środa, 16 marca 2011

Kartka z pamiętnika CXV - Victor Wavele

Nigdy nie uważałem się za kogoś stuprocentowo wiernego, chociaż nie zdradzałem kochanków fizycznie. Inaczej miała się rzecz z moimi myślami. Nie stroniłem od wyrażania swojego zachwytu nad innymi, nie rzadko szczerze oświadczałem, co myślę na pewne tematy ściśle związane z podobającymi mi się osobami. Moja fantazja także miała wielki udział w tym wszystkim. Nikt przecież nie zabraniał mi wyobrażania sobie związku z kimś innym niż mój aktualny partner. Mimo wszystko to nie ja zrywałem, nawet, jeśli związek zaczynał mi ciążyć i przeszkadzać. Po prostu dawałem jasno do zrozumienia, że to już nie to samo, zaś kochankowie sami odchodzili. Tym razem jednak sprawy miały się trochę inaczej. Oczywiście zauważałem uroczych chłopców, atrakcyjnych mężczyzn, jednak nie byłem w stanie fantazjować o nich. Za każdym razem, gdy próbowałem przed oczyma pokazywał mi się Noel w tych jego kobiecych szmatkach, z wyzywającym uśmiechem na twarzy i masą tortur przychodzących na myśl, gdybym ośmielił się go zdradzić. Może i bał się tego, płakałby rzewnie, załamał się, ale nie odstąpiłby od zemsty, która na pewno uniemożliwiłaby mi znalezienie sobie kogoś innego. Z jakiegoś powodu nie wątpiłem, że mężczyzna byłby w stanie pozbawić mnie pewnej niemożliwie istotnej części ciała, z którą nie chciałem się jednak rozstawać.
Przekazując mi podczas śniadania liścik obiecał w nim pojawić się u mnie, gdy skończę swoje zajęcia. Nie spodziewałem się tylko, że nie zdołam wrócić do siebie, a on już będzie czekał przyczajony na korytarzu. Jego widok podniósł mój skarb o dobry centymetr w górę. Nie musiałem gustować w damskich łaszkach, by podniecić się tym, co ukazało się moim oczom. Noel odsłaniający zgrabne nogi mając na sobie cienkie rajstopy, bardzo krótką skórzaną mini spódnicę i wysokie buty na szpilce. Zupełnie jakby chciał mnie tym zdenerwować i pokazać, że jednak mam swoje fetysze, które on zdołał we mnie wyczytać. Nie mogłem zaprzeczyć, że moje ciało pragnęło go szaleńczo, gdy znęcał się nade mną psychicznie, a jego słodki uśmiech wydawał się niemal kpiący. Jeśli osiągnął zamierzony cel, to naprawdę mógł być z siebie dumny, gdyż ja nie lubiłem przegrywać, a w szczególności z nim.
- Czekasz, aż jakiś uczeń dobierze ci się do tyłka pod tym kawałkiem skóry? – syknąłem panując nad swoim pragnieniem, chociaż nad członkiem nie miałem już władzy.
- Na zajęcia ubieram się bardziej odpowiednio, a przecież teraz obaj jesteśmy wolni. – odparł łagodnie i podszedł do mnie ujmując moją twarz w wypielęgnowane dłonie. Był naprawdę piękny, chociaż nie należałem do zwolenników jakiegokolwiek makijażu. Jego usta smakowały jednak tak samo jak zawsze, gdy pocałował mnie lekko. To było zbyt wiele. Łapiąc go za kark wycisnąłem na jego ustach miażdżący pocałunek, złapałem jego udo żałując, że zamiast nagiej skóry wyczuwałem na nim materiał. Pragnąłem go jednak i on wiedział o tym lepiej niż ktokolwiek inny. Moje pożądanie spodobało mu się, co byłem w stanie poczuć w dolnych partiach mojego ciała, które stykały się z nim ciasno. Gdybym nie obawiał się, że ktoś nas zauważy na pewno nie wysilałbym się z wymacaniem klamki drzwi mojego gabinetu. W tym wypadku musiałem jednak powstrzymać samego siebie póki nie zniknąłem z nim wewnątrz pomieszczenia, gdzie byliśmy bezpieczni i nikt nie mógł dowiedzieć się, co takiego robimy.
