piątek, 25 lutego 2011

Uszko

25 września
James szybko pocieszył się po odkryciu tajemnicy mapy. Nie zdradził nam, co tak bardzo zaczęło go cieszyć, ale na pewno oznaczało to koniec wielkiej żałoby, którą musieliśmy wytrzymywać przez dwa dni. Teraz niemal podśpiewywał z zadowolenia. Nawet pytany o powód swojego zadowolenia Potter zbywał każdego, co w efekcie zaczynało irytować.
Przynajmniej Syriuszowi wyszło to wszystko na dobre. Na nowo rozpoczął dokładniejsze studiowanie run, które przecież tak go interesowały, a tym samym poświęcał więcej czasu pożyczonym od Wavele książkom. Nauczyciel także wydawał się cieszyć z tego powodu. Nie często spotykało się przecież osoby zainteresowane runami, zaś Syri nieodwołalnie był jego pupilem.
- Nie wypada kazać czekać profesorowi. Musimy się pospieszyć, jeśli Syriusz chce zjawić się na czas. – J. pędził na przedzie naszego pochodu, kiedy odprowadzaliśmy Blacka do gabinetu Wavele. Miał do załatwienia tylko kilka spraw, ale okularnik zmusił nas wszystkich byśmy towarzyszyli Syriuszowi. Wydawało mi się to podejrzane, zapewne tak samo jak innym, ale nie warto było walczyć. Poza tym mały spacer po korytarzach mógł nam wyjść na dobre. Tak przynajmniej myślałem z początku, ponieważ wszystko się zmieniło, kiedy przecięła nam drogę aż nazbyt znajoma osoba. Wolałbym by był to Severus, lub nawet i Cornel, ale nie ona. Na pewno nawet Evans stanowiłaby mniejsze zło, gdyby już pojawiła się w pobliżu, ale niestety prosiłem o zbyt wiele i teraz miałem przed sobą najgorszą wiedźmę w Hogwarcie - Seed.
Twarz Jamesa wykrzywił paskudny uśmiech zawodowego lizusta i uświadomił mi, że wszyscy padliśmy ofiarami jego podstępu. Wykorzystał nas, jako alibi by dobrać się możliwie jak najszybciej i jak najbardziej przekonywująco przypadkowo do nauczycielki mugoloznawstwa. Była atrakcyjna jak zawsze, uśmiechnięte i za miła, jak na mój gust. Nie wiem, co widział w niej Potter, ale jego gust był zawsze skomplikowaną sprawą.
- Jak dobrze, że panią spotykam! – J. zwrócił na siebie jej uwagę, a moja mała nadzieja, że jednak nas nie dostrzeże legła w gruzach. Rzuciła okiem na nas wszystkich i wydawało mi się, że stanowczo zbyt długo przyglądała się Syriuszowi, a jej uśmiech stał się tym słodszy. Miałem ochotę zrobić jej coś, cokolwiek, byleby wyeliminować ją z gry o Syriego.
- O co chodzi? – zwróciła się do okularnika z udawanym zainteresowaniem. Ona go przejrzała, zaś on chciał usilnie udawać, iż się myli. Tym samym robił z siebie większego głupka, zaś my byliśmy poniekąd skazani na towarzystwo nauczycielki.
- Widzi pani, ten referat o mugolskiej poczcie... Myślę, że nie zmieszczę się w wyznaczonym limicie pergaminu i dlatego chciałbym zapytać, co najlepiej uwzględnić. Nie chciałbym dokładać pani pracy swoim zadaniem, naturalnie.
- Ależ jestem przekonana, że taki zdolny uczeń, jak ty, poradzi sobie z taki problemem znakomicie. – posłała komplement w stronę wypinającego dumnie pierś chłopaka, a jej uwaga skupiła się na Blacku. Gdybym mógł wydrapałbym jej oczy. Gryzienie wolałem sobie odpuścić, by nie mieć do czynienia z kimś takim podczas pełni. Na pewno, jako wilkołak byłaby tym gorsza. – Wybierasz się do Victora? – zbliżyła się do nas, a tym samym zapach jej perfum uderzył w moje nozdrza, jakby płonął żywym ogniem.
Syriusz skinął głową, a ja mogłem tylko stać i życzyć kobiecie jak najgorzej. Nie lubiłem jej, kiedy chciała cokolwiek od Syriusza, a tym bardziej, gdy się do niego zbliżała.
- Wspaniale. Miałabym do ciebie maleńką prośbę. Pożyczę go na sekundkę. – oznajmiła w stronę moją, Shevy i Petera, po czym oddaliła się na kilka metrów. Syri podążył za nią, jakby niesiony na skrzydłach. Pewnie zahipnotyzowała go tym dziwnym zapachem, albo rzuciła urok. To była bardzo niebezpieczna konkurencja dla mnie.
Próbowałem skupić swoje zmysły na rozmowie, jaką prowadziła z Blackiem, jednak szeptała zbyt cicho nawet dla mojego wilczego słuchu. Syri na pewno mnie nie zdradzał, ale ona coś knuła, a to mnie niepokoiło.
