piątek, 4 lutego 2011

Kartka z pamiętnika CXI - Niholas Kinn

Tajemne spotkanie z Jamesem na tyłach biblioteki, między najstarszymi książkami, jakie można było znaleźć w Hogwarcie, już samo w sobie brzmiało niewiarygodnie i głupio, co pasowało do okularnika. Od zawsze wiedziałem, że jest głupi i dziwny, a jednak podobał mi się kiedyś i byłem zdolny do wielu szaleństw pod jego wpływem. Imponował mi wtedy, jak nikt inny. Jego pewność siebie, niebanalny styl bycia, wszystko to sprawiało, że wiedziałem w nim ideał. Całe szczęście otworzyłem oczy i teraz zupełnie nie pojmowałem, co takiego mogło mi się w nim podobać. Był przecież nieodpowiedzialny, szalony i narcystyczny. A jednak nie miałem mu niczego za złe, nadal był przecież tym samym chłopakiem, jakiego poznałem kiedyś i miałem nadzieję, iż zawsze będziemy się przyjaźnić, chociaż denerwowanie go miało swój nieodparty urok, który komplikował odrobinę naszą znajomość.
Tym bardziej dziwił mnie fakt umówionego w tajemnicy spotkania, ale kiedy tylko dowiedziałem się, o co chodzi pojąłem jak bardzo poważna jest sprawa. Rzeczywiście Evans była największym problemem ostatnimi czasy. Dawniej czepiała się nawet mnie, a teraz oni nie mogli się od niej uwolnić. Bardzo lubiłem przyjaciół Jamesa i chociaż wydawali się być nie mniejszymi ekscentrykami niż on, to zależało mi na pomocy im. Zgodziłem się, więc od razu, a teraz miałem przed sobą najtrudniejsze zadanie, ponieważ jak namówić kogoś pokroju Edvina do napisania listu miłosnego do dziewczyny, która wcale go nie interesowała? Oczywiście, był słodki, miał wprawę, ale czy był także na tyle naiwny? Chciałem w to wierzyć.
- Proszę... – uśmiechnąłem się najbardziej słodko, jak tylko było to możliwe i złożyłem ręce w błagalnym geście. – Wiem, że nie interesują cię miłosne uniesienia, ale to bardzo ważne. Moi przyjaciele mają kłopoty i jesteś ich ostatnią deską ratunku. Nikt się o niczym nie dowie, tylko proszę, napisz ten list.
Wspaniałe oczy chłopaka zwróciły się w moją stronę z podwójną dawką ironii ukrytą w jego spojrzeniu. Chyba nie wierzył w moje zapewnienia, albo myślał, że sam coś kombinuję, ale przecież nie mogłem wyprowadzić go z błędu mówiąc mu prawdę. Z resztą zapewne wtedy musiałbym zdradzić mu więcej niż chciałbym, a więc nie mógł się nigdy dowiedzieć, co się dzieje.
- To głupie. Dlaczego ja? – skrzywił się, splótł ramiona na piersi i nadąsany rozsiadł się w fotelu w kącie Pokoju Wspólnego. – Wiesz, że dziewczyny mnie irytują, więc dlaczego musze pisać ja?! – korciło go, by się wściekać i urządzać sceny, ale rozumiał, że chciałem zachować wszystko w tajemnicy.