Od dawna nie odczuwałem takiego pożądania jak dzisiaj. Mógłbym zedrzeć z Noela wszystkie te niby ubrania i wziąć go w każdej możliwej pozycji, byleby mieć już za sobą tę palącą lędźwie chuć. Nie byłem dżentelmenem, ani tym bardziej mistrzem wstrzemięźliwości. Jeśli potrzebowałem, to musiałem otrzymać wszystko, co potrzebne by uspokoić swoje ciało. Nic, więc dziwnego, że mając w głębokim poważaniu łóżka, sypialnie i inne udogodnienia porwałem Noela na ręce i położyłem na zwierzęcej skórze leżącej przed kominkiem. Kontrast pomiędzy naturą, którą symbolizowało niedźwiedzie futro, a Noelem był bolesny i może, dlatego właśnie chciałem pozbyć się wszystkich tych zbędnych dodatków z jego ciała, które zakłócały idealny obrazek, który chciałem widzieć. Pocałowałem gwałtownie miękkie wargi i nie panując nad sobą przylgnąłem do jego ciała. Moje pragnienie sprawiało, że cierpiałem i z trudem mogłem racjonalnie myśleć. Drżącymi z niecierpliwości dłońmi pozbyłem się spódniczki i przeklinałem głośno na rajstopy. Noel zawsze dbał o ubrania, więc gdybym je podarł niewątpliwie mógłbym zapomnieć o seksie i o nim na długi czas.
Kochanek odsunął do siebie moje spragnione go dłonie i ze ściągniętymi do kolan rajstopami i bielizną kazał mi siedzieć i czekać. Jeśli chciał mnie zabić to nieźle mu szło, gdyż byłem bliski zatrzymania akcji serca, gdy tak szalało w mojej piersi. On zaś sprawnie, jak gdyby nigdy nic rozpiął moje spodnie, uwolnił czającą się w nich bestię i wziął głęboko w usta. Jęknąłem głośno z odczuwanej rozkoszy. Zgrabne pośladki wypinał w tył, by móc pieścić mnie tymi idealnymi wargami. Musiałbym być szaleńcem by nie skorzystać z okazji. Oblizałem, więc palce nieustannie odczuwając obłędne pieszczoty na swoim członku i sięgnąłem do dwóch jasnych bułeczek. Między nimi krył się środek tarczy strzelniczej oznaczony stoma punktami. Wydawało mi się, że oszaleję, gdy wsunąłem w tamto miejsce palec, przymykając oczy. Dreszcze, które przeszły przez moje ciało były efektem wszystkich doznań. Mój palec wnikał głębiej wraz z członkiem masowanym przez język.
Nacisnąłem specjalnie najczulsze z miejsc, zaś Noel podskoczył z wrażenia. Ukąsił mnie zdecydowanie zbyt mocno, a ja uwolniłem ze swojego ciała eliksir miłości, jak zwykł go ostatnimi czasy nazywać mój partner. Nie zapomniałem jednak przekląć, gdyż ból spowodowany przez ostre zęby nie należał do najprzyjemniejszych.
- Chcesz mi go odgryźć?! – syknąłem wpatrując się w moje biedne ciało, które jednak wcale nie straciło na wartości. Nadal piąłem się w górę. Jakkolwiek te usta były przyjemne, to ja pragnąłem tych drugich.
W nosie miałem jego przeprosiny. Położyłem go tak jak leżeć powinien od samego początku i spokojniejszy niż zdjąłem najpierw buty, a później największe przekleństwo ludzkości, którego nienawidziłem. Pozbyłem się wszystkiego, co miał na sobie i dopiero wtedy uznałem, że jestem, chociaż częściowo zadowolony. Wyeksponowany cudownie mężczyzna wydawał mi się apetycznym kąskiem, zupełnie jak ofiara złożona bogom, lub bestii. Uśmiechnąłem się do siebie myśląc o tym. Ja byłem bestią, on ofiarą i zaraz z pewnością miałem go pożreć całego. Wycelowałem różdżką w ściśnięte wejście rzucając proste zaklęcie nawilżające. To mi jednak nie wystarczało. Złapałem go, więc pod kolana i podciągnąłem w górę by dostać się do dziurki językiem. Słysząc zażenowany jęk z pasją i ochotą zabrałem się do lizania. Ponownie odczuwałem palącą chęć wbicia się w środek. Mój język przekazywał informacje do nerwów w członku chwaląc się jak cudownie jest wciskać się w ten tyłeczek, a zazdrosny penis kipiał ze złości.
- Vic... tor! Prze... stań... drę... czyć! Ah! – Noel wił się i rzucał biodrami. Mój bezpośredni atak musiał podobać mu się bardziej niż cokolwiek innego skoro piszczał tak pięknie, gdy jego ciało szukało drogi do spełnienia. Sam nie miałem już sił i bezpardonowo wtargnąłem do ciepłego, drżącego wnętrza, które zacisnęło się na mnie mocno. Kochanek krzyknął cicho szczytując, gdy w końcu otrzymał to upragnione pchnięcie.
Pocałowałem łapiące gwałtownie powietrze usta i nie czekałem na to, aż Seed zdoła odzyskać siły. Moje biodra same wiedziały, co i jak mają robić, gdzie szukać spełnienia. Dłonie młodszego ode mnie mężczyzny wpijały palce w moje plecy udowadniając jak dobrze musiało być ich właścicielowi. Noel płakał z rozkoszy i wcale nie wstydził się jęczeć głośno i błagalnie. Potrafił być taki bezwstydny, kiedy go pragnąłem. Miałem ochotę powiedzieć coś ironicznego, dokuczyć mu, ale nie byłem w stanie wydobyć z siebie głosu. Jeśli moje ciało krzyczało to z pewnością członkiem, który w tej chwili czuł się lepiej niż kiedykolwiek.
- Jesteś. Piękny. – wydusiłem mu do ucha zanim pozwoliłem sobie na wytrysk. Odczułem niebywałą ulgę, ale moje ciało wiedziało, że stać mnie jeszcze na więcej. Nie miałem w planach ruszać się z miejsca, które zastępowało nam łóżko, jednak, gdy Noel przylgnął do mnie jakbym miał mu nagle uciec byłem pewny, że i on nie miał większej ochoty przenosić się gdziekolwiek. – Będziesz chodził nagi, kiedy zaczniemy mieszkać razem. – rzuciłem nie myśląc. Nie zdawałem sobie z tego sprawy przez pierwsze kilkanaście sekund, a później było już za późno by to odwołać. Seed słyszał i popatrzył na mnie ostrzegawczo.
- I ani się waż zmieniać zdania. – syknął rozkazująco, by nagle znowu z miną rozleniwionego zwierzaka wtulić się we mnie w nadziei na kolejną rundę.

4 komentarze:

  1. ~Niebieski Kot16 marca 2011 16:32

    No wreszcie jakiś seks, bo tu się już wyczuwało ciężkie powietrze oczekiwania. Przydałoby się, żeby młodzież się też wyszumiała, to by im te fochy z głowy wyleciały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, dobre xD Młodzież ma się wyszumieć xD Sheva ma lepiej, niż reszta ;PA co do rozdziału ;3 Ehh, Victor się wkopał xD Choć z drugiej strony... powiedział to, co myśli, więc nie powinien żałować swych słów. Poza tym widok nagiego Noela paradującego po ich wspólnym domu raczej bardzo by mu się opłacał XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będzie coś o nienawidzącej się parze? Uwielbiam Erica i Cornela ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. No no xD Dosłownie mruczę z rozkoszy xD Aż prawie popłakałam się ze śmiechu nad wpadką Victora xD Noel już mu nie odpuści ^^

    OdpowiedzUsuń