piątek, 16 września 2011

Lepiej

8 stycznia
Dzień jak każdy inny, chociaż byłem w nienajgorszym humorze, co wydawało mi się zadziwiające podczas chłodnych dni i mroźnych nocy bez rozgrzewającej kości czekolady. Może było to zasługą dyniowego dżemu, który pojawił się na stole podczas śniadania, a o który niemal walczono przy każdym stoliku? Osobiście zakochałem się w jego wyjątkowym smaku i cytrynowym zapachu, którymi jednak nie rozkoszowałem się długo, ponieważ po trzech kęsach moją kromkę porwał James i to on zjadł wywalczone przeze mnie z trudem śniadanie. Gdyby nie Syriusz pewnie rzuciłbym się na okularnika z zębami. Jakimś cudem przebił się przez moje oburzenie tłumacząc, że trola nie obwinia się o jego niski poziom inteligencji, ponieważ takim go stworzono i podobnie było z Potterem i jego mało wydajnym móżdżkiem wielkości połówki orzecha włoskiego. Uznałem te argumenty za wystarczające i dałem sobie spokój z planem rozerwania przyjaciela na strzępy. Od tamtej chwili było mi lżej na sercu, chociaż do idealnego dnia brakowało mi kilku istotnych czynników.
Zmierzaliśmy na zajęcia eliksirów, kiedy Syriusz pociągnął mnie za rękę zaciągając w boczny korytarz. Uśmiechał się do mnie niewinnie i niemal słodko, co wydało mi się podejrzane, jednak nie zwróciłem mu uwagi.
- Poczekaj chwileczkę, mam coś dla ciebie. Coś wyjątkowego. – pochylił się nad moim uchem i polizał je pieszczotliwie. Zadrżałem reagując na to jakże przyjemne doznanie. Syri znał moje słabe punkty i potrafił je wykorzystywać.
Byłem całkowicie rozluźniony i zaciekawiony jego tajemniczością. Wtedy też wargi Syriusza nakryły moje na zaledwie chwilę i poczułem w ustach wspaniały smak, słodki, kremowy, jedyny w swoim rodzaju. Ciepło rozpłynęło się po moim ciele, usta ułożyły w uśmiech, który sprawiał mi przyjemność. Niczym przez mgłę docierały do mnie wrażenia zewnętrzne. Byłem oczarowany marcepanowym nadzieniem, które pieściło mój język. Tak, byłem uzależniony od słodyczy i wcale się tego nie wstydziłem, a wręcz przeciwnie. W tej chwili miałem ochotę wykrzyczeć to na środku Wielkie Sali, gdybym tylko miał ku temu okazję.
Nie musiałem rozumieć, a przez te kilka rozkosznych chwil nawet nie byłem w stanie pojąć, co się działo. Liczyło się tylko niesamowite doznanie i fakt bycia zadowolonym, czy to z powodu słodyczy, czy też pocałunku.
Potrzebowałem kilku minut by zniewalająca rozkosz na podniebieniu mnie opuściła, by umysł zaczął pracować tak, jak powinien...
- Syriuszu?! – zmarszczyłem gniewnie brwi, chociaż wcale nie czułem złości, może tylko lekki niepokój. – Skąd ją miałeś?! Zakradłeś się do Miodowego Królestwa, żeby ją zabrać, prawda?! – mierzyłem go wzrokiem, jednak moja udawana wściekłość wcale na niego nie działała
- Może tak, a może nie. Najważniejsze, że jesteś sobą i widzę jak ci się buzia uśmiecha. – był dumny z tego, co zrobił i chyba nie mogłem go za to winić. – Zrobiłem to dla ciebie, jako dla przyjaciela. Chłopakowi kazałbym wybierać między mną, a tabliczką czekolady. – czułem, że mówił prawdę. Mimo jego żartobliwego tonu byłem pewny, że powinienem mu serdecznie podziękować za to, co dla mnie zrobił. W końcu pokonał swoją niechęć do słodyczy i zapuścił się tajnym przejściem do spiżarni w sklepie pełnym łakoci, wybrał czekoladkę, którą uznał za najlepszą i przyniósł mi ją dodatkowo obdarzając przyjemnym pocałunkiem. Był moim odważnym rycerzem z bajki, chociaż w każdej innej sytuacji skarciłbym go niemiłosiernie.
- Dziękuję. Zasłużyłeś na nagrodę.
- O, tak. Wielką! – ułożył usta w dzióbek oczekując buziaka. Przyłożyłem, więc książkę do jego warg.
- Pomogę ci napisać wypracowanie, Syriuszu. Oto twoja nagroda. – roześmiałem się naprawdę szczęśliwy i tym razem mogłem z całą powagą stwierdzić, iż nie było to zasługą czekolady, ale Syriusza.
- Jesteś bezczelny, Remusie. – udał zrzędliwy ton McGonagall rozmawiającej z Jamesem.
- Dam ci buziaka po eliksirach. – zdecydowałem się na ten krok pchany nadal wyczuwalnym w moich ustach smakiem czekolady. Dzięki Syriuszowi przedmiot, który zawsze sprawiał mi najwięcej problemów miał być przyjemniejszy i łatwiejszy do zniesienia. Pociągnąłem go za szatę ku dołowi i tym razem to ja liznąłem jego ucho. Chciałem by odebrał to, jako zachętę do dalszych starań, a także obietnicę, iż odwdzięczę się mu nie tylko pomagając w zadaniu.
- A, z resztą! – machnąłem ręką na swoje plany i nie czekając po prostu pocałowałem Blacka w roześmiane usta. Nie był to namiętny i głęboki całus, jednak trwał dłuższą chwilę, jako że chciałem uczynić go wystarczająco uroczystym, a słodki smak w moich ustach nie pozwalał mi na szaleństwa. Syriuszowi zdawał się jednak wystarczać, gdyż niemal widziałem, jak otacza go idylliczna sceneria. Miałem ochotę jeszcze to powtórzyć, kiedy to moją uwagę zwróciło dudnienie wielu stup, krzyki i przyspieszone oddechy.
- Coś się dzieje. – rzuciłem do Blacka, który skrzywił się niezadowolony takim obrotem spraw.
- Łapcie go! – tym razem krzyk był naprawdę wyraźny. Spojrzeliśmy z kruczowłosym po sobie i niepewnie wyjrzeliśmy na główny korytarz. Tłumek składający się z uczniów naszej grupy i Krukonów, z którymi mieliśmy mieć zajęcia biegł bardzo szybko w naszą stronę. Przed nimi, coś poruszało się skocznie na czterech łapkach. Było niewielkie, zapewne nie sięgało mi nawet do kolana. Nie miałem okazji przyjrzeć się temu dokładniej, ponieważ zostałem pociągnięty przez przyjaciela w tył, by biegnący uczniowie nie staranowali mnie przy okazji pościgu.
- Co się dzieje? – stałem trochę nieprzytomny czując silny uścisk ramion Syriusza w pasie.
- Założę się, że to właśnie to coś kradnie nasze rzeczy i stąd ten pościg. – stworzonko minęło nas bardzo szybko, a następnie przebiegł tłumek ścigających. – Tak, mignął mi właśnie Slughorn, więc zakładam, że zajęć nie będzie.
- Wybacz Syriuszu. Jest mi tu z tobą cudownie, ale to ukradło moje słodycze i...
- Wiedziałem, że tak będzie. – chłopak westchnął zanim zdążyłem skończyć zdanie. – Chodź! – złapał mnie mocno za dłoń i pociągnął w głąb korytarza, który stanowił do niedawna naszą miłosną kryjówkę. – Znam skrót, a to coś będzie chciało wydostać się z zamku głównymi drzwiami. Nie ma siły, ani umiejętności wyjść tajnymi przejściami.
Niemal biegliśmy, a Syri machnął różdżką wypowiadając zaklęcie, które sprawiło, że figura jeźdźca na koniu odskoczyła od ściany. Ukazało mi się bardzo wąskie przejście, którym najwidoczniej mieliśmy przejść posuwając się na przód bokiem. Black wszedł pierwszy i ostrożnie by się nie zaklinować stawiał kroki. Idąc jego śladem stwierdziłem, że przemieszczanie się sprawia mi większą trudność niż jemu. Od razu powiązałem to z problemem z zapięciem spodni dziś rano i z przerażeniem zdałem sobie sprawę, iż przytyłem! Poczułem niemiłe ukłucie w okolicach żołądka, nagle miałem wyrzuty sumienia, że tak dużo zjadłem na drugie śniadanie i obiecałem sobie w duchu, iż będę walczył ze swoimi słabościami, a tym samym nie będę zapominał o codziennych ćwiczeniach. Nie ważne, co będzie miał do powiedzenia Syriusz, gdy dowie się o moim odkryciu. Byłem pewny swego i nie zamierzałem się łatwo poddać.
Ze złością stwierdziłem, że winą za to wszystko powinienem obarczyć tę małą szkaradę, za którą teraz uganiała się moja grupa, a którą ja i Syri mieliśmy przechytrzyć. Z ulgą powitałem, więc koniec wąskiego przejścia. W końcu mogłem oddychać swobodnie i nie musiałem wciągać brzucha. Byłem wściekły, miałem ochotę dopaść i torturować złodziejaszka, który sprawił, że zacząłem się objadać.
Black ponownie pociągnął mnie za sobą i w przeciągu chwili staliśmy już przed masywnymi drzwiami zamku.
- Teraz nam nie uciekniesz, pokrako! – warknąłem do siebie wpatrując się w pusty do tej pory korytarz przede mną. Trzymałem różdżkę w pogotowiu i właśnie planowałem, jakimi zaklęciami potraktuję sprawcę całego mojego nieszczęścia.
Minęła zaledwie chwila, a przed nami pojawił się znajomy obraz uciekającego stworzonka i goniącego je tłumu. Złodziejaszek był w potrzasku.

4 komentarze:

  1. Lubisz śmieszne obrazki? www.lolcity.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Remi za dużo je xD Ale to wszystko przez stres wywołany strachem o tak wielkie ilości smakołyków! Tak jest, dopaść zwierzaka! Torturować go!Hmm...o ile mnie pamięć nie myli, kiedyś coś pisałaś o jakimś zwierzaku, które uciekło z rąk właściciela...

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie !!! no nie do wiary że aż tak mnie chcesz torturować !!! ale i tak notka była świetna a syri dalej jest nieznośny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... Biedne stworzonko. Niech to będzie czarny pies! Taki mały ze stojącymi uszami, takie są śliczne. No i... co z Voodo?

    OdpowiedzUsuń