środa, 17 sierpnia 2011

Kartka z pamiętnika CXXXVIII - Gabriel Ricardo

Wybaczcie błędy i jakość, ale mój dzień rozpoczął się o 2 nad ranem (podczas ulewy i burzy) od wizyty w szpitalu u babci. To normalnie najlepsze wakacje jakie miałam == Najpierw dziadek, teraz babcia... Jak nie kochać takich przygód?


Święta, Święta i nawał nauki, z którą chciałem się uporać jeszcze przed Nowym Rokiem. Siódmy rok nauki był chyba najgorszym ze wszystkich, chociaż dawniej nigdy w to nie wierzyłem. Wydawało mi się, że teraz będę popijał kremowe piwo i nucił pod nosem głupie pioseneczki, a tym czasem pisałem referaty, starałem się zapamiętać zaklęcia, które wypadły mi z głowy i ogólnie było nie wesoło. W szczególności, że Michael nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu dłużej niż dziesięć minut i właśnie kręcił się na wszystkie strony, jakby jego krzesło w wystrojonym świątecznie Pokoju Wspólnym była ponabijane ćwiekami.
- Gabrielku... – jęknął siląc się na swój najsłodszy ton, co oznaczało, iż chłopak czegoś chce. – Przytul mnie.
- Michael, zabiję cię. – rzuciłem oschle podnosząc głowę znad swoich notatek. – Przybiję do ściany, wychłostam, a później wypatroszę, jak upolowanego królika!
- Króliczki są słodkie. Uważasz, że jestem słodki?
- Nie. Uważam, że świetnie się nadasz na zabawkę do masturbowania, kiedy już z tobą skończę. – nie mogłem zaprzeczyć, że wściekałem się na niego okropnie. Ja starałem się jak tylko mogłem, by w przyszłości dorwać dobrą posadę w Ministerstwie, a on przeszkadzał mi, jak tylko mógł. Nie ważne, jak słodki potrafił być, skoro doprowadzał mnie do szału.
- Są Święta, a ja zawsze na Boże Narodzenie jestem niedopieszczony. – szczerość widniejąca na jego twarzy i cielęcy wzrok rozbroiły mnie zupełnie. Odłożyłem pióro, a więc moją jedyną broń w tamtym momencie, i rozmasowałem kark sztywny jakby moje mięśnie były ze stali.
- Niech będzie. – przegrałem z nim. – Zostawiamy naukę na jutro, ale wtedy masz być grzeczny, jasne? Niedobre dzieci dostają lanie po tyłku.
- A dobre, jak ja? – wyszczerzył się czując, że naprawdę osiągnął swój cel.
- Te dostają po twarzy. – wysiliłem się, by posłać mu miły uśmiech i zebrałem pospiesznie swoje rzeczy. Musiałem poczekać aż rozentuzjazmowany długowłosy będzie w stanie dołączyć do mnie. Dziwiłem się, że może samodzielnie chodzić tak bardzo drżał z podniecenia.
Nasza sypialnia przypominała świąteczne dekoracje sklepowe. Jakkolwiek było to denerwujące, Michael uwielbiał Święta Bożego Narodzenia i z przyjemnością przeżywałby je przez cały rok, co kosztowałoby wszystkich lokatorów pokoju bardzo wiele. Uszczerbek na psychice byłby nie do naprawienia. Miałem nadzieję, że kiedyś zdołam go z tego wyleczyć. Obchodzenie hucznych Świąt do końca życia wcale mnie nie kręciło. Wolałem raczej siedzieć na kanapie z kubkiem kakao w ręce i tulić się do Michaela. Tak przynajmniej wyobrażałem sobie starość. Nie potrzebowałem zbędnych ozdób, zabawek, czy nawet choinki. Michael wystarczał w zupełności. Zawsze przez te kilka dni nosił obszerne swetry z czarnej wełny i wyglądał, jakby dostał upragnioną zabawkę pod choinkę.
Zdziwiłem się, kiedy wchodząc do sypialni nie zobaczyłem ozdóbek, które przecież zawsze tam wisiały, a przynajmniej widziałem je jeszcze dzisiejszego ranka. Rozglądając się w około miałem wrażenie, że znaleźliśmy się w złym pokoju i powinniśmy szybko się stąd ulotnić. Miałem zamiar wycofać się, ale Michael zagrodził mi drzwi.
- Zdjąłem je, bo widziałem jak się krzywiłeś wczoraj. – powiedział niewinnie. – Specjalnie dla ciebie upiąłem włosy tak jak lubisz w wysoki kucyk. Zasłużyłem na coś więcej niż lanie? – wgramolił się na moje łóżko, które wyjątkowo sobie upodobał i zdjął z siebie sweter i spodnie. Nic więcej nie miał na sobie, co wprawiło mnie w osłupienie i podnieciło. Nie wstydziliśmy się swoich ciał. Znając się od dzieciństwa poznaliśmy wszystkie swoje sekrety, także te skrywane nadzwyczaj głęboko.
- Jesteś strasznym nudziarzem. – z westchnieniem przybliżyłem się do niego i pozbyłem swoich ubrań powoli, w miarę możliwości wyzywająco. – Upartym jak osioł.
- Nie. Ja jestem Bestia, a ty jesteś Piękna. Pocałuj mnie, a zamienię się w człowieka.
