piątek, 9 września 2011

Radocha

All head over heels with Sebastian Roche's personality *^^*


Od dawna nie byłem tak pełen pozytywnej energii, jak właśnie w tej chwili, kiedy nawet po pięciu minutach w dalszym ciągu czułem w ustach przyjemny smak czekolady. Nie potrafiłem bez niej żyć podobnie jak bez przyjaciół i teraz dochodziłem do wniosku, że moje uzależnienie dotyczyło nie samych łakoci, ale radości, jaką odczuwałem w takich chwilach. Uwielbiałem to przyjemne swędzenie w żołądku powodowane szczęściem, uśmiech pojawiający się na twarzy, a nawet ból brzucha, kiedy napinałem mięśnie by jakoś załagodzić radosne łaskotki ciała. Byłem w tak dobrym humorze, że mógłbym zgodzić się na wszystkie propozycje przyjaciół, nawet te najbardziej szalone. Postanowiłem jednak nie mówić nikomu od razu, co mnie spotkało, by nie narobić problemów nauczycielowi, który tak ciepło mnie ugościł.
W Pokoju Wspólnym panował stan ogólnego odrętwienia, spokoju, niemal przerażającego letargu. Nigdy wcześniej nie myślałem o tym, jak dalece można uzależnić swoje życie od ukochanych przedmiotów, rzeczy, które są dla nas istotne w danej chwili, lub przez całe życie. Gdybym miał wymienić trzy drobiazgi, bez których nie potrafiłbym się obejść zapewne nie zdołałbym nigdy wybrać tych najważniejszych. Potrzebowałem przecież wszystkiego, czym się otaczałem.
- Wróciłem! – dałem upust swojemu szczęściu wchodząc do pokoju, gdzie przyjaciele trwali w tym samym sennym stanie, co uczniowie, których mijałem przed chwilą. Nie otrzymałem tym samym odzewu, więc musiałem wykazać się inicjatywą. Zbierając siły myślałem intensywnie, w jaki sposób mógłbym ich rozruszać w wprawić w lepszy nastrój. – James, myślę, że powinieneś urządzić polowanie na to coś, co kradnie nasze rzeczy. Mijałem jednego chłopaka, który chyba tego szukał po korytarzach. Moglibyśmy w ten sposób pomóc nauczycielom. – zaskoczył mnie brak entuzjazmu ze strony Pottera, jednak nie miałem zamiaru od razu się poddać. Wziąłem głęboki oddech i skinąłem głową samemu sobie. – Seed na pewno również coś zgubiła, więc gdybyś to znalazł pierwszy... – to był strzał w dziesiątkę.
- Rzeczywiście! O tym nie pomyślałem! – chłopak zerwał się na równe nogi. – Może uzna mnie za bohatera! Może nawet zarobię na buziaka! Muszę mieć plan! Muszę ułożyć plan! Sheva, podnoś się, musisz mi pomóc! Remus, Syriusz, wy idziecie do biblioteki szukać czegoś o ginących przedmiotach. Och, dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłem! No, już, ruszać się! Nie ma czasu! – po pewnymi względami lubiłem, kiedy okularnik nami rządził. Był wtedy w swoim żywiole i promieniował pewnością siebie na wszystkie strony. – Remi, pomóż mi podnieść Syriusza, bo już mu chyba dupsko przyrosło do łóżka. – by zmusić Blacka do ruchu J. spychał go nieudolnie z łóżka. Mając w sobie tyle siły, że byłby w stanie przenosić góry, złapałem kruczowłosego za rękę i ciągnąłem w swoją stronę, gdy Potter nadal pchał. Wspólnymi siłami zmusiliśmy tego lenia by podniósł się na nogi. Dalej już ode mnie zależało, czy cokolwiek osiągnę. Uśmiechnąłem się do Jamesa i skinąłem głową dając mu tym samym do zrozumienia, że dam sobie radę. Z miny Shevy wnioskowałem, że podejrzewa mnie o jakieś nieuczciwe zagrania, ponieważ jeszcze niedawno byłem markotny i nie do życia. Obiecałem sobie, iż wyznam mu prawdę później, a teraz całą uwagę skupiłem na swoim chłopaku. Niczym zaspane dziecko prowadziłem go do drzwi, a później na korytarz.
Dopiero z daleka od ciekawskich spojrzeń portretów na ścianach mogłem na własną rękę zachęcić Syriusza do działania. Dałem mu buziaka w policzek, a później niewielkiego w usta, by nie wyczuł, że piłem coś słodkiego. To zniszczyłoby mój wielki plan drobnych pieszczot.
- Zamyśliłem się i nie wiem, co przed chwilą zrobiłeś. Mógłbyś powtórzyć? – ożywił się znacznie. Już wiedziałem, że tylko na to czekał. Uniosłem brew patrząc na niego z niesamowitą, jak na mnie, pewnością siebie.
- No, nie wiem. Zależy, czy mój cel zechce w końcu się rozluźnić i przestanie spać na stojąco.
- Jestem pewny, że przy powtórce będzie bardzo, bardzo rozbudzony i pełen życia. Znam się na tym.
- Przekonajmy się. – stanąłem na palcach i kolejny raz wykonałem te same gesty. Buziak w policzek, a następnie w dolną wargę. Chciałem się trochę podrażnić z chłopakiem, skoro miałem ku temu okazję. Jak na zawołanie Black wyprostował się, otrząsnął, jakby był mokrym psem i uśmiechnął w swój figlarny sposób.
- Skąd miałeś słodycze? – jego nagłe pytanie naprawdę mnie zaskoczyło.
- Hę? – nawet nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć.
- Wiem, że jadłeś coś słodkiego, czuję do ciebie jakiś słodki zapach. Co to było, hm? Myślałem, że wszystkie łakocie ci ukradziono. Poza tym jesteś zbyt wesoły, a tylko czekolada tak cię nastraja. – znał mnie zbyt dobrze!
- Yyy... – wahałem się, czy mówić prawdę, ale przecież nie mogłem jej ukrywać. – Trafiłem na dobry moment znajdując się w odpowiednim miejscu.- Syri nie był tym przekonany. – Byłem w gabinecie nauczyciela astronomii. Nie widziałem go, ale poczęstował mnie gorącą czekoladą. Wyczułem ją i dlatego tam się znalazłem.
- Teraz się usprawiedliwiasz.
- Tylko troszeczkę. Ale moich słodyczy nadal nie ma, więc wykorzystuję okazję. Nie wiadomo, kiedy znowu będę w takim nastroju... – Syriusz pocałował mnie mocno zanim dokończyłem zdanie. Objął mnie w pasie i przycisnął do siebie. Widocznie on również zrozumiał, że nie należy marnować nadarzającej się okazji. Skoro mieliśmy spędzić najbliższy czas przetrząsając półki pełne książek, to najlepszym rozwiązaniem byłoby zadowolić się sobą teraz.
Przyjemne dreszcze przeszły przez moje ciało, rozluźniłem się i westchnąłem, kiedy tylko Black dał mi możliwość bym to zrobił. Oparłem się o nim całym ciężarem ciała i zadowolony z życia tuliłem się mocno.
- Tak mi przyszło do głowy, Syriuszu. Skoro giną przedmioty, ale nie ludzie to chyba oznacza, że cokolwiek je kradnie jest niewielkie i ma ograniczone możliwości, prawda? Więc gdyby tak połączyć siły z nauczycielami i innymi uczniami, może udałoby się nam osiągnąć więcej niż w pojedynkę.
- Większe ilości czekolady we krwi zdecydowanie ci sprzyjają. – Syri wyszczerzył się i złapał mnie za rękę splatając nasze palce. – Moim zdaniem możemy się całkiem szybko uwinąć z szukaniem informacji i wtedy będę mógł zabrać cię na swoje łóżko i tam będziemy kontynuować naszą konwersację o urokach wypełnionego słodkościami Remusa Lupina, co ty na to?
- Niech stracę, zgadzam się. – przytulony do jego ramienia napawałem się chwilą spokoju i radości, którą odczuwałem. Może gorąca czekolada, którą piłem była wzbogacona o jakieś dodatkowe środku pobudzające pozytywne doznania? W końcu nigdy wcześniej nie reagowałem aż tak entuzjastycznie na zaledwie dwa kubki napoju. Zupełnie jakby słodycze stały się dla mnie monotonną częścią dnia codziennego, a teraz dzięki kilkudniowej diecie na nowo poznawałem uroki najlepszych specjałów.
- Kiedy będzie po wszystkim wybierzemy się do Hogsmeade na randkę w Herbaciarni pani Puddifoot. Oczywiście ja zamawiam tylko herbatę. Po ostatnim swoim wyczynie nie czuję się tam specjalnie komfortowo, ale jednak to najlepsze miejsce na spotkanie we swoje. Z resztą, za dużo czasu spędzamy z chłopakami. Niedługo zdziczejemy, jak Potter.
Byłem zmuszony puścić rękę chłopaka, kiedy dochodziliśmy do biblioteki. O dziwo kilka osób wychodziło z niej, inne wchodziły do środka. Najwidoczniej nie każdy pogrążył się w letargu spowodowanym ostatnimi wypadkami. A może właśnie mijaliśmy innych łowców, którzy planowali złapać natrętnego złodziejaszka i odzyskać wszystkie skradzione przedmioty? Starałem się zapamiętać twarze osób, które mijałem. Fascynował mnie fakt, iż mógłbym pracować z innymi osobami nad tą sprawą, a dodatkowo uzyskać poparcie dyrektora i nauczycieli w kwestii walki z problemem szkoły.
 Czułem się z każdą chwilą coraz lepiej, jakby wszystko, co spotkało nie do tej pory było dopiero początkiem przyjemności i radości tego dnia, a może nawet tygodnia. Żałowałem, że nie mam okazji by po raz kolejny podziękować nauczycielowi astronomii za czekoladę. Ona zdziałała cud!

4 komentarze:

  1. Remi przestał się wstydzic! Yeah! No i czekolada faktycznie działa cuda. Kooocham czekoladę! Ale o tym już wspominałam. Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały błąd wkradł się w ostatnim akapicie. Czekoladą częstował nauczyciel astronomii a nie wróżbiarstwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co podkrada im te rzeczy ^.^ nocia jak zwykle super szkoda że ja nie mam takiego talentu do pisania :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dieta cud, a teraz czekolada zdziałała większy xD Taak, takie sytuacje mogłyby się powtarzać - Remi dosłownie promienieje ;3 I jak pięknie podszedł Pottera! Mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń