niedziela, 12 czerwca 2011

Kartka z pamiętnika CXXX - Victor Wavele

Powoli zaczynałem tracić głowę i czułem, że robię się bardzo zazdrosny. Denerwowały mnie głodne spojrzenia uczniów i niektórych nauczycieli rzucane w stronę Noela. Nigdy nie lubiłem się dzielić, a już z pewnością nie kochankiem. Sam fakt, iż był on obserwowany, ktoś mu się narzucał, czy też ‘przypadkiem’ dotykał działał na mnie niczym płachta na byka. Na pewno znaleźliby się tacy, którzy na moim miejscu uważaliby ten fakt za niezwykłe pochlebstwo, jednakże ja należałem do zupełnie innego grona osób. Wcale nie czułem się lepszy, gdy ktoś pożerał wzrokiem moją zdobycz. Moje należało do mnie i tylko ja miałem prawo do gapienia się na swoją własność. Dlaczego więc byłem skazany na taką mękę?
- Zamieniaj się w żabę, kiedy wychodzisz z gabinetu. – rzuciłem niezadowolony do Noela, kiedy przyszedłem do niego byśmy mogli pobyć chwilę razem i wykorzystać możliwości, jakie oferowało zacisze pokoju.
- Żabę? – mężczyzna prychnął głośno i nadąsał się wydymając odrobinę wargi w niekontrolowanym geście. – Nie po to staram się tak wyglądać bym miał udawać żabę! Jeśli lubisz zielone i ohydne, może powinieneś na jakieś zapolować? Na błoniach znajdziesz sporo takich, chociaż nie chcę wiedzieć, na co ci one.
- Nie chodzi o żaby, tylko o ciebie. – mruknąłem pod nosem, po czym dodałem głośniej i bardziej zdecydowanie: - Ciągle ktoś na ciebie patrzy, a to denerwujące. Gdybyś miał jakieś krosty na twarzy, może kilka innych niedoskonałości, krzywe nogi i skrzeczący głos przestaliby się tobą interesować. – mówiłem całkiem poważnie. Byłem zaborczy, jednak miałem ku temu swoje powody. Noel był cholernie atrakcyjny nie ważne czy udając kobietę, czy będąc po prostu sobą. Musiał być, jeśli zdołał mnie w sobie rozkochać. Potrafił zmusić mnie do poddaństwa różnorodnością swoich postaw i humorków. Raz był słodkim, niewinnym i zagubionym chłopcem, to znowu pewną siebie, niebezpieczną i gotową na wszystko kobietą. Może było to dziwne, jednak zauważyłem, iż w sukienkach był kimś zupełnie innym, jakby ten strój krył go przed światem.
- Jesteś zazdrosny? – zapytał nagle zaskoczony, jakby wcześniej wcale o tym nie myślał. Wątpiłem, by tak oczywisty fakt uszedł jego uwadze, jednakże było to niewątpliwe możliwe. Przecież nie, co dzień oświadczałem światu, że moja duma posiadacza zostaje naruszona przez niechcianych kontemplatorów sztuki należącej do mnie.
- Oczywiście, że jestem! Za moim kochankiem ogląda się, co drugi mężczyzna i chłopak w szkole. Tylko głupiec mógłby się z tego cieszyć. Tylko czekać aż będą otwarcie zabiegać o twoje względy. To denerwujące!
- Przesadzasz. – Noel uśmiechnął się szeroko wyraźnie zadowolony. Moje uczucia musiały mu pochlebiać. – Przecież wiesz, jaki jestem w tobie zakochany. Nawet gdyby oferowali mi cały pałac nie przyjąłbym tego. Poza tym, tylko ty wiesz, kim jestem naprawdę.
- Możliwe, jednak problem pozostaje.
- Przesadzasz. – powtórzył i uśmiechnął się czarująco. Uklęknął przed fotelem, na którym siedziałem i rozpiął moje spodnie. Zmusił mnie bym zsunął je z bielizną do kostek, a wtedy jego piękna twarz przysunęła się do mojego krocza. Sam ten akt zdołał mnie podniecić na tyle, że mój członek zaczął się unosić. Gdybym mógł najchętniej całowałbym jego idealne usta, jednak były zajęte, więc musiałem obejść się smakiem. Mój członek otrzymał za to pełnię zainteresowania Noela, gdy ten zaczął od kilku pocałunków, a później odgarniając włosy za ucho zabrał się za leniwe lizanie.
Nie mogłem ukryć uśmiechu przyjemności, jaki pojawił się na mojej twarzy.
- Wystarczy, pocałuj mnie teraz. – westchnąłem wsuwając dłoń w jego włosy i pochyliłem się. Poczułem ukłucie żalu, kiedy jego wargi opuściły mój członek, jednak równie przyjemne było ich ciepło na moich ustach.
Przerwało nam natrętne pukanie do drzwi. Zakląłem pod nosem niezadowolony z takiego obrotu spraw.
- Schowaj się pod łóżko. – polecił mi szybko Noel. Chciałem założyć spodnie, jednak ten pchnął mnie pospieszając. – Później to zrobisz, a teraz szybko!
Odczuwając niesamowity dyskomfort ukryłem się nie pojmując, po co ten cyrk. Uznałem jednak, że nie wypada pokazywać się komukolwiek obcemu z wypukłymi spodniami, więc przystałem na propozycje, czy raczej rozkaz, schowania się. Szkoda tylko, iż mój kochanek nie pomyślał o czymś zdecydowanie wygodniejszym.
