w każdej chwili zacząć się przechwalać. To wisiało w powietrzu, kiedy tylko zaczynał wysnuwać jakiekolwiek wnioski na czyjś temat.
Syriusz przysiadł się do mnie, schował moją czekoladę do szafeczki i uśmiechnął się wyjątkowo słodko. To nie był zwyczajny uśmiech, o tym byłem przekonany. On coś kombinował i czego ode mnie chciał.
- Żeby nie wzbudzać podejrzeń zostawimy Remusa i Syriusza tutaj, a sami porozmawiamy z Zardi. Nie wypada jej osaczyć, kiedy w pobliżu będzie jej ‘chłopak’. – Andrew wyszczerzył białe ząbki w uśmiechu godnym każdego łobuza. – Bawcie się dobrze. – mrugnął do mnie. Zawstydziłem się uświadamiając sobie, o co tak naprawdę mu chodziło i zapewne ustalili to wcześniej z Blackiem.
Wstając z miejsca podszedłem do Shevy i pocałowałem go w policzek.
- Dzięki. – powiedziałem cicho, by nie przeszkadzać Jamesowi w jego przydługim wykładzie na temat strategii, jaką należy podjąć, by nikt nie zwęszył naszego podstępu. Nie miał pojęcia, jaki to niby miałby być podstęp, ale J. zawsze się do wszystkiego zapalał.
Andrew poklepał mnie przyjacielsko po plecach, a jednak Syriusz zareagował od razu doskakując do nas.
- Pamiętaj, że przyjaźń przyjaźnią, ale on jest tylko mój. – zastrzegł łapiąc mnie za dłoń. Nie uzyskał żadnej odpowiedzi, ale Andrew na pewno rozumiał doskonale, co nas wszystkich łączyło. Poza tym on już miał kogoś, za kim szalał. Ponaglił swoją grupę operacyjną i razem opuścili pokój, co Syri wykorzystał ciągnąc mnie na swoje łóżko.
- Musimy się w końcu pozbyć tej wścibskiej lisicy. – pchnął mnie na pościel i położył się obok przytulony. – To krępujące, kiedy każdy wie z góry, że mamy zamiar się pieścić i dlatego wychodzą z pokoju. – uświadomił mi tym, iż miał całkowitą rację. Przyjaciele wiedzieli, że będziemy się dotykać, całować i kto wie, co jeszcze przychodziło im do głowy, kiedy musieli opuszczać sypialnię pod byle pretekstem zostawiając w niej tylko nas dwoje.
Zaczerwieniłem się zdając sobie sprawę z tego jak bardzo fatygowaliśmy tym przyjaciół. To tylko pogłębiało mój niepokój związany z Evans. Jeśli nie udałoby się nam odwrócić od nas jej zainteresowania moglibyśmy być skazani na bliskość za cenę przebywania z przyjaciółmi. Nie mogłem przecież przy nich dotykać Syriusza w miejscach, które wzbudzały we mnie zawstydzenie, a i on lepiej by trzymał ręce z daleka, gdy ktoś jest z pobliżu.
Postanowiłem, że to będzie już ostatni raz, kiedy Sheva wywabia z pokoju chłopaków, bym mógł zostać sam na sam z Blackiem, który pocałował mnie wykorzystując moje zamyślenie.
Przysunąłem się bliżej do niego, położyłem dłoń na jego karku i masowałem lekko palcami. Teraz nie musiałem udawać, że to tylko jego sen, a jeśli tak było to obaj śniliśmy o bardzo przyjemnych rzeczach.
Od dawna nie dotykaliśmy siebie wzajemnie w sposób taki jak ten, który właśnie wykorzystywaliśmy. Jego ręce dotykały skóry na mojej piersi, zaś moje rozpinały mu spodnie. I tak wcześniej czy później miało do tego dojść, więc nie miałem się, czego wstydzić, chociaż łatwiej było o tym myśleć, niż rzeczywiście się do tego zastosować. Nie wiedziałem, czy Syri nie uzna mnie za narwańca, jeśli dobiorę się od razu do jego skarbów ukrytych w bokserkach. Czułem niemalże, jak jego ciało reaguje na moje zabiegi, co sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Równie wielką, co sam dotyk chłopaka. Nie mogłem nie westchnąć, gdy Black w końcu porzucił drogę małych przyjemności i od razu dobrał się do tej największej rozkoszy. Pocałował mnie, a ciepłe dłonie wsunęły się bezpośrednio pod wszystkie warstwy mojej odzieży, jakie osłaniały dolną część mojego ciała. Zacisnąłem jedną pięść bardzo mocno, zaś drugą starałem się tylko lekko masować członek Syriusza. Chociaż pewna doza wstydu pozostawała zawsze widoczna, to pragnienie zmuszało mnie do działania. Nie chodziło o poznawanie się wzajemnie, ale o obdarzanie się wzajemnie przyjemnością. Miałem pełną świadomość, że nie jesteśmy już dziećmi na samym początku związku, ale byliśmy ze sobą od naprawdę dawna. Zabawne, że coś, co mogło z początku wyglądać, jak zwykła dziecięca fascynacja kimś silniejszym, zupełnie innym, przerodziła się w uczucie, które pogłębiało się, zmieniało i dorastało razem ze mną.
