środa, 9 listopada 2011

Coś więcej

Jak tu nie kochać PKP? =3=


3 lutego
Byłem wściekły z powodu przymusowego stawienia się u McGonagall, która nie wydawała się specjalnie optymistycznie nastawiona, kiedy wraz z dwoma głównymi podejrzanymi o wczorajszy pokaz fajerwerków w Pokoju Wspólnym Gryffindoru pojawiłem się w jej gabinecie. Miałem wrażenie, że kobieta potrafi czytać w myślach, widzi moje wnętrzności, słyszy szybkie bicie serca. Nawet fakt, iż Syriusz czekał na mnie za drzwiami nie czynił obowiązku łatwiejszym. Dlaczego w ogóle kazała mi się zjawić wraz z Jamesem i Peterem w swoim gabinecie? Wziąłem głęboki, chociaż możliwie jak najcichszy oddech i otarłem spocone dłonie o materiał spodni. Gdybym miał jakiś wybór uciekłbym stąd, gdzie pieprz rośnie. Nienawidziłem przebywania w gabinetach wyjątkowo surowych profesorów.
- Andrew, pozwól bliżej na sekundkę. – surowe spojrzenie kobiety ześlizgnęło się z okularnika i blondynka, by spocząć na Shevie. Chłopak podszedł do niej trochę sztywno. Podobnie jak ja nie był pewny, czy nauczycielka wezwała go w sprawie wczorajszego incydentu, czy też miała mu do przekazania jakieś ważne informacje dotyczące coraz bliższego przeniesienia się do innej szkoły. Nie lubiłem sobie o tym przypominać, ale chyba powoli musiałem oswoić się z myślą, że w nowym roku zabraknie mojego ukochanego przyjaciela.
McGonagall podała Andrew plik kartek do wypełnienia ze smutnym uśmiechem na twarzy. Tak przynajmniej mi się wydawało.
- Tyle z mojej strony. Zostaw mnie teraz sam na sam z tą trójką i poproś Syriusza, by nie sapał tak w klamkę. Słyszę, jak dyszy przy dziurce od klucza.
- Nie dyszałem! – rozległo się jego wołanie zza drzwi i poczułem, że trochę się czerwienię wstydząc za swojego chłopaka.
Kobieta prychnęła subtelnie i rzuciła zaklęcie wyciszające na drzwi skinieniem dając znak Andrew by wyszedł z gabinetu. Zostałem, więc sam z McGonagall i dwojgiem przyjaciół, którym z pewnością miało się oberwać za wczorajsze szaleństwo.
Nauczycielka skinęła, tym razem na nas, więc zbliżyliśmy się do jej ciemnego biurka zasłanego książkami i pergaminem. Nie chciałbym oberwać ani jednym z jej ogromnych woluminów, które zapewne posłużyłyby jej za broń w razie potrzeby.
- Nie mam wątpliwości, że za całym wczorajszym zajściem stoicie wy. – zwróciła się do chłopaków. – Macie to wypisane na twarzach, niemal tak samo, jak wczoraj. – przypomniałem sobie nagle, iż na jej twarzy powinny widnieć ciemne smugi, których jednak nie było. Zastanawiałem się, co z nimi zrobiła, jak zamaskowała, jak usunęła, cokolwiek się z nimi stało. – Nie wątpię, Potter, że profesor Flitwick sam zajmie się ukaraniem cię za kradzież jego fajerwerków, więc ja zajmę się wczorajszym waszym wyczynem. Remusie. – tutaj zwróciła się do mnie, jednak mimo łagodnego tonu, jej oczy wyrażały to, co czuła. – Chcę cię prosić byś miał oko na Pottera. On jest niebezpieczny zarówno dla otoczenia, jak i dla samego siebie.
- To nie prawda! Hmpf... – jedno machnięcie różdżką i usta Jamesa zamknęły się same. Po minie chłopaka widziałem, że nie spodziewał się tego i mimo usilnych starań nie był w stanie otworzyć buzi.
- Tak, więc. Nie musisz chodzić za nim krok w krok, jednak wiem, że się przyjaźnicie i ufam, iż zdołasz wywrzeć na niego jakiś wpływ.
- Y, tak. Oczywiście, postaram się. – w myślach szalałem jednak z rozpaczy. Nie mogłem trafić gorzej!
- Dołącz do kolegów na zewnątrz w takim razie, a ja rozprawię się z tymi tutaj. – jej oczy zwęziły się niebezpiecznie, kiedy spoglądała na moich przyjaciół. Czmychnąłem, więc czym prędzej, a już za drzwiami oparłem się ciężko o ścianę. Sheva i Syriusz obskoczyli mnie chcąc wiedzieć, co się stało. Ochłonąłem, więc szybko i spojrzałem na nich żałośnie.
- Zrobiła ze mnie niańkę. – rzuciłem szeptem w obawie, iż nauczycielka mogłaby mnie usłyszeć przez drzwi. Dziś wydawała mi się najprawdziwszą wiedźmą, niemal wstrętnym potworem, który podszył się pod niewinną i wyłącznie wymagającą psorkę. Niestety było to raczej tylko płonne marzenie. To naprawdę była McGonagall, a ja musiałem wziąć odpowiedzialność za czyny przyjaciół na siebie. Zdecydowanie potrzebowałem całej masy dobrych wymówek, by móc się tłumaczyć, kiedy wyląduję na dywaniku z winy kolegów. – Mam mieć oko na Jamesa, a wiecie przecież, że to niemożliwe. Sam chciałbym czasami zaszaleć, a teraz mam na głowie wielki, denerwujący i nieznośny do granic problem!
- Zignoruj to. – Sheva uśmiechnął się do mnie ciepło. Przypomniał mi tym o swoim wyjeździe i czułem, że zbliża się do mnie wielkimi krokami zimowa depresja. Może powinienem zapobiec jej większą aktywnością, a może słodyczami?
- Nie masz się, czym przejmować. – Syriusz objął mnie korzystając z okazji, iż nikt nie był na tyle głupi by kręcić się dobrowolnie w koło drzwi gabinetu najsurowszej nauczycielki w szkole. – Ona wie z góry, że nie zdziałasz cudów, więc chciała pewnie nastraszyć chłopaków. Pewnie myślała, że Peter będzie rozsądniejszy, a James spokojniejszy mając twoje oczy na plecach. Wątpię, czy to cokolwiek da, ale próbować można. A teraz proponuję się stąd usunąć. Oni nie wyjdą stamtąd przez najbliższe trzy godziny, jestem tego pewny. Pomyślmy lepiej o tym, jak w tym roku spędzimy walentynki. – wyszczerzył się widząc moją przerażoną minę. Całkiem o tym zapomniałem! Nie byłem wielkim fanem tej „okazji”, jednak czasami lubiłem poczuć się wyjątkowy. Problem polegał na tym, że nie byłem dobry w odwzajemnianiu uczuć, które należy okazać w formie materialnego podarunku.
- Zrobiłbym ci skarpety na drutach, gdybym tylko potrafił dziergać. – mruknąłem odczuwając pierwsze niezadowolenie spowodowane zbliżającym się świętem zakochanych. Zazwyczaj nie wygłupialiśmy się z Syriuszem i zwyczajnie ignorowaliśmy tę okazję, nie mniej jednak w tym roku postanowiliśmy uczcić nasz mały związek.
- Lubię być zdecydowanie młodszym od Fabiena w takich chwilach. – Sheva wcisnął się pomiędzy mnie, a Blacka i złapał nas pod ramiona pociągając do przodu. – Jestem pewny, że dostanę masę upominków. Poza tym, na pewno będziemy mogli wybrać się wtedy do Hogsmeade. Miodowe Królestwo będzie opływać w czekoladzie. Obiło mi się także o uszy, że dyrektor pragnie zorganizować jakiś Bal z tej okazji. Będą WSZYSCY nauczyciele. – zaznaczył bardzo wymownie, co zmusiło mój umysł do pracy. Dlaczego tak ważne było, żeby każdy nauczyciel się pojawił...
- Ah! – oświeciło mnie. – Astronomia!
- Dokładnie, Remusie. Nawet on będzie obecny, a to znaczy, że będziemy mieli okazję go zobaczyć. A tak naprawdę, to był głupi pomysł Michaela, na który przystał Dumbledore. Michael chce ubrać Gabriela w suknię balową i chwalić się nim przed wszystkimi, więc organizuje to do spółki z dyrektorem. Niedługo powinna pojawić się oficjalna informacja, więc wyczekujcie na nią.
Poczułem na sobie spojrzenie Syriusza, więc odpowiedziałem na nie najchłodniej, jak tylko się dało. Już ja dobrze wiedziałem, jaka myśl zaświtała mu w głowie i nie miałem najmniejszej ochoty na to przystawać.
- Nie lubię takich okazji. Nie potrafię tańczyć. – rzuciłem by zmienić temat nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Nie chciałem, by nagle Sheva pojął, co przyszło do głowy Syriuszowi, ponieważ i on mógł wtedy być przeciwko mnie.
- My tam idziemy się najeść, Remi. Ale w sumie wszyscy jesteśmy winni Zardi jeden taniec, tak na podziękowanie za całą jej pomoc. Bez niej nie miałbym tak kwitnących przyjaciół. – Andrew wyszczerzył się szczęśliwy. – Syri nauczy cię wszystkiego.
Tego właśnie się obawiałem, chociaż nie wiem, czego bardziej uczącego mnie kruczowłosego, czy faktu, iż będę zmuszony pląsać po Wielkiej Sali. Zardi nie była z pewnością wymagającą partnerką i śmiałem wątpić, czy wie cokolwiek o tańcu, więc spodziewałem się wielkiej kompromitacji.
- Niech będzie. – westchnąłem. – Już nie mogę się doczekać. – rzuciłem ironicznie mając przed oczyma obraz, jaki stworzymy z dziewczyną kiwając się na boki i podskakując, przy naszych umiejętnościach i talencie.

3 komentarze:

  1. Yaaay! Będą tańce! I Syri i Remi będą do siebie przylepieni i... XD Nie mogę no... XDD Dobra, odwala mi, więc zakończę ten bezsensowny komentarz, zanim kompletnie go spapram.

    OdpowiedzUsuń
  2. *grozi palcem* Literówki, kochana, chyba pociąg je zjadł xD Jeden przykład pokażę : "mimo łagodnego tonu, jej oczy, to,co czuła." I takich niedokończonych zdań było kilka.O rany... chyba jest spadek ciśnienia... ale mi w uszach piszczy... Ała. xD Remi jako niańka, haha xD Jednak Sheva i Syri chyba mają rację - skoro McGonagall nie umie upilnować Potter, to co może Remi.. ale jak się sprawdzi, będzie idealnym kandydatem na Prefekta ;3 Szkoda mi odejścia Shevy.. będzie smutniej... Może wkradnie się rutyna w związek Remiego i Syriusza, bo nie będzie już osoby, która skłaniałaby Blacka do zazdrośni.. i nie będzie przyjacielskich całusów... Może pojawi się ktoś nowy? ;> Heej xD Nie padniesz trupem... najwyżej... zaśniesz w pociągu i nagle znajdziesz się w Hogwarcie xD To by było fajne ;3 No, nie dla mnie - jak byś pisała rozdziały - chyba, że miałabyś bezpośredni widok na zdarzenia xDDD PKP jest straszne - pociągi mają wielkie opóźnienia, a tak naprawdę do połowy listopada nie można być pewnym rozkładu. Współczuję, bo choc zima zawsze zaskakuje kierowców, to jednak autobusy zastępcze się pojawiają xP

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak, to nasz berbeć ;3 Z kim... hmmm, a kto ma białe włosy - prócz Gabriela? :>Rutinoscorbin wzięłam już chyba za późno... chorowałam raz - przeszło w dzień. Teraz zaraził mnie brat i zdycham xD Profesor wypuścił moją grupę 40 minut przed czasem, żebym nie pozarażała xDDwa niedokończone zdania.. póki co nawet nie widzę tego, który Ci podawałam, bo mało co widzę. Rozniosło mnie w jeden dzień. Gdyby nie to, że brat wepchnął mnie przed komputer, żebym nie zarażała innych, chyba odpuściłabym sobie rozdział w tym tygodniu, a tak... może go ruszę xD

    OdpowiedzUsuń