piątek, 15 kwietnia 2011

Kartka z pamiętnika CXXI - Denny 'Blood' Zachir

Tego dnia nie nazwałbym perfekcyjnym. Daleko było mu nawet do przeciętnego, a w takich chwilach naprawdę nienawidziłem życia, zaś tym, czego najbardziej nie chciałem oglądać był głupkowaty uśmiech Alena, który odpowiadał nim dosłownie na wszystko. Zdawałem sobie sprawę z tego, jak wiele zrobił dla mnie ten chłopak, jak bardzo się starał i jak łatwo było go zranić, nawet, jeśli tego nie pokazywał. Nie wątpiłem, że to właśnie ja przyczyniłem się do części ran, jakie musiały widnieć na jego sercu. Nie byłem z tego dumny, ale nie miałem także na to wpływu. Chłopak sam się do mnie kleił, sam narażał się na moje humorki, złość, na wszystko, co mogłem mu dać. Jakkolwiek nie zawracałem sobie tym specjalnie głowy, tak wolałem zejść mu z oczu. Wyniosłem się, więc z samego rana, a ponieważ zbyt dobrze znałem mojego codziennego prześladowcę postanowiłem zostać w Pokoju Wspólnym z daleka od wzroki innych. Neren będzie skłonny przeszukać cały zamek, ale to jedno miejsce pozostanie nieruszone, co było wynikiem jego wyjątkowości.
Wystarczyło, że ułożyłem się w miarę wygodnie z torbą wypełnioną moimi zajęciami na pół dnia, a już usłyszałem głośny trzask drzwi naszej sypialni. Nie musiałem wcale widzieć wychodzącego, by wiedzieć, kim jest. Tupot stóp i już go nie było. Miałem dłuższą chwilę, zanim Alen zdoła sprawdzić najbardziej prawdopodobne miejsca w zamku, gdzie mógłby mnie znaleźć.
W tym czasie wiele osób opuściło już swoje pokoje i niespiesznie okupowało Pokój Wspólny. Nikomu nie spieszyło się na śniadanie, jako że weekendowe lenistwo potrafiło zniechęcać do zbędnego ruchu. Sam nie miałem ochoty na jedzenie czegokolwiek, więc nie interesowały mnie plany innych. Chciałem tylko przeczekać swój zły dzień w miarę względnym spokoju.
- Widział ktoś Blooda?! – nie nazwałbym tego nigdy subtelnym pytaniem. Alen wrócił i bezpardonowo wydarł się na cały Pokój Wspólny i zapewne połowę korytarza za wejściem.
Jakiś chłopak niemal na mnie wlazł zagapiwszy się na wydzierającego Nerena. Kopnąłem go bezpardonowo w kostkę, by na następny raz uważał jak idzie. Syknął i miał zamiar odpowiedzieć na to tym samym, jednak widząc, że ma do czynienia ze mną zrezygnował z opcji robienia kłopotów.
- Ej, ty! – rzucił w przestrzeń, a jego słowa na pewno skierowane były do mojego uciążliwego przyjaciela. – On... – nie skończył.
Moja różdżka właśnie wbijała się w jego krocze boleśnie godząc w najczulszy punkt męskiego ciała. Spojrzał na mnie przelotnie.
- Ja chyba widziałem go gdzieś koło Wielkiej Sali. – dodał zdecydowanie łagodniej, niż zaczynał. Każdy zdrowo myślący zacząłby się zastanawiać, jak to możliwe, ale nie Alen. Ten naiwny głupek pozwoliłby sobie wcisnąć wszystko nie myśląc wiele na temat pojęć takich jak kłamstwo.
- Oj. – mój kolega jęknął głośno, a jego westchnienia zbliżyły się niebezpiecznie do mojej kryjówki. Jeśli zdołał się czegoś domyślić wtedy nie będzie dla mnie ratunku, a moja frustracja wywołana nowym dniem zostanie wyładowana na nim. Całe szczęście sofa, za którą siedziałem zaskrzypiała, a moja niedoszła ofiara zmyła się, czym prędzej z zasięgu wzroku i różdżki.
Powróciłem do czytanego eseju, który miałem zamiar poprawić szybko i zając się czymś innym, ale mój umysł był teraz pochłonięty faktem, że Alen siedzi zaraz za mną i nie ma o tym pojęcia. Niemalże widziałem przed sobą obrazek, jaki tworzyliśmy oddzieleni fizycznie wyłącznie kilkoma centymetrami materiału i drewna, zaś psychicznie zupełnie sobie obcy i dalecy.
- Widzisz, Blood?
Aż serce podeszło mi gardła, a dłonie zacisnęły na pergaminie, gdy głos Alena doszedł moich uszu. Czyżbym się pomylił i jednak zostałem odkryty?
- Poszedł sobie.
Poczułem ulgę i złość. Chłopak mówił do swojego pluszowego miśka, z którym świntuszył niebywale często, a którego strzegł niczym skarbu. Nigdy nie zostawiał mnie sam na sam z tą zabawką, wiedząc, że pozbyłbym się jej od razu. Musiałem, więc dzielić swój pokój z miśkiem wykreowanym na mnie.
- Zostawił mnie i nie powiedział ani słowa, gdzie idzie. – ciągnął Neren, a ja słuchałem, nie mając specjalnie innego wyjścia. – Może mnie nie lubi, jak myślisz? Ale przecież ostatnio nie zrobiłem nic żeby go zdenerwować. – nie zwracał nawet uwagi na otaczających go innych uczniów, więc nie dziwiłem się, że inni uważali Alena za niebezpiecznego dziwaka. – Byłem grzeczny! No, może trochę się wściekał, kiedy w nocy podglądałem czy śpi, ale to tylko chwilę. Może, jeśli cię pocałuję to zamienisz się w prawdziwego Blooda, co? Spróbujemy.