- Kłamczuch. Zamienisz się w pieseczka miniaturkę i zaczniesz się łasić. – zaciągnąłem zasłony, by nikt nas nie widział, gdyby nagle wszedł do pokoju. Położyłem się obok mojego głupiego kochanka i z przyjemnością dałem mu buziaka. Jego wargi miały wspaniały i naturalny smak, zaś jego gorące dłonie ogrzewały moje biodro i brzuch. To także należało do swoistych przyzwyczajeń chłopaka. Nie tyle chciał być pieszczony, co sam planował pieścić. Gdybym mu na to pozwolił traktowałby mnie, jak swoją prywatną maskotkę.
Zaczął od okrywania drobnymi pocałunkami mojej twarzy by później przesunąć się na szyję, ramiona i pierś. Jego wargi z lubością przyssały się do moich sutków. Rozpalone podnietą czoło, co jakiś czas opierał o moje ramię, by uspokoić oddech, szalejące serce i pulsującą bólem erekcję, której ulżyć mogło wyłącznie spełnienie.
- Jak ty ślicznie pachniesz... – wzdychał wąchając mnie. – Koniak i pomarańcza, prawda? Zawsze tego żelu używasz, a ja szaleję za tym zapachem.
- Może, jednak nigdy nie dochodzisz od samego wąchania, więc się nie liczy. – nie powstrzymałem uśmiechu. Michael naprawdę kochał żel pod prysznic, którego używałem od dawna, ale wyłącznie na mojej skórze.
- Mam zamiar być podnieconym póki nie opadnę z sił i nie będę zmuszony się zaspokoić. Chcę świętować jak najdłużej to, że mam cię obok. Poza tym wolę cię niż każdego innego. Nawet bardziej niż chłopaków z zespołu. – szepnął mi konspiracyjnie na ucho. – Tylko im nie mów, gdybyś kiedyś miał okazję. Ubóstwiam ich, ale ciebie czczę. – był słodki, chociaż mówił to wszystko pod wpływem chwili. Tak naprawdę nie potrafiłby się zdecydować, kto jest ważniejszy. Mając wybrać między mną, a swoim ukochanym zespołem prędzej postanowiłby uciec niż dokonać wyboru. Zdołałem to jednak zaakceptować, gdyż Michael nigdy by mnie nie zdradził. Podniecał się głosem wokalisty, urodą perkusisty, stylem reszty muzyków, ale nigdy nie poszedłby z nimi do łóżka. Nawet gdyby został zaproszony przez wszystkich. Pozwoliłem mu, więc na tę jego platoniczną miłość, a sam zadowalałem się tym, co miałem. A miałem naprawdę wiele.
Michael zaczął pocierać swoim policzkiem o moją pierś. Jego nos trącał mój sutek, a język lizał dostępną skórę. Nie miałem pojęcia jak długo wytrzymam jego przyjemne zabiegi tym bardziej, że nie miał w planach niczego ponad takie czułości. Moje palce bawiły się na plecach chłopaka, a całe ciało płonęło.
- Nie musisz martwić się nauką. – rzucił nagle. Podniósł się nieznacznie, przesunął wyżej i szepnął do mojego ucha. – Ja będę na ciebie pracował, a ty będziesz mógł się obijać całymi dniami. Wieczorami będziesz czekał na mnie nago leżąc w naszym wielkim łóżku. I będziemy się kochać przed snem i zaraz po przebudzeniu.
- Jak planujesz na mnie zarabiać, kiedy wydrapię ci oczy i obetnę głowę?
- Ranisz mnie... – jęknął udając niewinne nadąsanie.
- Nie, jeszcze tego nie robię, ale zacznę, jeśli będziesz mi przeszkadzał w nauce. – pocałowałem go w czoło. Miałem wyjątkowo dobry humor sądząc po delikatności, z jaką się obchodziłem ze swoim chłopakiem. W innych warunkach nie omieszkałbym naprawdę go sprać i może nawet przywiązać do łóżka by leżał spokojnie nie dając mi się we znaki. – Mam nadzieję, że twoje świąteczne niedopieszczenie zostało już zaspokojone.
- Dobrze wiesz, że nie. A to, dlatego, że jesteś spięty i nie możesz się rozluźnić nawet dla mnie. Kładź się na jajeczkach. – pokazał zęby w uśmiechu. – Zrobię ci masaż.
Nie ufałem mu pod tym względem, ale nie miałem innego wyjścia, jak tylko powierzyć całego siebie jego dłoniom. W końcu Michael był Michaelem i cokolwiek bym nie robił i tak postawiłby na swoim. Miałem słabość do jego dziecinnej natury, wrodzonej słodyczy.
Chłopak usadowił się na moich pośladkach, a jego długie palce podjęły wędrówkę po moim karku, naciskał lekko niektóre miejsca, masował kolistymi ruchami i chociaż nie miał pojęcia o tym, co robi to jednak sprawiał tym przyjemność. Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym mu dogodzić, sprawić przyjemność, a jednocześnie zmusić do siedzenia, nauki i zamknięcia ust, kiedy ja się uczę. Nie wpadłem na nic, więc poddałem się bez walki. Michael musiał sam sobie radzić, a ja dzielnie stawiać czoła jego zachciankom. Może nagle stałem się miękki? Zbyt wiele obowiązków, stres związany z nazbyt wygórowanymi ambicjami i odsunięcie od siebie rozkoszy cielesnych, to musiało mnie frustrować. A może tylko przesadzałem?