Przechyliłem się w bok, by spojrzeć, co takiego mu podaje. Dostrzegłem tylko niewyraźny zarys buteleczki z pomarańczowym płynem w środku. Byłem bardzo ciekawy, co to takiego, ale nie mogłem zapytać. Może faszerowała mojego Syriusza jakimś napojem miłosnym? Albo była w zmowie z nauczycielem run i to on podawał to coś w herbacie chłopakowi? Odrzuciłem jednak ostatnia opcję. Wavele nigdy nie zrobiłby czegoś podobnego. W końcu zawsze dawał mu nowe książki i wydawał się zainteresowany postępami kruczowłosego, więc na pewno nie chciałby się pozbyć kogoś takiego.
Kobieta przyłożyła palec do ust i mrugnęła okiem do Blacka. Od razu wiedziałem, co miał oznaczać ten gest. Syri miał milczeć i na pewno chodziło o płyn, który mu przekazała. Na pewno musiałem mieć od teraz oczy szeroko otwarte na to, co działo się z moim chłopakiem i wokół niego.
- Remusie, odprowadzisz Syriusza do gabinetu, a my z chłopakami zostaniemy tutaj jeszcze chwilę. Chcę zapytać o kilka innych rzeczy, a wam się spieszyło. – James wykorzystał moment by pozbyć się konkurencji, a ja jak najbardziej byłem po jego stronie. Skoro Seed chciała coś od nauczyciela run to powinna sama to załatwić, tym bardziej, że jego gabinet był zaledwie dwa korytarze dalej. Byłem coraz bardziej poirytowany tym wszystkim. Nie było sposobu, by się jej pozbyć, a raczej otrucie nauczycielki nie wchodziło w grę. Mogłem tylko sprawić by była mniej atrakcyjna, lub zadbać by Syri stał się odpychający. Ani jedno, ani drugie nie wydawało się mądre, ale przecież nie mogłem tego tak zostawić. Należało działać, by uwolnić go ze szponów tej kobiety!
- Idziemy, nie dajmy się prosić. – powiedziałem ostro i ciągnąć chłopaka oddaliłem się korytarzem byle dalej od miejsca, gdzie James starał się w dalszym ciągu zabawiać swoją obecnością Seed. Życzyłem mu powodzenia, byleby mieć ją na zawsze z głowy. – Coś ważnego ci przekazała? – zapytałem niby od niechcenia, ale w środku zżerała mnie ogromna ciekawość i wściekłość. Nie mogłem znieść tego, że oni mieli jakieś tajemnice między sobą.
- To nic takiego. Takie małe głupoty. Nie mogę powiedzieć więcej, bo jeszcze wyjdzie, że rozpowiadam na prawo i lewo. Sam wiesz jak to jest z nauczycielami. Z nimi lepiej nie zadzierać. – wyraźnie coś kręcił i starał się wyjść na jak najmniej podejrzanego. Nie udało mu się, jak i wiele razy wcześniej. Ukrywał coś większego i nie chciał się przyznać, a ja nie mogłem naciskać. – Poczekasz? Wezmę tylko kilka książek i możemy wracać. – przymilnie się uśmiechnął łapiąc za klamkę gabinetu profesora. Kiwnąłem głową wyrażając zgodę, ale kiedy tylko chłopak zniknął za drzwiami przystawiłem do nich ucho. Chyba wchodziło mi to w krew, ale nie chciałem się do tego od razu przyznawać. Po prostu sytuacja zmuszała mnie do podobnych zagrań.
- Proszę. – odezwał się Syriusz i postawił coś na biurku. Tak przynajmniej podejrzewałem rozpoznając niektóre dźwięki. – Co to takiego?
- Hm, można powiedzieć, że trucizna. – z zamyśleniem odparł Wavele, który musiał przechadzać się po pokoju, ponieważ jego głos wydobywał się to z jednej, to znowu z drugiej strony.
- Czy... Czy to TA trucizna? – Syri zawahał się i wyraźnie wiedział o czymś więcej niż ja. Jeśli jedno podkreślone słowo mogło uświadomić nauczycielowi sens całego zdania, to znak, iż obaj mieli pewne tajemnice między sobą. Coraz bardziej mnie to zastanawiało. Syri nagle miał przede mną wiele do ukrycia.
- Tak, Syriuszu, właśnie TA trucizna. – odparł ciężko profesor. Milczeli przez pewien czas, później coś zaszurało, trochę porozmawiali cicho, jakby znaleźli się w bardzo odległym kącie pokoju i Syri wkładał coś do swojej torby. Wiedziałem o tym bardzo dobrze, ponieważ nie raz słyszałem jak ją odpina, czy zamyka. Widocznie właśnie otrzymał książki do czytania, a może i Wavele dał mu coś, co miało być tajemnicą utrzymywaną z daleka od ciekawskich osób, takich jak ja? Musiałem znaleźć sposób by dowiedzieć się wszystkiego i wydobyć od Syriusza informacje. Jeśli będzie trzeba byłem gotowy nawet na przeszukanie rzeczy chłopaka, byleby wiedzieć, co takiego ukrywa, w czym i komu pomaga.
Odsunąłem się szybko od drzwi i obojętnie skakałem po kwadracikach kamiennej podłogi, kiedy Black opuszczał gabinet. Musiałem stać się szpiegiem, by wiedzieć więcej i nie pozwolić mu na wpakowanie się w niepotrzebne kłopoty. Tym bardziej, jeśli Seed truła Wavele, a on i Syri dobrze o tym wiedzieli! To wszystko mi się nie podobało.

2 komentarze:

  1. ~Lirit Spenser25 lutego 2011 21:38

    Notka jak zwykle piękna. Ciekawe co takiego Syriusz i runowy profesor knują. Jakaś akcyjna się szykuje? Seed niech lepiej trzyma się z dala od remusowego Syriusza! Inaczej będzie miała do czynienia ze mną - Wspaniałą Boginią Prawego Sierpowego i Nożnego Frontalnego (?) - Lirit Spenser

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dodawałam rozdziału, ale onet pozwalał wchodzić na blogi... choć przyznam, że czasami coś się psuje i nie pozwala wrócić do poprawiania tekstu.Uszka Remiego są jak najbardziej wrażliwe, a sam chłopak używa ich teraz częśto po długim okresie spokoju. Rany julek, jaka trucizna? xD Jak Remi będzie się poprawiał w kwestiach podsłuchu, to jeszcze wyjdzie na jaw, że oprócz Seed (według Remiego) jest jeszcze jeden konkurent... i to męski (bo w końcu Wilczek nie wie, że Noela to Noel ;P). Niektóre sekrety takimi powinny zostać. Tylko nie wiem, czy Syri się nie przełamie i zdradzi tajemnicę Victora... choć z drugiej strony... to chyba jedyna rzecz, którą ukrywa. W końcu Remi też się nie afiszował ze swoją likantropią ;P

    OdpowiedzUsuń