środa, 2 lutego 2011

Planowanie

7 września
Cały pokój wspaniale pachniał wanilią i z trudem powstrzymywałem się przed głębokim wciąganiem w nozdrza słodkiego zapachu. Andrew specjalnie zajął się tym szczegółem, ponieważ, jak mówił, zapach wanilii wpływał dodatnio na twórcze myślenie, a właśnie tego potrzebowaliśmy najbardziej. Było to już kolejne nasze zebranie w sprawie Evans i miałem nadzieję, iż jedno z ostatnich. Tym razem mieliśmy już konkretny pomysł, który Sheva dopracowywał osobiście. Zardi naprawdę miała głowę na karku i chociaż jej plan był niemożliwie prosty, to musiał poskutkować. Postanowiła wykorzystać kobiecą słabość, która musi istnieć nawet w rudowłosej, zaś reszta należała do nas.
Chodziło o wysłanie Evans listu miłosnego, który skupi całą jej uwagę na poszukiwaniu cichego adoratora, a tym samym pozwoli zapomnieć o nas. Jakkolwiek niespecjalne mogło się to wydawać, to jednak rudowłosa była dziewczyną, a Zardi zapewniła, iż ona reagują na tego typu rzeczy. Mogą udawać twarde i nieprzystępne, ale wrodzona ciekawość każe im szukać osoby stojącej za wyznaniem. Mogliśmy spróbować, nawet, jeśli miałoby się nie udać, to przynajmniej robiliśmy, co w naszej mocy.
- Lisica – tak właśnie nazywaliśmy Lily dla potrzeb naszego planu jej zlikwidowania. – Nie może się dowiedzieć, że maczaliśmy palce w czymkolwiek, a więc nasze kontakty z osobami zamieszanymi w sprawę muszą pozostać tajemnicą. – Andrew mówił w fachowy sposób, chociaż nie mogłem być do końca pewny, czy mam rację. – Potrzebny nam ktoś, kto będzie znał się na rzeczy, a tym samym nie będzie w centrum jej zainteresowania. Osoby spoza naszego domu odpadają. Prędzej czy później ktoś może zauważyć, że się jej przyglądają i wtedy nici z planu.
- My także się nie nadajemy. Zna pismo niektórych z nas, a z resztą nie problem sprawdzić, jakie jest. Nasz rocznik odpada na całej linii. – Syriusz rozłożył ramiona, jakby zamierzał się poddać, co naturalnie mijało się z prawdą. On był tym, który nigdy nie planował się poddawać.
- A ja znalazłem osobę, która nam pomoże nie zadając wielu pytań, a która będzie wiedziała, co ma robić. Facet idealny do napisania listu, a którego nigdy z nami nie powiążą, ponieważ w sumie wcale go nie znamy. – na twarzy Shevy pojawił się pełen zadowolenia uśmiech.
Zastanawiałem się, o kim może mówić. Ciężko dotrzeć do kogoś, kogo się nie zna nie zwracając przy tym niczyjej uwagi. Musieliśmy przy tym mieć pewność, że Evans nie zdoła poznać pisma w liście. To utrudniało nam pracę, ale ufałem w rozsądek Andrew i jeśli on był tak pewny siebie, to jego plan musiał być idealnie dopracowany i dopięty na ostatni guzik.
- Nie trzymaj nas w niepewności. – karcący głos Pottera szedł w parze z jego ostrzegawczym spojrzeniem. Naprawdę zależało mu na szybkim zrealizowaniu planu i rozpoczęciu poszukiwań skarbu, tak jak ja chciałem pozwalać sobie na ukradkowe dotyki i pocałunki z Syriuszem.
- Tak, tak. Nie trudno zauważyć, że James i Kinn nie dogadują się już nazbyt dobrze, a prawdę mówiąc wcale ze sobą nie rozmawiacie. Ale nie jesteście pokłóceni, więc możesz z nim pogadać, zaś on nie wzbudzając podejrzeń załatwi resztę. Ale konkretnie. Podrzucisz mu niepostrzeżenie liścik z miejscem spotkania. Wytłumaczysz mu, o co chodzi i poprosisz by jego dobry kolega, Edvin, napisał list do Lisicy. Tą samą drogą przekaże nam go później. On jest straszy, a więc Lisica nie odważy się kręcić w pobliżu, by poznać jego pismo. Przekażemy jej list drogą matrioszki.
- Czego? – okularnik skrzywił się nie pojmując, a nie tylko on nie zrozumiał Andrew. Nawet ja musiałem się przyznać do tego, iż niewiele mówiły mi jego ostatnie słowa. Cokolwiek chciał nam przekazać musiał to wytłumaczyć zrozumiale. Nie zdziwiłem się nawet widząc wyraźną konsternację na twarzach Blacka i Pettigrew. Tym samym tylko jeden Sheva wiedział, co chciał powiedzieć.
- Będzie z trzydzieści kopert zaadresowanych do różnych osób z naszego domu. Włożymy jedną do drugiej i tak dalej. Tym sposobem jedna osoba otwierając list znajdzie w środku kopertę, którą będzie miała przekazać osobie, do której jest ona zaadresowana. Czasami ta sama osoba dostanie w swoje ręce list po raz kolejny. Nikt nie dojdzie do tego, kto jako pierwszy nadał przesyłkę. Teraz rozumiecie?
- Teraz tak. – Potter zatarł ręce i uśmiechnął się zadowolony. – Trzeba zabrać się za listę osób, które mają być wpisane na kopertach.
