niedziela, 17 kwietnia 2011

Jak radzić sobie z Jamesem

27 października
Niedawne oświadczenie Jamesa mogło wydawać się kiepskim żartem, niestety wszystko wskazywało na to, że bliżej było temu do prawdy, niż kawału. Na co dzień był niemiły, opryskliwy i nie wyczuwało się w nim chęci pogodzenia się ze mną, za to wystarczyło, że Syriusz znikał z oczu, a już w Pottera wkradała się nowa energia i starał mi się przypodobać, czy raczej planował siłą zyskać moje uznanie. Było to niesamowicie denerwujące, jednakże nadal nie chciałem mówić o tym Syriuszowi, więc siłą rzeczy wytrzymywałem nachalne zachowanie Jamesa.
Dzisiejszego dnia wyjątkowo słońce świeciło ciepło, co zachęciło niemal cały Gryffindor do wyjścia na błonia pozostawiając w Pokoju Wspólnym niedobitki, jak na przykład mnie i moich przyjaciół. Syriusz otrzymał niewielkie zlecenie od Wavele, więc jego zadaniem było bieganie po szkole i upominanie uczniów o niedoniesionych jeszcze wypracowaniach z run. Oznaczało to, że mój dzień nie będzie należał do nazbyt wesołych. Już przeczuwałem kłopoty widząc, jak James nasłuchuje, o czym to rozmawiam z Blackiem. Gdybym mógł błagałbym kruczowłosego by mnie nie zostawiał.
Wystarczyła chwila, Syriusz wyszedł by zająć się swoimi obowiązkami, a Potter już był na nogach ignorując wszystko wokół. Miał w nosie obecność Andrew i Petera, podobnie jak to, że oni mogliby powiedzieć o wszystkim mojemu chłopakowi. Uważał prawdopodobnie, że jest nietykalny, skoro do tej pory wszystko uchodziło mu na sucho. Tak naprawdę wcale nie wiedziałem, co mogło siedzieć w jego szalonej głowie i wcale mnie to nie interesowało. Miałem wystarczająco wiele zajęć i bez studium psychologicznego szaleńca, zaś w tej chwili bardziej interesowała mnie czytana książka niż cokolwiek innego.
- Remusie. – James mówił melodyjnym głosem stając za moimi plecami. Miałem go serdecznie dość, gdy tylko wypowiadał moje imię, a co dopiero, gdybym miał z nim rozmawiać.
- Daj mi spokój, jestem zajęty. – rzuciłem, chociaż równie dobrze mogłem go ignorować. Obawiałem się jednak tego, co może mieć w zanadrzu i tym samym musiałem reagować na jego zaloty w jakiś sposób.
- Ale ja mam dla ciebie prezencik!
Koło głowy zadyndał mi jakiś pakunek. Czułem się niezręcznie i naprawdę źle, kiedy musiałem przechodzić przez to wszystko z wymuszonym spokojem. Nie byłoby w tym wszystkim nic złego, gdyby tylko intencje Jamesa były zupełnie inne, tym czasem on chciał mnie za wszelką cenę przekabacić na swoją stronę. W takiej sytuacji nie mogłem sobie pozwolić na zbytnią poufałość.
- Nie dzięki. Zostaw sobie na święta, bo coś czuję, że nie dostaniesz w tym roku wielu upominków. – chciałem ponownie zagłębić się w lekturze, by nie myśleć o piętrzących się problemach. Z każdą chwilą byłem coraz to bardziej poirytowany i oddałbym wiele byleby tylko pozbyć się tej natrętnej wielkiej muchy, jaką był J. Sam siebie nie podejrzewałem o taki brak silnej woli.
- To nieładnie z twojej strony. Poczuję się urażony.
„Trochę mnie to mało obchodzi” pomyślałem, ale podarowałem sobie głośne komentarze.
Dopiero, kiedy łapska okularnika znalazły się na moich bokach, a jego broda na moim ramieniu zareagowałem gwałtownie. Poderwałem się z miejsca odpychając go i wycelowałem różdżkę prosto w jego nos. Tego było już za wiele, a moja cierpliwość wyczerpała się. Nie mogłem dłużej być miłym Remuskiem, kiedy on wykorzystywał moją chwilową dobrą wolę. Po prostu musiałem działać.
Wypróbowałem na chłopaku zaklęcie, o którym właśnie czytałem, jeszcze zanim zdołałem pomyśleć, co robię. Jedna chwila i Potter miał zęby po pas oraz półmetrowy nos.
- Och, wybacz, nie chciałem. To nowe zaklęcie i nie wiem, jak je odwrócić. – specjalnie wypowiedziałem te słowa sztucznie, z lekką ironią. J. nie był w stanie nawet odpowiedzieć. Chyba był przerażony tym, że byłem w stanie go zaatakować i tarnsmutowałem jego ciało uwydatniając odrobinę nieprzeciętną „urodę” chłopaka. Aż za dobrze wiedziałem, że tego rodzaju zaklęć mieliśmy uczyć się dopiero w szóstej klasie, ale nie mogłem inaczej zareagować na arogancję okularnika, który teraz przypominał jakiegoś bardzo dziwnego królika. Dostał za swoje, zaś ja nie planowałem nic więcej z tym robić. Co najwyżej tylko pogrążyłbym go bardziej.
James chyba zrozumiał, że nie żartowałem w kwestii przeciw-zaklęcia, gdyż w zaledwie dwie sekundy pędził już przez dziurę za portretem zapewne planując szukać pomocy u pani Pomfrey. Zastanawiałem się, jaką będzie miała minę, kiedy zobaczy Jamesa w takim stanie. Peter i Sheva pospadali ze swoich krzeseł i pełzając starali się zniknąć w naszej sypialni, by tak w spokoju przeczekać swój mały napad spowodowany widokiem zmienionego Pottera. Ich głośne chichoty na pewno zwróciłyby uwagę wszystkich osób w okolicy, więc nawet ja uważałem, że lepiej było by się ukryli w naszym pokoju na czas trwania tej burzy śmiechu. Cóż ja mogłem zrobić? Przynajmniej oni dobrze się bawili, gdy ja nadal byłem zdenerwowany i daleki od uznania tego zajścia za zabawne. Nie wiele osób miało prawo mnie dotykać, a już na pewno nie planowałem pozwalać na to tej jednej osobie, która potrafiła wyprowadzić w równowagi każdego.
Pojawienie się Syriusza w Pokoju Wspólnym uprzytomniło mi, że chyba jednak trochę przesadziłem. Już teraz zacząłem myśleć nad dobrą wymówką, gdyż sądząc po jego minie musiał spotkać okularnika, gdzieś po drodze.
- Czy ja dobrze widziałem...? – rozejrzał się dookoła, jakby liczył na równie egzotyczny widok.
- James zgłosił się na ochotnika żebym mógł wypróbować nowe zaklęcie. – naciągnąłem prawdę niemal do rozmiarów kłamstwa. – Tylko zapomniałem, że przeciw-zaklęcia są dopiero dwa rozdziału później, więc nie potrafiłem go doprowadzić do poprzedniego stanu. – wymyśliłem coś wiarygodnego. Nie mogłem niestety pochwalić się niczym więcej, ponieważ szkolna pielęgniarka jak burza wpadła przez dziurę.
- Lupin! – zaskrzeczała głośno i już wiedziałem, że nie czeka mnie miłe spotkanie i rozmowa o niczym. – Od kiedy to wolno ci eksperymentować na kolegach?! Szlaban! I żeby mi to był ostatni raz! – aż poczerwieniała.
Syriusz zachichotał cicho pod nosem, kiedy ona ziała ogniem. Niestety kobieta usłyszała i jej wściekłe spojrzenie zwróciło się na kruczowłosego.
- Black, szlaban! – warknęła odrzucając do tyłu włosy, które opadły jej na oczy.
Uśmiech chłopaka zbladł. Zaczął spoglądać to na mnie, to na kobietę, a po chwili uśmiechnął się ponownie. Wiedziałem, co chodziło mu po głowie i na co liczył. Dla mnie było to oczywiste.
- Remi, kto tak ryczy jak smok...? – Andrew zwabiony zapewne krzykami w Pokoju Wspólnym wychylił się z sypialni i nie dodał nic do swojego pytania, chociaż zapewne miał ochotę to zrobić.
- Do siebie! – krzyknęła rozkazująco Pomfrey i tylko samobójca miałby ochotę się jej przeciwstawiać. – Ale już!
Trzaśnięcie drzwiami i nie wątpiłem, że nie zobaczę kolegów póki nie będą całkowicie pewni, że niebezpieczeństwo minęło. Nie ośmieliłem się nawet westchnąć.
- Za tydzień o osiemnastej! – wydyszała zdenerwowana kobieta i wychodząc zdążyła się jeszcze potknąć. Obrzuciła nas tym bardziej mrożącym krew w żyłach spojrzeniem zabraniając śmiechu i zniknęła mrucząc coś do siebie pod nosem.
Przez dobre dziesięć minut nie ruszaliśmy się z miejsca by mieć pewność, że nie postanowi nagle wrócić.
- To tak, jak już miałem szczęście i nie łapałem żadnych szlabanów ostatnimi czasy. – szepnąłem wycofując się na palcach w stronę naszego dormitorium. Nie chciałem być we własnej skórze, gdyby Pomfrey wróciła zaraz po tym, jak ponownie przyjrzy się Jamesowi, któremu brakowało tylko długich uszu, by mógł naprawdę robić za królika. Nie mniej jednak zasłużył sobie na to i teraz czułem pełną satysfakcję z tego, co zrobiłem.

6 komentarzy:

  1. Pewnie, że James zasłużył na te zębiska XDD Musi mieć silną głowę, skoro dotachał zapewne ciężkie kły XDTylko czemu Remi nie powie prawdy Syriuszowi? Wystarczyłoby wszystko wyjaśnić, a Black niewątpliwie załatwiłby wszystko od ręki i Remi miałby spokój xD Ale tak to nie byłoby zabawy, a nigdy nie wiadomo, co wymyśli Potter - a pewnie jeszcze niejedno zdoła uknuć XDU mnie nowa notka ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam napisać, że to zdanie Shevy "Remi, kto tak ryczy jak smok" ścięło mnie z nóg xD Świetny tekst XD Hahah, udało mu się to xD

    OdpowiedzUsuń
  3. A mówiła, że pewnie nie zdąży napisać. A napisała.Ech te kobiety.Ale Kot się cieszyć, bo notka nowa jest.Jamesowi trzeba by jakiegoś małolata (względnie małolatę) naraić, bo mu sperma do głowy uderza i stąd taki durny się zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha Remi rządzi xD w końcu Potter sobie na to zasłużył, gad jeden miał czelność dotykać Remiego. Chociaż wolałabym aby to Syriusz się zajął nadpobudliwym Potterem xD

    OdpowiedzUsuń
  5. "[…] prędzej odejdą wszyscy czytelnicy, niż ja skończę pisać."Skarbem jesteś.Już jakiś czas temu pogubiłam wątki, ale ciągle jestem pod wrażeniem Twojej produktywności. Masz mnóstwo wspaniałych pomysłów, więc czytelnik nie ma prawa się nudzić. Lekkość Twojego stylu i klarowność języka ułatwiają odbiór. Widać, że lubisz pisać i masz do tego talent.Zachwyt. Piękno. Miłość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, no tak xD Kio to dosyć rozwinięty rasowo osobnik. Anioł, po części elf, pół kotołak, Smoczy Książę i... chyba to wszystko XD

    OdpowiedzUsuń