- Ty wiesz jak zaimponować dziewczynie, nawet, jeśli nie chcesz się do tego przyznać. Poza tym miałeś pecha, ale to nie zmienia faktu, że jesteś idealny. Napiszesz romantyczny liścik i ona zakocha się bez pamięci nawet nie wiedząc, w kim. Jesteś romantyczny, więc zdołasz ją powalić na kolana kilkoma zdaniami. Proszę... Zrób to dla mnie. – na niego raczej nie zadziałałoby maślane spojrzenie, szczenięce pojękiwania, ani czułe słówka. Największym jego minusem było to, iż należał do tej grupy, która nie interesowała się chłopakami. Z resztą on nie interesował się już zupełnie nikim. Właśnie, dlatego nie mogłem dopuścić, by wiedział, co łączyło mnie dawniej z Potterem, ani też nie mogłem pozwolić by zdał sobie sprawę z tego jak dalece się w nim zakochałem. Podobało mi się to, że był delikatny i romantyczny do granic wytrzymałości. Kiedy opowiadał mi o tym, jak starał się przypodobać swojej byłej dziewczynie kolana się pode mną uginały. Gdyby tylko mnie w taki sposób chciał rozpieścić, wtedy od razu powiedziałbym „tak”.
- Zrobię to, ale tylko dla ciebie. – coś chyba w nim pękło, ponieważ uciekł wzrokiem w bok i wydawał się już nie zły, ale strapiony. Było mi go żal, ale nie mogłem zawieść znajomych.
- Jesteś kochany! – klasnąłem w dłonie i przytuliłem go szybko, krótko. – Kiedyś ci się za to odwdzięczę, zobaczysz. A teraz zabieraj się za pisanie listu. Wyobraź sobie, że naprawdę jesteś w niej zakochany, musisz być autentyczny. – przypominałem mu, chociaż wcale nie musiałem. On na pewno dobrze wiedział, co ma czynić. W końcu był sobą, a to stawiało go na pierwszym miejscu wśród romantycznych kochanków współczesności.
- W zamian weźmiesz teraz moją teczkę i razem pójdziemy do biblioteki. Tam będę miał lepszą wenę do pisania. – rozkazująco wskazał na swoją teczkę leżącą przy jego nodze. Porwałem ją z ziemi i przycisnąłem do piersi, by pokazać jak bardzo zależy mi na tym wszystkim. On westchnął tylko ciężko, nie skomentował za to wyszedł z Pokoju Wspólnego.
Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym odpłacić mu się za to wszystko. Nie byłem tak pomysłowy jak on, nie potrafiłem zbyt wiele, a musiałem pamiętać, że byliśmy tylko przyjaciółmi i nie wszystko wypadało mi oferować w zamian za tę przysługę.
- Dlaczego nie przedstawisz mi tych swoich przyjaciół? – zapytał nagle, co zbiło mnie z tropu. Potknąłem się o własne nogi i omal nie wywróciłem się przed nim. Nie mogłem dopuścić, by poznał Jamesa i resztę. W sumie tylko Potter nie miał w sobie za grosz taktu i mógłby powiedzieć coś niewłaściwego, ale gdyby Edvin wiedział o związku Syriusza i Remusa mógłby zacząć coś podejrzewać. Musiał trzymać się z daleka od nich wszystkich.
- Oni chcą zachować anonimowość, by dzięki temu ich plan się powiódł. Gdybyś ich poznał nie byłoby szans na powodzenie. Musisz się z tym pogodzić, poza tym to tylko znajomi, nikt szczególny.
Spojrzał na mnie uważnie, stanowczo zbyt uważnie, a więc musiał się domyślić, że nie chcę by ich znał. Mogłem jednak być pewny, iż nie będzie ani nalegał niepotrzebnie, ani nie obrazi się na mnie. To zabawne, jak dalece potrafił wszystko akceptować, chociaż źle się z tym czułem. Martwiłem się, że to tylko zmniejsza jego wiarę w siebie, którą i tak zachwiał jego poprzedni związek. Może nazbyt koncentrowałem się na sobie i tylko go tym raniłem, a on nie chciał tego po sobie pokazać? Sam nie wiem, co myślał o mnie, o moim zachowaniu. Nie był łatwy do odczytania.
- Może kiedyś ci ich przedstawię, ale nie teraz. To naprawdę ważne dla nich, dlatego... – miękłem, a on uśmiechnął się i położył dłoń na moim ramieniu.