- Ty zajmij się sztukowaniem wiadomości dla Niholasa. – Andrew usiadł między mną, a Syriuszem i złapał nas za ręce uśmiechnięty. – Musisz też obmyślić idealny plan podrzucenia mu liściku, by nikt nie wiedział, że to zrobiłeś. Ustal miejsce i czas waszego spotkania, by i pod tym względem nikt was ze sobą nie powiązał. Ma być idealnie, ponieważ to zbrodnia doskonała.
- Ja podrzucę list. – Peter zarumieniony bawił się swoimi palcami plącząc je ze sobą. Denerwował się najwyraźniej. – Nikt nie będzie podejrzewał, że miałem z tym coś wspólnego, przecież ja, to ja.
- Święta prawda! – James rozsiadł się na swoim łóżku i zabrał do pracy. Musiałem przyznać, że nasza praca zespołowa była do pozazdroszczenia, zaś zielonooki wspaniale wszystko zaplanował.
Położył się na moim łóżku z zadowolonym uśmiechem na twarzy i pociągnął mnie za rękę. Położyłem się obok niego i dałem mu buziaka w policzek. Podejrzewałem, że właśnie o to mu chodziło. Chciał być w centrum zainteresowanie i pieszczony po przyjacielsku. Syriusz bawił się wodząc palcem po jego szyi, łaskocząc.
- Wykorzystamy dzień wyjścia do Hogsmeade by puścić list w obrót. Wtedy nie dojdzie zbyt szybko, a wszelkie ślady zatrą się dokładniej. Teraz oczekuję dowodów wdzięczności. – wyszczerzył się i wbił wygodniej między moje ciało, a ciało kruczowłosego. Zauważyłem, że skóra chłopaka także pachniała waniliowo, co pasowało do niego. Byłem ciekaw jak bardzo już się zmienił, a ja wcale tego nie dostrzegłem, ponieważ ciągle był blisko mnie.
- Nie za dobrze ci, Andrew? – Syri położył dłoń na jego brzuchu i ugniatał lekko, co sprawiało, iż chłopak zwijał się zupełnie jakby był łaskotany. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a oczy błyszczały wyraźnym zadowoleniem.
- Przy was mogę sobie jeszcze pozwalać na dziecinadę, ale niedługo to się skończy. – westchnął ciężko i trochę posmutniał. Musiał sobie przypomnieć, że to nasz ostatni rok razem, ale postanowiłem pomóc mu odrzucić od tę myśl na jak najdłuższy czas. Przyłożyłem usta do skóry za jego uchem, nabrałem powietrza i zacząłem mocno dmuchać, przez co wytwarzały się dziwne, głośne dźwięki, które musiały go drażnić.
- Remi! – pisnął chcąc się odsunąć, ale Syri zrobił mu to samo po drugiej stronie nie dając nawet okazji do ucieczki.
Śmialiśmy się głośno, a duża poduszka poleciała prosto w nas. To James chciał byśmy się uspokoili i dali mu pracować, chociaż jego atak nie zrobił na nas wrażenia. Prychnął, więc głośno i wskoczył na mój materac dobierając się palcami do ciała Andrew. Zaczął go łaskotać, zaś ten rozpoczął wielką próbę wydostania się spod naszych ataków. Nawet Peter zachęcony wizją zabawy dołączył do nas. Naszym głównym celem był Sheva, który bardzo szybko piszczał i tracił oddech. Wtedy daliśmy mu odpocząć atakując siebie wzajemnie. To niesamowite, kiedy musisz radzić sobie w pojedynkę, gdy inni mogą w każdej chwili okazać się twoimi wrogami. Tym samym łaskotali mnie James i Sheva w tej samej chwili, a ja nie wiedziałem, jak się uwolnić. Syri przyszedł mi z odsieczą, ale gdy tylko uwolnił moje ciało od okularnika sam zajął moje miejsce.
Nasze śmiechy zapewne było słychać nawet poza obrębem pokoju, ale raczej nikogo nie mogło to dziwić. Mogłem z czystym sercem uznać, iż nasza sypialnia jest zawsze najgłośniejsza. W tej chwili była salą tortur. Bawiłem się świetnie mając wszystkich przy sobie i dodatkowo męcząc przyjaciół łaskotkami, gdy byłem w stanie. Bolały mnie policzki, brzuch, może nawet całe ciało, ale bardzo ciężko było nam przestać. Musieliśmy zacząć padać ze zmęczenia, by zaprzestać ataków, a i wtedy nie dało się spokojnie poleżeć. Zupełnie, jakbyśmy wcale nie dorastali.

3 komentarze:

  1. Plan doskonały, słowo daję xD Ciężko będzie się domyślić, kto dostał list jako pierwszy, gdyż osoba, która dostała go kilka razy może mieć problemy z ustaleniem, od kogo dostała go ostatnio. Mhyhy, chłopaki są świetni, a Sheva mógłby być detektywem xDOh, będzie rozmowa J. vs Kinn... i do tego jeszcze Edvin - uuu, zapowiada się lekka wojenka, ale czego się nie robi dla pierwszej tak dużej akcji? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za spam. Zapraszam na forum St.LucasAcademy http://lucasacademy.mojeforum.net

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, plan genialny, i oby zadziałał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń