środa, 15 czerwca 2011

Interwencja Wavele

20 listopada
Nie wiem, do jakiego stopnia postąpiłem słusznie, jednak wybaczyłem Jamesowi jego bardzo nieładny żart, kiedy tylko miałem ku temu okazję. Wydawał się bardzo wdzięczny i chyba nauczył się już czegoś o wykorzystywaniu ludzkich słabości, gdyż na jego twarzy w końcu pojawiły się kolory. Zapewniał mnie solennie, iż „nie dopuści się więcej takiej niegodziwości” i nie szczędził wyznań, które miały mnie zapewne uspokoić. Zarzekał się mianowicie, iż nic do mnie nie czuje poza czystą przyjaźnią, a jego niedawne zachowanie było wynikiem frustracji i braku zajęcia, nie zaś prawdziwego zainteresowania. Uwierzyłem mu, ponieważ dobrze znałem chłopaka i zdawałem sobie sprawę z tego, iż nie jestem w jego typie.
Całe szczęście moje dni sławy również minęły i nikt nie wypytywał mnie po tysiąckroć o to, jak było pod zamkiem i co się działo. Każdy oczekiwał jakiś niesamowitych przygód, strasznych potworów i mrożących krew w żyłach przeżyć, więc Sheva zasypywał ich nimi, zaś ja trzymałem język za zębami. Z tej przygody wyniosłem jednak wiele. Po pierwsze zapotrzebowanie na zegarek, którego tak mi brakowało na dole, po drugie odwagę, której do tej pory mi brakowało. Postanowiłem schować do kieszeni swoje obawy przed nazbyt szybkim zbliżeniem się do Syriusza, jak także nadmierne zażenowanie. Zbyt wiele mogło się zdarzyć każdego dnia, bym miał nadal trzymać Blacka na dystans i czekać aż zdarzy się coś, co na zawsze zakończy nasz związek. Nie odnosiło się to naturalnie wyłącznie do mojego związku, ale do wszystkiego. Życie było krótkie i pełne niesprecyzowanych niebezpieczeństw bym miał ograniczać je wstydem.
- Potter! – nauczyciel run wszedł do klasy mając z góry upatrzoną ofiarę. Nie minęła nawet minuta, od kiedy zjawił się w środku, a jego wzrok już wbity był w okularnika, który zaskoczony bezpośrednim atakiem wpatrywał się w profesora gotowy uciekać, jeśli zaszłaby taka potrzeba.
- Co ja? – James wstał z miejsca i przesunął się w stronę drzwi, jakby naprawdę oczekiwał, iż konieczna będzie ucieczka przed wyraźnie wrogo nastawionym do niego nauczycielem.
- Dowiesz się, co. – Wavele zbliżył się do niego o krok. Większość przezornych uczniów przeszła na bezpieczniejszą stronę sali, a każdy wpatrywał się w tę dwójkę. Nawet ja, chociaż wiedziałem, że cokolwiek może być powodem tego starcia na pewno wynikało z winy Jamesa, byłem zainteresowany tym wszystkim.
- Nic nie ruszałem i nic nie zniszczyłem od dawna! Mam czyste sumienie! – zawahał się i skrzywił nie mając już zamiaru precyzować swojej wypowiedzi.
- Za to bawisz się w prześladowcę, co? Może odbędziemy tę rozmowę na osobności, a nie przy świadkach?
- Nie! – dłoń Jamesa wystartowała w stronę tłumu. – My wyjdziemy, a pan mnie załatwi, nie ma szans!
- Więc wyjdziemy z twoimi przyjaciółmi, a reszty w to nie mieszajmy, co? Będzie kilku na jednego, więc chyba wtedy nie będziesz się mnie bał. – na twarzy Wavele pojawił się uśmiech świadczący o jego wyższości. James został dotknięty tymi słowami, ale nie myślał raczej o samotnej walce z nauczycielem.
- Nie boję się nikogo, ale ich wezmę dla bezpieczeństwa ogółu. – okularnik wybrnął jakoś z sytuacji i machnął na mnie i Shevę, a Syriusz dołączył do nas. Peter ukryty gdzieś w tłumie uczniów udawał, że nic nie słyszy, więc nie był chętny, by ruszać za nami.
Wyszliśmy wraz z nauczycielem na korytarz i zaledwie zamknęły się drzwi, a dało się słyszeć uderzenie czyjegoś ciała o drzwi, a następnie wielu innych. Wavele machnął różdżką w stronę drzwi i wyciszył je, by zapewnić nam odrobinę prywatności.
- Przejdźmy od razu do rzeczy. – spojrzał przenikliwie na Jamesa. – Profesor Seed nie życzy sobie abyś chodził za nią krok w krok. Czuję się przez ciebie osaczana.
- Więc to o to chodzi! – Potter wypiął pierś, wyprostował się i starał się patrzeć na nauczyciela z góry, co nie specjalnie mu wychodziło. – Nie poddam się i nie dam panu tej satysfakcji! Nie zastraszy mnie pan.
- Żebyś nie musiał się zdziwić. Nie uważasz jednak, że twoje zachowanie jest bądź, co bądź niewłaściwe? Noela mówiła mi, że nachodzisz ją nawet po zajęciach. – wszystkie brudy Jamesa wychodziły na jaw i chociaż wolałbym tego nie słyszeć, nie miałem wyjścia. Mogłem sobie wyobrazić jak czuła się nauczycielka, kiedy okularnik ciągnął się za nią i nie chciał odczepić cokolwiek by mu nie powiedziała.
- Ona się z panem spotyka. – stwierdził bardziej niż zapytał James i chociaż profesor był niewzruszony to ja i Syriusz wiedzieliśmy, że jest to prawdą. – To, dlatego przysłała pana, tak? A może to pan obawia się, że jednak mam jakieś szanse i chce mnie zniechęcić?
Bezcenna mina Victora wyrażała załamanie nerwowe spowodowane nadmierną pewnością siebie u okularnika. Nie dziwiłem się nauczycielowi, gdyż nawet ja czułem się słabo, gdy słyszałem wypowiadane przez przyjaciela słowa.
- Chcesz się o nią starać? Proszę bardzo, ale nie nachodź jej, nie prześladuj...
- Bo? – w Jamesa wstąpiły nowe siły i odznaczał się jeszcze większą pewnością siebie.
Nauczyciel otworzył drzwi sali, a kilkanaście osób wypadło na korytarz tworząc małą piramidę ciał.
- Za twoje zachowanie chcę widzieć pod koniec miesiąca wypracowanie o znaczeniu run dla mugoli na cztery zwoje pergaminu! – powiedział głośno i wyraźnie. Każdy to słyszał i ku przerażeniu Jamesa nauczyciel okazał się bardziej przebiegły niż chłopakowi mogło się wydawać. – I radzę nie przesadzać z wielkością liter, ani też powtarzać tego samego wielokrotnie. Mam zamiar to przeczytać.
- Ale kiedy to niesprawiedliwe!
- W miłości i na wojnie wszystko jest dozwolone. – skierował te słowa do okularnika, a następnie całkowicie poświęcił się uczniom zaganiając wszystkich do klasy, by mógł rozpocząć zajęcia.
- Przegrałeś, J. Nie poradzisz, chodź. – Syriusz poklepał go po ramieniu i jako pierwszy wrócił do sali. Nie dało się zaprzeczyć, że ma rację.
- Zostałeś uczciwie pokonany. – rzuciłem.
- Z nauczycielami się nie zadziera. – zakończył nasze krótkie „dobijanie leżącego” Sheva. Razem z nim wciągnąłem zszokowanego przegraną okularnika do klasy i posadziliśmy go na krześle. Miałem wrażenie, że małe sprzeczki z Victorem mogły doprowadzić do wielkiej wojny o nauczycielkę mugoloznawstwa. Zupełnie nie wiedziałem, co takiego wyjątkowego w niej widzieli. Nie mniej jednak do naszych obowiązków należało przypilnowanie Pottera by nie wpakował się w większe kłopoty, tym bardziej, jeśli chłopak Seed, gdyż niewątpliwie ona i Wavele chodzili ze sobą, zaczynał interweniować. Dobrze wiedziałem jak niebezpiecznym i lekkomyślnym przeciwnikiem potrafi być J., a także jak wolno reaguje jego zdrowy rozsądek. Z chłopakami rozumieliśmy się bez słów. Wystarczyło jedno długie spojrzenie a wiedzieliśmy, jak wielka odpowiedzialność spoczywa teraz na naszych barkach. Nawet zaprzyjaźniony z nauczycielem Syriusz nie mógł uchronić Pottera przed nieszczęściem wynikającym z jego zainteresowania Seed.
- Widzę, że moje zajęcia w tej chwili nie specjalnie was interesują, więc napiszecie mi wypracowanie na jeden pergamin o runach ochronnych na następne zajęcia. A teraz do książek, ale już! – Wavele usiadł za biurkiem i otworzył książkę by podać nam odpowiedni numer strony.
- James, zamknij usta, ślina zacznie ci ściekać na książkę. – usłyszałem syk Blacka, który upominał przyjaciela. Podejrzewałem, że J. nadal nie wymyślił jeszcze wystarczająco ciętej riposty, by zemścić się na nauczycielu, więc zajęty myśleniem nie pojmował tego, co dzieje się wokół niego.
Nie chciałem się nawet odwracać i patrzeć na niego. Aż za dobrze byłem w stanie wyobrazić sobie jego twarz w tamtej chwili. James nie dorastał zbyt szybko, jednak miałem nadzieję, że to się zmieni. Wolałem by zachowywał się jak przystało na kogoś w jego wieku, nie jak kilkunastoletnie dziecko. Nawet po drobnych kłopotach Potter zawsze był Potterem.

3 komentarze:

  1. Potter, Potter, grabisz sobie u mnie! xD Jak możesz doprowadzać Victora do rozstroju nerwowego, Ty szkodniku jeden xD Zapowiada się ciężka wojna, bo coś czuję, że James nie wyciągnął jeszcze ciężkiej artylerii, ale i Wavele raczej się nie podda - no ba xD Pięknie Victor uciął Pottera - po prostu majstersztyk! xDStrasznie mi się podobało i mam ochotę na więcej ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Och! Zły Victor to straszny Victor. Lubię go takiego, hah :3 Potter... Czy ty jesteś jakimś... magnesem przyciągającym klopoty? xD O, a może przez to prześladowanie Noela dowie się kim on(a) tak na prawdę jest? x3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym zobaczyć minę Jamesa, kiedy dowie się, że jego wybranka to facet.

    OdpowiedzUsuń