niedziela, 13 listopada 2011

Kartka z pamiętnika CLII - Raphael

Słońce świeciło jasno topiąc resztki śniegu zalegające na dworze. Dzieciaki z niższych roczników szalały śmiejąc się głośno i przeszkadzając w skupieniu myśli przeciętnemu człowiekowi, a ja niemal nie pamiętałem czasu, kiedy to byłem jednym z nich. Teraz, niczym starego tetryka, bardziej interesował mnie fakt, iż w słońcu było całkiem ciepło, chociaż zimowy chłód był w dalszym ciągu wyczuwalny w cieniu. Siedząc na jednej z nielicznych ławek poustawianych na błoniach wyciągnąłem przed siebie nogi rozgrzewając je, pozwalając by słońce robiło swoje dostarczając mi energii potrzebnej do przetrwania dni dzielących mnie od wiosny. Obok mnie Darius sprawdzał po raz ostatni laleczki voodoo, które zrobiliśmy – dwie idealne miniaturki nauczyciela astronomii o pulchnych policzkach przywodzących na myśl porcelanowe lalki, drobnych kończynach i misternie wykonanym tułowiu. Dlaczego nagle bratałem się ze swoim wieloletnim rywalem? Naprawdę chciałem to wiedzieć. Od tak dawna konkurowaliśmy o względy Mikolaja, o jego uczucia, usilnie staraliśmy się zdobyć nauczyciela, który wydawał nam się najbardziej interesującym ze wszystkich uczących nas w Hogwarcie. Nasza zazdrość pchnęła nas do czynów, których później żałowałem, a jednak powtarzałem swoje błędy nie chcąc pozostawać w tyle, gdy Darius działał.
Pomysł z voodoo należał do niego i chociaż jak wiele jego wcześniejszych wydawał mi się zły, to przystałem na wszystko narzekając trochę zbyt często, jak na mój gust. Niedawne zniknięcie laleczek sprawiło, iż musieliśmy przesunąć realizację planu ze świąt na walentynki, a więc dzień dzisiejszy.
Swoimi ciałami zasłanialiśmy niewielki, przenośny ołtarzyk, na którym płonęły dwie świeczki i tliły się palone zioła.
- Na balu dowiemy się, czy działa, więc przestań robić taką zbolałą minę. – Darius wcisnął mi w rękę moją laleczkę. – W tym roku kończysz naukę, a więc więcej możesz go już nie spotkać, podczas gdy ja będę się nim napawał w dalszym ciągu. Weź się w garść i pomóż mi. – rozłożył przed nami kartkę z zaklęciem, jakie mieliśmy wspólnie wypowiedzieć. Zupełnie nie pojmowałem, dlaczego mi pomaga, ale gdyby nie on skończyłbym, jako samotny pracoholik śniący o byłym nauczycielu. Ta myśl sprawiła, że odrzuciłem wszystkie wątpliwości.
Wraz z Dariusem wypowiedziałem formułę i wrzuciłem w niewielkie płomienie drobno starte, ususzone ziele. Spłonęło podsycając ogień, dym był biały i miał przyjemny zapach. Trochę niepewnie spojrzeliśmy po sobie powoli przenosząc wzrok na drobne lalki.
- Zaszliśmy zbyt daleko by rezygnować. – Darius, chociaż młodszy miał w sobie więcej przywódczych cech, toteż to on, jako pierwszy przeszedł do czynów. Zbliżył laleczkę do ust językiem przesuwając po klatce piersiowej. Nie wątpiłem, iż materiał, z jakiego została wykonana lalka nie należał do najsmaczniejszych, jednakże to nie mogło zniechęcić chłopaka. Skinął na mnie głową i chociaż czułem się dziwnie spróbowałem zrobić to samo, co on. Liznąłem niewielki brzuch szmacianki. Był szorstki i wysuszył mi język, ale szybko zwilżyłem go i spróbowałem kolejny raz.
Darius wydawał się teraz naprawdę nakręcać i świetnie bawić. Palcem przesunął po plecach lalki, jakby naprawdę znajdował się tam kręgosłup.
- Jeśli to naprawdę działa i on to czuje... – zacząłem powoli, niepewnie, czując jak wstyd rozgrzewa moja policzki.
- Jeśli on naprawdę to czuje to powinieneś mniej myśleć o lizaniu lalki, a więcej o tym, co dzieje się teraz w jego pokojach.
- Zachowujemy się, jak dwaj popieprzeni erotomani.
- Raphael... – duże, czekoladowe oczy chłopaka wpatrywały się we mnie poważnie. – Jesteśmy dwoma popieprzonymi erotomanami. Urządzamy sobie trójkąt z nauczycielem. On jest starszy od nas od... może z piętnaście lat, a my w łóżku jakoś potrafimy o tym zapomnieć. Myślisz, że macanie lalek jest gorszą zbrodnią?
- Nie musiałeś być aż tak dosłowny. – mruknąłem przenosząc spojrzenie z niego na swoją laleczkę voodoo. Nawet, jeśli nie chciałem przyznać mu racji, to niestety ją miał. Dopuszczaliśmy się już dużo gorszych rzeczy niż używanie dla swoich celów laleczek przedstawiających nauczyciela. Może moim problemem było to, iż robiliśmy to na zewnątrz?
Wyobraziłem sobie, że w tej właśnie chwili nauczyciel astronomii jest w stanie wyczuć język Dariusa na swoim ciele, zwija się, gdy ten przesuwa palcem po jego plecach, może nawet zaskoczony pojękuje nie rozumiejąc, co się z nim dzieje. Czy mogłem pozwolić by mój odwieczny rywal był lepszy ode mnie? Wierzyłem przecież, że mężczyzna, w którym się kochałem potrafi rozróżnić moją technikę od tej Dariusa, więc na pewno nie mogłem pozostawać gorszy.
Pokręciłem głową załamując się swoją głupotą i zamknąłem oczy by lepiej wyobrazić sobie Mikolaja. Zacząłem na nowo od wyuczenia się lalki na pamięć badając ją opuszkami palców. Wyliczałem odległość między jedną ręką, a drugą, szerokość klatki piersiowej, jej długość, rozstawienie nóg, miejsce, w którym powinny mieścić się łopatki, czy pośladki. Dopiero, gdy moje palce wybadały wszystkie najważniejsze punkty mogłem przystąpić do dzieła używając zarówno języka, jak i palców. Nie mogłem się jednak powstrzymać i jak zawsze zacząłem od pocałunków składanych na ciele nauczyciela. Zawsze chciałem by wiedział, że okazuję mu pełen szacunek, nawet w chwili, gdy leżąc pode mną drżał z rozkoszy. Nie inaczej było w przypadku laleczki voodoo. Jeśli to zadziała, to przez najbliższe lata będę musiał się tym właśnie zaspokajać, więc dlaczego nie miałbym oddać się temu zajęciu w pełni?
Obok mnie Darius rozkręcił się na dobre niemal nie odrywając ust od pewnych części ciała, ja zaś po swojemu, może trochę niezgrabnie podjąłem się tego zadania. Odwróciłem swoją laleczkę tyłem i powoli, niespiesznie masowałem językiem nieistniejące kręgi, kciukami pieściłem pośladki. Nie potrafiłem oddać się temu bez reszty, jak długo nie miałem pewności, że nauczyciel może to poczuć, ale nie mogłem pozostawać całkowicie w tyle. Ponownie sięgnąłem, więc do wyobraźni.
Coś przyszło mi nagle do głowy i nie mogłem pozbyć się uśmiechu, który zawładnął w pełni moimi ustami. Rozejrzałem się w około sprawdzając czy nikogo nie ma w pobliżu. Mieliśmy wielkie szczęście postanowiłem je, więc wykorzystać. Szturchnąłem towarzysza odrywając go od zajęcia, które zawładnęło jego myślami.
- Jeśli on czuje to, co mu robimy, to powinien także czuć to, co sam robi nam, prawda? – chłopakowi chyba spodobało się moje nowe podejście do sprawy, gdyż wyszczerzył się szeroko.
- Sprawdźmy to. – sięgnął do swoich spodni odpinając guzik. Tym razem bez większego skrępowania poszedłem w jego ślady. Teraz to on sprawdził, czy okolica jest czysta i z wyraźnym zadowoleniem ułatwił dostęp laleczki do swojego krocza. Wystarczył mi jeden szybko rzut okiem by stwierdzić, iż chłopak jest lekko podniecony. Sam byłem w podobnym stanie pchany myślą, iż jeśli wszystko jest prawdą to nauczyciel poczuje swoje ręce na naszych członkach, a równocześnie nasze palce na swoim ciele.
Umieściłem, więc miniaturkę Mikolaja między spodniami, a moim ciałem, co nie było proste, ale jednocześnie nie było też niewykonalne. Musiałem tylko opuścić lekko spodnie, by osiągnąć swój cel. Przystawiłem drobne rączki laleczki do swojego członka i poruszałem nimi tak, by mnie pieściły. To samo czynił Darius, chociaż jak zdołałem zauważyć nie oszczędził także buźki laki, która policzkiem sunęła po trzonie jego penisa.
- On nas zabije. – westchnąłem, kiedy ten rodzaj swoistej masturbacji, czy jak inaczej mogłem to nazwać, zaczynał mnie kręcić.
- Masz rację, ale zrobi to dopiero, kiedy zdoła się uspokoić po tym, co mu fundujemy. – jego głos był lekko zachrypnięty. Naprawdę napalił się na voodoo.
Zauważyłem, że wpatruje się w moje krocze i zanim zrozumiałem, co się dzieje, on już sięgnął jedną dłonią w moje spodnie. Poruszyłem się nerwowo, ale ufałem mu, chociaż nie wiem, jakim cudem było to możliwe.
- Jesteś zbyt sceptyczny, więc tym razem ci pomogę. – powiedział bez cienia ironii, czy kpiny. Przyjąłem, więc jego „pomocną dłoń” i od razu poczułem, że jest mi lepiej. Sama fantazja nie wystarczyła, by mnie naprawdę podniecić, ale teraz czując gorące, żywe ciało na swoim członku mogłem bez przeszkód oddać się rozkoszy. Byłem coś winny Dariusowi tym bardziej, że jego palce naprawdę wiedziały, co robić.

6 komentarzy:

  1. Oni się w końcu dogadali.... o_O ... Ale nie mogą zostawić Mikołaja samego.... Bo jemu będzie smutno... :P Do zobaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yaay! Niech on go dotyka.I jeszcze te paluszki Dariusa, mrrr... jej, ja mrucze! XD Ale naprawdę, ja bym na miejscu Mikolaja ich zabiła poprostu! Gdyby mi ktoś tak zrobił... XD

    OdpowiedzUsuń
  3. WoW chciałabym kiedyś ten paring w całej okazałości ;-) tylko coś naprawdę pikantnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, Kage, a co może być bardziej pikantnego od dwóch uczniów z dwóch stron zapinających nauczyciela?Odcinek aż mnie zachęcił do dopisania się pod nim. Dawno tego nie robiłam bo nie jestem fanką samej harrypoterrowskiej przygodówki, ale za to potrafię docenić pomysłowość yaoistyczną, dlatego wielki PLUS ode mnie i ukłon w stronę Autorki, bo naprawdę świetnie się czytało.Mam nadzieję, że jeden z najbliższych tekstów będzie konfrontacją Mikołaja i jego niesfornych chłopaków.

    OdpowiedzUsuń
  5. chodziło mi o samego Raphaela i Dariusa a niech Mikołaj patrzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, to też byłoby super ;3 W sumie, to Mikolaja mogłoby nie być... Darius raczej nie zrezygnowałby z niego, gdyby go choć dostrzegał kątem oka xD Mogę się mylić... ale dzięki tym zabawom chłopaka sa niejako skazani na siebie, więc... tylko Alen może doprowadzać się na szczyt dzięki pluszowej maskotce! XDDDDDRaphael (jak ja uwielbiam pisać jego imię ;3 Takie dostojne!) to typ romantyka z nutą wstydliwości i to nakręca! Z kolei przy Dariusie nie można liczyć na wytchnienie, które w przypadku (mrrruu) Raphaela jest możliwe, aczkolwiek osoba "atakowana" jest maltretowana dłuższy czas xDI tak mnie kochasz XDDD Wiem właśnie.. notki mi się wydłużają... same z siebie! To nie przeze mnie xD Młodzieżowy klub książki... hmmm, coś jak zajęcia Ślimaka? XDD Szalona xD To ja się obijam w takim razie. Japońskiego się uczyłam, ale jakoś dawno... a teraz wyłącznie czasami poczytam jakieś słówka. Nooo, piszę niekiedy do Niedzieli (łaaa, szpan xD) No i... chyba muszę zagadać do gości z kursu japońskiego, bo może będą mieli ochotę tłumaczyć mangi... może akurat zajmują się czymś takim. Oczywiście z angielskiego na polski xD I praktyki w wyborczej, albo dzienniku zachodnim O_O Studia mnie wykończą *teatralnie upada na fotel* O ile wcześniej kaszel nie wypluje mi płuc, a katar nie urwie nosa... a szyja pozostanie na miejscu i pozwoli się obracać xD Nie wiem, co jest, ale jak choruję, zawsze dostaję "paraliżu" kręgów. Ból jest taki, że jak Hogwart w Twoim wydaniu kocham, tak wczoraj ryczałam, musząc trzymać głowę, aby wstać z łóżka po chusteczki.Dołączam się - bracia czasami uważają mnie za trzeciego (no, dla nich drugiego) brata, więc jest dobrze XD Oj tam, ja siebie też nie rozumiem, o! Postacie staram się rozrzucać, żeby było ich mało w danej chwili xDJa wyjaśnię, tylko napisz, co ;3 Misiek jest mały, musi być, żeby Lu wniósł go do piekła (teraz Misio nie może postawić na nim nogi, ale gdy go Lu wniesie, to przecież stopa nie dotknie gruntu). Rozmiar jest zmieniony, bo... żeby się wyjaśniło - Bóg wiedział, że Sefer (taak xD) czuje do Miśka miętę przez rumianek, a że Sefer jest z Rady, to nie pożegnanie się (konkretne jakieś, z pogodzeniem się, a nie myślą Sefera, że przerażał Miśka cały czas, tylko tak wyrażał swoje uczucia) Sefera z Miśkiem mogłoby tego drugiego doprowadzić do rozpadu duszy, czyli śmierci. Dlatego Misiek jest mały.. no, to jeden z dwóch powodów, a obydwa wymieniłam. Kio miał umrzeć, bo nigdzie nie było dla niego miejsca (w niebie zakazano, do piekła - z wiadomych przyczyn - Lu by go nie wpuścił, a Baal ubił. Została chwiejnie ziemia, na której to Baal dopomógł elfowi, przez co teraz Kio ma gdzie mieszkać - w piekle ;P) Co jeszcze... Gdy Sefer i Misiek pogodzą się, anioł odzyska wzrost i moce i będzie mógł wtedy iść do piekła. No XDTyle, że podczas wizyty znowu coś się wydarzy (niewielkiego), co troszkę wpłynie na akcję, ale tego dowiesz się z czasem xDKaszląc i pilnując płuc, pozdrawia Cię....

    OdpowiedzUsuń