- Nie ma sprawy. W końcu to wcale nie jest tak istotne, prawda?
- Jest istotne, jeśli miałbyś uważać, że nie jestem z tobą szczery. Przyjaźnimy się, a więc nie powinienem mieć przed tobą tajemnic, jak na przykład ci koledzy...
- Bzdura! – wziął ode mnie swoją torbę i przewiesił ją sobie przez ramię, jego płomienne włosy odbijały od siebie niespokojny blask słońca. – Jesteśmy przyjaciółmi, ale wcale nie musisz mi zdradzać wszystkiego. Przecież o to chodzi z sekretami, by były ukrywane przed innymi. Poza tym myślisz za dużo. Nasza przyjaźń to zupełnie inny wolumin, niż te pisane zanim na siebie wpadliśmy. Tamte są nieważne, liczy się ten teraźniejszy, a więc to, że wkręciłeś mnie w jakąś intrygę, o której wiem niewiele.
Jego uśmiech był szczery i naprawdę olśniewający. Tylko czekać aż jakaś dziewczyna zacznie gustować w takich rycerzach o złotym sercu, jak on i ukradnie mi go sprzed nosa, a ja w sumie będę musiał się poddać. Ale jak rozkochać w sobie chłopaka, który woli dziewczyny?
- Chyba powinienem cię zaobrączkować, jak ptaka i przywiązać do budy żebyś nie mógł uciec. – powiedziałem głośno, a on prychnął nadal uśmiechnięty. – Mówię prawdę, co to będzie, jak tłum zakochanych dziewcząt cię porwie? Gdzie ja wtedy znajdę drugiego takiego przyjaciela? – gdzie znajdę sobie drugi taki ideał do kochania? Tego jednak nie powiedziałem głośno. Po nieudanych początkach z Jamesem trafiłem na księcia z bajki, a to przekreślało obniżenie poprzeczni, gdyby mi się nie powiodło.
- One nie potrafią mnie docenić, więc lepiej sam się przywiążę do ciebie, w ten sposób będę miał cię na oku, bo jeśli to ciebie zabiorą, to znowu zostanę z bandą idiotów, którzy się ze mnie nabijają i niczego nie pojmują. A teraz... – otworzył przede mną drzwi biblioteki. – Szukaj zacisznego miejsca z dala od ciekawskich spojrzeń. List miłosny czeka, a muszę poprosić moje dziewięć muz o pomoc. Dawno już nie bawiłem się w miłosne wyznania, więc przyda mi się każda pomoc. – miałem wrażenie, że chłopak zaczął się nieźle bawić i chyba spodobał mu się spisek, w którym miał brać udział. A może to ja miałem taką siłę przekonywania, że był zdolny do największych poświęceń? W sumie dotarcie do serca kogoś takiego, jak Edvin nie może być tak trudne. Czułem, że niedługo i ja będę musiał działać i zdobywać szczyty mierząc się z niemożliwym, zupełnie jak starzy znajomi.

4 komentarze:

  1. Aż chciałoby się dokonać własnego spisku, aby Edvin inaczej spojrzał Na Kinna, albo odważył mu się powiedzieć, co do niego czuje. xD No i ciekawe, co wymyśli Niholas, chcąc wynagrodzić chłopakowi to, że musi poświęcać czas na czyjeś śledztwo... zadanie w sumie. Będę jutro trzymać za Ciebie kciuki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochane stworzonko z tego Kinna :D I ciekawe jak to będzie z nim i tym jego.. przyjacielem.. No... oby jak najlepiej.. i jak najgoręcej. Hah.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Kinna xD I strasznie się cieszę, że przejrzał na oczy i zainteresował się rudzielcem xD Mam tylko nadzieję, że to uczucie jest w pełni odwzajemnione ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no i Edvin został wmieszany w spisek, ale czy naprawdę nie intetresuje go Niholas w ten sposób, a ten pocalunek do którego prawie doszło...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń