środa, 30 marca 2011

Kartka z pamiętnika CXVII - Niholas Kinn

Pogoda może nie była znakomita, jednak mój humor wynagradzał mi wszelkie niedogodności, włącznie z przeludnionym Pokojem Wspólnym. Wszystko układało mi się znakomicie, nauka nie była najcięższa, gdyż miałem dobrego pomocnika przy zadaniach, a na nudę także nie mogłem narzekać z powodu tej samej osoby, która była mi tak bardzo pomocna. Prawdę powiedziawszy zawsze znalazłyby się jakieś problemy, na które nie miałbym dobrego sposoby, ale nie myślałem o nich wiele nie mając specjalnie na nie czasu. Miałem przyjaciela, który był skłonny poświęcić dla mnie wszystko, chociaż tak dalece nie planowałem go wykorzystywać. Wystarczało mi, że był blisko i sam szukał mojego towarzystwa. Jego koledzy dawno już zrezygnowali z namawiania go na wspólne szaleństwa, gdyż niewiele mogli zdziałać, a sam chłopak nie planował służyć im za temat do niewinnych drwin. Tym sposobem miałem towarzystwo, gdy tylko pozwalały na to zajęcia. Największą przyjemność sprawiał mi jednak czas wolny pod koniec każdego dnia, kiedy to miałem za sobą wszelkie obowiązki, a patrząc w przyszłość mogłem być pewny masy przyjemności płynącej z odpoczynku i relaksu przy rozmowie.
Edvin uśmiechał się szeroko, podobnie, jak co dzień, ostatnimi czasy. Niemal mogłem wyczuć, jego pozytywne emocje, kiedy patrzyłem w rozświetlane zadowoleniem błękitne oczy. Coraz bardziej mi się podobał, traciłem głowę dla niego z każdą chwilą poważniej i zastanawiałem się, kiedy jakaś dziewczyna przejrzy na oczy i zobaczy ten skarb romantyzmu, który ja miałem połowicznie dla siebie.
- Mam coś dla ciebie. – chłopak wyszczerzył się niewinnie i postawił na stoliku dwie papierowe figurki. Jedna przedstawiała aniołka, zaś druga diabełka. Były rozkoszne, jak wszystko, co chłopak robił własnoręcznie. Właśnie z powodu jego zamiłowania do składania papieru rozstał się ze swoją dziewczyną, która nie potrafiła docenić serca, które rudzielec wkładał w każde wykonanie prezentu.
- Oszalałeś? Przecież musiałeś nad tym spędzić dobre dwa miesiące! – chociaż go karciłem, to przyciągnąłem do siebie obie złożone z papieru postacie. Teraz były moje i cokolwiek bym nie powiedział to i tak moje miały pozostać.
- Nie szkodzi. I tak było warto. – posłał mi kolejny zadowolony uśmiech. Podobało mi się to, jak poświęcał swój czas tylko po to by dać mi coś niewielkiego, ale cennego, ponieważ zawierało spory kawałek uczuć Edvina.
Przyjrzałem się dokładniej niespodziance i rozpierała mnie duma, że to właśnie ja jestem szczęśliwcem, który te dwa małe dzieła sztuki otrzymał. W przypływie euforii pociągnąłem przyjaciela za szatę i pocałowałem w policzek w ramach wdzięczności. Speszyłem się, kiedy moje usta odkleiły się od lekko szorstkiej skóry.
- P... rzepraszam – rzuciłem i czerwony uciekłem do sypialni. Popełniłem błąd, ponieważ zapomniałem by nad sobą panować. Oparty o drzwi uświadomiłem sobie, że zostawiłem na stoliku mojego diabełka i aniołka. Otworzyłem, więc ostrożnie drzwi i wyjrzałem przez nie. Edvin stał przede mną bardziej niepewny niż ja sam. W rękach trzymał dwie figurki, które wziąłem od niego bez słowa. Panowała chwilowa cisza, którą przerwał właśnie chłopak.
- To... było miłe. Nigdy nie dostałem takiego buziaka. – powiedział szczerze, co tylko pogłębiło moje zażenowanie, ale i chłopak był trochę bardziej rumiany na twarzy. – Więc... może wyjdziemy na błonia, czy coś...
- Przecież mówiłeś, że za bardzo wieje i chciałeś zostać w zamku. – odpowiedziałem na jego propozycję i sam rzuciłem swoją. – Może wejdziesz do mnie? Nie ma nikogo, więc nie będziesz się krępował.
- Chętnie! – rozpromienił się znowu będąc tym samym pełnym energii chłopakiem, co wcześniej.
Postawiłem jego prezent na szafce nocnej. Wszystkie drobiazgi od niego znalazły swoje miejsce w okolicy mojego łóżka, co wydawało się go cieszyć. Naprawdę nie pojmowałem, jak można było nie doceniać kogoś takiego, jak Edvin.
Siedzieliśmy obok siebie na moim materacu, a chłopak rozglądał się po wnętrzu pokoju, jakby czegoś szukał.
- U mnie jest straszny bałagan. – podjął temat. – Wszędzie coś leży i nikt nie kwapi się do sprzątania. Skrzaty pewnie narzekają, kiedy muszą same się tym zajmować. – spojrzał na mnie, akurat, kiedy ja patrzyłem na niego. Z tego powodu nagle znajdowaliśmy się bardzo blisko siebie. Jakby z powodu jakiegoś niezrozumiałego przyciągania nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie jeszcze bardziej. Z niemałym zaskoczeniem stwierdziłem, że moja świadomość wyłączyła się na kilka chwil, a gdy powróciła moje wargi dotykały ust rudzielca, który odskoczył ode mnie nagle płonąc na twarzy.
- Wybacz! – powiedział bardzo głośno wyraźnie przejęty. – Nie chciałem, to przypadek! – panikował, a ja żałowałem, że to się stało. Obawiałem się, że ten mały „wypadek” wszystko między nami zmieni, a reakcja przyjaciela wyraźnie przekreślała jakąkolwiek możliwość związku w przyszłości. – To naprawdę był przypadek! Nie chciałem i w ogóle... – plątał się, a ja miałem małą ochotę płakać. Przecież zawsze miałem niewielką, ale zawsze jakąś, nadzieję, że jednak Edvin pozna mnie lepiej i coś do mnie poczuje, nawet, jeśli byłem chłopakiem.
- To był wypadek, zapomnijmy o tym. – powiedziałem przez zaciśniętą krtań, która pulsowała bólem. – Nic się nie stało. – liczyłem na to, że kiedy to powiem Edvin uspokoi się trochę i naprawdę zapomni, że będziemy nadal przyjaciółmi, a on nie ucieknie ode mnie przerażony tym, co miało miejsce. Sam nie wiedziałem przecież jak do tego doszło, więc dlaczego on miałby to rozumieć?
- Dobra... Więc może... Wybrałbyś się ze mną jutro do Hogsmeade? Jeśli masz plany z kolegami to nie szkodzi, powiedz tylko. To tylko taka propozycja, no wiesz, gdybyś jednak nie miał planów... – znowu kręcił zdenerwowany, ale najwyraźniej wszystko znowu wracało do normy. Przez chwilę zastanawiałem się, czy podczas randek ze swoją byłą dziewczyną również tak reagował na stres. Zazwyczaj był przecież opanowany i wszystko przyjmował ze spokojem.
- Chętnie. – odpowiedziałem nie tracąc czasu, by przypadkiem się nie rozmyślił. Uświadomiłem sobie, że nie znam go zbyt dobrze, że brakuje mi kilku ważnych informacji by uzupełnić jego obraz w mojej głowie.
- Świetnie! – i ponownie nastąpił powrót do normalności. Wydawało mi się to zabawne, ale nie miałem ochoty się śmiać. Zbyt bliski byłem utraty przyjaciela, a tym samym postanowiłem zapomnieć o swoich małych planach związku z nim. I tak nie wiedziałem, jak to zrobić, liczyłem na szczęśliwy traf. Nigdy przecież nie uczyłem się o tym, jak powinienem dążyć do związku z kimkolwiek. Wydawało mi się, że to przychodzi samoistnie, ale w takim razie, jak mogą zejść się osoby, które wcale się nie znają? Miałem mętlik w głowie.
- Pokażę ci najlepsze miejsca i w końcu dowiem się, jaką czekoladę lubisz najbardziej. – naprawdę był teraz sobą, takim, jakim ja go znałem. – Na pewno ci się tam spodoba! Jak myślisz, pogoda będzie lepsza?
- A planujesz piknik, że musi być idealna? – udało mi się przybrać normalny ton głosu, jakbym wcale się nie przejmował tamtym pocałunkiem. Musiałem o nim zapomnieć, ale nie było to łatwe i potrzebowałem czasu na pozbieranie myśli. Uznałem rozmowę za najlepsze wyjście. – Założysz czapkę i nie będzie ci tak wiało w uszy.
- Ale nikt jeszcze nie chodzi w czapce, będę się odznaczał.
- I tak się odznaczasz. – mruknąłem pod nosem, ale widząc jego badawcze spojrzenie powiedziałem głośniej. – Nie szkodzi. Mi to nie przeszkadza. Przy dziewczynie też miałeś takie problemy? – wystrzeliłem. Edvin skrzywił się nieznacznie, jednak odpowiedział.
- Nie. Ona była wystarczająco wymagająca i bez tego. To ona miała takie problemy, a nie ja. Pewnie zagryzłaby mnie, gdybym zaczął mówić o swoich. Z dziewczynami jest inaczej. Zawsze trzeba mieć się na baczności, wiedzieć, czego chcą, czytać im w myślach, nawet, jeśli nie potrafisz. One są okropne. Im ładniejsza tym bardziej skupia się na sobie. Z resztą to już nieistotne, bo nie szukam kolejnego problemu. Mogę ci za to coś doradzić. – postawił sprawę jasno i nie było wątpliwości, że nie mam najmniejszych szans by być dla niego kimś więcej niż tylko zwyczajnym przyjacielem.

4 komentarze:

  1. ~Niebieski Kot30 marca 2011 15:58

    O, Kot się oblizuje ze smakiem. Smaczna notka, smaczna.Mam cichą, cichuteńką nadzieję, że niedługo pojawi się opowieść Edvina.Kocham tę parę. Są tacy słodcy obaj i nieporadni.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, zdecydowanie popieram - tez chciałabym dowiedzieć się, co o tym pocałunku sądzi Edvin.Poza tym szkoda mi Kinna, bo wcześniej miał do czynienia z Potterem, który chciał go aż za nadto, w efekcie porzucając, a teraz... Teraz Kinn marzy, aby nikt go nie odtrącał, a kochał prawdziwą, bezinteresowną miłością. I im dłużej przebywał z Edvinem, tym jego hamulce, odnośnie związku, zaczęły popuszczać... Zbyt szybko... Gdyby Edvin nie mówił tego ostatniego zdania... ale może ono sugerować też niechęć do dziewczyn, a zapatrywanie się w bycie z chłopakiem xDD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Niebieski Kot30 marca 2011 23:58

    Potter to świnia. Tak wykorzystywać biednego, wrażliwego Kinna to trzeba albo nie mieć serca, albo być ostatnią swołoczą. Kinnowi należy się od życia coś pozytywnego po tej traumie z Potterem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak ja się cieszę, że w końcu mam internet bo mogę nacieszyć oczy czytając takie smaczne kąski xD Ach strasznie mnie ciekawi co też tam Edvinowi chodzi po głowie po tym pocałunku ^^

    OdpowiedzUsuń