4 komentarze:

  1. Zajrzałam tu minute po publikacji. O.o Nie no, ja to mam fuksa. Nie za bardzo się zoriętowałam, który jest uke, a który seme, ale Gabriel jest okrutny, ot co! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw o rozdziale.Kochana bestyjka z Michaela xD "Uważasz, że jestem słodki" - ja tak xD Niemniej odpowiedź Gabriela jest dużo lepsza.Niedopieszczenie w święta to coroczny problem przytulińskich osób, oj wiem coś o tym xD Łaszenie się i prośby o przytulenie to standard i już niemal tradycja xDHaha, grzeczne dzieci dostają w twarz? Ojj, Michael musi być niegrzeczny, bo spranie go po pupie byłoby zdecydowanie lepsze.. bo potem można ją odpowiednie pogłaskać, popieścić xPZ kolei nawiązanie do jajeczek... hmm. Michaelu, to nie te święta xDD Rozdział fantastyczny. Z humorem i zachowaniem cech charakteru chłopaków. Nigdy się nie mylisz i to w Tobie uwielbiam, bo mało się zdarza, aby postać nie zmieniała się diametralnie. Wiadomo, że zmiany są, bo i człowiek dorośleje, ale zawsze można poznać, kto jest kim.PS: U mnie nowy rozdział.Co do wakacji - szczerze Ci współczuję. Po godzinie (2 w nocy) domyślam się, że babcia musiała mieć zawał. Mój tata miał o 3... ale 3 miesiące temu. I ZUS szanowny każe mu przyjechać na badania, bo 3 miesiące od choroby minęły, więc nie ma przeszkód, aby tata zabierał się pracy, bo przecież już jest zdrowy, nie? ==Babci życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Pogody wykańczają nawet młode organizmy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeee!! Gabriel i Michael :D Dłuuugo na nich czekałam ^^ Dzięki, dzięki! Od początku była to moja ulubiona para :)) Czekam na "Kartkę" Michaela, jak również Kinna i Severusa! (troszkę więcej Noela i Victora też nie zaszkodzi ;) ) Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Darcy d'Angouleme19 sierpnia 2011 00:02

    Ja to jestem wolny, dopiero teraz przypomniałem sobie, że środa minęła wczoraj xDNotka jak zwykle świetna. Lubię Twoje opisy.Ps. Odśwież kiedyś linki :DPs2. Już nic nie mówię ^_^'

    OdpowiedzUsuń