W chwilowym przypływie furii chciałem wstać i siłą zabrać chłopakowi tę głupią zabawkę. Słyszałem nawet okropne mlaśnięcie, kiedy musiał się od niej odsunąć.
- Nie działa. – komentował głośno. – Więc może, jeśli cię podniecę? Jestem sfrustrowany, chcę to z tobą zrobić. – zmienił ton traktując pluszaka, jakby teraz naprawdę był mną. – Jestem głodny, więc zjem ciebie. Chodźmy do pokoju. – wydawał się mruczeć do miśka. Tego było za wiele. Wiedziałem, że jeśli na to pozwolę wtedy Alen zacznie ocierać się o moją zabawkową wersję i jęczeć zupełnie jakby miał do czynienia z prawdziwym mną. Nie jednokrotnie trafiłem na sytuację, kiedy to właśnie robił i kończyło się to walką o tę pozszywaną kupkę pluszu.
- Jesteś popieprzony! – warknąłem głośno.
- Blood?! Ty mówisz?!
Na usta cisnęło mi się przekleństwo.
- Wypieprz tego głupiego miśka! – wstałem i uderzyłem Nerena w głowę, by oprzytomniał zamiast wpatrywać się zszokowanym wzrokiem w pluszaka. – To jest wypchana śmieciami szmata, jakim cudem miałaby do ciebie mówić!
- Blood! – wstał gwałtownie i zmiażdżył mnie w uścisku swoich ramion. – Gdzie ty byłeś? Szukałem cię wszędzie!
- Robisz przedstawienie, odczep się. – odepchnąłem go od siebie. – Nie jestem dzieckiem, zadbam sam o siebie, więc przestań się za mną uganiać. I nie wkładaj tego miśka w spodnie!
- Ale... – chłopak odsłonił krocze. Jego członek podniósł się do połowy pod materiałem i nie chciałem wiedzieć, w którym momencie się to stało.
- Nie interesuje mnie to. Jeśli zobaczę, że znowu pierzesz tego śmiecia poproszę o przeniesienie mnie do innego pokoju, chociażbym miał błagać. – ostrzegłem poważnie. Alen naprawdę potrafił irytować i nie wiedział jak się zachować. Zupełnie nie pojmowałem, jakim cudem mogłem się do niego przywiązać.
- To nie śmieć, to ty. – przytulił do siebie niedźwiedzia i smutnym wzrokiem patrzył w dół.
- Zabieraj się na śniadanie. – rozkazałem mu nadal mało przyjemnym tonem. Nie miałem ochoty udawać dobrego, a on powinien się cieszyć, że nie zacząłem być brutalny, kiedy tylko mnie zdenerwował.
- A nie uciekniesz?
- Cholera, Alen, ja nie uciekam, ja się odseparowuję od takiego jednego upierdliwca, który trzyma się mojego tyłka, jak matczynej szaty. Mam coraz gorszy dzień, więc jeśli nie zejdziesz mi z oczu zrobię ci dziś krzywdę. Tobie, albo sobie. – dodałem na koniec.
Chłopak podniósł gwałtownie głowę, a jego oczy były większe niż zazwyczaj. Chciał sprawdzić, czy nie kłamię i mógł mieć pewność, że daleki byłem od żartowania w jakikolwiek sposób.
- Przepraszam! – rzucił i wybiegł z Pokoju Wspólnego nie patrząc na mnie więcej. Byłem pewny, że teraz zje śniadanie, tak jak należy, a później zajmie się czymś unikając mnie jak ognia. Gdybym tylko wcześniej uświadomił sobie, że wystarczy jedna, dobrze sformułowana groźba, by mieć go z głowy, wtedy użyłbym tego sposobu już dawno temu. Teraz za to miałem cały dzień na wyżycie się i uspokojenie poszarpanych nerwów. Pozbierałem, więc wszystkie swoje rzeczy i wyszedłem z Pokoju Wspólnego planując spędzić cały ten dzień w bibliotece, gdzie nikt ze znajomych się nie pojawi. Było to najlepszym i jedynym, co można było robić w tej szkole.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam tą parę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też ;POj, Denny, Denny, żebyś ty się przypadkiem nie zdziwił. Może i czasami wiesz, co siedzi w łebku Alena, ale... nie jesteś jego myślami.Mmm, ciekawe, co z tego wyniknie ;3Nie mogę doczekać się niedzieli xP Może umieścisz coś o Alenie? O.. jego smutku. Ja po takich słowach nie tylko unikałabym Dennego, co po prostu zaszyłabym się w pokoju i zagrzebała w kołdrę. Ciężko mi to pisać, ale Denny zachował się gorzej, niż ostatnio któryś z chłopaków, który wyśmiał Alena i nawrzucał mu, że jego rodzice muszą żałować takiego syna (mniej więcej tak to leciało) xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kot tęskni za Kinnem i Edvinem.Blood jest okrutny. Jak można tak poniewierać biednym Alenem?..

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Kartki z pamiętnika Alena i Blooda ale czuje lekki niedosyt. Po tak długim czasie spodziewałam się ostrzejszych scen. Czekam na następną kartkę z tą parą i życzę weny;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam akcje Alena z miśkiem xD wtedy dosłownie mam takiego banana na twarzy, że aż szczęka mnie boli ze śmiechu xD

    OdpowiedzUsuń