- Ja... wpadłem z wizytą. – usłyszałem głos przybysza. Rozpoznałem go, ponieważ prześladował mnie niczym najgorsze koszmary. James Potter, cień ciągnący się za Noelem, najbardziej uciążliwy ze wszystkich uczniów i napuszony niczym paw. Miałem go serdecznie dosyć i spotykałem stanowczo zbyt często. Nie stanowił dla mnie zagrożenia, jednakże irytował jak nikt inny. Z powodu kogoś takiego musiałem leżeć pod łóżkiem ze spodniami w kostkach, a całe podniecenie wynikające z poprzedniej chwili rozkoszy uleciało bezpowrotnie.
- Jeśli sobie odmrożę, zabiję. – syknąłem cicho do siebie. Podłoga nie należała do specjalnie ciepłych, a moje ciało było bardzo czułe w tych konkretnych miejscach.
- Z wizytą? – głos Noela był słodki, chociaż zawierał w sobie pewną dawkę ironii.
- Więc... Przychodzę pomóc? – Potter nie dawał za wygraną.
- James... – mój kochanek chciał go z całą pewnością spławić, jednakże nie było łatwo.
- W sprawie zadania! – gryfon strzelał dalej. – Nie? W takim razie... Poprosić o zadanie dodatkowe!
Już ja ci dam zadanie dodatkowe! Myślałem wściekły. Takie zadanie, że przez dobry miesiąc będziesz je pisał nie mając czasu na nękanie kogokolwiek.
- James, to nie jest najlepszy moment. Jestem zajęta, więc jeżeli czegoś chcesz to załatwimy to podczas zajęć.
- Jest pani pewna, że...
- Gorąca śmietanka mi stygnie, więc naprawdę musisz już iść. I nie wracaj pod żadnym pretekstem. Wyczerpałeś już wszystkie dobre.
- Ale, ale... – jego głos stawał się przytłumiony, aż w końcu niemal niedosłyszalny, kiedy drzwi zamknęły się przed jego nosem. Wysunąłem się wtedy pospiesznie spod łóżka i roztarłem swoje krocze. Było chłodne, jednak miałem nadzieję, iż nie wynikną z tego żadne komplikacje w stylu nazbyt częstego oddawania moczu.
- Mój biedaku... – Noel podszedł i położył swoje ciepłe dłonie na moim członku. On wiedział, czym grozi przemrożenie tej części ciała i widziałem współczucie w jego oczach. – Chodźmy do łazienki, wykąpiemy się w ciepłej wodzie i odzyskasz życie. – pocałował mnie w policzek, złapał za rękę i spokojnie pociągnął za sobą.
- Zaczekaj. – zatrzymałem go i pocałował mocno w usta. Nie potrafiłem mu się oprzeć, a myśl o troskliwości, jaką otaczał mój członek sprawiała mi dziwną przyjemność. Nic jednak nie mogło ukoić mojej złości na Pottera, który był sprawcą całego tego zła.
Noel odsunął się i z zadowoleniem widocznym na twarzy znowu ruszył w stronę drzwi łazienki. Wiedziałem, co to dla mnie oznacza i nawet nie przyszło mi do głowy by się sprzeciwiać. Zbyt mocno pragnąłem poczuć bliskość kochanka tym bardziej, że w chwili, gdy zdejmie ubrania będę widział jego męskie ciało, bez kobiecej otoczki ubrań.
- Zamknij drzwi zaklęciem i wycisz je. Nie chcę by ktoś ponownie nam przeszkodził.
Bez słowa wykonał moje zalecenie i już po chwili nie liczyło się nic, jak tylko szum napływającej do wanny wody, zapach wonności i smak jego ust. Miałem czas na zemstę i jej szczegóły.
Westchnąłem głośno i z wielkim trudem odsunąłem się od Noela. Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania, pomogłem w tym jemu i obaj wsunęliśmy się do wonnej wody, dzięki której ciepło rozlało się po całym moim ciele, rozluźniło moje mięśnie i wypleniło z myśli chęć zemsty. Mało istotne rzeczy zostały zastąpione przez bardzo ważne sprawy, a wszystkie one wiązały się z osobą mojego pociągającego partnera. Miałem niejasne wrażenie, że oszalałem przywiązując się tak do kogokolwiek, jednakże niewątpliwie to sam Noel był wszystkiemu winien.

3 komentarze:

  1. hehe fajowe jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Potter ewidentnie chce mieć wrogów w każdej grupie społecznej xDD Będzie ktoś, kto go usidli i uziemi - dosłownie? ;> Taka męska ręka... ohhh, to by był chyba prawdziwy cud xDBiedactwo, no *nie powstrzymuje śmiechu* xD Już ci go, Victorze, Noel tak rozgrzeje, że będziesz się martwił o odparzenia xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Niebieski Kot12 czerwca 2011 19:26

    O to to! Ja chcę sado maso z Potterem w roli uke. Niech go ktoś zwiąże, zgwałci kilka razy w wyszukany sposób, wychłoszcze i co tam jeszcze, żeby mu rozum (a przynajmniej jego resztki) wrócił na właściwe miejsce.Może na niego tylko ekstremalne działania by podziałały?

    OdpowiedzUsuń