Wtuliłem twarz w szyję chłopaka. Nie mogłem go całować, ponieważ moja ślina robiła się dziwnie lepka, co bardzo mi przeszkadzało. Nie chciałem, by Syriusz to wyczuł, a poza tym mój oddech był nierówny, co tym bardziej utrudniało pocałunki. Zamknąłem oczy smakując zapach skóry kruczowłosego, czując tym głębiej jego dotyk na sobie. Zupełnie, jakby przenikał mnie do głębi. Moje ciało uzależnione było teraz od dłoni dotykającej mnie, a w swoich palcach czułem ciepło Syriusza. Nie myślałem wiele, o tym, co takiego pieściłem i co pieszczono mnie. Wydawało mi się to głupie, ale jednak krępowało mnie to, że źródłem naszej wspólnej przyjemności kryło się w tej części ciała, która była tak dalece intymna.
Wzdychałem coraz częściej, coraz więcej czasu zajmowało mi łapanie nowego oddechu, drżałem na ciele i ściskałem Syriusza w swojej dłoni mając nadzieję, że i on czuje to samo.
Pozwoliłem sobie reagować na wszystko westchnieniami i jękami. Chyba nawet nie myślałem wiele o tym, że Syri musiał wysłuchiwać wszystkiego, gdy ja miałem twarz przy jego uchu.
Spiąłem się i zabrudziłem swoją bieliznę, wraz z palcami Blacka. Z ulgą skupiłem się w pełni na pieszczeniu mojego kochanka. Specjalnie utrudniałem mu wszystko muskając jego szyję. Cieszyłem się niesamowicie mogąc to wszystko robić. Pocałowałem go w ucho, by załaskotało i zachichotałem, gdy się skrzywił. Black uśmiechnął się do mnie i dał buziaka. To było zapowiedzią tego, że za chwilę i jego ciało uwolni swoje podniecenie. Cieszyłem się, że to moja zasługa, tym bardziej, kiedy wilgoć oblała mi palce. Nie czułem nawet tak wielkiego zażenowania, co wydawało mi się wielkim sukcesem.
- Niedługo będziemy mogli to robić w tajemnicy przed innymi. Zobaczysz. Pozbędziemy się największego problemu i będzie nam jak w raju. – chłopak przytulił mnie mocno i uspokajał oddech. Nawet ubrudzone ubrania nie czyniły nam wielkiej różnicy. Najważniejsze było ciepło, jakie rozchodziło się po moim ciele i błogość, która wypełniała każdą cząstkę mnie.

3 komentarze:

  1. Mmmm, znów spotyka mnie zaszczyt skomentowania jako pierwsza! Ciekawe, czy gdyby Remi powiedział Brackowi, dlaczego Evans tak strasznie się na nich uparła, nie poczułby się lepiej... i wszystko może wróciłoby do normy? Bo w sumie co kogo obchodzi, kogo woli Remi?Poza tym Evans była przekonana, że Lupin zdradza Syriusza z Cornim xDUuu, a co tam u niego? xD I Erica? xDSheva zawsze im pomaga. Dzisiaj skojarzył mi się z nim Simon Amman xD Tak... z charakteru jak i wyglądu, bo oboje mają taki specyficzny styl. "i co pieszczono mnie." - pieściło. ;DAh, u mnie nowa notka xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Łacina jest super ;3 Bynajmniej na tym etapie, który mam XD Ha, ja jestem (podobno) zwolniona z egzaminu w przyszłym semestrze, bo mam 4 z kolokwium xD Mmm, deklinacja męska, żeńska, nijaka, 3 czasy... mrr ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ciekawe na jaki pomysł wpadła Zardi, aby pozbyć się Lili...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń