czwartek, 20 października 2011

Zazdrośnik...

Reijel dla Akemi oraz Cor dla Neco pojawią się w najbliższym czasie ^^


23 stycznia
Podgryzając ostrożnie śmietankowo-truskawkową czekoladkę i marząc o słodkich wafelkach, którymi planowałem objeść się podczas podwieczorku nuciłem pod nosem wymyślaną na poczekaniu melodię. Moje zachowanie niewątpliwie irytowało przyjaciół, a przynajmniej Jamesa, jednak nijak nie mogłem pozbyć się swojego optymizmu. Ostatnio coraz częściej emanowałem pozytywną energią, co nawet mi wydawało się podejrzane. Miałem wrażenie, że znowu przytyłem, chociaż nie chciałem o tym myśleć zbyt wiele dla własnego dobra. Obiecałem sobie za to, że po dzisiejszym obżarstwie przystopuję ze spożywaniem łakoci. Ot, jeden cukiereczek dziennie, kostka czekolady i ćwiczenia, o których zapominałem.
- Trochę mi za słodko... – mruknąłem nagle wyrażając głośno swój stan. – Zaczyna mnie mdlić... – a jednak wepchnąłem do buzi ostatnie dwa czekoladowe produkty, jakie miałem przy sobie. Postanowiłem zrezygnować z wafelków, o których marzyłem i zadowolić się galaretką, chociaż przecież do mojego ulubionego posiłku miałem jeszcze sporo czasu.
- Jak zawsze. – Syriusz westchnął głośno i dramatycznie. – Chyba zacznę ci je ograniczać dla dobra nas wszystkich. Nie chodzi mi o twój rosnący brzuszek, ale o twój stan emocjonalny. – pokazał mi język, a jego dłoń otarła się o moją. Nie mogliśmy spleść swoich palców, ponieważ przemieszczaliśmy się korytarzem do kolejnej sali.
- Na pewno wyszłoby mi to na dobre. – uśmiech zniknął z mojej twarzy. – Bleee, potrzebuję czegoś słonego. Dlaczego nigdy nie mam paluszków, kiedy są mi potrzebne?
- Ponieważ zbyt szybko je wyjadasz? – Black miał dzisiaj dzień szczerości. – Jesz je tylko, dlatego, że chcesz zająć czymś ręce. Znam cię zaskakująco dobrze, więc to nie jest dla mnie nowością. Za to teraz będziesz się męczył z nadmiarem cukru we krwi. Głowa zacznie cię boleć i nie będziesz mógł się skupić
- Rzeczywiście... A ty pewnie nie masz ze sobą żadnej szyneczki? – naprawdę miałem nadzieję, że coś się znajdzie, chociaż jednocześnie w to wątpiłem.
- Trzymaj. – w mojej ręce wylądowała kromka posmarowana czymś białym, a ciepły uśmiech Zardi mignął mi przed oczyma. – Jest z jakimś białym serkiem. To moje trzecie śniadanie, ale podzielę się z tobą. A tak w ogóle to słyszę wszystko, o czym rozmawiacie, więc radzę szeptać konspiracyjnie zamiast obwieszczać światu wszystko, co chodzi wam po głowach. Jedz, jest naprawdę słony i pyszny. – kolejny uśmiech i dziewczyna wgryzła się w swoją połówkę kromki niezrażona zupełnie niczym. Paradnym krokiem wymijała wszystkich, którzy znaleźli się na jej drodze. Agnes – jej kuzynka – wzdychając ciężko dreptała za nią.
- Co ja bym bez niej zrobił?
- Miałbyś same problemy. – Sheva wzruszył ramionami, jakby jego odpowiedź była najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.
- W sumie jest w tym wiele prawdy. – zadowolony z życia odgryzłem potężny kęs chleba z serkiem. Kwaskowaty, słony smak rozszedł się po moich ustach i nagle poczułem, że wracają mi siły oraz jasność myślenia. Naprawdę potrzebowałem tej mieszanki, jaką było zapchanie brzucha słonym kąskiem, gdy przesadziłem ze słodkimi. Zajęty rozkoszowaniem się nie zwracałem szczególnej uwagi na mijane osoby póki nie poczułem lekkiego szarpnięcia od tyłu. Odwróciłem się mając zamiar podzielić się z przyjaciółmi moją opinią na temat podobnego zachowania, niestety nie miałem ku temu okazji. Z ustami wypełnionymi przez chleb patrzyłem, jak jakaś jasnowłosa dziewczyna stoi przed moim Syriuszem ze splecionymi za plecami dłońmi. Stali kilka kroków za mną, więc wróciłem by wszystko słyszeć. Dziewczyna w prawdzie musiała się wstydzić obecności aż tylu chłopaków, jednak wcale jej nie współczułem. Na kilometr wyczuwałem, co się święci i wcale mi się to nie podobało.
- Gdybyś mógł się czasami ze mną spotkać byłabym naprawdę szczęśliwa. – tyle zdołałem wyłapać, kiedy skupiłem się na otaczającym mnie świecie zamiast zamykać się w swojej klatce złości. Jej głos był przepełniony uwielbieniem dla Blacka, wydawała się zawstydzona, a jednak niebywale zadowolona ze swojej odwagi. Miałem ochotę zrobić jej krzywdę, niestety zanim zdołałem ją zaatakować, czy też przerwać ich słodką wymianę zdań, zakrztusiłem się źle przełkniętą kanapką. Sheva poklepywał mnie po plecach, a ja czułem drapanie w gardle, kiedy usiłowałem naprawić swój błąd. Moje zachowanie zwróciło uwagę napalonej na mojego chłopaka dziewczyny. Niestety pech chciał, że było tylko gorzej. Przeżuty, papkowaty kawałek chleba wypadł z moich ust podczas kasłania i plasnął na posadzę wyglądając naprawdę obrzydliwie.
- Przepraszam... – jęknąłem zawstydzony swoją wpadką i straciłem całą ochotę na dopominanie się o swoje prawa.
- Uh... – blondynka skrzywiła się obrzucając mnie nieprzyjemnym spojrzeniem wyrażającym pogardę dla kogoś o moich manierach. To udowodniło mi, że ta dziewczyna nie nadawała się dla nikogo, a już z pewnością nie dla Syriusza. A jednak, kiedy odwróciła się ponownie w jego stronę jej twarz wydawała się wiecznie słodka i uśmiechnięta, zupełnie inna, niż miałem to okazję zaobserwować.
- Proszę, Syriuszu.
- Pomyślę nad tym, dobrze? Chcę się podjąć gry w quidditcha w drużynie naszego domu, więc mogę mieć wiele na głowie. Ale zastanowię się. – dopiero to skłoniło mnie do spojrzenia na to, z jakiego była ona domu. Ravenclaw... Nie podobało mi się to jeszcze bardziej, jeśli było to w ogóle możliwe. Jakim cudem ktoś taki mógł upatrzyć sobie Syriusza? Nie wątpiłem niestety, że ona mogłaby zwyciężyć w tym starciu. W końcu, kiedy odprowadzałem ją wzrokiem jak najdalej od nas dostrzegłem Evans wpatrującą się w naszą piątkę uważnie, jakby przeprowadzała badania nad zachowaniami dzikich zwierząt.
To przypomniało mi o tym, iż Black nie mógł z góry odrzucić propozycji nastolatki. Przecież była atrakcyjna, niewątpliwie inteligentna i pewnie wydawała się innym miła.
- Teraz już nie mam wyjścia i muszę dołączyć do Jamesa. – Syriusz bez wątpienia widział to samo, co ja i z tego powodu starał się zachowywać jak najbardziej naturalnie.
- Wydawało mi się, że ją znasz, nie mylę się? – Sheva wszedł w słowo Blackowi.
- Ym... – chłopak zawahał się i przeczesał dłonią swoje ciemne, dosyć długie włosy. – Poznałem ją jakiś czas temu u Wavele. Miała jakieś problemy, a on był zajęty i poprosił żebym jej wszystko wyjaśnił. Do niczego nie doszło. – spojrzał na mnie jakby trochę niepewnie. – Nauczyłem ją, czego musiałem i to byłoby na tyle. Nie myślałem, że kiedyś podejdzie do mnie i zacznie wyznawać swoje uczucia. – podniósł ręce w górę w geście poddaństwa.
- Co mówiła? – zapytałem ostro. – Chcę wiedzieć wszystko.
- Spokojnie, spokojnie. – uśmiechnął się do mnie. – Mówiła tylko, że bardzo się jej podobam i chciałaby się ze mną umówić, spotykać. Żebyśmy się lepiej poznali. Nie bój się, twoja pozycja nie jest zagrożona.
- Ale przecież się objadam słodyczami! – mruknąłem bliski płaczu. – Na pewno wolisz jakąś szczuplutką dziewczynę zamiast upasionego mnie.
- Remi... Jesteśmy otoczeni ludźmi, więc nie mogę cię zapewniać inaczej jak tylko słowami, że jesteś o wiele wspanialszy od każdego. Lubię każdą twoją fałdkę. Nie potrzebuję nikogo innego, a już na pewno nie byle, kogo. Udowodnię ci później. – musiał przerwać, gdyż Lily zapewne specjalnie, nie słysząc, o czym rozmawiamy, przeszła tuż obok nas. Nie pojmowałem, dlaczego znowu zaczęła interesować się naszym życiem i podejrzewałem, że przyjdzie nam znaleźć kolejny sposób na pozbycie się tej wścibskiej baby.
- Ona da sobie spokój, kiedy przestaniecie tak sobie słodzić. – James krzywiąc się spoglądał to na mnie, to na Syriusza. – To robi się irytujące. Tym bardziej, że ja nadal szukam i znaleźć nie mogę. Jeśli nadal będziecie przesadzać nie wytrzymam i będę zmuszony zabronić wam czułości. Jako głowa naszej grupy mam do tego prawo. – dodał pospiesznie widząc, że Black planuje się wykłócać.
- A kto cię zrobił naszym guru, co?! – syknął zaraz przy uchu Pottera jakby planował je odgryźć, jeśli nadarzy mu się okazja.
- To nie podlega dyskusji! – oburzony okularnik prychnął dumnie. – Koniec tematu, ja idę na zajęcia, a wy przemyślcie sobie swoje zachowanie! – zwiał zanim którykolwiek z nas zdążył go pochwycić i zmusić do skorzystania z szarych komórek.

8 komentarzy:

  1. Pouczający Potter.... robi się niebezpiecznie xDD To Rami zawsze był tym strofującym, a teraz sam nie potrafi otrzymać siebie w ryzach, przez co James pochwycił jego rolę... ojj, Remi, lepiej się postaraj, bo w Hogwarcie nie ma tylko jednej blondwłosej, czy ciemnowłosej piękności... Słowa, słowami, ale wróg czyha i słucha, a Syri, pomimo, iż nie zdradzi, z pewnością będzie narażony na tabun ślicznych dziewczyn, więc niech Lupin lepiej zacznie stosować dietę xDDDHah. niech najpierw będzie Cor ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. beeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!na serio, to było beee!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiadamiam o nowym rozdziale.Konstruktywne i treściwe komentarze zawsze w cenie ;] *zerka w górę*

    OdpowiedzUsuń
  4. oo :) świetnie piszesz też piszę bloga ale nie jestem tak obeznana jak Ty ;p . Wejdziesz i powiesz co myślisz ? zalerzało by mi na opini kogoś bardziej obeznanego jak Ty :)http://breath-life.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, faktycznie, Potter = niebezpieczeństwo. XD No, a teraz biore się za nadrabianie poprzedniej, bo wiesz sama (o ile widziałaś mój opis na gadu), że byłam w szpitalu, więc nie mogłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem... Polska to nie szczyt marzeń, ale dodałam ją specjalnie dla Ciebie - ale mistrzyni yaoi broń, nie, aby Cię denerwować, czy zrażać. Raczej... przygotować ^^' Heh... następne opowiadanie będzie właśnie... w Polsce... Obawiam się, że mnie za to wyklniesz xD Niemniej opisów będzie dosyć sporo - akcja rozgrywać się będzie w Częstochowie, która znam i wiem, jak wygląda... a niesłychanie ważne będą dla mnie Aleje (umm, zimą ;3). Jak słowo daję - to miasto to największa wieś w Polsce, o tyle zimą jest piękna... piękne... w końcu to jednak miasto. Poza tym nie jest źle, ale... do Krakowa raczej się nie umywa --' Jak tam jest rynek, tak u mnie Aleje i tory tramwajowe przecinające miasto niczym krzyż xD Uh, no fakt, cóż za aluzja... w końcu Częstochowa to jasnogórskie królestwo. Haha, Baal będzie miał kochanka na wieki wieków - plus małe kociątko, bo już nie łudzę się, co do wyników sondy. Po prostu... baraszkowanie made on. Tylko wyzbycie się skumulowanego popędu jest w stanie coś zdziałać xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mam sklerozę... xD Dobra, dla mnie bomba ;3 Ahh, Reijel... nadchodzę dla ciebie *________* Pisałam, że go wielbię, prawda? *szczerzy się jak dwulatka do lizaka* xD (tia, albo dziecko komunijne do quada xD)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do konkursu na NAJ BLOGA:http://love-me-me.blog.onet.pl/016-Notka-KONKURS,2,ID438191014,DA2011-10-22,n

    OdpowiedzUsuń